Liga: Czwarta Liga – Jesień 2024 – Grupa B

Hapag-Lloyd – Siatkersi

W zapowiedziach przedmeczowych napisaliśmy jednoznacznie, że historia, w której Hapag-Lloyd w konfrontacji z Siatkersami oraz Empire Spikes Back pokusi się o trzy punkty, jest raczej bardzo mało prawdopodobna. W naszym przekonaniu, Hapag-Lloyd podchodził do meczu z Siatkersami jako absolutny ‘underdog’. Mimo to, pierwszy set rywalizacji był absolutnie piorunujący w wykonaniu ‘Pomarańczowych’ i wówczas można było się zastanawiać jaka jest przyczyna: Hapag-Lloyd podszedł do meczu rozgrzany po spotkaniu z ESB Siatkersi dokonali pewnych roszad na pozycjach i było to pewnym novum Hapag-Lloyd podchodził do meczu uskrzydlony srebrnym medalem na weekendowym turnieju Dobra, nie będziemy strzelać, ale o ile wygrana ‘Logistyków’ nie jest już szokiem tak rozmiary porażki Siatkersów – już jak najbardziej. Była to bowiem druga najwyższa porażka drużyny w SL3 w jednym secie (po meczu z Aqua)! Przed drugim setem, Siatkersi powrócili do ustawienia, które znamy z obecnego sezonu. Choć gra drużyny w jasnych strojach wyraźnie się poprawiła to jednak nie wystarczyło to do tego by zdominować swoich rywali. Wyrównaną grę oglądaliśmy mniej więcej do stanu po 8. Druga część seta to przewaga teamu Joanny Kożuch, który wyszedł na prowadzenie 14-11. W dalszej części Hapag-Lloyd prowadził już 20-17, ale w końcówce nie potrafili zadać decydującego ciosu. To sprawiło z kolei, że Siatkersi doprowadzili do wyrównania po 20. W końcowej fazie seta szczęście ponownie uśmiechnęło się do graczy w pomarańczowych barwach, którzy wygrali seta do 22! Ostatni set rywalizacji to bardzo wyrównana gra od początku aż do stanu 19-19! Ostatnie dwie akcje meczu to udane ataki Sebastiana Lipskiego oraz Hasana Tolgi Kayi, po których ‘Pomarańczowi’ cieszyli się z pierwszego zwycięstwa za komplet punktów w historii występów w SL3! Wow – brawo! Hapag-Lloyd jest w naszym odczuciu jednym z największych zwycięzców sezonu Jesień’24!

Empire Spikes Back – Hapag-Lloyd

Do bezpośredniego starcia obie drużyny podchodziły z wielkimi nadziejami. Nadzieje ‘Logistyków’ polegały na tym, że chcieli oni za wszelką cenę poprawić dorobek punktowy w sezonie Jesień’24. Okazja do tego wydawała się być całkiem niezła, bo z tymi samymi ekipami, w rundzie zasadniczej Hapag-Lloyd ugrał trzy punkty! Jeśli chodzi o Empire Spikes Back to gracze Grzegorza Grabarskiego chcieli przede wszystkim wziąć udany rewanż za spotkanie z rundy zasadniczej. Dodatkowo przy odrobinie szczęścia, ESB mieli szansę na to by w ligowej tabeli wysunąć się na ósme miejsce. Pierwszy set to wyraźna przewaga ‘Imperatorów’, którzy po bloku swojego kapitana, wysunęli się na prowadzenie 16-9. Choć w dalszej części przewaga ESB stopniała do trzech oczek (17-14) to ostatnie słowo należało do nich (21-15). Środkowa partia to zdecydowanie najciekawszy fragment meczu. Po bardzo wyrównanej partii, wydawało się, że to ESB przechyli szale zwycięstwa na swoją stronę. Po skutecznym ataku powołanego do meczu Gwiazd – Patryka Łabędzia, wysunęli objęli prowadzenie 19-17. Po chwili dwoma skutecznymi akcjami, które doprowadziły ‘Logistyków’ do wyrównania popisał się Sebastian Lipski (19-19). Końcówka seta to walka na przewagi zakończona udanym atakiem Mateusza Siwko (23-21), który zapewnił drużynie wyrównanie stanu rywalizacji. Ostatni set rozpoczął się lepiej dla drużyny Joanny Kożuch, którzy wypracowali sobie trzypunktową zaliczkę (6-3). Komfortową sytuację team w pomarańczowych barwach utrzymywał do stanu 15-10! W końcowej fazie seta, ESB zanotowało jednak zryw, po którym zdobyli oni..11 punktów przy zaledwie jednym oczku swoich rywali i zapewnili sobie dwa punkty w meczu. Z czasem okazało się, że te wystarczyły do przegonienia Siatkersów w ligowej tabeli! Brawo!

Empire Spikes Back – Craftvena

Z uwagi na fakt, że Craftvena wygrała w tym tygodniu spotkanie z BVT Gdańsk już przed meczem stało się jasne, że team Bartka Zakrzewskiego zajmie szóste miejsce w sezonie Jesień’24. Wobec tego można się było zastanawiać z jakim nastawieniem podejdą do meczu ‘Rzemieślnicy’. Już przed meczem dowiedzieliśmy się, że Craftvena ma kilka celów do zrealizowania. Pierwszym z nich był sprawić, by ‘Markus’ zdobył 20 ataków w meczu, co przesunęłoby go na pierwsze miejsce w klasyfikacji najlepiej atakujących ligi. Miłym akcentem ligowe zmagania chciał zakończyć również Mateusz Ryś, który do czwartkowego spotkania był liderem klasyfikacji najlepiej blokujących graczy ligi. Pierwszy set rywalizacji to dość wyrównana walka obu drużyn (17-16). Choć do końcówki nie mieliśmy pewności, która z drużyn wygra, to lepiej finiszowali jednak ‘Rzemieślnicy’, którzy po dwóch atakach Krzysztofa Lewandowskiego, zapewnili sobie wygraną do 18. Środkowa odsłona to zdecydowana przewaga drużyny złoto-czarnych strojach zakończona przekonującym zwycięstwem do 10. Trzeci set, choć bardzo wyrównany to jednak należał do Jędrzeja ‘o to chodzi’ Szadejko, który w meczu zdobył zawrotne 19 punktów, co było jednocześnie jego najlepszym wynikiem w historii (poprzedni wynik 14, również z tego sezonu). Jakby tego było mało do dorobku gracza wliczone było pięć bloków, po których…Jędrzej Szadejko stał się najlepiej blokującym graczem IV ligi. Jakby tego było mało, pierwsze miejsce Jędrzej zapewnił sobie w ostatniej akcji meczu. Wow – brawo! Wracając jednak do meczu, przy stanie 17-17 gracze Empire Spikes Back mogli mieć nadzieję na jeden punkt. W końcówce Craftvena stanęła jednak na wysokości zadania i finalnie to oni cieszyli się z kompletu oczek!

BVT Gdańsk – Craftvena

Wtorkowe spotkanie było anonsowane jako mecz drużyn, które choć były blisko – nie zdołały załapać się do grupy mistrzowskiej. Na finiszu rundy zasadniczej, BVT musiało uznać wyższość Kryj Ryj natomiast Craftvena – Chilli Amigos. W naszym odczuciu nieznacznym faworytem starcia była ekipa ‘Rzemieślników’. Początek spotkania nie rozpoczął się jednak dla nich zbyt dobrze. Po ataku dobrze dysponowanego w ostatnim czasie Sergiusza Kota, zespół w biało-czarnych barwach objął prowadzenie 9-5. Po chwili team ‘Bobrów’ popełnił jednak kilka błędów i na półmetku seta mieliśmy remis po 11. Wyrównaną walkę oglądaliśmy do stanu po 17. Końcówka seta to skuteczne ataki Krzysztofa Lewandowskiego oraz Michała Markiewicza, które zapewniły Craftvenie pierwszy punkt w meczu (21-19). Środkową odsłonę zapamiętamy z trzech ataków Jędrzeja Szadejko, po których ‘Rzemieślnicy’ wysunęli się na prowadzenie 7-2. W dalszej części seta Craftvena kontynuowała świetną grę i w konsekwencji wygrali wysoko do 12. Prawdę mówiąc mogło być jeszcze wyżej, ale w końcówce seta Karol Fidurski zdołał zniwelować nieco straty swojej drużyny. Ostatnia odsłona do pewnego momentu przypominała wydarzenia z środkowej partii. Po kilku skutecznych atakach ‘Markusa’, Craftvena objęła prowadzenie 11-6. Choć do tego momentu ‘Bobry nie rokowały’ to w dalszej części seta zdołali wykorzystać przestój przeciwników i doprowadzić do wyrównania po 17. Końcówka seta to więcej jakości po stronie Craftveny, która uniknęła błędów i zapewniła sobie komplet punktów, który przypieczętował im szóste miejsce w czwartej lidze. Cóż – na wiosnę będzie lepiej.

Hapag-Lloyd – BVT Gdańsk

Przed meczem zaprosiliśmy do wywiadu przedmeczowego przedstawiciela ‘Logistyków’ – Bartłomieja Piechockiego. Choć w Inter Marine SL3 panuje pewna psychoza związana z ‘klątwą wywiadu’, jako przedstawiciel drużyny, która na ogół przegrywa swoje mecze, nie miał zbyt dużo do stracenia. We wspomnianym wywiadzie gracz wspominał, że do końca ligowych zmagań chcieliby do swojego dorobku dorzucić jakieś punkty. W pierwszym secie rywalizacji nie mogło być o tym mowy, bowiem to ‘Bobry’ narzucili rywalom swoje warunki gry i bez większego problemu wygrali partię do 11. Nieco więcej zaczęło się dziać w środkowej odsłonie, w której przy dobrej serii na zagrywce Sebastiana Lipskiego, Hapag-Lloyd rozpoczął partię od prowadzenia…7-1! Po chwili gracze BVY rzucili się do odrabiania strat i po kilku udanych akcjach Sergiusza Kota, przewaga ‘Logistyków’ stopniała do jednego oczka (9-8). Po kilku kolejnych wymianach gracze w biało-czarnych strojach wysunęli się na prowadzenie, którego nie wypuścili już do końca. Z pewnością team Joanny Kożuch mógł czuć po wspomnianym secie spory niedosyt. W trzeciej odsłonie gracze w pomarańczowych barwach nie zdołali już toczyć równorzędnej walki z faworyzowanym rywalem. Dodatkowo – co w przypadku tej drużyny jest pewnym novum, zdecydowanie więcej uwagi poświęcali oni decyzjom sędziowskim, które umówmy się – bywały kontrowersyjne. Tak czy siak, BVT doprowadził po chwili do szczęśliwego finału inkasując komplet trzech oczek.

Craftvena – Siatkersi

Kurczę, nie chcielibyśmy być źle odebrani. Wiemy, że bardzo często narzekamy i marudzimy. Wiemy, ze zamiast pochwalić – wolimy trzykrotnie skrytykować. Wiemy również, że jest to opis meczu czwartej ligi grupy B, ale na Boga – tak dużej niedokładności to nie widzieliśmy od dłuższego czasu. No bo przecież nie jest tak, że jedni i drudzy nie potrafią grać. Nie jest tak, że zawodnicy obu drużyn nie wiedzą, że akcje dzielą się na trzy sekwencję – przyjęcie – rozegranie – atak. We wtorkowy wieczór były momenty, w których obie drużyny próbowały zaskakiwać rywali palcami z pierwszej piłki. Ci drudzy nie pozostawiali rzecz jasna dłużni i odpowiadali tym samym, a gra wyglądała na zasadzie ‘oddajmy piłkę rywalom, niech oni się martwią co z nią zrobić’. Ok – kończymy powoli marudzenie, ale żeby nie było, że wymyślamy, naszej tezy bronią statystyki. Nie pamiętamy bowiem meczu, w którym żadna z drużyn nie zdobyłaby 30 punktów. Pierwszy set to nieznaczna przewaga Craftveny, która po ataku Mateusza Rysia, objęła prowadzenie 16-12 i po chwili cieszyła się z wygrania do 17. Drugi set to zwrot akcji. Choć team ‘Rzemieślników’ prowadził 14-11 to finalnie nie zdołał dociągnąć prowadzenia do końca. Zastanawiamy się na ile wpływ miała sytuacja przy stanie 14-12, w której dość niebezpiecznie zderzyło się dwóch ‘Rzemieślników’. W końcówce seta, punkty pieczętujące wygraną Siatkersów zapewnili Filip Silwanowicz oraz Sebastian Wilma (21-18). Ostatni set rywalizacji rozpoczął się lepiej dla Siatkersów, którzy bardzo głośno celebrowali każdy zdobyty punkt (5-2). Po chwili Craftvena się jednak przebudziła i w drugiej części seta doprowadzili do prowadzenia 16-14, którego nie wypuścili już do końca.

BVT Gdańsk – Siatkersi

W zapowiedziach przedmeczowych wskazywaliśmy na to, że ostatnie wyniki nakazują sądzić, że BVT przegra ósmy mecz w sezonie w stosunku 1-2. Mimo to uznaliśmy, że tym razem będzie inaczej i to właśnie ‘Bobry’ będą faworytem świątecznego grania. Siatkersi od pierwszego gwizdka sędziego zaczęli udowadniać to, co o nich wiemy od dawna. Gdyby mecze w Inter Marine SL3 kończyły się po pierwszym secie to dziś team Macieja Tarulewicza rywalizowałby w grupie mistrzowskiej. Pierwsza część seta to wymiana ciosów, po której na tablicy wyników mieliśmy remis po 12. W drugiej części team BVT miał coraz większe problemy w przyjęciu zagrywki rywali. Jeśli z kolei udało im się przyjąć to popełniali błędy w ataku. Efekt był taki, że Siatkersi wyszli na prowadzenie 16-12 i po chwili mogli cieszyć się z pierwszego punktu w meczu (21-14). Od początku drugiego seta wszystko zdawało układać się po myśli Siatkersów, którzy po bloku Sebastiana Wilmy, objęli prowadzenie 7-1! Jeśli zastanawiacie się czy taką zaliczkę można roztrwonić, spieszymy z odpowiedzią – da się. Już po chwili było bowiem 8-8. Siatkersi mieli w dalszej części kolejną szansę na zamknięcie meczu. Choć prowadzili 13-10, to po raz kolejny stracili prowadzenie (14-14). Jak to w życiu – czasami pojawia się druga szansa. Jeśli spartolimy i ją – tylko naiwniak wybacza sądząc, że za trzecim razem będzie inaczej. Tu trzeciej szansy nie było i ‘Bobry’ po punktach Sergiusza Kota oraz Karola Fidurskiego wygrały tę partię do 18. Decydujący o zwycięstwie set to stan po 14. Po dwóch atakach Michała Niewiadomskiego to Siatkersi byli bliżsi wygranej (16-14). Jak pamiętamy jednak z drugiej odsłony, prowadzenie to żadna gwarancja wygranej i tak było tym razem. Choć Siatkersi mogli wygrać spotkanie za komplet punktów to finalnie zgarniają tylko jeden. Takie mecze jak poniedziałkowy są jednak cenną lekcją, która może zaprocentować na przyszłość.

BVT Gdańsk – Empire Spikes Back

Nie no, więcej na ten numer się nie nabierzemy. Przecież gdybyśmy za każdym razem stawiali, że BVT przegra mecz 1-2 to mielibyśmy o kilkanaście punktów w typerze więcej. Cóż – w środowy wieczór ‘biało-czarni’ się nie popisali. Nie chcemy ich przesadnie oszczędzać, ale ‘Bobry’ musiały radzić sobie bez nominalnego rozgrywającego. Tak czy siak, byli dość wyraźnym faworytem spotkania i ze swojej roli się nie wywiązali. Już w pierwszym secie rywalizacji uwypuklił się szereg grzechów głównych drużyny w biało-czarnych barwach. Jako, że ESB nie są ‘z pierwszej łapanki’ to wykorzystali oni mankamenty rywali i po asie serwisowym Jakuba Pisowackiego, prowadzili 12-7. W dalszej części gracze Grzegorza Grabarskiego dominowali nad rywalem w przyjęciu, obronie i skutecznych kontrach. W skrócie – mieli wszystko i po chwili dołożyli do tego pierwszy punkt w meczu (21-15). W środkowej odsłonie ‘Imperatorzy’ mieli zawieszoną poprzeczkę już trochę wyżej. Wszystkie elementy, o których wspominaliśmy – uległy pogorszeniu. Miało to rzecz jasna wpływ na wynik, bo na półmetku seta to ‘Bobry’ prowadziły 10-7. Z czasem gracze Empire się nieco obudzili i po kilku skutecznych atakach Patryka Łabędzia, objęli prowadzenie 19-16 i po chwili cieszyli się z wygrania meczu (21-18). Do podniesienia z parkietu był trzeci punkt. Stawka była niemała, bowiem drużynie Empire sztuka ta nie udała się jeszcze nigdy. Początek seta układał się dla nich wybornie. Po ataku Aleksandra Morelowskiego, gracze ESB prowadzili 10-5 i byli na doskonałej drodze do zgarnięcia pełnej puli. Niestety dla nich – z czasem przyszła zadyszka. Po kilku punktach Grzegorza Żyły-Stawarskiego, BVT wróciło do gry (14-14). Dalsza część to wyrównana gra, która po ataku oraz bloku Karola Fidurskiego, zakończyła się wygraną BVT do 22.

Siatkersi – Empire Spikes Back

Historia ma to do siebie, że lubi się powtarzać. Empire Spikes Back mogą przegrywać wszystkie spotkania w sezonie, ale w momencie kiedy rywalizują z Siatkersami zrzucają z siebie płaszcz wiecznych przegrywów i jak gdyby nigdy nic – ogrywają rywali. Poniedziałkowe spotkanie nie zaczęło się jednak dla nich zbyt dobrze. Po piorunującym początku, w którym najskuteczniejszymi graczami w obozie Siatkersów byli Michał Niewiadomski oraz Filip Silwanowicz, gracze w jasnych strojach objęli wysokie prowadzenie 11-4. W dalszej części seta problemy ‘Imperatorów’ się nie kończyły i po skutecznej zagrywce Dariusza Suchwałko, w końcówce seta Siatkersi cieszyli się z wygranej do 10. Wow – to mogło robić wrażenie, ale to tyle, jeśli chodzi o dobre wiadomości dla obozu Macieja Tarulewicza. Od drugiego seta sytuacja wyglądała tak jakby zmieniając strony obie drużyny zamieniły się również strojami. Gra Empire Spikes Back stała się wreszcie uporządkowana. Jeśli chodzi o drużynę, która wygrała pierwszego seta – wręcz przeciwnie. Zamiast monolitu oglądaliśmy na parkiecie graczy, którzy nie przypominali drużyny, a grupkę randomowych ludzi. To rzecz jasna przełożyło się na grę oraz wynik. Po kilku błędach oraz problemach w przyjęciu Siatkersów, ESB objęli prowadzenie 15-10. W dalszej części team Grzegorza Grabarskiego kontynuował dobrą grę i finalnie wygrali oni do 17. Ostatnia odsłona to kontynuacja tego, co oglądaliśmy w środkowej odsłonie, aczkolwiek trzeba uczciwie przyznać, że ‘Imperatorzy’ jeszcze bardziej podkręcili tempo. Po dwóch asach serwisowych rozgrywającego ESB – Jakuba Pisowackiego, objęli oni prowadzenie 12-7. Choć po trzech punktach z rzędu Siatkersów wydawało się, że mogą oni wrócić do gry (12-10), to dalsza część seta była już absolutną dominacją drużyny Grzegorza Grabarskiego (21-14).

Craftvena – Hapag-Lloyd

O tym, że nie będzie to łatwa przeprawa dla Craftveny ‘Rzemieślnicy’ wiedzieli już po ostatnim spotkaniu obu drużyn, do którego doszło w rundzie zasadniczej. Tym razem team Bartka Zakrzewskiego chciał zrobić wszystko, by zgarnąć pełną pulę. Plan zdawał się komplikować wraz z pierwszym gwizdkiem sędziego. Tuż po nim było bowiem 4-0 dla Hapag-Lloyd, a to z kolei zasługa ataków w aut drużyny w złoto-czarnych strojach. Komfortowa sytuacja ‘Logistyków’ trwała do stanu 16-13. Z czasem ich sytuacja się skomplikowała i Craftvena doprowadziła do wyrównania po 16, a następnie po atakach ‘Markusa’ wygrali premierową odsłonę do 17. Prawdę mówiąc trudno mówić tu o jakieś różnicy czy przewadze jakości Craftveny. O tym, że to oni wygrali pierwszą odsłonę zadecydowała końcówka seta. Bardzo podobnie było również w środkowym secie, w którym przebieg gry wyglądał następująco (5-5 , 12-12, czy wreszcie 17-17). Po punktach Floriana Dery oraz Michała Markiewicza, Craftvena objęła prowadzenie 20-18 i po chwili cieszyła się z wygrania meczu. Ostatnia odsłona to kolejna bardzo duża szansa graczy w pomarańczowych strojach. Pod koniec meczu to właśnie team Joanny Kożuch prowadził 17-15. Po chwili kilkoma skutecznymi atakami popisał się Michał Markiewicz 18-18. W końcówce to Hapag-Lloyd miał piłkę setową, ale po punktach Krzysztofa Lewandowskiego oraz Grzegorza Henniga, ostatnia partia padła łupem ‘Rzemieślników’.