Ach ten cholerny sport. To co wydarzyło się w końcówce sezonu w kontekście drużyny Flota Toyota Team jest wręcz niewiarygodne. Wydawało się, że tego nie da się spieprzyć, a jednak w pewnym momencie – gracze Floty krzyknęli słynne: ‘potrzymaj mi piwo’. Zaczęło się w meczu z 9 maja, w którym Flota mierzyła się z Volley Surprise i niespodziewanie straciła jeden punkt. Kolejne spotkanie to wygrane z Dzikami Wejherowo oraz AVOCADO w meczach, które były dla Floty prawdziwą męką i w których tracili oni po punkcie. Kolejne spotkanie to przegrana z Tufi Team w ‘meczu sezonu’. Mimo to – sytuacja Karoliny Kirszensztein i tak była dość komfortowa. Przed meczem ze Zmieszanymi wszystko było w ich rękach. Jedyne co musieli zrobić to…wygrać 3-0. Jak poszło? Ano tak, że skończyło się bez choćby jednego punktu. Ok – Flota nie zagrała najlepiej i z pewnością – końcówka sezonu to zdecydowany zjazd formy. Mimo to musimy podkreślić, że poniedziałkowe spotkanie wygrała drużyna Zmieszanych, która pokazała kapitalny charakter, wole walki, jakość, opanowanie, serducho i to, że w drugiej lidze są w stanie wygrywać z absolutnie każdym. Chryste. Co tam był za kocioł. To Zmieszani, a nie Flota wyglądali na drużynę, dla której jest to najważniejszy mecz w historii Siatkarskiej Ligi Trójmiasta. Ci ludzie grali z taką pasją i zaangażowaniem, której nie spotyka się zazwyczaj u drużyn, które grają właśnie swój 105 mecz w SL3. Czy spośród tych 105 spotkań był to najlepszy mecz Zmieszanych? Trudno na to jednoznacznie odpowiedzieć, ale z całą stanowczością była to ‘topka’. Z tego miejsca warto podkreślić to, że mecz z Flotą był najprawdopodobniej pożegnaniem z wieloletnim libero drużyny – Michałem Grzenią. Był szpaler, był szampan, były łzy wzruszenia. Do życzeń dołączamy się również my. Michał – wszystkiego dobrego w Poznaniu. Dziękujemy za Twój ogromny wkład w rozwój ligi i wsparcie 24h na dobę. Na koniec słówko o pokonanych. Ten sezon da się jeszcze uratować. Za tydzień Flota zmierzy się w meczu barażowym z drużyną BEemka Volley i choć nie będą w tym meczu faworytem – nie będą również bez szans. Aby jednak te szanse się pojawiły – Flota musi odbudować ‘mental’. Po zakończonym spotkaniu, już w szatni – gracze Karoliny Kirszensztein byli niemalże załamani. Trudno nam nawet opisać obrazek, który widzieliśmy, ale uwierzcie nam na słowo – dużo weselej bywa w domu pogrzebowym.
Liga: Druga Liga – Wiosna 2023
MiszMasz – Tufi Team
Co to był za wieczór. Co to była za noc. Jeszcze do niedawna wydawało się, że Tufi Team ma nikłe szansę na to by wywalczyć sobie bezpośredni awans do wyższej klasy rozgrywkowej. Ostatnie pięć spotkań to jednak wygrane i to między innymi z bezpośrednimi rywalami do awansu. Prawdziwą zmianą okazało się ubiegłotygodniowe spotkanie ‘Tuffików’ z Flotą Toyota Team, które drużyna Mateusza Woźniaka wygrała za komplet punktów. Mimo to – przed poniedziałkowymi spotkaniami to jednak Flota zdawała się być faworytem w drodze do pierwszej ligi. Wszystko za sprawą tego, że gdyby obie walczące o elitę drużyny wygrały za komplet oczek – to premiowałoby to graczy Karoliny Kirszensztein, którzy mieli lepszy stosunek małych punktów. To oznaczało z kolei, że Tufi musiało zrobić wszystko by ograć MiszMasz za komplet punktów, a na dodatek liczyć na to, że Zmieszani sprawią niespodziankę i urwą co najmniej jedno oczko Flocie. Cóż – początek obu spotkań wskazywał na nieco odmienny scenariusz. Podczas gdy Flota prowadziła ze Zmieszanymi 7-3, Tufi weszło kiepsko w mecz i to MiszMasz po kilku atakach Damiana Kolki objął prowadzenie 10-7. W dalszej części seta sytuacja uległa zmianie – Tufi odrobiło stratę i doprowadziło do walki na przewagi, którą finalnie – mimo prawdziwego thrillera wygrali. Dodatkowo – z boiska nr 1 dotarła do nich wiadomość o tym, że Zmieszani przygotowali dla nich prezent w postaci wygranego seta. To oznaczało, że w zdecydowanie lepszej sytuacji znaleźli się gracze Mateusza Woźniaka, którzy uskrzydleni świetnymi wiadomościami – nie mieli problemów z tym by wygrać drugą partię do 15. Tym razem o wyniku z boiska numer jeden ‘Tuffiki’ dowiedzieli się od Redakcji. Było już bowiem 2-0 dla Zmieszanych, a to oznaczało, że Tufi Team po dwóch sezonach tułaczki – wracają na ‘stare śmieci’. Co ciekawe – słowa Redakcji nie brzmiały na tyle przekonująco, by Tufi w nie uwierzyło. Gracze Mateusza Woźniaka pozostali skoncentrowani do samego końca i przypieczętowali zwycięstwo trzecim punktem w meczu. Gratulacje!
AVOCADO friends – Dream Volley
W poniedziałkowy wieczór doszło do pojedynku ex-pierwszoligowców. W obecnej edycji zdecydowanie lepiej radzili sobie gracze Dream Volley. W związku z tym nie mieliśmy większych problemów z tym, by wskazać faworyta spotkania. Pierwszy set zdawał się to potwierdzać, bowiem rozpoczął się on od konkretnego uderzenia w wykonaniu ‘Marzycieli’. Zanim się obejrzeliśmy – na tablicy wyników było 14-4 dla Dream Volley i trzeba przyznać, że ogromna w tym zasługa – zajebistej gry Dream Volley. Warto wspomnieć, że Dream Volley dość dobrze odrobił pracę domową. W związku z brakami kadrowymi ‘Wegan’ (ci wystąpili w meczu w szóstkę), co rzecz jasna wykorzystali gracze Dream Volley, którzy zasypali zagrywką jednego z nominalnych środkowych. Wynik? 21-8! Drugi set nie był aż tak drastyczny dla ‘Wegan’ jak premierowa odsłona. Po bloku Damiana Wiśniewskiego, do którego jeszcze wrócimy – Dream rozpoczął od 5-1. W dalszej części seta, ‘Marzyciele’ prowadzili 17-12 i kiedy wydawało się, że po chwili docisną rywali – ci, zdobyli kilka punktów minimalizując stratę (17-15). Oczywiście nie zrobiło to zbyt wielkiego wrażenia na drużynie Mateusza Dobrzyńskiego, która za chwilę dołożyła drugi punkt w meczu. Trzecia odsłona to dokładnie to, co Dream Volley zrobił w przedostatnim meczu z Volley Surprise. Mając rywala na deskach – trzeba go dojechać. Zamiast tego ‘Marzyciele’ postanowili dać przeciwnikom ‘drugie życie’. To AVOCADO friends lepiej weszło w seta, dzięki czemu zdołali oni wyjść na prowadzenie 10-5, a następnie 20-14. To co wydarzyło się w końcówce meczu to istne szaleństwo. Rozgrywający drużyny Dream Volley – Mateusz Dobrzyński zamiast rozegrać piłkę – oddał ją za darmo do przeciwników. Dodamy, że nie była to piłka wymuszona. Oszalał? Postradał zmysły? No nie – zachował się jak kapitan i kolega. Wszystko za sprawą tego, że nie mieli oni większych szans na wygranie tej partii. Zupełnie inaczej wyglądała historia z środkowym Dream Volley – Damianem Wiśniewskim, który walczył o najlepiej blokującego drugiej ligi. Wspomniany sypacz oddał piłkę rywalom, by ci wyprowadzili po chwili kontrę, którą a jakże – zablokował wspomniany ‘Wiśnia’. Niebywałe. Finalnie AVOCADO dołożyło po chwili ostatnie oczko i mecz zakończył się ostatecznie podziałem punktów.
Dziki Wejherowo – Info Distributions
Nie ukrywamy, że mieliśmy pewien ból głowy typując faworyta spotkania. Był to bowiem mecz, w którym zdroworozsądkowo powinni wygrać Dziki Wejherowo. Z drugiej strony – w historii 65 spotkań Dzików Wejherowo w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta – widzieliśmy już różne rzeczy. Dodatkowo graczom z Wejherowa przyszło rywalizować z Info Distributions, czyli drużyną, która przejawia symptomy tego, że w niedługim czasie są gotowi wskoczyć na wyższy poziom (nie chodzi o awans). Pierwszy set to jednak spora przewaga drużyny występującej w delegacji. Po jednym z ataków świetnie dysponowanego Kuby Klenczona – było 15-9 dla Dzików i zasadniczo – był to koniec emocji w tej partii. Druga odsłona rozpoczęła się jednak lepiej dla ‘Drukarzy’, którzy po kilku punktach Karola Jarosińskiego objęli prowadzenie 10-6. Co ciekawe – po ataku Macieja Skowrońskiego na tablicy wyników pojawił się identyczny wynik (15-9) z tą tylko różnicą, że tym razem to Info Distributions było górą. W końcówce seta Dziki Wejherowo próbowali odwrócić losy rywalizacji, ale było na to zdecydowanie za późno. Przegrana środkowej partii podrażniła drużynę z Wejherowa, która rozpoczęła ostatnią odsłonę od wysokiego prowadzenia 10-5. Po chwili w ich grze można było dostrzec rozprężenie, które sprawiło, że Info Distributions doprowadziło do wyrównania po 11. Decydujący o zwycięstwie fragment meczu to bardzo dobra wymiana ciosów, która finalnie przyniosła Dzikom siódme zwycięstwo w sezonie Wiosna’23.
Tufi Team – Flota Toyota Team
Mecz pomiędzy drugą a trzecią siłą drugiej ligi był anonsowany jako mecz o awans. Przyznamy Wam się jednak szczerze, że w naszym odczuciu było to trochę na wyrost. Wszystko za sprawą tego, że gdyby nasze rozgrywki można było obstawiać u bukmachera to kurs na to, że do pierwszej ligi awansuje Flota – wynosiłby jakieś 1,10. W przypadku Tufi – każda złotówka postawiona na drużynę Mateusza Woźniaka – dawałaby nam kilkukrotny zwrot włożonego wkładu. Skąd ta dysproporcja? Ano stąd, że Flota przed meczem miała trzy punkty przewagi nad Tufi, a na dodatek – zdecydowanie lepszy stosunek małych punktów. To oznaczało, że tylko wygrana za komplet punktów Tufi Team – mogła zmienić sytuację. Jak się zapewne domyślacie – tak właśnie było. Tufi Team po raz kolejny pokazuje jak świetnie radzi sobie z mocarnymi drużynami. Ilekroć przeciwko takim grają – to odprawiają kolejnych rywali z kwitkiem. Wracając do sytuacji w tabeli – po wygranej za komplet punktów przez ex-pierwszoligowca – obie drużyny mają tyle samo punktów (26). Póki co – wyżej w tabeli jest nadal Flota. Należy zwrócić jednak uwagę na fakt, że w ostatnim spotkaniu sezonu zmierzą się oni ze Zmieszanymi, podczas gdy Tufi z MiszMaszem. Są to na tyle nieobliczalne drużyny, że wszystko jest możliwe. Wracając jednak do meczu należy postawić sobie pytanie co sprawiło, że Tufi Team ograło rywala za komplet punktów. Uważamy, że fundamentalną różnice zrobiło ogromne ogranie w meczu o stawkę, w których Flota do swoich rywali nie ma nawet podjazdu. Uważamy, że w środowy wieczór mieliśmy powtórkę z rozrywki meczu Floty z MPS-em Volley. Wówczas – gracze Karoliny Kirszensztein się ‘spalili’ i uważamy, że dokładnie tak samo było w środę. W skrócie – do międzynarodowej kadry Floty dołączył w środę doskonale znany gracz z Włoch – Gianfranko Obsranko. Tufi Team? Z tą formą mogą żałować pogubionych punktów z teoretycznie dużo słabszymi rywalami. Gdyby nie to – dziś mieliby już awans w kieszeni. Tak czy siak – końcówka sezonu zapowiada się iście pasjonująco.
Info Distributions – Oliwa Team
Kilkanaście minut po zakończeniu spotkania – Redakcja rzuciła okiem na drugoligową tabelę. Piszemy o tym teraz, ponieważ od kilkunastu minut myślimy o drużynie Info Distributions i dochodzimy do wniosku, że jak na debiutancki sezon w drugiej lidze – jest naprawdę dobrze. Owszem – na przestrzeni sezonu drużyna Macieja Skowrońskiego miała wzloty i upadki, ale jednocześnie udowodniła, że ma sporą rezerwę i w przyszłym sezonie mogą zająć o wiele wyższe miejsce w tabeli niż obecnie. Jako motywator przypomnimy tylko, że Flota Toyota Team, która obecnie jest o włos od pierwszej ligi – w poprzedniej edycji zajęła ósme miejsce. Skoro jesteśmy przy podsumowaniach to musimy pochylić się na chwilę nad zakończonym właśnie sezonem dla Oliwy Team. Sami nie wiemy co o tym wszystkim sądzić. 6 wygranych w 13 spotkaniach jest lepszym wynikiem niż ten sprzed sezonu. Z drugiej strony – po tym jak w obecnej edycji team Tomasza Kowalewskiego potrafił ograć Tufi Team można było uznać, że w końcówce sezonu Oliwa wykręci zdecydowanie lepszy wynik. Trzeba podkreślić fakt, że w pod koniec sezonu mieli oni stosunkowo przystępny terminarz, w którym poza Info Distributions mierzyli się również z MiszMaszem, Volley Surprise oraz Dream Volley. W czterech wspomnianych właśnie spotkaniach – Oliwa zdołała wygrać zaledwie raz i z pewnością jest to powód do przemyśleń. Na koniec króciutko o samym meczu – w pierwszej odsłonie Oliwa zaczęła od mocnego uderzenia, po którym na tablicy wyników było 15-9. Mimo wysokiego prowadzenia drużyna z ‘serca Gdańska’ była bliska do roztrwonienia przewagi. Ostatecznie pierwszy set padł ich łupem do 19. Druga partia to szarpana gra z obu stron. Najpierw wydawało się, że Info wygra spokojnie seta. Po ataku środkowego – Roberta Kościńskiego było bowiem 10-7 dla ‘Drukarzy’. Mimo to – po chwili to Oliwa objęła prowadzenie 13-11 i kiedy wydawało się, że udało im się odwrócić losy rywalizacji – ostatnie słowo należało do Info. Szaleństwo i wynik 21-17. Decydujący o zwycięstwie set to walka obu stron, która zaprowadziła nas do stanu po 10. Po ataku kapitana – Macieja Skowrońskiego drużynie Info Distributions udało się odskoczyć na trzy punkty (17-14) i po chwili – zdołali oni wygrać finałową partię do 17.
MiszMasz – AVOCADO friends
Tuż po przegranym meczu ze Zmieszanymi, MiszMasz przystępował do kolejnego spotkania w ramach rozgrywek Siatkarskiej Ligi Trójmiasta. Rywalem o godzinie 21:00 była ekipa AVOCADO friends, która po spadku z pierwszej ligi – szuka w obecnym sezonie formy. W zapowiedziach przedmeczowych wskazaliśmy na to, że ostatni okres to moment przełomowy dla drużyny. Mimo iż wyniki na to nie wskazywały, to jednak gra drużyny była zdecydowanie lepsza niż na początku obecnej edycji. W związku z tym – to właśnie ‘Wegan’ uznaliśmy za faworytów wtorkowej konfrontacji. Początek spotkania wskazywał na to, że mieliśmy nosa. Po ataku zdecydowanie najskuteczniejszego z zespołu ‘Roślinożerców’ – Dominika Marlęgi, AVOCADO objęło prowadzenie 12-8. Dalsza część seta to bezskuteczne próby odwrócenia losów rywalizacji. Mimo iż MiszMaszowi udało się zniwelować stratę do zaledwie jednego oczka (20-19,) to po chwili popełnili oni błąd, który sprawił, że ‘Weganie’ cieszyli się z pierwszego punktu w meczu. Środkowa odsłona to niezwykle wyrównana partia, w której żadna ze stron nie zdołała na przestrzeni seta zbudować sobie choćby trzypunktowej przewagi. Walka ‘łeb w łeb’ trwała do stanu po 19. W końcówce po kilku punktach świeżego nabytku MiszMaszu – Damiana Kolki, gracze Michała Grymuzy doprowadzili do wyrównania w setach. Ostatnia odsłona ułożyła się wybornie dla teamu w błękitnych strojach. Po jednym z ataków Jakuba Waszkiewicza, MiszMasz objął wysokie prowadzenie 11-6, po którym nie miał większego problemu z wygraniem partii do 17. Dzięki trzem oczkom we wtorkowy wieczór MiszMasz przesunął się w tabeli z dwunastego na…ósme miejsce. Przed nimi jeszcze jeden mecz, w którym będą mieli szansę na poprawę dorobku punktowego.
MiszMasz – Zmieszani
Oglądając spotkanie z boku trudno nie było odnieść wrażenia, że jest to kopia spotkania z Team Spontan. Wszystko za sprawą początku meczu, który rozpoczął się dla Zmieszanych tragicznie. Nie minęła nawet chwila od pierwszego gwizdka sędziego, a MiszMasz po kilku atakach Dmytro Moroziuka prowadził…9-1! W drugiej części seta Zmieszanym udało się nieco odkręcić, ale pozwoliło to jedynie na to, by użyć nieco fluidu maskującą paskudną grę z początku meczu. Jeśli chodzi o MiszMasz to było naprawdę kozacko. Co więcej – punkt zdobyty ze Zmieszanymi sprawił, że team Michała Grymuzy zapewnił sobie utrzymanie w lidze. Kto wie czy nie sprawiło to zwrotu akcji w dalszej części meczu. Z drugiej strony – Zmieszani gorzej już raczej zagrać nie mogli. Od samego początku drugiego seta – inicjatywę w partii przejęła ekipa Edyty Woźny. Po dwóch blokach z rzędu Michała Kocbucha, Zmieszani objęli prowadzenie 11-8, co pozwoliło im kontrolować grę, a w konsekwencji doprowadziło do wyrównania stanu rywalizacji. Decydująca o zwycięstwie odsłona zdawała się układać lepiej dla MiszMaszu. Po punkcie zdobytym sposobem dolnym przez Jakuba Waszkiewicza – MiszMasz prowadził 12-10. W dalszej części po kilku atakach Bartka Kusińskiego to Zmieszani zbudowali sobie małą zaliczkę i ostatecznie po chwili wygrali seta do 19.
MPS Volley – Dziki Wejherowo
Przed poniedziałkową serią gier można się było zastanawiać czy Dziki Wejherowo zdołają popsuć Miłośnikom Piłki Siatkowej świętowanie. Owszem – wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na to, że MPS zostanie mistrzem drugiej ligi. Nawet jeśli nie udałoby im się ograć Dzików – to z dużą dozą prawdopodobieństwa mogli liczyć na to, że w najbliższych dniach – Flota pogubi punkty. Z drugiej strony, każdy zdaje sobie sprawę z faktu, że takie mistrzostwo smakowałoby jednak nieco inaczej – gorzej. Pierwszy set (niestety dla MPS-u) nie układał się dla nich najlepiej. Dziki Wejherowo raz jeszcze potwierdziły to, że drzemie w nich spory potencjał. Drużyna grająca w delegacji objęła na początku kilkupunktowe prowadzenie (7-4) i przez niemal całego seta – trzymała rywali na małym, ale jednak – dystansie. To pozwoliło im po chwili na wygranie pierwszej odsłony do 19. Środkowa partia to zupełnie inny obraz gry. Obraz, który był malowany przez graczy Jakuba Nowaka oraz ten, który gracze z Wejherowa mogli tylko podziwiać. Już na półmetku tej partii Miłośnicy Piłki Siatkowej objęli prowadzenie 10-5 i w dużym stopniu – ‘ustawili grę’. Finalnie – set ten zakończył się ich wysokim zwycięstwem do 13. Taki wynik był jednoznaczny z tym, że jeśli MPS wygra ostatnią partię – wygra jednocześnie drugoligowe zmagania. Początek seta wskazywał jednak na ciężary. Po bloku środkowego – Mateusza Węgrzynowskiego, Dziki rozpoczęły partię od prowadzenia 4-0. Pożar, który zdawał się rozprzestrzeniać, Miłośnicy Piłki Siatkowej zdołali jednak błyskawicznie ugasić i po chwili to oni prowadzili 9-6. W dalszej części seta MPS prowadził już 15-10 i wydawało się, że po chwili będą świętowali mistrzostwo. Kolejne pięć oczek zdobyła jednak ekipa z Wejherowa, a to zwiastowało jeszcze emocje. Po chwili jednak – MPS dopiął swego i mógł cieszyć się z tryumfu w lidze. Trzeba przyznać, że na to zasłużyli.
Dream Volley – Volley Surprise
Nie mamy pewności czy Dream Volley miał w ogóle świadomość o jaką stawkę toczy się mecz. Co ciekawe – o tym można było się przekonać dopiero kilka minut przed meczem. Wówczas okazało się, że AXIS, które ograło Team Spontan za komplet punktów – wciąż ma szansę na utrzymanie. Aby tak się stało musieli oni sięgnąć po pełną pulę w meczu z BES Boys BLUM, a na dodatek – Dream Volley musiał ograć ‘Słupszczan’ za komplet punktów. Przez bardzo długi czas najczarniejszy scenariusz dla drużyny Volley Surprise zdawał się spełniać. Dream Volley, które wciąż ma szanse na podium rozgrywek zdawał się grać w ‘swoją grę’. Po ataku Andrzeja Pipki, ‘Marzyciele’ objęli prowadzenie 10-5. W dalszej części seta na tablicy wyników było już 18-11, a to sprawiło, że Dream Volley nieco zwolnił. Mimo to nie mieli najmniejszych problemów by wygrać do 17. Drugi set to jeszcze większa dysproporcja. O ile początek był jeszcze w miarę wyrównany (9-7), tak z każdą kolejną wymianą – Dream Volley powiększał swoją przewagę, by finalnie wygrać partię do 12. To oznaczało z kolei, że przy jednoczesnej przewadze AXIS w meczu z BES Boys BLUM – Volley Surprise musiał wygrać seta. Ku zdziwieniu publiczności – w trzecim odsłonie coś przestawiło się w głowach graczy ze Słupska. Po świetnej zagrywce środkowego – Patryka Bruchmana, Volley Surprise zdołało objąć prowadzenie 16-13. Mimo to, po wziętym przez kapitana czasie – Dream Volley zaczął odrabiać straty i sztuka ta im się finalnie udała. Końcówka seta to już historia, która dla sympatyków Volley Surprise była prawdziwym dreszczowcem. Tym razem był to jednak film, który miał dla ‘Słupszczan’ dobre zakończenie. To oznacza, że za niespełna dwa tygodnie drużynę Macieja Siacha czeka mecz barażowy.