Liga: Pierwsza Liga - Jesień 2019

Prototype Volleyball – Trójmiejska Strefa Szkód

Tak jak pisaliśmy po spotkaniu z Intermarine, widać że Trójmiejska Strefa Szkód przypomniała sobie jak gra się w siatkówkę. Jako Redakcja przewidywaliśmy, że to musi w końcu zaskoczyć. Już mecz z Volley pokazał, że będzie to trudne spotkanie dla drużyny Prototype. Mimo, iż obie drużyny o godzinie 21:30 przegrały swoje spotkania, to nie da się ukryć, że do bezpośredniej rywalizacji podchodzili z innym nastawieniem. Podczas gdy TSS zaprezentował się naprawdę dobrze z faworyzowaną drużyną Volley Gdańsk, to Prototype w spotkaniu z Kraken wypadł blado. Wśród ‘Transformersów’ widać ostatnio nutkę zniechęcenia. Bezpośrednia rywalizacja rozpoczęła się od mocnego uderzenia drużyny Patryka Pleszkuna. Bardzo udany początek zmusił graczy Prototype do wzięcia czasu przy stanie 3-11. W tej odsłonie świetną partię rozgrywał Wojciech Ingielewicz, dla którego był to prawdopodobnie najlepszy mecz w sezonie. Na początku drugiego seta wydawało się, że Prototype zaprezentuje się lepiej. Kilka wyrównanych piłek i TSS znów zdołał wyjść na prowadzenie. Można powiedzieć, że Prototype miało długi przestój, bowiem przy dobrej zagrywce Patryka Pleszkuna, na tablicy wyników po chwili widniał wynik 5-13. Odsłona ta zakończyła się identycznym wynikiem jak pierwszy set. Spotkanie było prawdopodobnie najsłabszym meczem Transformersów od początku ligi. Tak naprawdę, na miarę swoich możliwości zaprezentowali się tylko w pierwszej połowie trzeciego seta. W ich szeregach najjaśniejszym punktem był Michał Markiewicz, który był jednym z nielicznych graczy swojej drużyny, którzy ‘dojechali’ na to spotkanie. Michał próbował mobilizować swoich współpartnerów do lepszej gry, lecz pomogło to tylko do momentu kiedy TSS wrzucił drugi bieg i zdołał odjechać swoim przeciwnikom, dzięki czemu po raz pierwszy w tym sezonie zgarnia komplet punktów.

Volley Gdańsk – Nasz-Dach Stężyca

Mecz pomiędzy dwiema niepokonanymi jak do tej pory drużynami elektryzował kibiców Siatkarskiej Ligi Trójmiasta. Obie ekipy wygrały swoje spotkania, które miały zaplanowane na godzinę 21:30 i do rywalizacji przystępowały z dziewięcioma zwycięstwami na koncie. Patrząc na jakość spotkania można żałować, że mecz rozpoczął się dopiero o godzinie 22:30. Tak późna pora nie przestraszyła jednak części kibiców siatkówki w najwyższym amatorskim wydaniu. Obie drużyny nie zawiodły i spotkanie stało na bardzo wysokim poziomie. W pierwszym secie, do stanu 8-8 oba teamy zdobywały punkty na przemian. W dalszej części Volley zdołało uzyskać kilkupunktową przewagę i gdy wydawało się, że spokojnie zdołają wygrać spotkanie, stało się coś czego gracze nie rozumieją do teraz. Volley prowadziło już 15-9, a w końcówce mieli trzy piłki setowe. Ostatecznie Stężyczanie obronili kilka piłek, doprowadzili do wyrównania, a następnie po bloku Alana Drywy, wygrali seta do 20. Trzeci stracony przez Volley w tym sezonie set stał się faktem. W drugim secie drużyny swoją grą ponownie wynagrodziły zgromadzonym kibicom godzinę rozgrywania meczu. W tej części Stężyczanie prowadzili już 15-13 i wydawało się, że dojdzie do pierwszej w historii przegranej ekipy ‘Żółto-czarnych’. Tak się jednak nie stało, bowiem Volley wytrzymał ciśnienie i dzięki bardzo dobrej grze środkowego Dariusza Kuny oraz atakującego Daniela Koski, zdołali przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Ostatnia partia była już najmniej emocjonująca. Pewnie wygrali ją obecni mistrzowie i dzięki temu są drużyną, która wygrała w SL3 dwudziesty trzeci mecz z rzędu. ‘Żółto-czarni’ wypracowali sobie również bardzo dobrą zaliczkę przed rundą mistrzowską i na obecną chwilę są głównym faworytem do mistrzowskiego tytułu.

Straż Pożarna Gdańsk – Asy B Klasy

Nie przypominamy sobie chyba dnia meczowego, w którym Asy B Klasy nie zamieszaliby w składzie, a dokładniej – w ustawieniu. We wtorkowym pojedynku, po kontuzji, wrócił Bartosz Nydza. Ze składu wypadł natomiast libero drużyny, Bartosz Gruszka, a na jego miejsce przesunięty został, zmagający się z urazem, atakujący Kuba Ciesielski. Należy nadmienić, że w ostatnich trzech spotkaniach, ten ostatni zagrał na trzech różnych pozycjach i całkiem poważnie zastanawiamy się czy w kolejnym meczu nie zagra na rozegraniu. Wydaje się to raczej wątpliwe, bowiem na tej pozycji w Asach niepodzielnie króluje Mateusz Dobrzyński. Z całą pewnością gracza takiego kalibru chcieliby mieć w składzie przedstawiciele każdej z drużyn. Mimo wszystko, pewne perturbacje z ustawieniem oraz dobra dyspozycja Strażaków sprawiła, że to ‘Mundurowi’ cieszyli się z wygrania pierwszego seta. Trzeba oddać królowi co królewskie i przyznać, że pierwszy set w ich wykonaniu był naprawdę świetny. We wtorkowy wieczór, po drużynie Oresta Lewosiuka widać było, że rozkręca się z każdą kolejną piłką. Drugi set w ich wykonaniu był już dużo lepszy. Asiory przegrały tę partię do 18 i stało się jasne, że jeśli nie mogą wygrać spotkania to muszą powalczyć o choćby jeden punkt. Zastanawiamy się, jaki wpływ na ich lepszą dyspozycję miała kontuzja Sebastiana Markiewicza ze Straży, który z powodu urazu stawu skokowego musiał opuścić parkiet. Trzeci set to niejako potwierdzenie poprzednich słów. ‘Bordowi’ wyglądali w nim naprawdę dobrze i wygrali zasłużenie do 15. W pomeczowej analizie Sypacz Asów – Mateusz Dobrzyński przyznał, że drużyna gra lepiej kiedy nie ma presji na wynik, a liczy się dobra zabawa. Dzięki zdobyciu jednego punktu, Asy przesuwają się w górę tabeli, na przedostatnie miejsce. Jeśli chodzi o Strażaków, to od ostatniego miejsca dzielą ich trzy punkty. Z jednej strony, jest to jakaś zaliczka, a z drugiej zapowiedź niesamowitych emocji, do których dojdzie w grupie spadkowej.

Prototype Volleyball – Kraken Team

Rzadko zdarza się, aby mecz, który ma rozegrać drużyna był dla jej zawodników równie istotny jak spotkanie innej ekipy, które rozgrywane jest na boisku równoległym. Chcąc awansować do grupy mistrzowskiej drużyna Kraken musiała wygrać ostatnie dwa spotkania w stosunku 3-0 i liczyć na potknięcie Prometheus i stratę choćby seta. Niestety dla nich, plan udał się tylko w połowie. Gracze Wojciecha Elminowskiego udźwignęli ciężar, które niosły za sobą ostatnie rozgrywki w lidze i zwyciężyli w swoich spotkaniach, zgodnie z założonym planem. W meczu z Prototype byli drużyną zdecydowanie lepszą i zasłużenie wygrali w stosunku trzy-zero. Jakiś czas temu do drużyny dołączył atakujący Robert Skwiercz, dzięki któremu ‘Bankowcy’ mogli przesunąć Arkadiusza Wasilewskiego na przyjęcie. Taki ruch okazał się dobrym rozwiązaniem i wydaje się, że Robert był ostatnim z elementów układanki, który był niezbędny do utworzenia całości (w tym przypadku drużyny). Bankowcy wyglądają obecnie bardzo dobrze, o czym przekonują się ich kolejni rywale. Jeśli chodzi o Prototype to w ich szeregach widoczny był brak libero Łukasza Chojnackiego oraz wicelidera najlepiej blokujących graczy ligi – Karola Grajewskiego. W drużynie Prototype nie dojechał każdy z elementów składający się na ostateczny sukces drużyny. Brakowało trochę obrony, trochę ataku, trochę asekuracji, a i z zagrywką bywało lepiej. Niestety, w taki sposób nie da się wygrać z ‘Bankowcami’. Ci po zwycięstwie szybko udali się na boisko numer 1, aby dopingować ekipę Nasz-Dach Stężyca. Niestety dla nich, Stężyczanie wykręcili im halloweenowego psiukusa i przegrali ostatniego seta, w związku z czym Kraken zagra w grupie spadkowej.

Nasz-Dach Stężyca – Prometheus

Gracze ze Stężycy z pewnością nie tak wyobrażali sobie spotkanie przeciwko Prometheus. Chcąc wygrać w lidze i mając rywala na deskach, trzeba wykorzystać zamroczenie przeciwnika. Początek spotkania nie zwiastował kłopotów graczy, którzy wygrali jak dotąd osiem meczów z rzędu. W mecz kapitalnie weszło trzech zawodników, którzy od początku sezonu walczą o miano najlepiej punktujących graczy ligi. Mowa tu o Piotrze Skowrońskim, Karolu Richercie oraz Piotrze Labudzie. Przewaga, którą osiągnięto dobrą grą wspomnianej trójki oraz zaskakującemu rozegraniu Rafała Grzenkowicza, była na tyle duża, że stało się jasne, która z drużyn wygra seta. Pod koniec tej odsłony, w poczynania wicelidera wkradło się trochę nerwowości i przewaga stopniała do kilku punktów, co ostatecznie doprowadziło do zakończenia seta w stosunku 21-17. W drugiej odsłonie ponownie lepszą ekipą była wspomniana drużyna ze Stężycy. Wygraną w tej partii chciał pokrzyżować dobrze dysponowany Kostiantyn Kravchuk oraz Dmytro Moroziuk, który z uwagi na kontuzję ręki grał tego dnia na środkach przeciwbólowych. Kto wie jak zakończyłaby się trzecia partia gdyby nie to poświęcenie najskuteczniejszego gracza Prometheus? Gdy wydawało się, że pociąg z napisem ‘grupa mistrzowska’ odjeżdża ekipie zza wschodniej granicy, ci zdobyli w sobie pokłady ambicji oraz woli walki, która pozwoliła im wygrać seta i zapewnić sobie udział w elicie. Trzecia odsłona była jedną wielką oraz, co najważniejsze, skuteczną gonitwą. Przez większość seta to faworyt prowadził i drużyna Prometheus wyszarpała punkt dopiero w samej końcówce. Po meczu, w ich szeregach zapanowała prawdziwa radość. Runda zasadnicza była dla nich prawdziwym rollercoasterem. Na szczęście dla nich z happy-endem!

Speednet – Prometheus

Nie był to najszczęśliwszy dzień w historii firmy Speednet. Swoje mecze przegrały obie drużyny ‘Różowych’ i wtorkowy poranek będzie dla pracowników bardzo pochmurny. Porażka ‘Jedynki’ jest o tyle boleśniejsza, że po kapitalnym meczu ze Strażą Pożarną wydawało się, że są na fali wznoszącej i będą faworytem potyczki z Prometheus. Ekipa Speednetu nie sprostała jednak zadaniu i nie zapewniła sobie komfortu przed pojedynkami w grupie spadkowej. Można powiedzieć, że drużyna Prometheus była lepsza od pierwszego do ostatniego gwizdka sędziego. Pierwszy set to zdecydowana przewaga ekipy zza Buga, która wygrała tę partię 21-13. Kolejne odsłony były co prawda bardziej wyrównane, ale to ekipa Prometheus potrafiła wygrać w każdym z setów i zgarnąć komplet oczek. Trzeba przyznać, że z pistoletem przystawionym do skroni, gracze Prometheus grali fantastycznie. Aby nie zaprzepaścić sobie szans na awans do grupy mistrzowskiej musieli wygrać spotkanie w stosunku trzy-zero i tego dokonali. Wśród zawodników Prometheus oraz Kraken trwa obecnie wielkie liczenie. Jeśli Prometheus przegra spotkanie ze Stężycą 3-0, a Kraken wygra 3-0 z Prototype Volleyball to o ostatecznym kształcie grup mistrzowskiej i spadkowej zadecydują… małe punkty. Czy można byłoby nakreślić lepszy scenariusz na ostatnią w sezonie zasadniczym serię gier?

INTERMARINE – Volley Gdańsk

Zwieńczeniem wyczerpującego tygodnia dla drużyny INTERMARINE był mecz z obecnym mistrzem – Volley Gdańsk. Zastanawialiśmy się jaki przebieg będzie miało spotkanie. Volley postawiło w spotkaniu z Masters na innych zawodników, niż na wtorkowe spotkanie z Tiande Tufi Team. W składzie zabrakło między innymi Dariusza Kuny, rozgrywającego Pawła Hulińskiego czy libero Piotra Ostrowskiego. Żółto-czarni udowodnili jednak, że mają na tyle szeroki skład, że absencja jednego czy drugiego gracza nie wpływa na pogorszenie jakości drużyny. Na rozegraniu zobaczyliśmy Bartka Koźlewicza, który rozegrał bardzo dobre spotkanie, choć trzeba przyznać, że dzięki kapitalnemu przyjęciu współpartnerów miał ułatwione zadanie. W tym elemencie wyróżniał się Przemysław Wawer, który po raz kolejny udowodnił jak dobrym jest zawodnikiem. Pierwszy set w wykonaniu obu drużyn był prawdziwym show. Jakość, którą zaprezentowali gracze obu teamów wzbudzała prawdziwy zachwyt. Bliżej wygrania pierwszego seta była ekipa Masters, która prowadziła 20-18 i miała piłkę po swojej stronie. Niestety, chwilę wcześniej źle upadł Andrzej Masiak i sędzia zarządził, krótką przerwę, która miała pomóc Andrzejowi w kontynuowaniu gry. Uważamy, że ten moment był kluczowy. Odnieśliśmy wrażenie, że sytuacja ta zdekoncentrowała graczy Masters, którzy nie potrafili wykorzystać swojej szansy. Ostatecznie seta wygrała ekipa Volley i zastanawiamy się, jak potoczyłby się mecz gdyby stało się inaczej. Drugi i trzeci set to już spora przewaga faworyta tego spotkania. W szeregach rywali, prawdziwe spustoszenie siał w ataku Daniel Koska, który aż szesnastokrotnie cieszył się ze zdobycia punktu. Volley wygrywa dwudzieste pierwsze zwycięstwo z rzędu w rozgrywkach SL3. Imponujące.

Asy B Klasy – Kraken Team

Spotkanie pomiędzy drużynami miało szalenie ważne znaczenie w kontekście układu tabeli. Przed meczem jasne było, że jeśli Kraken chce znaleźć się w grupie mistrzowskiej musi wygrać spotkanie z Asami 3-0. Zadanie wydawało się łatwiejsze niż było w rzeczywistości. Mimo, iż Kraken wygrał mecz to w każdym secie musieli drżeć o wynik. Drużyna Asów, aby odwrócić niekorzystne dla nich rozdanie postanowiła skorzystać z transferu last-minute i w ich składzie pojawił się nowy atakujący – Roman Grzelak. To sprawiło, że dotychczasowy atakujący – Kuba Ciesielski został przesunięty na środek, w miejsce kontuzjowanego Bartosza Nydzy. Jak wypalił ten eksperyment? Trzeba przyznać, że Asy zagrały najlepszy mecz od dawna. Prawdziwy popis w ataku dał nowy zawodnik – Roman Grzelak, w bloku brylował Kuba Ciesielski, natomiast na zagrywce świetnie zaprezentował się, doskonały w tym elemencie, Mateusz Dobrzyński, który dzięki pięciu asom został liderem tej klasyfikacji w całej pierwszej lidze. Po drugiej stronie siatki, jakość również była na bardzo wysokim poziomie. Znamienny jest fakt, że gracze obu drużyny zdobyli łącznie ponad sto punktów w jednym meczu, co jest absolutnym rekordem ligi. W spotkaniu nie było miejsca na błędy własne. O wyniku przesądziły atuty graczy, a nie ich mankamenty. MVP spotkania został Paweł Pallach, który zdobył aż czternaście punktów i był to jego najlepszy wynik w tym sezonie. Satysfakcja jest o tyle większa, że w obu drużynach nie brakowało graczy, którzy zagrali dobrze lub bardzo dobrze. Po spotkaniu satysfakcje mogą czuć obie drużyny – Kraken, ponieważ zrealizował swój cel oraz Asy, bo ich gra była naprawdę bardzo dobra i jesteśmy przekonani, że Bordowi nie powiedzieli ostatniego słowa.