Liga: Grupa spadkowa - I liga
Asy B Klasy – Prototype Volleyball
Starcie decydujące o tym, która drużyna na wiosnę zagra w pierwszej lidze po prostu nie mogło zawieść. Obserwując przedmeczowe nastroje, w obu drużynach nie dało się nie dostrzec, że ekipy są totalnie zafiksowane na punkcie wygranej. Wydawało się, że żadna z nich nie dopuszcza do siebie myśli, że mogłaby spaść do drugiej ligi. Pierwszy set mocniej rozpoczęła drużyna Prototype. Początek meczu to 6-2, a następnie 8-3 dla drużyny Tomasza Nurzyńskiego. Musimy Wam zdradzić, że byliśmy bardzo zaskoczeni jak duża różnica dzieliła obie ekipy. Ba, byliśmy święcie przekonani, ze Asy nie zdołają się podnieść po porażce w tej partii. Ostatecznie set zakończył się do 14. Co więcej, porażka ta miała bardzo duże znaczenie w kontekście małych punktów i ewentualnego występu w barażach. Asy B Klasy przyparte do muru zareagowały w najlepszy możliwy sposób. W przerwie pomiędzy setami w szeregach Bordowych padło kilka męskich słów, które jak widać poskutkowały. Na drugą odsłonę wyszła kompletnie inna ekipa. Asy zaczęły kąsać swoich rywali bardzo dobrą zagrywką, z którą ogromny problem mieli przyjmujący drużyny Prototype. Fakt ten bezlitośnie wykorzystywali ‘Bordowi’ i dzięki celowanej zagrywce zdołali odjechać na kilka punktów. Swoje w ataku dołożył Kuba Wałdoch i rzadko obecny na rozgrywkach Roman Grzelak. Wynik seta to 21-17 dla Asów, przez co kolejna partia stała się najważniejszą odsłoną dla obu drużyn w obecnych rozgrywkach. Która z ekip lepiej poradziła sobie z presją? Zdecydowanie Asy B Klasy. Szukając przyczyn porażki wśród ‘Transformersów’ trzeba wskazać na ogromną wręcz nerwowość w poczynaniach. W drugim secie w pewnym momencie Prototype straciło kontrolę nad spotkaniem i nie zdołali jej już odzyskać. Trzecia odsłona była tego dobitnym potwierdzeniem. Każdy kolejny punkt dla Asów potęgował złe emocje wśród Prototype. Efekt mógł być jeden. Asy B Klasy wygrywają spotkanie w stosunku 2-1 i dzięki czterem(!) małym punktom unikają barażu oraz zapewniają sobie udział w pierwszej lidze na wiosnę. Jeśli chodzi o Prototype to jesteśmy ciekawi jaka kształtuje się przed nimi przyszłość. Czy ekipa zdoła wykrzesać w sobie moc do tego, aby na wiosnę spróbować wrócić do elity? Na odpowiedź niestety musimy trochę poczekać.
Trójmiejska Strefa Szkód – Kraken Team
Jakiś czas temu, po tym jak Kraken Team przegrało seta ze Strażą Pożarną oraz Speednetem pisaliśmy, że ich rywale powinni ten punkt szanować, bowiem jesteśmy przekonani, że nie we wszystkich meczach w grupie mistrzowskiej ‘Bankowcy’ oddadzą seta rywalom. Jaki jest efekt naszych przewidywań? Dobrze, że nie jesteśmy analitykami, bowiem firma, w której byśmy się tym zajmowali, zapewne poszłaby z torbami. Od tego czasu Kraken wygrało zaledwie trzy sety na dziewięć możliwych. Zastanawiamy się, czy spadek ich formy jest spowodowany tylko i wyłącznie tym, że drużyna już dawno zapewniła sobie spokojne utrzymanie? W poniedziałkowy wieczór w składzie ‘Bankowców’ zabrakło między innymi kapitana – Wojciecha Elminowskiego oraz doświadczonego środkowego – Ryszarda Nowaka. Od początku spotkania Trójmiejska Strefa Szkód przejęła inicjatywę i dosyć szybko zdołała wypracować kilkupunktową przewagę. Widać, że w końcówce sezonu graczom spod szyldu Trójmiejskiej Strefy Szkód siatkówka ponownie dostarcza dużo pozytywnych emocji. Ostatni okres to bardzo dobra gra w ich wykonaniu i gdyby wyglądali tak od początku sezonu, zapewne mieliby szansę na znalezienie się w grupie mistrzowskiej. Pierwszy set zakończył się wynikiem 21-12. Najbardziej emocjonujący był drugi set, w którym Kraken Team zaprezentował się z dobrej strony i do końca seta walczył o wygraną tej partii. Sztuka ta się nie udała i po walce na przewagi ponownie wygrała drużyna Patryka Pleszkuna. Trzecia odsłona to znów przewaga ‘Czarnych’, którzy tym razem wygrali do 16 i całe spotkanie w stosunku 3-0, zapewniając sobie siódme miejsce na koniec sezonu. Ponadto, na pierwsze miejsce wśród najlepiej punktujących graczy ligi wskoczył Wojciech Ingielewicz, który w poniedziałek do swojego dorobku dołożył 11 oczek. Co ciekawe – wynik ten pozwolił mu również awansować na trzeci stopień podium w klasyfikacji najlepiej punktujących graczy wszechczasów naszej ligi.
Straż Pożarna Gdańsk – Speednet
Być albo nie być. Któż z Was nie zna tej frazy autorstwa Williama Shakespeare’a? Postanowili nam ją przypomnieć gracze Straży Pożarnej, która skrzyżowała rękawice w meczu o życie z drużyną Speednet. Przed spotkaniem stało się jasne, że ewentualna przegrana ‘Mundurowych’ w stosunku 3-0 niemal na pewno sprawiłaby, że drużyna spadłaby do niższej klasy rozgrywkowej. Takiego scenariusza zdawali się nie dopuszczać gracze spod patronatu Świętego Floriana. Pojedynek wyzwolił w nich dodatkowe pokłady mobilizacji. Z tego co wiemy, drużyna przed spotkaniem wnikliwie analizowała mecz przeciwko Speednetowi, który odbył się 23 października. Pozwoliło to graczom na dostrzeżenie pewnych mankamentów i wyciągnięcie wniosków. Jak widać, taka postawa została wynagrodzona, bowiem już w pierwszym secie ekipa ‘Mundurowych’ wyglądała znacznie lepiej niż w kilku poprzednich spotkaniach. Pierwszą partię wygrali po przewadze i wydawało się, że ekipa wróciła na właściwe tory. Niestety, druga odsłona pokazała dlaczego ekipa znajduje się na obecnym miejscu w tabeli i musi do samego końca drżeć o utrzymanie. W secie tym przegrali do 11 i byli tylko tłem dla Speednetu, który zdawał się złapać wiatr w żagle. Jeśli przed spotkaniem Strażacy odczuwali presję to zastanawiamy się, co działo się w ich głowach po przegranym secie. To, jak widać podziałało na nich mobilizująco, bowiem trzecia odsłona to prawdziwy koncert w ich wykonaniu. Wygrana 2-1 sprawia, że drużyna na 100% nie zajmie ostatniego miejsca. W najgorszym wypadku mogą znaleźć się na przedostatnim, a to oznacza, że we wtorek o 21:30 muszą być przygotowani na spotkanie barażowe.
Prototype Volleyball – Speednet
W tym meczu nie można było mówić o odpuszczaniu. Prototype po wygranej z Kraken poczuł, że los może się w końcu do nich uśmiechnąć i zdołają uciec spod topora. Trzeba przyznać, że przed czwartkowymi pojedynkami ich los zdawał się równie beznadziejny co orkiestry na Titanicu. Speednet z kolei, czwartkowym spotkaniem mógł sobie zapewnić pewne utrzymanie oraz powalczyć o wyższą lokatę na koniec rozgrywek. Kto wypadł lepiej w tym klinczu? Bez wątpienia drużyna Tomasza Nurzyńskiego, która wygrała spotkanie 2-1 i zrównała się liczbą punktów zarówno z Asami jak i Strażą Pożarną, doprowadzając do tego, że końcówka ligi będzie ciekawsza niż książki Dana Browna w jego primetime. Wracając do samego meczu to brakowało w nim chyba wyłącznie tego, aby w przerwie pomiędzy setami zatańczyły cheerleaderki. Poza tym mieliśmy absolutnie wszystko. Dramaturgię, kontrowersje, efektowne obrony, ciekawe wymiany, i niestety, dwie kontuzje, których nabawili się Karol Grajewski oraz Marcin Juszczak. Strata tego pierwszego nie była mocno odczuwalna, bowiem dobrą partię rozgrywali środkowi Tomasz Nurzyński oraz Piotr Szewczyk. Trzeba przyznać, że pod tym względem nie odstawali od Grzegorza Gnatka, którego ataki gracze Prototype bardzo często blokowali, a jeśli się to nie udawało to dobrze funkcjonował odbiór. Mecz ostatecznie zakończył się wynikiem 2-1 dla Prototype Volleyball. Coś, co jakiś czas temu wydawało się nierealne, stało się namacalne. Transformersi zrównali się punktami z dwiema drużynami i są obecnie bardzo podbudowani, co może mieć ogromne znaczenie w kontekście meczu sezonu – z Asami B Klasy. Na samą myśl o tym wydarzeniu mamy ciarki i poważnie zastanawiamy się czy zainteresowanie nie będzie tak duże, że na trybunach może zabraknąć miejsc.
Trójmiejska Strefa Szkód – Straż Pożarna Gdańsk
Spotkanie przeciwko Trójmiejskiej Strefie Szkód miało być dla Strażaków okazją do zrealizowania dwóch celów. Pierwszym miało być zapewnienie sobie utrzymania dzięki wygranej 3-0, natomiast drugim sprawienie, że obecna edycja nie zostanie uznana przez nich za całkowicie przegraną. Gdyby wygrali, wciąż byłby to sezon nieudany, natomiast nie można byłoby mówić o jakimś dramacie. Kilkanaście godzin przed meczem wiadomo było, że w osiągnięciu celu ‘Mundurowym’ nie pomogą etatowi gracze: Mateusz Pytel, Filip Ziółkowski, Maciej Abłażewicz czy Jakub Groth. W ich miejsce, w lidze zadebiutował Filip Wysocki. Początek rywalizacji rozpoczął się dla ‘Mundurowych’ koszmarnie. Zanim gracze zdążyli się zorientować, że wystartował mecz, Trójmiejska Strefa Szkód prowadziła już 7-1. W późniejszej części seta Straż zaczęła odrabiać straty, w czym duża zasługa debiutującego przyjmującego. Niestety dla nich, końcówka należała do rywali i ekipa TSS wygrała pierwszą część 21-19. To, co wydarzyło się w drugim secie to prawdziwy koszmar dla czwartej siły poprzedniego sezonu. W pewnym momencie TSS prowadził 16-4 i ostatecznie cieszył się z wygrania partii do 9, co okazało się brzemienne w skutkach dla drużyny Strażaków, o czym dalej. Ostatnia odsłona to potwierdzenie, która z drużyn była zdecydowanie lepsza. Pewna wygrana ‘Czarnych’ do 13 zapewniła im utrzymanie w elicie. Jeśli chodzi o Strażaków to sytuacja nie była ciekawa już przed spotkaniem. Po przegranej spadli na przedostatnie miejsce, a od ostatniej pozycji dzieli ich 7 małych oczek. Tych byłoby więcej, gdyby nie drugi set. Widmo spadku jest dostrzegalne nawet przez Stevie Wondera i aby tego uniknąć muszą wygrać ze Speednetem. Nadal mają ten komfort, że wszystko w ich rękach oraz głowach. Z drugiej strony, przeciwnik ‘zlał’ ich w sezonie zasadniczym. Jak widać syrena alarmowa zdaje się być głośniejsza niż standardowa – oznajmiająca ‘Mundurowych’ o wyjeździe na akcję.
Prototype Volleyball – Kraken Team
Kilka godzin przed meczem stało się jasne, że zmienia się faworyt tego starcia. Wszystko dlatego, że okazało się, iż drużyna Kraken Team nie będzie miała na to spotkanie kompletu graczy i będą musieli stawić czoła rywalom w zaledwie pięć osób. Jakby tego było mało, w ich szeregach zabrakło chociażby Pawła Pallacha, Bartłomieja Piepera oraz Arkadiusza Wasilewskiego. Należy pamiętać, że mowa tu o trzech podstawowych graczach w talii kart, którą może dysponować kapitan drużyny – Wojciech Elminowski. Mecz rozpoczął się zgodnie z przypuszczeniami – od mocnego uderzenia Prototype, którzy bardzo dobrze wykorzystywali brak jednego zawodnika. W składzie ‘Transformersów’ po raz drugi w tym sezonie zobaczyliśmy Michała Żuchowskiego, który walnie przyczynił się do wygrania seta oraz całego spotkania. Michał pokazał, że mimo młodego wieku ma już spore doświadczenie, którego nie wahał się wykorzystać. Już w pierwszym secie dwukrotnie plasem po skosie ominął blok i trafił w miejsce, w którym akurat nie było żadnego rywala. W pierwszej części gołym okiem było widać jak ważny na tym poziomie jest komplet w zespole. Ostateczny wynik tej partii to 21-11 dla Prototype Volleyball. W drugim secie gra ‘Biało-czarnych’ zaczęła wyglądać dużo lepiej, w efekcie czego do momentu 12-12 mieliśmy walkę łeb w łeb. Przy tym wyniku, o obietnicy dotyczącej utrzymania złożonej przed kamerami, przypomniał sobie widocznie Michał Markiewicz, bowiem dzięki jego bardzo dobrej grze ‘Transformersi’ zdołali uzyskać kilkupunktową przewagę, której nie wypuścili już do końca. Trzeci set to kontynuacja formy zwyżkowej ‘Bankowców’. Tym razem udało im się wygrać seta, i spotkanie, tak jak z Asami, zakończyło się ich przegraną w stosunku 1-2. Widać, że końcówka sezonu i zagwarantowanie sobie szóstego miejsca w lidze sprawiło, że ‘Bankowcy’ wyraźnie spuścili z tonu. Dzięki nim, sytuacja pomiędzy trzema drużynami zamykającymi grupę spadkową jest zagmatwana bardziej niż filmy Davida Lyncha.
Asy B Klasy – Straż Pożarna Gdańsk
Nie ukrywamy, że brakuje nam w ostatnim czasie trafnych porównań do sytuacji, która ma obecnie miejsce w grupie spadkowej. Reforma pierwszej ligi polegająca na stworzeniu grupy mistrzowskiej i spadkowej ma wyraźnie mniej przeciwników niż obecna reforma sądownictwa. W grupie spadkowej emocje aż kipią, choć po spotkaniu Asów ze Strażakami mogły być one zabite. Gdyby Straż wygrała swoje spotkanie 3-0 to mieliby zapewnione wyższe miejsce od Asów na koniec sezonu. Znając powagę sytuacji obie drużyny zmobilizowały się na tyle, że byliśmy przekonani, że spotkanie dostarczy sporych emocji. Słowa te nijak nie potwierdziły się w trakcie pierwszego seta, w którym ’Mundurowi’ dominowali. Na początku tej odsłony wypracowali sobie przewagę, którą dociągnęli do końca trwania partii i zasłużenie wygrali do 15. Taki obrót spraw zmobilizował i rozwścieczył graczy Asów i w drugiej odsłonie wyglądali jak całkiem inna drużyna. Ostatnio tak dwa różne oblicza widzieliśmy przyglądając się postaci Harveya Denta w Mrocznym Rycerzu. W ‘Bordowych’ wstąpiły jakieś nowe moce i zdaje się, że przypomnieli sobie poniedziałkowe zwycięstwo przeciwko Kraken Team, po czym słusznie uznali, że skoro byli w stanie wygrać tamto spotkanie to czemu nie spróbować z ‘Mundurowymi’? Jak postanowili, tak zrobili i wygrali drugą partię do 18. Po tej wygranej kibice, którzy zawsze wspierają młodych graczy rzucili na parkiet… serpentyny. Jak widać utrzymanie Asów jest istotne nie tylko dla samych zawodników. Trzecia odsłona to bardzo dobra gra Asów. Ich wygrana w tej partii ani przez chwilę nie była zagrożona. To, czym imponowała drużyna to świetna organizacja gry. Patrząc na ten element nie możemy wyjść z podziwu jaki progres zaliczyła ekipa. Dzięki zwycięstwu Asów obie drużyny mają po trzynaście oczek i kwestia spadku lub ewentualnego udziału we wtorkowym barażu zdaje się być otwarta.
Trójmiejska Strefa Szkód – Speednet
Spotkanie w grupie spadkowej pomiędzy Trójmiejską Strefą Szkód a Speednetem może śmiało pretendować do miana jednego z najdziwniejszych spotkań w obecnej edycji. Bez wahania możemy napisać, że żałujemy, że spotkanie rozpoczęło się przed godziną 22, bowiem to, co wyprawiali na początku tego seta gracze Speednetu, przypominało raczej filmy, których emisja przed tą godziną jest wysoce niewskazana. Gdy na tablicy wyników widniało 7-0, a następnie 14-2 i 17-3 dla Trójmiejskiej Strefy Szkód nie tylko my przecieraliśmy oczy ze zdumienia. To było wręcz niewiarygodne. Speednetowi nie wychodziło totalnie nic i przez dłuższą chwilę wydawało nam się, że podobnie jak w bajce o Scooby-Doo zaraz ktoś podejdzie, ściągnie maskę i tym samym zdemaskuje podstawionych graczy. Przebudzenie nastąpiło kilka chwil później, aczkolwiek było już oczywiście za późno na to, by cokolwiek ugrać. Zasadne jest pytanie jakim cudem Trójmiejska po raz kolejny nie potrafiła szybko rozprawić się z rywalem, którego miała na widelcu? Kto wie jak potoczyłyby się losy kolejnych odsłon gdyby set zakończył się 21-5? Drugi set ponownie zaczął się po myśli ‘Czarnych’. Na zagrywce spustoszenie siał Michał Falkiewicz, który zdobył w ten sposób aż cztery punkty z rzędu. Mimo to, drużyna nie stanęła na wysokości zadania i w krótkim odstępie czasu dała rywalom dojść do głosu. W połowie tej partii rozkręcił się Grzegorz Gnatek, który co rusz wbijał gwoździe w parkiet. Ostatecznie tę odsłonę wygrali ‘Różowi’ i o zwycięstwie musiał zadecydować trzeci set. W nim ponownie przez większą cześć seta przewagę mieli gracze TSSu. Pod koniec prowadzili już 20-17 i wydawało się, że sprawa wygranej jest przesądzona. Tymczasem ponownie dały o sobie znać demony ‘Czarnych’. Brak koncentracji, brak wykończenia, a może kłopoty z graniem pod prądem? Sami nie wiemy jak mogli to przegrać. Patrząc z perspektywy pierwszego seta to Speednet wrócił z dalekiej podróży. To, że podnieśli się po takim laniu jest doprawdy niewiarygodne.