Liga: Pierwsza Liga - Jesień 2022

Volley Gdańsk – MPS Volley

Patrząc na to, jak prezentowała się ostatnio drużyna Volley Gdańsk oraz to, jakie mecze zagrała w środowy wieczór, zastanawiamy się co nami kierowało, że w konfrontacji z Volleyem stawialiśmy na BEemkę oraz później MPS Volley. Cóż, po czasie widzimy w jak ogromnym błędzie byliśmy. Co tu dużo mówić – ‘żółto-czarni’ w środowy wieczór prezentowali się wybornie. Obecnie drużyna Dariusza Kuny może żałować straconego początku sezonu. Kto wie jak potoczyłyby się losy drużyny, gdyby nie dwa pierwsze spotkania, w których Volley miał potężne problemy kadrowe. Jeśli ich nie ma, tak jak ostatnio to prezentuje się bardzo dobrze. Dzięki dwóm wygranym z bezpośrednimi rywalami w walce o utrzymanie, Volley zgarnął sześć punktów i umówmy się – zrobił krok milowy w kierunku utrzymania w elicie. Wracając jednak do meczu z MPS-em, ten rozpoczął się od bardzo wyrównanej gry obu drużyn, która zaprowadziła nas do stanu 13-13. To właśnie w tym fragmencie seta Volley Gdańsk zbudował sobie trzypunktową przewagę (16-13), w czym ogromny udział miał jeden z najwybitniejszych graczy w historii ligi – Daniel Koska. Wypracowana zaliczka, choć na chwilę zniwelowana, wystarczyła finalnie do wygranej seta przez trzykrotnych mistrzów SL3 do 17. Najciekawszą partią w meczu była druga odsłona, która do pewnego momentu wyglądała identycznie jak pierwszy set. Wyrównana walka obu drużyn i mini-odjazd Volleya (14-11). W końcówce, MPS odrobił jednak straty i po ataku ze skrzydła Macieja Wysockiego miał piłkę setową (20-19). Niestety dla MPS-u, set zakończył się punktem środkowego – Dariusza Kuny oraz dwoma błędami MPS-u, po których Volley cieszył się z wygranej seta. Ostatnia odsłona rywalizacji to przewaga ‘żółto-czarnych’, którzy bezlitośnie wykorzystali przestój, który od stanu (11-11) zanotowała ekipa MPS (18-12). Pod koniec, Miłośnicy Piłki Siatkowej odrobili jeszcze kilka oczek, ale o wygraniu przez nich seta – nie mogło być już mowy.

Volley Gdańsk – BEemka Volley

Obie drużyny przystępowały do bezpośredniego spotkania w dobrych nastrojach. Ok, ani Volleyowi ani BEemce nie udało się co prawda zakwalifikować do grupy mistrzowskiej, ale podchodziły one do meczu po nieoczywistych wygranych w poprzednich spotkaniach. Przypomnijmy, że Volley Gdańsk w świetnym stylu rozbił swoich Braci z ZCP Volley Gdańsk i naszym zdaniem było to najlepsze spotkanie ‘żółto-czarnych’ od kilku sezonów. BEemka Volley podchodziła z kolei do meczu po wygranych z Dream Volley a przede wszystkim z MPS-em. W naszym odczuciu, minimalnym faworytem spotkania pozostawali gracze Daniela Podgórskiego. Patrząc na całe spotkanie trzeba uczciwie przyznać, że Volley Gdańsk był drużyną wyraźnie lepszą i tej oceny nie zmienia nawet pierwszy, bardzo wyrównany set. Początek meczu rozpoczął się od wysokiego prowadzenia ‘żółto-czarnych’. Mimo prowadzenia (8-3), Volley roztrwonił jednak po chwili przewagę i BEemka doprowadziła do wyrównania po 11. Dalsza część seta wyglądała analogicznie. Czteropunktowa przewaga ‘żółto-czarnych’ (19-15) i wyrównanie po kilku skutecznych atakach Mateusza Szymańskiego (19-19). Ostatecznie po atakach skrzydłowych, to Volley Gdańsk cieszył się z wygrania seta do 20. Niestety to było tyle jeśli chodzi o większe emocje w tym meczu. Pomimo, że drugą odsłonę lepiej zaczęli gracze BEemki (7-4) to z czasem, Volley Gdańsk narzucił swoje warunki i najpierw doprowadził do wyrównania po 10, a następnie wobec biernej postawy BEemki, która miała sporę problemy z wykończeniem akcji – zrobił klasyczny ‘odjazd’ (21-12). Ostatni set to coś pomiędzy tym co oglądaliśmy w pierwszym a drugim secie. Po ataku z prawego skrzydła, debiutującego w SL3 – Kamila Gulana, Volley objął wysokie prowadzenie 13-7 i w konsekwencji nie miał większych problemów z tym, by postawić kropkę nad ‘i’.

Dream Volley – AVOCADO friends

Nie da się ukryć, że w obecnym sezonie możemy znaleźć wiele wspólnych mianowników drużyn Dream Volley oraz Avocado Friends. Przede wszystkim, kiedy obie ekipy w obecnym sezonie wychodzą na parkiet – to najczęściej przegrywają. Dodatkowo, forma obu drużyn jest daleka od tego co pamiętamy z edycji Wiosna’22. Wreszcie – obie ekipy borykają się obecnie z problemami kadrowymi, co było chociażby widać w środowy wieczór. Mimo wszystko uważaliśmy, że ‘Weganie’ nie będą mieli większych problemów z tym, by ograć swoich rywali 3-0. Już początek meczu pokazał, że o zrealizowanie tego celu, nie będzie ‘Weganom’ łatwo. Początek rywalizacji to wyrównana walka obu drużyn, która doprowadziła nas do stanu 9-9. Środkowa część seta to fragment nieciekawej gry ‘Marzycieli’, którzy popełnili kilka błędów w ataku, a to sprawiło, że AVOCADO wysunęło się na prowadzenie 13-9. Mimo solidnej wydawałoby się zaliczki, ‘Weganie’ ją po chwili roztrwonili i na tablicy wyników mieliśmy remis po 14. Dalsza część seta to wyrównana walka, która pomimo piłki setowej ‘Marzycieli’, skończyła się happy-endem dla AVOCADO. Przed drugim setem, ‘Marzyciele’ dokonali pewnego przemodelowania pozycji, co było spowodowane tym, że na sali wraz z pierwszym gwizdkiem sędziego pojawił się jeden ze spóźnialskich graczy. To co się jednak nie zmieniło to fakt, że Dream Volley kontynuował w tej partii niezłą grę, która finalnie przyniosła im trzeci punkt w sezonie. Po bardzo wyrównanej partii byliśmy świadkami kolejnej w meczu piłki setowej dla Dream Volley. Mimo, że nie udało się za pierwszym podejściem, to ostatecznie gracze w szarych trykotach cieszyli się z wyrównania stanu rywalizacji. Dwa pierwsze sety rozbudziły nasze nadzieje na bardzo dobrą trzecią odsłonę. Niestety dla widowiska, w trzeciej partii zarysowała się wyraźna przewaga AVOCADO friends, którzy finalnie wygrali tę partię do 14, a cały mecz 2-1.

CTO Volley – ZCP Volley Gdańsk

Spotkanie pomiędzy wicemistrzem a brązowym medalistą poprzedniego sezonu było jednym z ostatnich meczów w rundzie zasadniczej. Co ciekawe – mimo bardzo dobrego początku sezonu, drużyna ZCP nie miała do wtorkowej rywalizacji pewnego miejsca w grupie mistrzowskiej. Aby zapewnić sobie grę wśród pięciu najlepszych drużyn w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta, ‘żółto-czarni’ potrzebowali minimum jednego punktu. Patrząc na poprzednie wyniki obu drużyn, taki scenariusz brzmiał dość prawdopodobnie. Tak się składa, że CTO Volley jeszcze nigdy nie wygrał z ZCP za komplet punktów co umówmy się – w ich przypadku regułą nie jest. Z drugiej strony każdy zdawał sobie sprawę z tego, że CTO Volley chcąc dotrzymać kroku liderowi rozgrywek – drużynie Merkury, musi wygrać we wtorek za komplet punktów. Pierwszy set rywalizacji, rozpoczął się lepiej dla ‘żółto-czarnych’. Po dobrej zagrywce Mikołaja Boguckiego, ZCP objęło prowadzenie 8-3. W dalszej części seta, CTO rzuciło się do odrabiania strat, co udało im się osiągnąć przy stanie 14-14. Samo doprowadzenie do wyrównania nie nasyciło graczy z Malborka, którzy po chwili docisnęli pedał gazu i doprowadzili do stanu 20-16. Ostatecznie po małej nerwówce w końcówce, ‘Pomarańczowi’ sięgnęli po pierwszy punkt w meczu. Druga odsłona rozpoczęła się identycznie jak pierwszy set (8-3). Identycznie wyglądała również ‘pogoń’ drużyny CTO, która doprowadziła do wyrównania po 14. W odróżnieniu od tego, co oglądaliśmy jednak w pierwszym secie, tym razem to ZCP po kilku atakach Przemysława Wawera wyszło na prowadzenie i wygrało seta do 18. Decydująca o zwycięstwie partia, ku zaskoczeniu – rozpoczęła się od wyrównanej gry obu drużyn. Jako pierwsi na dwupunktowe prowadzenie wyszli brązowi medaliści poprzedniego sezonu (11-9). Mniej więcej od połowy seta ZCP kontrolowało przebieg gry i mimo, że CTO usilnie starało się odwrócić losy rywalizacji to ostatecznie ZCP Volley wygrało zawody.

AVOCADO friends – Eko-Hurt

Po nieudanym sezonie Wiosna’22, w którym ‘Hurtownicy’ drżeli do samego końca o utrzymanie w lidze – przyszedł zdecydowanie lepszy okres. Tak się składa, że dzięki wygranej za komplet punktów z AVOCADO friends, ‘Hurtownicy’ zapewnili sobie grę w grupie pięciu drużyn, które począwszy od 31 października, powalczą o medale w najwyższej klasie rozgrywkowej. Czy wygrana z ‘Weganami’ przyszła im łatwo? Skądże znowu. W meczu, który był rozgrywany na boisku numer 1, Eko-Hurt miał ogromne ‘ciężary’. Co ciekawe, patrząc na to jak rozpoczął się pierwszy set, ta sytuacja może dziwić. Tak się składa, że chwilę po pierwszym gwizdku w meczu, ‘Hurtownicy’ prowadzili…9-1! Mimo, że w dalszej części seta było już 14-4 to ostatecznie, Eko-Hurt ewidentnie zwolnił w drugiej części seta. Dodatkowo ‘Weganie’ przypomnieli sobie, że potrafią grać w siatkówkę i finalnie gigantyczna przewaga została pod koniec seta zniwelowana. Druga odsłona to świetne widowisko jeśli chodzi o emocję. Rzadko spotyka się bowiem w SL3 mecze, w których żadna z drużyn przez całego seta, nie jest w stanie wypracować sobie trzech punktów przewagi. Co ciekawe – najlepiej w tym secie na skrzydle prezentował się Kamil Wołk, którego jeszcze w poprzednim sezonie – mogliśmy oglądać w Szach-Macie na pozycji libero. Wracając do końcówki seta – szalę zwycięstwa na stronę Eko-Hurtu przechylili Sebastian Rydyger oraz Igor Ciemachowski. Trzeba przyznać, że Eko-Hurt w tej partii był o włos od przegranej seta co potencjalnie – skomplikowałoby to ich kwestie gry w grupie mistrzowskiej. W trzecim secie również nie narzekaliśmy na nudę. Ok, nie byliśmy świadkami tego co w drugiej odsłonie, ale i tak było spoko. Przez większość trzeciej partii, to AVOCADO friends prowadziło kilkoma punktami. Mniej więcej w połowie seta, na tablicy wyników było już 12-7 dla ‘Wegan’. W dalszej części – mimo prowadzenia 17-13, AVOCADO złapało przestój, który sprawił, że to Eko-Hurt zdobył pięć kolejnych punktów. Kiedy gracze Konrada Gawrewicza wysunęli się na prowadzenie (18-17) to po chwili ‘docisnęli’ swoich rywali i mogli cieszyć się z awansu do grupy mistrzowskiej.

Merkury – Eko-Hurt

Po ostatnich meczach w wykonaniu trzykrotnych Mistrzów SL3, można się było zastanawiać, czy Merkury ma obecnie mini-kryzys. Zachowajmy proporcję. Inne drużyny w lidze marzyłyby wręcz o wynikach osiąganych przez lidera. Gracze Piotra Peplińskiego podchodzą jednak do sytuacji tak, że w ostatnich czterech spotkaniach – stracili aż pięć punktów. Odpowiedzią na wątpliwości, miała być wygrana za komplet punktów wtorkowego spotkania z Eko-Hurtem. Zadanie to nie było bynajmniej proste. Tak się bowiem składa, że ‘Hurtownicy’ wciąż nie zagwarantowali sobie gry w grupie mistrzowskiej, co jest oczywistym celem drużyny. Wracając do spotkania – te rozpoczęło się lepiej dla Merkurego. Gracze w granatowych trykotach, objęli w tej partii prowadzenie 10-7 i utrzymywali przewagę do stanu 18-17. Końcówka to dobra gra ‘Hurtowników’, która sprawiła, że byliśmy świadkami bardzo ciekawej gry na przewagi. Ostatecznie seta wygrała drużyna ‘z kosmosu’ i biorąc pod uwagę całego seta – była to raczej wygrana zasłużona, na którą zanosiło się przez większość seta. Druga odsłona nie przyniosła nam tylu emocji. Eko-Hurt przespał większość środkowej odsłony w efekcie czego, na tablicy wyników było 17-8, dla Merkurego. W końcówce, gracze Piotra Peplińskiego pozwolili sobie na zbyt wielką nonszalancję, co w konsekwencji doprowadziło do zniwelowanie straty przez ‘Hurtowników’ (21-16). Wynik ostatniego seta nie odzwierciedla do końca emocji, które towarzyszyły tej partii. Od początku tego seta byliśmy świadkami świetnej i wyrównanej gry obu drużyn, która zaprowadziła nas do stanu 18-18. O tym, że to Merkury sięgnął po wygraną tej partii zadecydowały dwa monster blocki – Ariela Fijoła, po których Merkury mógł cieszyć się z wygranej za komplet punktów.

Dream Volley – BEemka Volley

Napiszemy to na samym początku – spodziewaliśmy się nieco innego spotkania. Pisząc innego mamy na myśli bardziej wyrównanego czy emocjonującego. Emocjonujące i wyrównane było do momentu kiedy Redakcja wcieliła się w role Protokolanta. Wówczas było 12-11 dla BEemki i gra Dream Volley wyglądała naprawdę obiecująco. Później wszystko w grze ‘Marzycieli’ się posypało i efekt widzimy patrząc na wynik zawodów. Pisząc całkiem serio – poprzednie spotkanie obu drużyn, do którego doszło w drugiej lidze, w sezonie Wiosna’22 było naprawdę ciekawym widowiskiem, które zakończyło się wynikiem 2-1 dla BEemki. Co ciekawe, skład obu drużyn od wspomnianego meczu się zbytnio nie zmienił, a związku z tym – postawa ‘Marzycieli’ jest daleka od OK. Sami zastanawiamy się jaki jest tego powód i nic mądrego nie przychodzi nam do głowy. Nawet w obecnym sezonie ‘Marzyciele’ pokazywali się czasami z naprawdę dobrej strony. Niestety tych gorszych – było o wiele więcej. Dobitnie zobrazował to mecz z BEemką. Drugi i trzeci set to jakaś totalna egzekucja, której się nie spodziewaliśmy. W całym meczu, gracze Daniela Podgórskiego zdobyli 44 punkty przy zaledwie 19 oczach swoich rywali. To dobitnie pokazuje, która z drużyn była we wtorek lepsza. Oczywiście problemy ‘Marzycieli’, to nie jest zmartwienie BEemki. ‘Zmotoryzowani’ wygrali trzy z czterech ostatnich ligowych spotkań, dzięki czemu wskoczyli na bezpieczne – siódme miejsce w ligowej tabeli i są na dobrej drodze do utrzymania w elicie.

Speednet – ZCP Volley Gdańsk

Powiedzmy to sobie szczerze. Rywalizacja pomiędzy Speednetem a ZCP Volley Gdańsk zapowiadała się wybornie. Naprzeciw siebie stanęły bowiem drużyny, które w obecnym sezonie zajmują odpowiednio trzecie oraz czwarte miejsce. Dodatkowo mowa o drużynach, o których coraz głośniej mówi się w kontekście przełamania hegemonii Merkurego. Dla obu ekip było to szalenie istotne spotkanie, które może mieć kluczowe znaczenie w kontekście potencjalnego podium rozgrywek. W naszych oczach – nieznacznym faworytem spotkania była ekipa Speednetu, która przystępowała do meczu po imponującym zwycięstwie z mistrzem SL3. Początek rywalizacji to jednoczesne potwierdzenie wysokiej formy ‘Różowych’. W połowie seta, po ataku z lewego skrzydła Andrzeja Masiaka, Speednet objął prowadzenie 13-9. Od tego momentu, aż do końca partii to właśnie gracze Marka Ogonowskiego kontrolowali przebieg gry i po chwili cieszyli się ze zwycięstwa seta do 17. Jeśli ktoś myślał, że dalsza część meczu również będzie bez historii to się mylił. Ok, co do trzeciego seta nie, ale do tego przejdziemy. Druga odsłona zaprowadziła nas do stanu 8-8. Mniej więcej w tym momencie, ‘Programistom’ zaczęło szwankować przyjęcie, a w konsekwencji problem z wykończeniem akcji. Efekt? Prowadzenie ZCP 13-9. W tym miejscu warto postawić na chwilę kropkę. To właśnie w tym momencie miała miejsce jedna z najlepszych akcji obecnego sezonu. To co wyprawiały obie drużyny w obronie sprawiało, że ręce same składały się do oklasków. Do kapitalnej wymiany doszło w kluczowym momencie. Jeśli to Speednet zdobyłby wówczas punkt to kto wie jak potoczyłyby się losy tej partii. Fakty są jednak takie, że ZCP po chwili zdobyło kilka oczek i wygrało seta do 16. Decydujący o zwycięstwie set nie układał się po myśli drużyny Przemka Wawera. Od samego początku ‘żółto-czarni’ popełniali w tej partii sporo błędów, które sprawiły, że Speednet objął prowadzenie 9-3. W dalszej części seta, gracze Marka Ogonowskiego dorzucili kilka oczek i nie mieli większych problemów z tym by wygrać tę partię do 14.