Liga: Pierwsza Liga – Jesień 2023 – Grupa mistrzowska

Speednet – MPS Volley

NIEWIARYGODNE. Speednet, który w grupie mistrzowskiej prezentował się co najwyżej średnio miał w środowy wieczór do rozegrania ostatnie spotkanie w sezonie. Obojętnie jakim wynikiem nie zakończyłby się ten mecz, drużyna ‘Programistów’ skończyłaby sezon na piątym miejscu. Dało się to w pewien sposób odczuć. Frekwencja Speednetu na środowe spotkanie była najmniejszą od kiedy pamiętamy. Ostatecznie skład desygnowany do gry liczył zaledwie siedmiu graczy, których większość stawiła się na sali tuż przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Jest takie powiedzenie, które dość dobrze nawiązuje do kadry drużyny i obrazuje to, co wydarzyło się w trakcie spotkania: ‘im biedniej tym lepiej’. Początek spotkania to jednak lepszy fragment MPS-u, który raz po raz wykorzystywał dobrze dysponowanego atakującego – Wojciecha Małeckiego i na półmetku premierowej partii, prowadzili 10-7. Z czasem coraz lepiej zaczęli radzić sobie gracze Speednetu, którzy doprowadzili do wyrównania po 17 i w dalszej części, po atakach Karola Strzałkowskiego wygrali seta 22-20. Jeśli MPS grał w pierwszym secie pod presją to co powiedzieć o dalszej części partii? Mimo że ta była w naszym odczuciu przytłaczająca to Miłośnicy Piłki Siatkowej zareagowali na kryzysową sytuację w najlepszy możliwy sposób i środkowa odsłona była kopią tego, co MPS zrobił we wtorkowym spotkaniu z Eko-Hurtem. W skrócie – docisnął rywali, tym razem do 13. Ostatni set decydował o tym czy po tytuł mistrzowski w dziesiątej edycji sięgnie MPS Volley czy może jednak Eko-Hurt. Od początku seta było widać, że MPS zmaga się nie tylko z rywalem, ale również z samym sobą. Po dwóch punktach Piotra Wojtkiewicza, Speednet objął prowadzenie 7-3. Z czasem Miłośnicy Piłki Siatkowej zaczęli grać coraz lepiej, czego efektem było doprowadzenie do wyrównania po 11. W tym momencie po raz kolejny mieliśmy poczucie deja vu. Przespany początek – wyrównanie, a następnie wygrana w meczu. Taki był plan, ale MPS zapomniał, że ten składał się z trzech kroków. Końcówka meczu to emocje na niebywałym poziomie i naprzemienne piłki meczowe po obu stronach. Finalnie, po kolejnym ataku Piotra Wojtkiewicza oraz Kamila Szlejtera, spotkanie wygrała ekipa Speednetu, a to oznaczało, że najczarniejszy koszmar dla MPS-u stał się faktem. Ból oraz gorycz, które towarzyszyły graczom MPS po ostatnim gwizdku są niemal nie do opisania. Jeszcze nigdy cisza, która zapanowała wśród graczy jednej z drużyn nie była tak głośna oraz wymowna. Wynik 1-2 oznaczał bowiem, że na ostatniej prostej, tytuł sprzed nosa MPSowi zabrała drużyna Eko-Hurt.

Merkury – AIP

Końcówka ligi poukładała się w taki sposób, że w ostatnich dniach meczowych mamy wysyp spotkań, które są o ‘stawkę’. Jednym z tego typu wydarzeń było wtorkowe spotkanie, w którym Merkury podejmował drużynę AIP, z którą jak do tej pory – nigdy nie wygrał. Wracając jednak do rangi spotkania warto nadmienić, że obie drużyny walczyły o brązowe medale SL3. W lepszym położeniu znajdowali się gracze Merkurego, którzy do podium potrzebowali zaledwie jednego punktu. Ten mimo usilnych starań, nie trafił na konta zespołu Piotra Peplińskiego w pierwszej odsłonie. Mimo że Merkury rozpoczął tę partię od prowadzenia 9-4, to w dalszej fazie w ich grze coś się ewidentnie zacięło. To wykorzystali z kolei gracze AIP, którzy po skutecznym ataku Jana Krasińskiego doprowadzili do wyrównania po 15. Po chwili jednak Merkury ponownie odskoczył na kilka punktów 18-15 i jak możecie się zapewne domyślić – i tym razem AIP wyrównało i co więcej – wygrało partię do 19. Drugi set również miał w sobie nutkę szaleństwa. Do połowy seta było równo. W dalszej części Merkury wykorzystał świetnie dysponowanego Maćka Mozola i objęli prowadzenie 20-14. Kiedy wydawało się, że w partii tej do niczego ciekawego już nie dojdzie, AIP zaczęło sukcesywnie odrabiać straty. Sztuka ta drużynie Adriana Ossowskiego się niemal udała, ale ostatnie słowo w secie należało do graczy Merkurego, którzy po ataku Mikołaja Rochny cieszyli się z wyrównania, a co za tym idzie – brązowych medali. W trzecim secie z obu drużyn zeszło nieco powietrze. Przez niemal całego seta lepiej radzili sobie zawodnicy w granatowych strojach, którzy prowadzili do stanu 15-14. W dalszej części, AIP uzyskało na chwilę przewagę jednego punktu, ale tym razem to Merkury zdołał odwrócić losy rywalizacji. Finalnie najbardziej utytułowana drużyna w historii SL3 dorzuciła do swojego koszyczka kolejny skalp. Tym razem na szyje multimedalistów trafią medale koloru brązowego.

Eko-Hurt – MPS Volley

Rywalizacja pomiędzy Eko-Hurtem a MPS Volley śmiało można było okrzyknąć meczem o mistrzostwo Siatkarskiej Ligi Trójmiasta. Finalnie mecz zakończył się zwycięstwem MPS Volley w stosunku 2-1 i mimo, że obecnie nadal Eko-Hurt jest liderem pierwszej ligi to trudno wyobrazić nam sobie scenariusz, w którym MPS tuż przed metą miałby ‘poślizgnąć się na skórce od banana’. Takie rzeczy tylko w animowanych bajkach. Skoro już przy tym jesteśmy to trzeba zauważyć, że gra Miłośników Piłki Siatkowej, bajeczna w pierwszym secie nie była. To ‘Hurtownicy’ lepiej weszli w partię. Na półmetku premierowej odsłony było bowiem 12-7 dla zespołu Konrada Gawrewicza, który zdawał się być lepszy w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. Finalnie premierowa partia zakończyła się zwycięstwem Eko w stosunku 21-15. Niekorzystny wynik zdawał się rozjuszyć uśpioną bestię z logiem coca-coli na koszulkach. Po świetnej serii na zagrywce Arkadiusza Kowalczyka, MPS Volley prowadził już…10-2! Dopiero po chwili Igor Ciemachowski przerwał tę koszmarną dla Eko-Hurtu serię. Bardzo wysoki wynik sprawił, że obie drużyny zdawały się być już myślami przy trzecim secie. Nikt przy zdrowych zmysłach nie spodziewał się bowiem, że w drugiej części może dojść do jakiegokolwiek ‘twistu’. Finalnie, Eko mogło poutyskiwać jak niegdyś Zbyszek Stonoga na ‘te marne dziesięć punkcików’. Ostatnia odsłona to wreszcie wyrównana gra obu drużyn, choć trzeba przyznać, że Eko-Hurt nie wykorzystało szansy odskoczenia od swoich rywali. W trakcie finałowego seta prowadzili oni już 9-6. Mimo to, MPS perfekcyjnie zareagował na kryzys i po chwili doskoczyli do rywala, doprowadzając do stanu po 12. Kluczowe w naszym odczuciu dla losów seta były dwa punkty ‘Bercika’ oraz ‘Kowala’ zdobyte od stanu 16-16 do 18-16 dla MPS. Tej skromnej, ale jednak przewagi, drużynie Eko-Hurt nie udało się już odrobić. To oznacza, że jeśli MPS wygra środowe starcie ze Speednetem to poznamy piątego w historii Mistrza Siatkarskiej Ligi Trójmiasta.

Merkury – Eko-Hurt

Bardzo ważne spotkanie dla końcowego układu tabeli. Wbrew opinii sporej części osób – nie było to spotkanie ważne wyłącznie dla Eko-Hurtu. Tak się bowiem składa, że Merkury wciąż nie ma zagwarantowanego miejsca na podium. Stawka spotkania była zatem bardzo duża. Już przed spotkaniem wiadomym było to, że mecz nie będzie przypominał tego, co oglądaliśmy w rundzie zasadniczej, w której Eko-Hurt ‘zmiótł z planszy’ swoich rywali. Poniedziałkowe spotkanie rozpoczęło się od mocnego pierwszoligowego grania (11-11). W naszym odczuciu szalenie ważnym momentem seta były dwa bloki z rzędu Merkurego (Rochna, Sledz), po których Merkury objął dwupunktowe prowadzenie (17-15) i po chwili wygrał seta do 18. Środkowa odsłona to konkretny zwrot akcji. Po dwóch skutecznych atakach Mikołaja Nowaka, Eko-Hurt odskoczył rywalom na pięć punktów (11-6) i od tego momentu aż do samego końca trzymał rywala na bezpieczny dystans. Ostatnia partia to niestety również niezbyt wielkie emocje. Co więcej – obraz gry, w którym jedna z drużyn ma stosunkowo dużą przewagę, oglądaliśmy od niemal samego początku. Po ataku Marcina Radziewicza było bowiem 7-4 dla Eko-Hurt i zasadniczo przewaga ta ani na chwilę nie stopniała. Finalnie Eko-Hurt dopiął po chwili swego i spotkanie zakończyło się podziałem punktów. To oznacza, że we wtorkowy wieczór Merkury powalczy z AIP o brązowe medale. Jeszcze więcej emocji powinno być w meczu, w którym Eko-Hurt zmierzy się z MPS-em Volley. Spotkanie te jest wyjątkowe, ponieważ z dużą dozą prawdopodobieństwa zadecyduje o tytule mistrzowskim w SL3. Kosmos jak ten sezon się poukładał.

AIP – Speednet

O ile dla Speednetu poniedziałkowe spotkanie nie miało większego znaczenia w kontekście pozycji w tabeli, tak dla drużyny AIP było bardzo ważne. Tak się bowiem składa, że gracze Adriana Ossowskiego wciąż liczą się w walce o pierwsze – historyczne podium w pierwszej lidze. Po poniedziałkowym starciu, ‘Przyjaciele’ zbliżyli się do celu o jeden punkt. Aby jednak znaleźć się wśród grona medalistów będą oni musieli wygrać wtorkowe spotkanie z Merkurym i na dodatek zdobyć w meczu komplet punktów. O tym jednak będzie jeszcze okazja w zapowiedziach. Jeśli chodzi o poniedziałkowe starcie to rozpoczęło się ono od lepszej gry ‘Przyjaciół’, którzy po skutecznych atakach Konrada Gregorowicza oraz Jana Krasińskiego, objęli prowadzenie 11-7. Tuż po nim, gracze Speedentu byli zmuszeni wziąć pierwszy ‘czas’. Ten na niewiele się zdał. Po ataku Dawida Glanera w końcówce, gracze AIP prowadzili już 18-13 i po chwili postawili kropkę nad ‘i’ (21-17). Środkowa partia to wyrównana walka do stanu 11-10 dla Speednetu. Dalsza część seta to przewaga ‘Programistów’, którzy po dwóch atakach z rzędu Pawła Kolana, objęli prowadzenie 17-13 i prowadzenia nie wypuścili już do końca (21-16). Ostatni set to najciekawsza partia w meczu, choć trzeba przyznać, że początek na to absolutnie nie wskazywał. Po kapitalnym otwarciu seta przez Sławomira Janczaka, Speednet zaczął tę partię od prowadzenia…6-1. W SL3 nie ma jednak zaliczki, której nie dałoby się roztrwonić. Nim się obejrzeliśmy, AIP doprowadziło do remisu po 9. Dalsza część seta to obopólna wymiana ciosów, która zaprowadziła nas do gry na przewagi. W niej szale zwycięstwa na stronę przechylił Mariusz Seroka oraz przytomne zachowanie w końcówce w wykonaniu Konrada Gregorowicza. Finalnie AIP wygrało partię do 21 i może się szykować do wtorkowego meczu o medale.

Merkury – MPS Volley

W środowy wieczór, zespół Miłośników Piłki Siatkowej stanął przed ogromną szansą na odzyskanie fotelu lidera. Aby tak się jednak stało, MPS musiał wygrać spotkanie z trzecią siłą obecnego sezonu, drużyną Merkury. Spotkanie rozpoczęło się świetnie dla MPS-u, który dość szybko odskoczył rywalom na cztery oczka (6-2). Już na początku spotkania doszło jednak do kontrowersji sędziowskiej, po której gracze Jakuba Nowaka wraz z samym sędzią zareagowali…dość impulsywnie. Tak czy siak, po wspomnianej sytuacji, Merkury odrobił stratę i po chwili na tablicy mieliśmy remis po 7. Wyrównana gra trwała do stanu po 12. Kolejne trzy punkty zdobyli jednak gracze MPS, którzy po chwili dowieźli wygraną do końca (21-15). Drugi set to całkowity ‘twist’ akcji. Po serii kilku kapitalnych zagrywek Adama Miotka, Merkury rozpoczął środkową partię od prowadzenia 8-3. Wraz z upływającymi minutami, MPS pomimo starań nie był w stanie zbliżyć się do przeciwnika, który wyglądał bardzo dobrze. Kiedy po skutecznym ataku Macieja Mozola zrobiło się 17-11 dla czterokrotnych mistrzów SL3, stało się jasne, że o wygranej w meczu będzie musiał zadecydować trzeci set (21-13). Partia ta była zdecydowanie najciekawszym setem w meczu. W drugiej części odsłony to MPS był na dobrej drodze do zwycięstwa. Po błędzie jednego z graczy Merkurego, zespół Jakuba Nowaka prowadził 15-12. Po chwili oglądaliśmy jednak ‘one man show’ w wydaniu Mikołaja Rochny, który doprowadził do wyrównania po 17. Końcówka seta to emocje sięgające zenitu. Poza świetną grą obu zespołów nie zabrakło również kontrowersji po gwizdku sędziego ‘podwójnej’ jednego z zawodników Merkurego. Ostatnie piłki w meczu to skuteczne ataki Wojciecha Małeckiego oraz Mateusza Behrendta, które dały MPS-owi dziewiąte zwycięstwo w sezonie.

AIP – Eko-Hurt

Podążająca w kierunku drugiego mistrzostwa SL3, drużyna Eko-Hurtu stanęła w poniedziałkowy wieczór przed kolejnym wyzwaniem. Rywalem ekipy Konrada Gawrewicza była ekipa AIP, która w obecnym sezonie niejednokrotnie udowodniła jak potrafi być groźna. Niestety dla widowiska czy samego AIP, groźna nie okazała się w pierwszym secie rywalizacji. Od pierwszego gwizdka sędziego, Eko-Hurt uzyskał wyraźną przewagę i po sporej liczbie błędów w wydaniu AIP, objęli prowadzenie 10-4. Po ataku oraz bloku Konrada Gregorowicza, ‘Przyjaciele’ zdawali się ‘wracać do gry’ (12-8). Nic bardziej mylnego. Dalsza część pierwszego seta to ataki Igora Ciemachowskiego, z którymi rywale nie mogli sobie absolutnie poradzić. Finalnie ‘Hurtownicy’ wygrali premierową partię zaskakująco gładko, do 13. W środkowej odsłonie, zawodnicy Adriana Ossowskiego powiesili poprzeczkę na wyższym poziomie. Nie stało się to oczywiście na początku seta, który Eko-Hurt rozpoczął od… prowadzenia 8-1! Mimo beznadziejnej zdawałoby się sytuacji zniwelowali oni stratę do dwóch oczek (13-11). Kiedy Eko-Hurt zrozumiał, że wygrana może im się wymknąć z rąk, podkręcili nieco tempo i finalnie wygrali tę partię do 17. Trzeci set to całkowity zwrot akcji. Tym razem to AIP lepiej weszło w partię. Po skutecznym bloku Jana Krasińskiego, objęli oni prowadzenie 7-3. W dalszej części, Eko-Hurt wskoczył na nieco wyższy poziom, ale pozwoliło to im jedynie na zmniejszenie prowadzenia rywali (11-9). W dalszej części gracze AIP nie dali zrobić sobie krzywdy i finalnie wygrali tę partię do 16.

Merkrury – Speednet

Po rozczarowującej porażce z Eko-Hurtem, Speednet przystępował do kolejnego spotkania w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta. Niestety dla nich – skończyło się podobnie jak w pierwszym spotkaniu, na porażce 0-3. Powtórzenie tego wyniku sprawia, że teza o tym, że Speednet radzi sobie najlepiej z najlepszymi drużynami w SL3, się nieco zdewaluował. Co ciekawe – Merkury mógł podchodzić do spotkania pełen obaw. Tak się składa, że gracze Piotra Peplińskiego przegrali w rundzie zasadniczej z każdym z rywali, z którym spotkają się w rundzie mistrzowskiej. Nie inaczej było ze Speednetem. Wtorkowe spotkanie rozpoczęło się od prowadzenia czterokrotnych mistrzów SL3, na które kilkoma skutecznymi atakami wyprowadził Damian Gil (12-8). W dalszej części seta, Merkury kontynuował ‘swoją grę’ w efekcie, czego na tablicy wyników było już (17-12). W końcówce, Speednet nieco podkręcił tempo i zminimalizował stratę do dwóch oczek (18-16). Końcówka to jednak popis przyjmującego, Mikołaja Rochny, który zapewnił Merkuremu pierwszy punkt w meczu. Środkowa odsłona to najciekawszy fragment gry. Partia ta rozpoczęła się od mocnego grania zespołu Speednetu, który po ataku Karola Strzałkowskiego, prowadził 11-7. Po kolejnym ataku wspomnianego przyjmującego, było już 18-15 i podobnie jak w pierwszym spotkaniu z Eko-Hurtem, tym razem Speednet również wypuścił wygraną z rąk. Niewiarygodne. Zasada do trzech razy sztuka się nie sprawdziła. Po atakach Maćka Mozola oraz Konrada Przekadzińskiego, Merkury doprowadził do stanu po 20, a reszty możecie się tylko domyślać. Ostatni set to dokładnie to, co oglądaliśmy w pierwszym spotkaniu Speednetu tego dnia. W skrócie – Speednet nie był w stanie nawiązać walki z rywalem i wyglądało to tak, jakby nawet niespecjalnie próbowali. Finalnie, Merkury sięga po komplet punktów i wciąż ma wszystko w swoich rękach w kontekście piątego mistrzostwa w SL3.

Eko-Hurt – Speednet

To dość zabawne (dla Speednetu pewnie mniej), że w momencie, w którym zwróciliśmy uwagę na fakt, że są oni jedyną drużyną w SL3, która w obecnym sezonie za każdym razem dzieliła się punktami – tym razem punktu nie zdobyła. Nie dość, że ‘Programiści’ przegrali z Eko-Hurtem, to po chwili identycznym wynikiem (0-3) zakończył się ich pojedynek z Merkurym. To oznacza, że niemal na pewno wymiksowali się oni z grupy drużyn, które powalczą w obecnym sezonie o podium rozgrywek. Co ciekawe – gdyby Speednet miał w spotkaniu odrobinę więcej szczęścia to obecnie perspektywa na końcowe miejsce w lidze byłaby zupełnie inna. Do połowy pierwszego seta to Eko-Hurt był stroną dominującą. Przede wszystkim popełniali oni mniej błędów i to wystarczyło by na półmetku partii prowadzili 12-9. W tym momencie ‘aparaturę z tlenem’ podał Speednetowi środkowy – Piotr Wojtkiewicz, który świetną zagrywką doprowadził do wyrównania po 13. W dalszej części seta z pierwszego planu nie schodzili środkowi Speednetu, którzy zdobywali co chwilę punkty i wyprowadzili swoją drużynę na prowadzenie 18-16. Na problemy Eko-Hurtu, po raz kolejny świetnym lekarstwem okazał się Igor Ciemachowski, który kilkoma atakami w końcówce seta przechylił szale zwycięstwa na korzyść ‘Hurtowników’ (22-20). Środkowa odsłona wyglądała nieco inaczej. Eko-Hurt kontrolował przebieg gry i kiedy na tablicy wyników było 19-16 wydawało się, że po chwili ‘zgaszą światło swoim rywalom’. Po chwili jednak Speednet doprowadził do wyrównania (19-19), a kiedy wydawało się, że doprowadzą do wyrównania w setach – Eko-Hurt po raz kolejny wyszedł z opresji i ponownie usłyszeliśmy konkretny wku*w graczy Speednetu, którzy mieli rywala na widelcu. Ostatnia odsłona to partia, w której Speednet wciąż rozpamiętywał to co wydarzyło się w dwóch pierwszych odsłonach. Finał tego był taki, że poprzeczka, którą zawiesili gracze w różowych strojach wisiała na dość niskim pułapie. Finalnie, Eko-Hurt wygrał tę partię do 15, a cały mecz 3-0, po czym wrócił na fotel lidera pierwszej ligi.

AIP – MPS Volley

Mimo faktu, że w poprzednim tygodniu rozgrywek Miłośnicy Piłki Siatkowej musieli uznać wyższość drużyny AIP to nie przeszkodziło to nam, by postawić na to, że to właśnie oni wygrają spotkanie. Podobnego zdania byli również biorący udział w Typerze SL3. Aż 70% z nich stawiało na tryumf ekipy Jakuba Nowaka. Spotkanie rozpoczęło się świetnie dla beniaminka rozgrywek. Po atakach Piotra Mikołajewskiego oraz Wojciecha Małeckiego, AIP musiało wziąć pierwszy czas w meczu (7-3). Ten przyniósł oczekiwany efekt, bowiem po chwili gracze Adriana Ossowskiego doprowadzili do wyrównania po 10. Dalsza część seta to wyrównana gra i walka punkt za punkt. W końcówce mieliśmy deja vu tego, co oglądaliśmy w spotkaniu, do którego doszło przed tygodniem. Po jednej z decyzji sędziego, gracze MPS mieli ogromne pretensje do sędziego i wydawało się, że cała sytuacja wyprowadzi ich z rytmu, co odbije się z kolei na wyniku pierwszego seta. W końcówce MPS zachował jednak więcej zimnej krwi i po identycznych akcjach, w których Arkadiusz Kowalczyk zdobywał punkt po atakach ze środka – MPS cieszył się z pierwszego punktu w meczu. Brak wygranej odsłony sprawił, że AIP zostało kompletnie rozbite mentalnie i przez całego drugiego seta nie byli w stanie nawiązać walki z rozpędzoną ekipą MPS Volley. Po popisowej akcji, w której leżący na parkiecie Jakub Nowak wystawił piłkę – MPS uzyskał przewagę 16-8 i po krótkiej chwili, cieszył się z wygrania środkowej partii. Ostatnia odsłona to coś pomiędzy pierwszym a drugim setem. Z jednej strony AIP nie zagrało tak dobrze jak w premierowej partii, ale również nie tak słabo jak w drugiej. Po wyrównanym początku, po którym na tablicy wyników było po 13, MPS odskoczył swoim rywalom i po ataku oraz asie serwisowym wprowadzanego do składu Jakuba Jetke, cieszył się po chwili z kompletu punktów, udanego rewanżu czy wreszcie – odzyskania fotela lidera.