Liga: Druga Liga - Wiosna 2020

Zmieszani – AVOCADO friends

Zacznijmy od końca. Zmieszanym nie udało się awansować do grupy mistrzowskiej. To, co jeszcze do niedawna było scenariuszem palcem po wodzie pisanym, stało się faktem. Zmieszani przegrali z faworyzowaną drużyną AVOCADO friends i ostatecznie zajmują szóste miejsce w ligowej stawce. To, co nas urzekło to post na fb Zmieszanych: Podobnie jak w ubiegłym roku, w tym sezonie również rezygnujemy z prawa do gry w wyższej klasie rozgrywkowej ;). Oczywiście Zmieszani w dość charakterystyczny dla siebie sposób nawiązali do poprzedniego sezonu, w którym zajęli drugie miejsce, ale postanowili, że w sezonie Wiosna’20 zagrają na zapleczu elity. Wracając do meczu przeciwko AVOCADO, każdy wiedział, że wygrać spotkanie przeciwko ‘Weganom’ będzie zadaniem bardzo trudnym. Jak do tej pory sztuka ta nie udała się żadnej drużynie i pierwszy set zdawał się potwierdzać to, o czym piszemy. Drużyna Arkadiusza Kozłowskiego wygrała go do siedemnastu. Po raz kolejny świetną partię w tym sezonie rozgrywał atakujący AVOCADO – Marcin Makurat, który po tym meczu wysunął się na pierwsze miejsce najlepiej punktujących graczy ligi. Drugi set należał do zespołu Edyty Woźny. Był to dosłownie ostatni gwizdek na to, aby zrealizować swój przedsezonowy cel. W partii tej Zmieszani wygrali do trzynastu i do ostatniej odsłony przystępowali z wielkimi nadziejami. Trzeci set miał zadecydować o losie Zmieszanych. Tym razem, w przeciwieństwie do finałowego starcia z poprzedniego sezonu z Omidą, sztuka ta się nie udała. Drużyna Edyty nie ma co jednak narzekać. Ekipa Arkadiusza Kozłowskiego okazała się najzwyczajniej w świecie za mocna. Na chwilę obecną jest na pole-position i pewnym krokiem zmierza w kierunku pierwszej ligi.

DNV GL S*M*A*S*H – Team Spontan

Początek podsumowania zaczniemy nietypowo, tym razem będziemy chwalić. Jeśli nie jest to wystarczająco duże wydarzenie to zdradzimy, że będziemy chwalić oba zespoły. Mimo, że drużyna DNV GL S*M*A*S*H od pewnego czasu była pewna tego, że kolejne spotkania rozegra już w grupie spadkowej drugiej ligi to swoją czwartkową postawą pokazali, że wygrał sport. Wchodząc do sali treningowej ‘Pomarańczowi’ wiedzieli już, że drużyna SV INVICTA straciła jeden punkt, co oznaczało, że ich wygrana w stosunku 3-0 sprawi, że zrównają się z drużyną Sławomira Cichosza punktami. Po początkowej fazie meczu wydawało się, że Spontan będzie go kontrolować od pierwszego do ostatniego gwizdka sędziego. Szybko wypracowali sobie przewagę 5-1, która z czasem wzrosła do 15-9, a na końcu 18-12. Gdy wydawało się, że zakończenie seta jest tylko formalnością, to w grze ‘Spontanicznych’ coś się popsuło i DNV doprowadziło do wyrównania. Na szczęście dla nich skończyło się tylko na strachu i ‘Pomarańczowi’ mogli cieszyć się ze zdobytego punktu. Druga odsłona była najmniej emocjonująca. Spontan wykonał w nim robotę i pokonał rywala do 12. Na tak dobry wynik wpłynęło dobre przyjęcie i częste uruchamianie środka w postaci Piotrka Skierkowskiego czy Marka Blachowskiego. W trzecim secie obie drużyny miały spore problemy z przyjęciem zagrywki, czego skutkiem była spora liczba asów serwisowych i bloków. Lepiej spisywali się jednak ‘Spontaniczni’, którzy sprawili doskonały prezent urodzinowy swojemu kapitanowi i dzięki trzem oczkom wskoczyli na… drugie miejsce w ligowej tabeli. Co ciekawe, aż cztery drużyny mają po osiemnaście punktów i rywalizacja w grupie mistrzowskiej zapowiada się wręcz wybornie.

Mental Block – SV INVICTA

W zapowiedzi przedmeczowej napisaliśmy o tym, że prędzej uwierzymy w możliwość lewitacji Katowickiego Spodka niż w przegraną INVICTY w tym meczu. Informujemy więc wszem i wobec – spodek odleciał! Co prawda Mentalistom nie udało się wygrać spotkania, ale to, jak się w nim zaprezentowali zasługuje na najwyższą pochwałę. Pierwszy raz w tym sezonie na mecz stawiło się małżeństwo – Magda i Jakub Ciesielscy, przy czym ten drugi okazał się być olbrzymim wzmocnieniem dla zespołu, zdobywając przy okazji najwięcej punktów. Od pierwszego gwizdka sędziego ‘Niebiescy’ byli maksymalnie skoncentrowani. Rozpoczęli mocno, od dwóch asów Kuby Ciesielskiego, a następnie utrzymywali przewagę aż do końcówki seta, w której nastąpiło nagłe przebudzenie rywala i doprowadzenie przez INVICTĘ do remisu 18-18. Od tego momentu rozpoczęła się prawdziwa walka na noże, drużyna Sławka Cichosza miała już nawet piłkę setową, ale Mentaliści po prostu nie mogli tego odpuścić i ostatecznie wygrali na przewagi 22-20. Drużyna INVICTY chyba nie bardzo wiedziała co się wydarzyło w tej partii. Na dodatek, w przerwie dowiedzieli się, że skomplikowali sobie sytuację w tabeli. Zwycięstwo w pozostałych dwóch setach oznaczałoby zrównanie się z Oliwą, a wtedy o kolejności decydowałyby małe punkty. Biorąc pod uwagę fakt, że tego dnia miały odbyć się jeszcze dwa mecze rozstrzygające o ostatecznym kształcie grupy mistrzowskiej i spadkowej, mogłoby dojść nawet do sytuacji, w której nie zobaczylibyśmy INVICTY wśród top 5 drużyn drugiej ligi! Widmo grupy spadkowej podziałało na zespół motywująco i w drugim secie od razu wyrobili sobie przewagę, którą utrzymali do końca, wygrywając go 21-14. Trzeci set był podobny do drugiego, od początku do końca kontrolowany przez drużynę INVICTY, która zwyciężyła w nim 21-11 i całym meczu 2-1. ‘Niebiescy’, mimo przegranej zaprezentowali się fantastycznie, a to, jak Katarzyna Wojewódzka radziła sobie z obroną piorunujących ataków Radosława Koniecznego, wzbudzało podziw po obu stronach siatki. Będąc przy Radku, musimy wspomnieć, że o mały włos nie pobił on wczoraj rekordu zdobytych punktów w meczu, należącego do Patryka Okulewicza (26 pkt). Trzeba przyznać, że Mental zagrał najlepsze spotkanie w tym sezonie i jedyne, czego mogą żałować to fakt, że forma przyszła tak późno.

Letni Gdańsk – AVOCADO friends

Oba spotkania drugoligowe, do których doszło we wtorkowy wieczór, elektryzowały nie tylko zawodników, ale również osoby, które interesują się naszymi rozgrywkami. Wchodzących na salę graczy Letniego zajmowała tylko jedna rzecz – jakim wynikiem zakończył się mecz Oliwa Team ze Zmieszanymi. Gdyby tego było mało, w trakcie kilkudziesięciu minut na skrzynkę odbiorczą Redakcji otrzymaliśmy tyle wiadomości z zapytaniem o wynik drugoligowego spotkania, że nie byliśmy w stanie na wszystkie odpowiedzieć. W każdym razie, nasza odpowiedź nie usatysfakcjonowała graczy Letniego, którzy aby przeskoczyć Oliwę musieli ugrać minimum jednego seta z AVOCADO i do tego liczyć małe punkty. Cóż, początek meczu wskazywał na to, że gracze Letniego mogą mieć spory problem ze zrealizowaniem swojego planu. Nie dość, że kontuzja Łukasza Dudo okazała się poważniejsza niż sam zainteresowany początkowo myślał, przez co zabrakło go w składzie to na dodatek ‘Letnicy’ zaczęli kiepsko mecz. AVOCADO szybko wyszło na prowadzenie 10-3 a następnie kontynuowali bardzo dobrą grę, by ostatecznie wygrać tę partię do 13. Po pierwszym – nieudanym secie dla Letników stało się jasne, że pociąg do stacji GRUPA MISTRZOWSKA właśnie odjeżdża. Taka sytuacja wykrzesała w Letnim dodatkowe pokłady energii, która wydawała się być skumulowana właśnie na środkową partię. Po emocjonującym secie Letnikom udało się wygrać seta 22-20 i jak się później okazało, również miejsce w grupie mistrzowskiej. Żałujcie, że nie widzieliście tego wybuchu radości. Oczywiście, pomimo wygranej seta, nie była przesądzona jeszcze kwestia podziału na grupy. W trzeciej partii na parkiecie dzielili i rządzili tylko i wyłącznie ‘Czarni’, którzy wygrali ją do 9 i postawili kolejny krok w kierunku mistrzostwa ligi. Na chwilę obecną wyglądają na drużynę, która ma wszelkie atuty w swoich rękach, by cel ten zrealizować. Wróćmy do Letników i porozmawiajmy trochę o kinematografii. Parafrazując tytuły trylogii Władca Pierścieni, w obecnym sezonie kilka razy dały o sobie znać Dwie Wieże w postaci Jacka Kalwasa oraz Maćka Jakubowskiego. Tym razem mecz skojarzył nam się bardziej z Powrotem Króla. Po zakończonym meczu w tabeli na stronie widniała bowiem informacja, że Letnicy są w tabeli niżej niż Oliwa Team. Po krótkim czasie okazało się jednak, że w wynik meczu z AVOCADO wkradł się błąd i Letnicy ostatecznie zamienili się miejscami z Oliwą, tym samym zapewniając sobie grę w grupie mistrzowskiej. Przewaga nad Oliwą Team wyniosła… dwa małe punkty. Za Letnikami prawdziwa podróż z piekła do nieba. Czy gracze Michała Mysłka rozgoszczą się tam na dobre?

Zmieszani – Oliwa Team

Nie wiemy czy trafimy w gusta muzyczne graczy Oliwa Team, ale przed laty Magik z Paktofoniki w piosence Znikam umieścił następujący fragment: ‘nawet jeśli wszyscy już w ciebie zwątpili, pokaż że się mylili.’ Nie wiemy również tego, jak zakończy się runda zasadnicza. Nie wiemy także czy znajdzie się tam miejsce dla graczy Zmieszanych oraz Oliwy. Wiemy natomiast jedno. Ci drudzy są bez wątpienia moralnymi zwycięzcami. W przeciągu dwóch dni zrobili wszystko, by znaleźć się w grupie mistrzowskiej. W poniedziałek ograli AXIS, by we wtorek zdemolować Zmieszanych. O tym, że drużyny może zabraknąć w grupie mistrzowskiej przy innych wynikach może zadecydować fakt, że po rozegraniu dziewięciu spotkań przy tej samej liczbie punktów mają… trzy małe oczka mniej. To pokazuje, jak szalenie ważna w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta jest walka o każdą piłkę. Wracając do meczu to jeszcze przed jego rozpoczęciem wiedzieliśmy, że drużyna Zmieszanych może mieć pewne problemy. Raz, że w ich szeregach zabrakło Kuby Wałdocha, Marka Bobkowskiego czy Michała Grzeni a dwa, że ich rywale byli nabuzowani jak rottweiler na listonosza. Mało brakowało, a Zmieszani musieliby rozpocząć mecz w zaledwie pięciu graczy. Ich trzech zawodników, w związku z wcześniejszą niż dotychczas godziną rozgrywania meczu, wpadła na salę tuż przed rozpoczęciem spotkania. Pierwsza partia była tą, która była najbardziej wyrównana. Wreszcie również tą, która być może sprawiła, że Oliwa jest w tabeli za Letnim Gdańskiem. To właśnie w pierwszej odsłonie Oliwiacy pozwolili Zmieszanym na zdobycie największej liczby punktów. Set zakończył się wynikiem 21-18 dla Oliwy. Jeśli w pierwszym secie zaprezentowali dobrą siatkówkę to brak nam słów aby opisać to, co wydarzyło się w kolejnych setach. W nich ‘Czarni’ wygrali odpowiednio do dwunastu oraz dziesięciu, a cały mecz w setach 3-0. Uważamy, że był to najlepszy mecz Oliwiaków w obecnym sezonie, którzy teraz do rąk zamiast piłki muszą brać kalkulatory. Do później godziny w czwartkowy wieczór gracze nie będą wiedzieli, w której grupie przyjdzie im rywalizować. Podobnie zresztą jak drużyna Zmieszanych, których sytuacja wydaje się jeszcze bardziej skomplikowana. Aby utrzymać się w TOP5 gracze Edyty Woźny muszą wygrać w czwartek z… drużyną, która jeszcze nie przegrała – AVOCADO friends i liczyć na korzystne dla nich rezultaty w innych meczach.