Liga: Pierwsza Liga - Jesień 2022 - Grupa spadkowa

AVOCADO friends – MPS Volley

Pisaliśmy o tym w zapowiedziach – wynik zawodów nie miał dla obu drużyn większego znaczenia. Po dwunastu spotkaniach sezonu Jesień’22, stało się bowiem jasne, że AVOCADO friends spada z najwyższej klasy rozgrywkowej. Jeśli chodzi o Miłośników Piłki Siatkowej – to drużyna zajęła trzecie miejsce od końca, a to oznacza, że w poniedziałkowy wieczór rozegrają najważniejszy mecz w sezonie – o prawo gry w pierwszej lidze w przyszłym sezonie. Spotkanie z ‘Weganami’ miało być zatem dobrym przetarciem przed spotkaniem z Hydrą. W pierwszym secie rywalizacji, MPS po bloku Adriana Wieleby, błyskawicznie objął prowadzenie 7-2. Dalsza część seta to potwierdzenie dominacji MPS, który dość skutecznie wykorzystywał problemy w przyjęciu rywali. Dla przykładu – przyjmujący MPS – Maciej Wysocki, zdobył w pierwszym secie więcej punktów z piłki przechodzącej niż ze ‘standardowego ataku’. Druga odsłona rywalizacji była już bardziej wyrównana, o ile można to tak ująć. Żeby była jasność – MPS nadal miał przewagę, ale dysproporcja pomiędzy drużynami, nie była tak duża. O tym, która z drużyn wygra tę partie, zadecydowała końcówka. Od stanu 14-14, AVOCADO popełniło kilka błędów w ataku i finalnie, MPS wygrał seta do 16. Trzeci set, na co nie wskazuje do końca wynik – nie był przesadnie wyrównaną i zaciętą partią. Pod koniec seta, MPS prowadził 18-13 i kiedy wydawało się, że za chwilę zdobędą trzeci punkt – kilka oczek odrobiła ekipa ‘Wegan’. Niestety dla drużyny Arkadiusza Kozłowskiego to było za mało, by myśleć o wygraniu seta.

BEemka Volley – Volley Gdańsk

Powiedzmy to sobie wprost. Na scenariusz, w którym obie drużyny się spokojnie utrzymają – zapowiadało się od kilkunastu dni. Obecnie – mimo, że MPS Volley oraz AVOCADO friends mają do rozegrania jeszcze jedno spotkanie – wiadomo już, że Volley Gdańsk oraz BEemka wystąpią w kolejnej edycji – w najwyższej klasie rozgrywkowej. Co do tego, że obie drużyny na to zasłużyły – nie mamy najmniejszych wątpliwości. Nie wiemy co prawda jak potoczy się czwartkowe starcie MPS-u z ‘Weganami’, ale do bezpiecznego utrzymania, nie zważając na wynik czwartkowego starcia – Beemka potrzebowała jednego punktu. Mimo to, to Volley Gdańsk rozpoczął zdecydowanie lepiej zawody. Chwilę po pierwszym gwizdku sędzi prowadzącej zawody, na tablicy wyników było 9-2 dla trzykrotnych mistrzów SL3. Po chwili jednak, ‘żółto-czarni’ mieli spore problemy w przyjęciu, a to sprawiło, że ich przewaga stopniała do zaledwie jednego oczka (10-9). Dalsza część seta to jednak ‘druga fala’ Volleya i pewna wygrana seta do 12. Biorąc pod uwagę to co działo się w pierwszym oraz drugim secie, bardzo mocno przypomina nam się ostatnie spotkanie Volleya z MPS-em. Wówczas, Volley również rozegrał świetnego pierwszego seta, a następnie – w drugim secie było już zdecydowanie gorzej. Nie inaczej było w środowy wieczór. W środkowej partii to BEemka dyktowała warunki gry i po bloku bardzo dobrze dysponowanego w obecnym sezonie Michała Szymańskiego – objęła prowadzenie 12-5. W dalszej części, ‘żółto-czarni’ próbowali co prawda odwrócić losy rywalizacji, ale umówmy się – było już po makale. Decydujący o zwycięstwie w meczu set nie miał już kompletnie żadnego znaczenia dla układu tabeli. Po dobrej grze z kontry, VG objął prowadzenie w secie 8-4 i do samego końca kontrolował przebieg gry, wygrywając partię do 14. Na koniec ‘żółto-czarni’ zrobili pamiątkową fotkę. Jak się okazało po meczu – był to prawdopodobnie ostatni występ Łukasza Jurczyka w drużynie VG oraz Siatkarskiej Lidze Trójmiasta.

Volley Gdańsk – MPS Volley

Pisaliśmy o tym w zapowiedziach. Utrzymanie Volley Gdańsk od jakiegoś czasu zdawało się wyłącznie formalnością. Z drugiej strony wiedzieliśmy, że w kodzie DNA drużyny znajduje się coś, co pozwala sądzić, że drużyna wyjdzie na parkiet – i będzie walczyła o wygraną, nie zważając na okoliczności, w których się znaleźli. Skoro jesteśmy przy okolicznościach – MPS również musiał radzić sobie w dość nietypowym zestawieniu. W składzie drużyny brakowało między innymi Jakuba Nowaka, Karola Masiula czy Jakuba Perżyło. Lista absencji była nawet dłuższa, ale koniec końców – MPS stanął w poniedziałkowy wieczór do walki o uniknięcia barażu. Początek rywalizacji, rozpoczął się jednak dla Miłośników Piłki Siatkowej fatalnie. MPS dużo mylił się w ataku, czego nie można było powiedzieć o ich rywalach. Efekt? Prowadzenie ‘żółto-czarnych’ 13-4! Co więcej – dalsza część seta to kontynuacja dominacji trzykrotnych mistrzów SL3 i wynik 21-7, a przede wszystkim gra MPSu, po której możemy mówić o najgorszym secie w obecnym sezonie. Kiedy wydawało się, że Volley Gdańsk w kolejnych setach również rozgromi swoich przeciwników, w drugiej partii byliśmy świadkami konkretnego twistu. Tym razem to MPS objął prowadzenie 9-3 i mimo, że z czasem Volley nieco zniwelował stratę (12-8) to druga część seta to wyraźna przewaga MPSu i wygrana seta do 11. W środkowej partii – co warto podkreślić z dobrej strony pokazał się powracający po kontuzji Adrian Wieleba. Decydujący o zwycięstwie set to wyrównana walka obu stron, która potrwała do stanu po 17. W końcówce – szalę zwycięstwa na stronę Volley Gdańsk przechylił tercet najbardziej doświadczonych graczy VG (Huliński, Kuna, Ścięgosz).

Dream Volley – Volley Gdańsk

Ostatnim meczem (przynajmniej na jakiś czas) drużyny Dream Volley w najwyższej klasie rozgrywkowej, była rywalizacja z trzykrotnym mistrzem SL3 – ekipą Volley Gdańsk. Dla obu drużyn była to zatem szansa na zrealizowanie odmiennych celów. Dla ‘Marzycieli’ była to szansa na wygranie jedynego spotkania w sezonie Jesień’22. Dla ‘żółto-czarnych’ z kolei – na zapewnienie sobie utrzymania w najwyższej klasy rozgrywkowej. Cóż – po spotkaniu wiemy, że celu nie udało się zrealizować żadnej ze stron. Volley Gdańsk dość gładko wygrał zawody, ale mimo to – wciąż są matematyczne szansę na to, że na końcu wylądują oni na miejscu barażowym. Aby tak się nie stało – w pozostałych dwóch spotkaniach w sezonie – Volley Gdańsk musi zdobyć jeden punkt. Dodatkowo – ich rywale musieliby wygrać wszystko do końca sezonu. Umówmy się – mimo, że wciąż są na to matematyczne szansę to jednak będący w świetnej dyspozycji gracze Volley Gdańsk mają już komfortową sytuację. Jeśli chodzi o samo spotkanie to w związku z kontuzją sypacza Dream Volley na nowej dla siebie pozycji – zobaczyliśmy Wojciecha Kaszubę. W pierwszym secie, Volley Gdańsk – zgodnie z oczekiwaniami zbudował sobie kilkupunktową przewagę, po której kontrolował przebieg gry (13-9). Mimo, że finalnie zakończyło się zwycięstwem Volleya 21-16 to trzeba przyznać, że na boisku numer 3 byliśmy świadkami dobrej – jakościowej gry obu drużyn. Druga odsłona rywalizacji to wyrównana gra do stanu 10-10. W dalszej części seta – przy serii dobrej zagrywki Pawła Hulińskiego, Volley odskoczył na kilka punktów (15-11) i w dalszej części – nie miał już problemów z postawieniem kropki nad ‘i’ (21-16). Ostatni set rywalizacji rozpoczął się od słabej postawy ‘Marzycieli’, po której Volley objął prowadzenie 4-0. W dalszej części seta niestety nie uświadczyliśmy już jakichkolwiek emocji i Volley Gdańsk wygrał spokojnie do 14 a całe spotkanie 3-0.

Dream Volley – MPS Volley

Miało być gładko, prosto, przyjemnie – a przede wszystkim skutecznie. Mówimy tu rzecz jasna o drużynie MPS Volley, dla której mecz przeciwko czerwonej latarni ligi – był doskonałą okazją do podreperowania swojego dorobku punktowego. Tyle jeśli chodzi o teorię. W praktyce wygląda to tak, że po raz drugi w obecnym sezonie, Miłośnicy Piłki Siatkowej nie są w stanie ograć ‘Marzycieli’ za komplet punktów. To – ma niestety dla drużyny daleko idące konsekwencje. Obecnie wydaje się bowiem, że to oni są głównym faworytem do tego, by za dwa tygodnie rozegrać jeszcze jedno spotkanie – tym razem barażowe o utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Patrząc na mecz z boku, wszystko zdawało się być pod kontrolą graczy w niebieskich strojach. Pierwszy set to wygrana MPS-u do trzynastu. W partii tej uwypukliły się problemy z wykończeniem akcji w drużynie Dream Volley, czego nie można powiedzieć o dobrze dysponowanych skrzydłach MPS, którzy co chwilę posyłali skuteczne ataki. Druga odsłona to wynik 21-15 a na taki stan rzeczy wpłynęła spora przewaga MPS-u na siatce. Kiedy przed trzecią odsłoną wydawało się, że będzie to zwykła formalność, MPS poprosił o ‘przytrzymanie piwa’. Pierwsza część finałowej partii to wyrównana gra obu stron, która zaprowadziła nas do stanu po 9. Chwilę później – dwoma arcyważnymi asami serwisowymi popisał się Wojciech Kaszuba i Dream objął prowadzenie 13-11. Dalsza część seta to desperackie próby odwrócenia losów partii przez Miłośników Piłki Siatkowej. Ci – im bardziej się starali – tym gorzej to wychodziło. Co tu dużo mówić – gra drużyny Jakuba Nowaka się całkowicie posypała co wobec dobrej postawy ‘Marzycieli’ w tej partii oznaczało jedno – Dream Volley spłatał swoim rywalom konkretnego figla i skomplikował kwestie ich utrzymania w lidze.

BEemka Volley – AVOCADO friends

To co działo się przed meczem BEemki z AVOCADO – przechodzi ludzkie pojęcie. Mniej więcej w środowe południe, do Redakcji odezwał się kapitan AVOCADO friends sondując tym samym, możliwość przełożenia meczu na późniejszą godzinę. Po krótkiej rozmowie okazało się, że jest to niemożliwe do wykonania i uznaliśmy temat za zamknięty. Tuż przed godziną 18, zostaliśmy poinformowani, że AVOCADO friends z uwagi na tragiczną sytuację kadrową – jest zmuszone oddać mecz walkowerem. Od tego momentu, na wielu płaszczyznach trwały negocjację w tej sprawie i ostatecznie ‘Weganie’ mając na uwadze to, że wypaczyliby ostateczny kształt tabeli i to, która z drużyn zagra w meczu barażowym – postanowili wystąpić w spotkaniu, wystawiając czterech graczy. Mimo, że co dla zasady – było to sportowe samobójstwo to jednak finalnie – bardzo dobrze się stało, że AVOCADO zachowało się godnie i chwilę po godzinie 19:00 rozpoczęło się te – nietypowe spotkanie. Mimo, że zapowiadało się na szybkie 3-0 i sety, w których ‘Weganie’ będą zdobywali maksymalnie kilka punktów – ci, biorąc pod uwagę okoliczności – radzili sobie bardzo dobrze. W pierwszym secie, AVOCADO zdołało sięgnąć po 14 oczek. Nie inaczej było i w środkowej partii, jednak zdecydowanie najciekawiej – było w ostatniej odsłonie. Po jednym z ataków nominalnego środkowego ‘Wegan’, na tablicy wyników było zaledwie 16-15 dla BEemki. W końcówce drużyna Daniela Podgórskiego zdobyła kilka punktów i finalnie wygrała seta do 18. Trzeba przyznać, że wygrana – nie przyszła im w środowy wieczór łatwo. Ba, możemy pokusić się nawet o stwierdzenie, że był to kiepski występ BEemki, ale cóż – na tym etapie sezonu – liczą się po prostu trzy punkty. Jeśli chodzi o AVOCADO to porażka 0-3 sprawiła, że drużyna Arkadiusza Kozłowskiego już na 100% spada do drugiej klasy rozgrywkowej.

Volley Gdańsk – AVOCADO friends

Wbrew temu o czym pisaliśmy w zapowiedzi – jedno z najważniejszych dla AVOCADO spotkań w historii Siatkarskiej Ligi Trójmiasta, nie zmobilizowało przesadnie graczy tej drużyny. Niestety ‘Weganie’ po raz kolejny w obecnym sezonie mieli bardzo duże problemy kadrowe, które w dużej mierze przyczyniają się do ich – bardzo słabej sytuacji w tabeli. W poniedziałkowy wieczór, AVOCADO stanęło przed jedną z ostatnich szans na ucieczkę ze strefy spadkowej. Na przeszkodzie ‘Roślinożerców’ stała ekipa Volley Gdańsk, która również miała o co walczyć – potencjalna wygrana gwarantowałaby im, że nie skończą sezonu na miejscu bezpośredniego spadku. Jako, że stawka dla obu drużyn była ogromna, od pierwszego gwizdka sędziego byliśmy świadkami bardzo ciekawej i przede wszystkim – niezwykle wyrównanej gry. Pod koniec pierwszego seta, wszystko wskazywało na to, że to ‘Weganie’ będą cieszyli się z wygranej bardzo ważnego seta (19-17). W końcówce tej partii – bardzo dobrze w ataku oraz polu serwisowym zaprezentował się świeży nabytek ‘żółto-czarnych’ – Kamil Gulan. Finalnie, Volley najpierw odrobiło straty a następnie wygrali seta do 21. Drugi set wyglądał nieco inaczej. Przez większość środkowej partii to Volley Gdańsk prowadził kilkoma oczkami. Pod koniec seta na tablicy wyników było 18-15 dla VG jednak dzięki dobrej grze z kontry, ‘Weganie’ doprowadzili do stanu 18-18 a następnie mieli piłkę setową (20-18). Cóż mogłoby się stać w takim momencie? A jakże – kontrowersje podobne do kulminacyjnego momentu z BEemką Volley. Finalnie – po długiej grze na przewagi to Volley wygrał seta 28-26. Ostatnia odsłona to czteropunktowa przewaga ‘Wegan’, na którą drużynę udaną zagrywką wyprowadził Oleksandr Chapovskyi (11-7). Czteropunktowa zaliczka została po chwili przez AVOCADO roztrwoniona (15-15) i końcówka to ponownie walka ‘łeb w łeb’. Podobnie jak w dwóch pierwszych odsłonach – więcej zimnej krwi zachowała ekipa VG i to oni cieszą się z niezwykle ważnych trzech oczek.

Dream Volley – AVOCADO friends

Po przegranym spotkaniu z BEemką Volley stało się jasne, że poznaliśmy pierwszego spadkowicza z pierwszej ligi. W związku z tym, Dream Volley w meczu z ‘Weganami’ nie walczył już o utrzymanie, a o to, by ostatnie mecze w elicie – zaprezentować się z dobrej strony i kto wie, być może powalczyć o premierową wygraną. Okazja do tego zdawała się być wyśmienita. Kiedy weźmiemy pod uwagę wszystkie mecze Dream Volley w rundzie zasadniczej to dochodzimy do wniosku, że to właśnie przeciwko ‘Weganom’, gracze Mateusza Dobrzyńskiego wypadli najlepiej. Jak było w czwartkowy wieczór? Uważamy, że bardzo dobrze. Ba, zastanawiamy się czy nie było to najlepsze spotkanie ‘Marzycieli’ w pierwszej lidze. Powiedzieć, że Dream Volley był bliski wygranej meczu to nic nie powiedzieć. Zachowajmy jednak chronologię. Pierwszy set rywalizacji lepiej rozpoczęli ‘Weganie’, którzy po jednym z ataków Miłosza Bazylińskiego, objęli prowadzenie 10-7. Radość ‘Wegan’ nie trwała jednak zbyt długo. Po kilku atakach aktywnego w tym fragmencie gry – Andrzeja Pipki, Dream Volley doprowadził do stanu po 13. Dalsza część seta to wyrównana gra, która zaprowadziła nas do stanu 19-19. W ostatniej piłce, asem serwisowym popisał się lider tej klasyfikacji w historii Siatkarskiej Ligi Trójmiasta – Mateusz Dobrzyński i wygrana seta przez Dream, stała się faktem. Druga odsłona była wyrównana do niemal samej końcówki (17-16). O tym, że to ‘Weganie’ finalnie wygrali tę partię zadecydowała bardzo wysoka skuteczność w ataku oraz problemy w przyjęciu, które pojawiły się po stronie ‘Marzycieli’ w końcówce seta. Ostatni – arcyciekawy set to istny rollercoaster sportowych emocji. Co tu dużo mówić – przez większość seta Dream Volley zdawał się być na najlepszej drodze do wygrania meczu (13-8). Wraz z biegiem seta ich przewaga jednak topniała i w końcówce był już remis po 19. Kiedy AVOCADO złapało wiatr w żagle to już nie wypuściło tej szansy z rąk i po chwili wygrali seta do 20. Wygrana po podziale punktów z pewnością nie satysfakcjonuje drużyny Arkadiusza Kozłowskiego. Paradoksalnie – mimo zwycięstwa, utrzymanie w lidze się jakby oddaliło.

Dream Volley – BEemka Volley

ędąca w świetnej dyspozycji BEemka Volley przystępowała w środowy wieczór do jedenastego spotkania w ramach sezonu Jesień’22. Rywalem ‘Zmotoryzowanych’ w czwartkowy wieczór była ekipa Dream Volley, która podobnie jak BEemka – awansowała do elity po sezonie Wiosna’22. Mimo, że historia obu ekip do pewnego momentu była stosunkowo podobna, tak w ostatnim czasie mieliśmy spory rozjazd. Nie ma się co oszukiwać – w czwartkowy wieczór to BEemka była zdecydowanym faworytem konfrontacji. Mimo to, początek spotkania należał do ‘Marzycieli’, którzy objęli prowadzenie (7-5). Dalsza część seta przebiegała jednak pod dyktando graczy w biało-niebieskich barwach, którzy po dwóch atakach, grającego na przyjęciu Jacka Patoły, objęli prowadzenie 12-9. W dalszej części seta, zaliczka BEemki stała się jeszcze bardziej okazała i po chwili, gracze Daniela Podgórskiego cieszyli się z pierwszego punktu w meczu. Druga odsłona rywalizacji przypomniała nam nieco spotkanie z rundy zasadniczej. Wówczas – podobnie jak w czwartek, BEemka rozbiła wręcz rywali. Kto wie jak potoczyłby się ten set gdyby nie…siedem zepsutych zagrywek ‘Marzycieli’ w tej partii. Ostatni set nie zmienił oblicza rywalizacji. BEemka dość szybko objęła kilkupunktowe prowadzenie i bez większych problemów wygrała seta do 14. Wygrana za komplet punktów przez BEemkę oznaczała dwie rzeczy.

1. Beemka zrobiła bardzo ważny krok w kierunku utrzymania w elicie

2. Dream Volley po sezonie spędzonym w pierwszej lidze spadł do niższej klasy rozgrywkowej.

MPS Volley – BEemka Volley

Klasyczny mecz o sześć punktów. Przed rozpoczęciem meczu, w nieco lepszym położeniu była ekipa MPS Volley, która po rundzie zasadniczej miała jeden punkt przewagi nad BEemką. Z drugiej strony – gracze Daniela Podgórskiego mieli przewagę psychologiczną wynikającą z faktu, że poprzednie spotkanie obu drużyn – zakończyło się zwycięstwem ‘Zmotoryzowanych’. Poza tym w naszym odczuciu to właśnie BEemka może pochwalić się obecnie lepszą formą. Gdy zebraliśmy to do kupy, wyszło nam, że BEemka wygra spotkanie po podziale punktów. Co do tego zgodna była Redakcja i Eksperci. Tak się bowiem składa, że cała trójka – stawiała na biało-niebieskich. Początek spotkania zdawał się potwierdzać słuszność naszego wyboru. BEemka rozpoczęła bowiem spotkanie w świetny sposób. Po świetnej zagrze Michała Kulpińskiego – MPS miał potężne problemy w przyjęciu, co sprawiło, że albo kończyło się asem, albo w najlepszym przypadku na piłce przechodzącej, którą po chwili kończyli gracze BEemki. Efekt? 11-4 dla graczy w białych koszulkach. Mimo, że w dalszej części seta było już 17-9 to w drugiej części seta przebudził się MPS, który odrobił mnóstwo punktów. Na wygranie seta było już jednak za późno. Druga odsłona to ponowne prowadzenie BEemki (6-3), po którym Miłośnicy Piłki Siatkowej wzięli czas. Ten najwidoczniej poskutkował, bowiem po chwili było już 11-11, po której byliśmy świadkami walki ‘łeb w łeb’. W końcówce kilka ważnych punktów dla MPSu zdobyli skrzydłowi – Masiul + Wysocki i w dużej mierze to przyczyniło się do doprowadzenia przez MPS do wyrównania w setach. Trzecia odsłona to ponownie wyrównana partia, w której było niemal wszystko. Piękne akcje, efektowne obrony, kontrowersje, grandy, docinki, a nawet przerwa w dostawie światła. No właśnie, kto wie jak potoczyłoby się spotkanie gdyby w końcówce po bloku środkowego MPS-u nie zgasło światło? Jak to mówią ‘oliwa zawsze sprawiedliwa’. Po słusznie zarządzonej przez sędziego powtórce – MPS zdobył punkt. Niestety dla nich – to nie wystarczyło do tego by ograć BEemkę, która wygrała czwarte z sześciu ostatnich spotkań.