Liga: Pierwsza Liga - Jesień 2024
Merkury – BEemka Volley
Po dziewięciu spotkaniach rundy zasadniczej Merkury musi liczyć na cud by załapać się do grupy mistrzowskiej. Aktualnie broni ich już wyłącznie ‘królowa nauk’ – matematyka. Jeśli bowiem Bossman wygra swój mecz za komplet punktów z CTO Volley, to ‘Pomarańczowi’ znajdą się ‘za burtą’. Prawdę mówiąc – nie wierzymy w taki scenariusz. Choć mamy świadomość, że ten tekst może się brzydko zestarzeć to czas na pewne podsumowania. Aktualna pozycja pięciokrotnych Mistrzów SL3 nie jest dziełem przypadku. Oni bardzo długo pracowali na to by wylądować w grupie spadkowej. Owszem – w rundzie zasadniczej mieli swoje przebłyski, ale to było za mało. Świat poszedł do przodu. Nokia też kiedyś była topową firmą dostarczającą telefony. Niestety Nokia – podobnie jak Merkury stojąc w miejscu, zrobiły dwa kroki wstecz. Ale ok – dość o Merkurym, będzie jeszcze okazja. Czas skupić się na BEemce, bo to ich gwiazdy świeciły we wtorkowy wieczór znacznie jaśniej. Ależ to była dominacja. Ależ to była dobra siatkówka. W pierwszym i drugim secie, gracze Daniela Podgórskiego wygrali do 13, a następnie do 15 i z buta wjechali do grupy mistrzowskiej. Biorąc pod uwagę fakt, że są beniaminkiem – robi to wrażenie. Z ich perspektywy szkoda zapewne tego, że nie udało się sięgnąć po pełną pulę. Wówczas zrównaliby się punktami z AIP i byłaby to znacznie lepsza pozycja w kontekście walki o medale. Tak czy siak – nie jest źle i po raz pierwszy w historii – BEemka znajdzie się w czołowej piątce Inter Marine SL3. Jak jednak wiadomo….apetyt rośnie w miarę jedzenia.
Eko-Hurt – Szach-Mat
Plan ‘Szachistów’ na wtorkowy wieczór był dość precyzyjny. Wygrać za komplet punktów, bo tylko taki wynik przedłużałby ich nadzieję na awans do grupy mistrzowskiej. Plan Eko-Hurtu był nieco inny – wygrać za komplet punktów, ale nie dlatego by powalczyć za chwilę o medale, a dlatego by za wszelką cenę uniknąć spadku do drugiej ligi. Początek spotkania to realizacja planu ‘Szachistów’, którzy błyskawicznie narzucili rywalom swoje warunki gry i na półmetku seta, objęli prowadzenie 10-7. Z czasem beniaminek pierwszej ligi nie zwalniał tempa i po pojedynczym bloku Łukasza Ceyrowskiego, stało się jasne, która z drużyn wygra pierwszą odsłonę (19-14, 21-14). W środkowej odsłonie ważyły się losy sezonu dla obu drużyn i nie jest to przesadne pompowanie z naszej strony. Ależ muszą mieć aktualnie kaca moralnego gracze Szach-Mat. Przez niemal całego seta to oni prowadzili kilkoma punktami i kompletnie nic nie zapowiadało, że mogłoby się to zmienić (10-6, 15-12, 17-13, 20-18). Kilka ostatnich akcji seta to błędy z obu stron i mało siatkówki w siatkówce. Jak się okazało po chwili – więcej popełnili ich ‘Szachiści’, którzy musieli uznać wyższość Eko-Hurtu (24-22). Do podniesienia z parkietu pozostał trzeci punkt. W decydująca partię, zdecydowanie lepiej weszli gracze Dawida Kołodzieja, którzy wypracowali sobie pięciopunktową zaliczkę (15-10) i po chwili cieszyli się z wygrania meczu 2-1. Choć nie udało im się awansować do grupy mistrzowskiej to mają aktualnie o cztery punkty więcej niż Eko-Hurt, a to daje im ogromną przewagę przed zmaganiami w grupie spadkowej.
Staltest Pomorze – Speednet
Tak jak wspominaliśmy w zapowiedziach – często te teoretycznie najłatwiejsze zadania, stają się tymi najtrudniejszymi. Niekiedy łatwiej jest zaatakować na potrójnym bloku niż na czystej siatce. O mały włos w poniedziałkowy wieczór nie przekonałaby się o tym ekipa ‘Programistów’. Początek spotkania nie zwiastował jednak, że w meczu mogą dziać się ciekawe rzeczy. Zgodnie z przewidywaniami, Speednet bardzo szybko wrzucił swoich rywali na taką karuzelę, że ci wypatrywali wokół boiska jakiejś poręczy, której mogliby się choć na chwilę złapać. Po skutecznych atakach Kacpra Janulewicza czy Grzegorza Gnatka, na półmetku seta Speednet prowadził już 11-5 i w dalszej części – ich dominacja stawała się coraz większa. Finalnie ‘Programiści’ pozwolili swoim rywalom na uciułanie zaledwie 8 punktów. Drugi set to do pewnego momentu kontynuacja dobrej gry Speednetu, po której team w różowych barwach prowadził 17-11. Kiedy wydawało się, że największym sukcesem Staltestu w tej partii było zdobycie dwucyfrowej liczby punktów, gracze Arkadiusza Kozłowskiego przeszli do ofensywy i pod koniec seta zniwelowali stratę do jednego oczka (20-19). Kiedy w szeregach ‘Programistów’ zrobiło się nerwowo, z lewego skrzydła skutecznie zaatakował Kacper Janulewicz, dając swojej drużynie wygraną meczu. Do rozegrania pozostał jeszcze jeden set, do którego Speednet podszedł już tak skoncentrowany jak do premierowej partii. W rezultacie po kilkunastu minutach cieszyli się oni z wygrania seta do 11, całego meczu 3-0, a także z uzyskania żółtej koszulki lidera.
CTO Volley – Szach-Mat
Zdarzają Wam się takie momenty, w których zastanawiacie się jaki film obejrzeć, patrzycie na obsadę – sama aktorska topka, otwieracie piwko, włączacie film, a po kilku minutach wiecie, że to straszny gniot? Czemu piszemy o tym właśnie teraz? Ano dlatego, że kojarzy nam się to z aktualną sytuacją CTO HOLLYWOOD Volley. Plejada gwiazd, prawdopodobnie najmocniejszy skład na papierze, a w SL3 od długiego czasu w ryj. W czwartkowy wieczór gracze w pomarańczowych mieli zrobić milowy krok w kierunku grupy mistrzowskiej. Prawda jest jednak taka, że zrobili milowy krok, ale do zaszczytnego tytułu dziadów sezonu. Bilans ośmiu spotkań to trzy zwycięstwa oraz pięć porażek. No nie – nie tak to powinno wyglądać. Sama porażka to pół biedy, ale ten żenujący styl? O matko z córką. W pierwszym secie rywalizacji CTO wyglądało tak, jakby po drugiej stronie nie znajdował się Szach-Mat, a Bogdanka Luk Lublin. Jezu, w jakim gazie i transie oni byli. Po bardzo dobrej i zorganizowanej grze ‘Szachiści’ objęli prowadzenie 12-5! Po bloku Sławka Mizeraczyka, (których Szach-Mat) miał absurdalnie dużo, ‘Szachiści’ objęli prowadzenie 19-9 i po chwili zapewnili sobie wygraną w pierwszym secie. Warto podkreślić, że w historii 86 występów był to drugi najgorszy set! (kiedyś przegrali ze Staltestem do 7 xD). No dobra, jedziemy z drugim setem. Ten był najciekawszą partią w meczu, głównie za sprawą CTO, które pokazało, że co nieco jednak potrafi. Mimo to, Szach-Mat trzymał bardzo wysoki poziom. Choć w końcówce ‘Szachiści’ mieli piłkę meczową, to po kilku błędach w końcówce CTO doprowadziło do wyrównania w setach (22-20). Ostatnia odsłona to sentymentalna podróż do pierwszego seta, w którym oglądaliśmy ogromną dysproporcje, w której CTO zostało stłamszone przez rywala i jedyne na co było ich stać to jedenaście oczek. MA SA KRA. Jedno słowo podsumowujące Szach-Mat? KOTY.
BEemka Volley – Eko-Hurt
Nie będziemy przesadnie pocieszać brązowych medalistów poprzedniego sezonu. Po czwartkowej serii gier sytuacja Eko-Hurtu w ligowej tabeli stała się dramatyczna. Nie dość, że sami przegrali 0-3, to na dodatek swoje spotkanie dość nieoczekiwanie wygrała drużyna ‘Szachistów’. To oznacza z kolei, że na samym finiszu rundy zasadniczej Eko-Hurt ma trzy punkty straty do miejsca barażowego. Oj, sytuacja robi się bardzo poważna. Poważnie, ale z innego względu zaczyna robić się również w BEemce. Po czwartkowej serii gier, team Daniela Podgórskiego wskoczył na wysokie – czwarte miejsce i jest już o włos od grupy mistrzowskiej. Nos podpowiada nam jednak, że sama obecność w czołowej piątce ich nie zadowoli. Oni chcą więcej – chcą sięgnąć po historyczne medale w pierwszej lidze. Za tydzień czeka ich bardzo ważne spotkanie z Merkurym. Zanim jednak do tego dojdzie, mają kilka dni na świętowanie czwartkowego spotkania, bo trzeba przyznać, że jest co świętować. Mecz ‘pułapka’ z drużyną, z którą ‘trzeba’ wygrać za komplet punktów bywa często najbardziej problematyczny. Tak zapowiadało się to spotkanie choćby w pierwszym secie, w którym Eko-Hurt miał bardzo dużą szansę na wygraną. Choć po atakach Sebastiana Rydygera, ‘Hurtownicy’ mieli piłki setowe to koniec końców – BEemka zawsze wychodziła z opresji obronną ręką. Jaka była recepta graczy Daniela Podgórskiego na taki stan rzeczy? Taki jak bardzo często bywa – BEemka uruchomiła środki. Dodatkowo w końcówce Eko-Hurt popełnił błąd ustawienia i pierwszy punkt w meczu trafił na konto beniaminka pierwszej ligi. Środkowa odsłona nie była już tak ciekawa. Po dobrej zagrywce Przemka Wawera, gracze w różowych strojach wyszli na prowadzenie 10-6 i po chwili spokojnie wygrali partię do 15. Trzeci set to kolejna partia, w której Eko-Hurt nie był w stanie wskoczyć na poziom z poprzednich sezonów. Niby się starali, niby próbowali, ale jak tylko BEemka nieco przycisnęła, to objęła prowadzenie 17-11. Finalnie, po chwili BEemka postawiła kropkę nad ‘i’ wygrywając tę partię do 13, a cały mecz 3-0.
AiP – Merkury
W naszym odczuciu środowe spotkanie było dla Merkurego najważniejszym meczem od tych z sezonu Wiosna’24, które decydowały o piątym tytule mistrzowskim. Wszystko za sprawą faktu, że potencjalna porażka sprawiałaby, że mieliby już zaledwie matematyczne szansę na grupę mistrzowską. To z kolei byłoby absolutnie największą sensacją obecnego sezonu. Żeby była jasność – po wygranym spotkaniu z AIP, sytuacja Merkurego wciąż nie jest idealna. Plus dla najbardziej utytułowanej drużyny jest jednak taki, że wciąż wszystko w ich rękach i nie muszą liczyć na inne drużyny. Samo spotkanie rozpoczęło się od wyrównanej gry obu drużyn, po której mieliśmy wynik po 15. W dalszej części seta gracze Piotra Peplińskiego uzyskali jednak optyczną przewagę i po kilku punktach Damiana Gila oraz Adama Miotka, wygrali seta do 16. W środkowej odsłonie lepiej wiodło się graczom AIP, którzy do zapewnienia sobie grupy mistrzowskiej bez oglądania się na innych – potrzebowali jednego punktu. Po skutecznej zagrywce Jana Krasińskiego, gracze w fioletowo-czarnych strojach objęli wysokie prowadzenie 10-6. Choć w dalszej części seta Merkury zdawał się ‘wracać do gry’, to w końcówce po kilku atakach Mariusza Seroki, gracze AIP ponownie odjechali na kilka punktów i po chwili cieszyli się z doprowadzenia do wyrównania (21-17). Wydawało się, że w trzecim secie AIP pójdzie po wygraną. Po bardzo dobrym otwarciu prowadzili bowiem 8-5 i nic nie wskazywało na to, że sytuacja ulegnie tak szybko zmianie. Najpierw Merkury doprowadził do wyrównania po 8, a następnie po serii kapitalnej zagrywki Pawła Dolaka, objęli pięciopunktową zaliczkę (15-10), którą utrzymali do samego końca (21-16). Za tydzień mecz o ‘być albo nie być’.
AiP – Speednet
Spotkanie było anonsowane jako hit środowej serii gier. Nie ma się co przesadnie dziwić. Mierzyły się bowiem drużyny z drugiego oraz trzeciego miejsca w ligowej tabeli. Czy wobec tego mieliśmy do czynienia z meczem, o którym rozmawialibyśmy jeszcze długo po jego zakończeniu? Cóż – niekoniecznie i nie jest to oczywiście wina Speednetu – ci zagrali kolejny bardzo dobry mecz i kontynuują drogę do pierwszego w historii tytułu mistrzowskiego. Przyczepić można się wyłącznie do AiP, bo poza drugim setem – nie pokazali w środowy wieczór zbyt dobrej siatkówki. Pokusimy się nawet o stwierdzenie, że pierwszy set rywalizacji był jednocześnie tym najsłabszym w wydaniu drużyny Adriana Ossowskiego w obecnym sezonie. Bez ładu, bez składu, bez przyjęcia, bloku, obrony, rozegrania czy ataku. W skrócie – w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła AiP było od przeciwników gorsze. Wobec tego, mocne lanie z pierwszego seta było formalnością. Z ‘siatkarskiego snu’ gracze w fioletowo-czarnych strojach przebudzili się w trakcie zmiany stron. Od początku drugiej odsłony to właśnie ‘Przyjaciele’ objęli prowadzenie 6-3. Z czasem gra obu drużyn się jednak wyrównała i pod koniec seta mieliśmy remis po 19. Jako pierwsi piłkę setową mieli gracze AiP, którzy po skutecznym ataku środkowego – Michała Pałubickiego, wyszli na prowadzenie 20-19. Ostatnie słowo w secie należało jednak do Speednetu, którzy po skutecznych atakach skrzydłowych – Mateusza Szturmowskiego oraz Łukasza Żurawskiego, wygrali seta do 20. Ostatni ‘rozdział’ środowej rywalizacji to wyraźna przewaga graczy w różowych strojach, którzy po asie serwisowym Macieja Miścickiego, objęli prowadzenie 17-10 i po chwili cieszyli się z arcy-ważnego kompletu oczek. Jeśli na ostatniej prostej nic się nie ‘wykrzaczy’, to właśnie Speednet rozpocznie grupę mistrzowską z ‘pole position’. Brawo!