Liga: Pierwsza Liga - Wiosna 2022

Eko-Hurt – Szach-Mat

Z pewnością nie tak wyobrażali sobie końcówkę rundy zasadniczej gracze Eko-Hurt. Jeszcze w poniedziałek, wydawało się że spośród kilku drużyn walczących o grupę mistrzowską – to Eko-Hurt ma jedną z najlepszych sytuacji. Niestety dla nich, we wtorek przegrali 0-3 z Merkurym, a w środę poprawili z Szach-Matem. O ile porażkę z mistrzem SL3, który dodatkowo we wtorek był wzmocniony graczem Trefla Gdańsk, gracze Eko-Hurt mogą przełknąć, tak porażka z ostatnią do wczoraj drużyną w lidze, z pewnością będzie im się długo śniła. Na okazję do rewanżu, Eko-Hurt nie będzie musiał jednak długo czekać. Obie drużyny, już w grupie spadkowej zmierzą się ze sobą w najbliższy poniedziałek. Czy i tym razem Szach-Mat wygra mecz? Wracając jednak do środowej potyczki, trzeba przyznać że pierwszy i trzeci set był bardzo emocjonujący i wyrównany. Eko-Hurt, podobnie jak miało to miejsce na początku sezonu przegrywa jednak w momentach, kiedy toczy się gra na przewagi. Jako że w podobny sposób, drużyna Konrada Gawrewicza przegrała w obecnym sezonie kilka takich setów to zespół powinien się nad tym pochylić i poszukać przyczyn. Jeśli chodzi o ‘Szachistów’ to zagrali oni naprawdę wielki mecz. Po raz kolejny udowodnili, że wiele osób zbyt szybko ich przekreśliło oraz to, że w drużynie wciąż drzemie wielki potencjał. Dzięki wygranej Szach-Mat wskakuje na przedostatnie miejsce w tabeli, ale ma o zaledwie jeden punkt mniej niż drużyna, która obecnie w grupie spadkowej zajmuje pierwsze miejsce. Oj, grupa spadkowa zapowiada nam się wybitnie.

Merkury – Speednet

W zapowiedzi przedmeczowej wskazywaliśmy na to, że środowe spotkanie będzie ostatnią okazją Speednetu na awans do grupy mistrzowskiej. Z perspektywy czasu wiemy, że Speednet do zrealizowania swojego celu potrzebował dwóch punktów. Czy po meczu uważamy, że było to możliwe? Raczej niekoniecznie. Pierwsza odsłona rywalizacji pomiędzy mistrzem a wicemistrzem sezonu Wiosna’22 była w miarę wyrównana (8-8; 13-13). Po punktach Mateusza Behrendta oraz Wojciecha Małeckiego, Merkury objął czteropunktowe prowadzenie (17-13). W końcówce Speednet zdołał odrobić kilka punktów, ale koniec końców nie był w stanie wygrać seta. Im dłużej trwała druga odsłona, tym bardziej zarysowywała się przewaga dwukrotnych mistrzów SL3 (15-11). Pod koniec, rozgrywający dobrą partię – Andrzej Masiak zdołał zdobyć dla swojej drużyny kilka punktów, które doprowadziły Speednet do wyrównania (18-18). Kiedy jednak Merkury poczuł się zagrożony, momentalnie przyspieszał, na co Speednet nie miał już argumentów. W połowie ostatniego seta, po dwóch atakach debiutującego w rozgrywkach SL3 – Adama Miotka oraz Ariela Fijoła, Merkury wysunął się na pięciopunktową przewagę (16-11). Tak dobrze dysponowana i doświadczona drużyna nie miała prawa wypuścić już zwycięstwa z rąk. Wynik 3-0 sprawił, że drużyna Piotra Peplińskiego na cztery kolejki przed zakończeniem sezonu, ma aż sześć punktów przewagi nad wiceliderem. Powiedzmy to sobie wprost – oni już tego nie wypuszczą.

CTO Volley – ZCP Volley Gdańsk

Środowy wieczór, był absolutnie kluczowy dla dalszych losów drużyn CTO oraz ZCP w sezonie Wiosna’22. Wszystko za sprawą tego, że CTO podchodziło do spotkania jako wicelider tabeli oraz drużyna, która chcąc powalczyć o mistrzostwo Siatkarskiej Ligi Trójmiasta, musi wygrać i to najlepiej za komplet punktów. ZCP Volley z kolei znajdował się wśród kilku drużyn, które walczyły o grupę mistrzowską. Nie oglądając się na inne drużyny, ZCP musiało wygrać mecz. Już od pierwszej piłki w meczu wiedzieliśmy, że będzie to kawał dobrego meczycha. Na półmetku pierwszej odsłony mieliśmy wynik 10-10. Z czasem drużyny kontynuowały walkę punkt za punkt, aż do momentu w którym gracze CTO popełnili dwa błędy, które dały prowadzenie drużynie Przemysława Wawera (18-16). Po chwili mieliśmy pierwszą piłkę setową dla ZCP (20-18), ale wzięty przez CTO czas, wyprowadził na chwilę z rytmu przeciwników i pozwolił CTO na doprowadzenie do wyrównania (20-20). W końcówce dwoma skutecznymi atakami popisał się jednak przyjmujący ZCP, Mikołaj Lange i w setach było 1-0 dla srebrnych medalistów drugiej ligi. W połowie drugiej partii, CTO wykorzystało pewne problemy w przyjęciu rywali i objęli prowadzenie 12-9. Nieznaczna przewaga utrzymywała się do stanu 17-17. Od tego momentu, do samego końca byliśmy świadkami pasjonującej wymiany z obu stron. Ponownie jak w pierwszym secie, tu również mieliśmy happy-end dla ZCP. Ostatnia odsłona – a jakże, to wyrównana gra obu drużyn (7-7 oraz 14-14). W końcówce meczu po ataku ze środka Konrada Gregorowicza oraz zagrywce Przemka Wawera, było 20-18 dla ZCP. Mimo niekorzystnego obrazu dla CTO, to oni zdobyli cztery kolejne oczka, dzięki czemu wygrali seta. Mimo wygranej trzeciej partii po zakończonym meczu mieli nienajlepsze humory. Wszystko za sprawą tego, że na cztery mecze przed końcem, tracą do lidera aż sześć punktów. ZCP Volley z kolei, po kolejnym bardzo dobrym spotkaniu wskakuje do grupy mistrzowskiej.

Merkury – Eko-Hurt

We wtorkowy wieczór, drużyna Merkury stanęła przed ogromną szansą na odskoczenie wiceliderowi – drużynie CTO Volley na cztery punktu. W realizacji tego celu, drużynie Piotra Peplińskiego miał pomóc nowy nabytek drużyny – libero pierwszej drużyny Trefla Gdańsk – Dawid Pruszkowski. Jeśli chodzi o rywali Merkurego, to we wtorkowej konfrontacji nie mogli oni skorzystać z absolutnego lidera drużyny w obecnym sezonie – Igora Ciemachowskiego. Mimo to, pierwsza odsłona była bardzo ciekawym widowiskiem. Przez długi czas, to ‘Hurtownicy’ byli na kilkupunktowym prowadzeniu (13-9). Z czasem, po kilku punktach atakującego Jakuba Wilkowskiego, Merkury zdołał doprowadzić do wyrównania po 14. Od tego momentu, to właśnie gracze w granatowych strojach kontrolowali przebieg gry i wygrali pierwszego seta do 18. Na półmetku drugiego seta, mieliśmy remis 11-11. Po bloku oraz ataku Mikołaja Rochny, na trzypunktowe prowadzenie wysunęli się dwukrotni mistrzowie Siatkarskiej Ligi Trójmiasta (14-11). Wypracowana zaliczka pozwoliła na to, by po chwili Merkury cieszył się z wygrania drugiej odsłony. Trzeci set był bardzo emocjonujący. Po dwóch punktach z rzędu powracającego do składu Ariela Fijoła, Merury objął prowadzenie 10-5. Mimo solidnej zaliczki, w drugiej części seta, ‘Hurtownicy’ zdołali doprowadzić do wyrównania (17-17). Końcówka po dwóch atakach Jakuba Wilkowskiego należała jednak do graczy Piotra Peplińskiego, którzy po meczu mogli cieszyć się ze świetnej sytuacji w tabeli.

Tufi Team – Speednet

W zapowiedzi przedmeczowej wskazywaliśmy, że dla obu drużyn, bezpośredni mecz jest bardzo ważny. Tufi znajdowało się bowiem na ostatnim miejscu w ligowej tabeli i potrzebowało punktów, aby ich sytuacja nie zrobiła się dramatyczna. Speednet z kolei wciąż ma szansę na grupę mistrzowską. Aby zrealizować swój cel wydaje się, że gracze Marka Ogonowskiego potrzebowali 3-4 punktów w dwóch meczach. Jako że na rozpisce mieli ostatnie w tabeli Tufi Team oraz lidera rozgrywek – drużynę Merkury, dość oczywistym było to, gdzie w teorii powinno być łatwiej o punkty. Cóż, w pierwszym secie drużyny wyglądały tak, jakby w szatni poubierali się w stroje przeciwników. Mówiąc wprost – to Tufi Team wyglądało jak ekipa, która walczy o grupę mistrzowską. Speednet zaś jak drużyna, która walczy o utrzymanie. Po wyrównanym początku seta (7-7), Tufi zdołało wypracować sobie kilkupunktową zaliczkę (11-8). Z czasem, dzięki świetnej grze na siatce oraz przewadze w zagrywce, Tufi odjechało swoim rywalom na pięć punktów (18-13) i po chwili mogli cieszyć się z wygrania seta. Druga odsłona była już zdecydowanie bardziej wyrównanym widowiskiem (8-8). W dalszej części, gracze Mateusza Woźniaka potrafili sobie zbudować kilkupunktową przewagę (20-15), ale w odróżnieniu od pierwszego seta, tu nie obyło się bez dramaturgii. Speednet zdołał bowiem obronić kilka piłek meczowych i doprowadzić do stanu 20-19. Po chwili, ‘Tuffikom’ udało się jednak zdobyć szalenie ważny punkt w kontekście całego sezonu. Ostatni set to przebudzenie Speednetu, którzy po ataku Kacpra Iwaniuka, wyszli na prowadzenie 9-3. Zbudowana na początku zaliczka wystarczyła do tego, by Speednet wygrał jednego seta. W środowy wieczór, staną oni jednak przed ostatnią szansą na załapanie się do odjeżdżającego pociągu z plakietką – grupa mistrzowska.

Volley Gdańsk – AVOCADO friends

Obecny sezon w wykonaniu obu drużyn to istne szaleństwo. No bo jak wytłumaczyć to co w ostatnich tygodniach dzieje się w drużynach, które o 21:00 mierzyły się w bezpośrednim starciu? Trzykrotni mistrzowie Siatkarskiej Ligi Trójmiasta, na początku obecnego sezonu wygrali pięć z sześciu spotkań. W momencie, w którym uwierzyliśmy, że są w stanie nawiązać do największych sukcesów, ci biorąc pod uwagę również mecz z AVOCADO, przegrali trzy spotkania z rzędu, przez co wciąż nie mogą być pewni grupy mistrzowskiej. Jeśli chodzi o ‘Wegan’, tu również jest ciekawie. Po początku sezonu, w którym drużyna Arka Kozłowskiego wygrała zaledwie jedno z sześciu spotkań, wiele osób właśnie w nich upatrywało kandydata do spadku. Jaka była odpowiedź ‘Wegan’? Trzy wygrane z rzędu z Tufi Team, CTO Volley i w poniedziałek z Volley Gdańsk. Obecnie znajdują się oni na czwartym miejscu w tabeli choć trzeba przyznać, że o utrzymanie tego miejsca będzie cholernie ciężko. Gdyby jednak dla ‘Wegan’ zabrakło miejsca w grupie mistrzowskiej, to poniedziałkowe spotkanie miało niebagatelne znaczenie w kontekście utrzymania. Jeśli chodzi o samo spotkanie, to pierwszego seta wygrała ekipa ‘żółto-czarnych’. Wygrana ta sprawiła, że jedno jest pewne. Volley Gdańsk zakończył rundę zasadniczą nad ‘Weganami’. Drugi set był bardzo wyrównany (18-18), ale w końcówce to AVOCADO friends zachowało więcej zimnej krwi i doprowadziło do wyrównania. Trzeci set to pokaz siły AVOCADO, którzy błyskawicznie objęli prowadzenie 11-4. Kiedy na tablicy wyników było 17-9 stało się jasne, która z drużyn wygra ten mecz. Mimo, że w dalszej części seta, Volley odrobił kilka punktów to nie był w stanie zagrozić dobrze dysponowanym graczom Arka Kozłowskiego.

ZCP Volley Gdańsk – MPS Volley

Dla Miłośników Piłki Siatkowej, poniedziałkowe starcie był to ‘finał, finisz, koniec i kropka. Dla MPS-u, była to ostatnia zwrotka’. Ach, przypomniał nam się Liroy. Ale my nie o tym, choć nieco nawiążemy. Miłośnicy Piłki Siatkowej, w poniedziałkowy wieczór stanęli przed ostatnią szansą na awans do grupy mistrzowskiej. Aby tak się stało, warunkiem koniecznym było wygranie spotkania z ZCP i to najlepiej za komplet punktów. Na finiszu rundy zasadniczej wydawało się bowiem, że 14 punktów powinno dać ‘górną piątkę’. Początek meczu ułożył się dla MPS-u wręcz wybornie. Po chwili od pierwszego gwizdka sędziego, gracze w niebieskich strojach prowadzili 8-4. Od tego momentu, niemal do samego końca mieli oni kilkupunktową przewagę, która finalnie wystarczyła do tego by MPS wygrał pierwszego seta do 17. Na początku dużo pisaliśmy o potencjalnym awansie graczy Jakuba Nowaka do górnej piątki. Tak się składa, że wygrana pierwszego seta przez MPS, bardzo mocno pokrzyżowała plany ZCP Volley Gdańsk, która również ma szansę na tę grupę. Przewagą ZCP było to, że poza meczem z MPS, mają oni do rozegrania również spotkanie z CTO. W każdym razie, aby przedłużyć swoje szansę, gracze Przemka Wawera musieli wygrać dwie kolejne odsłony. Drugi set był bardzo wyrównaną partią. W połowie seta, po blokach Jakuba Kłobuckiego oraz Przemka Wawera, ZCP objęło dwupunktowe prowadzenie (14-12), które utrzymywało się do samej końcówki (20-18). MPS-owi, po ataku Adriana Wieleby udało się po chwili doprowadzić do stanu 20-20, ale końcówka należała do ZCP. Ostatni set to walka ‘punkt za punkt’ do stanu 16-16. Po chwili na dwupunktowe prowadzenie wyszli gracze ZCP (18-16), ale MPS za sprawą Tomasza Stolca doprowadził do wyrównania (18-18). Na to, odpowiedział dwoma atakami kapitan drużyny ZCP – Przemek Wawer i to jego drużyna wygrała ostatecznie spotkanie.

Volley Gdańsk – Eko-Hurt

W jedynym spotkaniu pierwszoligowym w czwartkowy wieczór, zmierzyły się dwie z trzech ekip, które w historii Siatkarskiej Ligi Trójmiasta sięgały po tytuł mistrzowski. Obecnie o złote medale bije się zdecydowanie więcej drużyn. Nie oznacza to, że szans na końcowy tryumf nie mają gracze czy to Volleya czy to Eko-Hurtu. Aby jednak myśleć o medalach w sezonie Wiosna’22 obie ekipy muszą najpierw zakwalifikować się do grupy mistrzowskiej. Finalnie, podział punktów w meczu sprawił, że obie ekipy przybliżyły się do tego celu i choć nie wszystko jeszcze jest przesądzone, to trudno wyobrazić sobie scenariusz, w którym jedna z drużyn miałaby się znaleźć za burtą. Wracając do samego meczu, Volley Gdańsk przystępował do niego poobijany po środowym spotkaniu z ZCP. Część graczy ‘żółto-czarnych’ narzekało przed meczem na urazy i można się było zastanawiać, jak zaprezentują się w konfrontacji z ‘Hurtownikami’. Cóż, gdybyśmy o tym nie wiedzieli, to pewnie byśmy nie zauważyli, bo Volley Gdańsk w pierwszej odsłonie prezentował się bardzo dobrze. Po wyrównanym pierwszym fragmencie (12-12), ‘żółto-czarni’ po punktach tercetu Jurczak, Koska oraz Huliński objęli prowadzenie 15-12, którego już nie wypuścili. Drugi set od samego początku był bardzo wyrównaną partią. Przez całego seta, obie drużyny zdobywały naprzemiennie punkty i w taki oto sposób dotarliśmy do stanu 18-18. W końcówce szale zwycięstwa na korzyść Eko-Hurtu przechylili Paweł Dawczak do spółki z Igorem Ciemachowskim. W ostatnim secie, po bloku środkowego Jakuba Klimczaka – zrobiło się 15-10 dla Eko-Hurt. Mimo sporej przewagi, Volley Gdańsk zdołał doprowadzić do stanu 20-20. Po bardzo emocjonującej końcówce, w której a jakże – nie zabrakło kontrowersji to Eko-Hurt wygrał seta 23-21. Dzięki wygranej, drużyna Konrada Gawrewicza wskakuje z ósmego na…czwarte miejsce w tabeli!