Kategoria: Bez kategorii

Zapowiedź – MATCHDAY #21

Najciekawszym spotkaniem wtorkowej serii gier zdaje się być pojedynek pomiędzy Speednetem 2 a ACTIVNYMI Gdańsk. Na brak emocji nie będziemy z pewnością narzekać również w elicie, w której Merkury zmierzy się ze Speednetem. Zapraszamy na zapowiedź!

DNV – Bayer Gdańsk

Godz.: 20:30, boisko nr: 1

Umówmy się. Poniedziałkowa porażka drużyny DNV z Challengersami była wkalkulowana. Trudno było bowiem oczekiwać, że zespół Stanisława Paszkowskiego pokusi się o zwycięstwo z drużyną, która w dość powszechnej opinii, uznawana jest za pewniaka do awansu. Po wspomnianej porażce, bilans drużyny z Gdyni wynosi zatem jedno zwycięstwo i pięć porażek. To oznacza z kolei, że jeśli za chwilę sytuacja drużyny w białych strojach nie ulegnie polepszeniu to w przyszłym sezonie, DNV zagra w czwartej klasie rozgrywkowej. Przypominamy, że rewolucja z obecnej i przyszłej edycji zakłada, że na koniec sezonu Wiosna’24 z trzeciej ligi grupy A spadnie aż pięć drużyn. Wszystko wskazuje na to, że o trzecioligowy byt może być raczej spokojna drużyna Bayer Gdańsk. ‘Aptekarze’ w obecnej kampanii rozegrali sześć spotkań, z których wygrali dwa mecze. Nie jest to rzecz jasna bilans, który rzucałby kogokolwiek na kolana. Warto zwrócić jednak uwagę na fakt, że team Damiana Harica ma za sobą bardzo trudny terminarz. Dodatkowo w meczach, w których Bayer przegrywał to prezentował dość wysoki poziom i ich przeciwnicy, aby wygrać musieli się mocno napocić. Sądzimy, że w dalszej części sezonu Bayer udowodni, że potrafi grać w siatkówkę. Sądzimy, że we wtorek dostaniemy tego dowód. Stawiamy na komplet punktów Bayera.

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Maciej Kot): 0-3

Hydra Volleyball Team – Oliwa Team

Godz.: 20:30, boisko nr: 2

Miniony tydzień rozgrywek nie będzie z pewnością tym, który Hydra Volleyball Team będzie wspominać z rozrzewnieniem. Przypomnijmy, że do poprzedniego spotkania z Szach-Matem, ‘Bestia’ podchodziła z bardzo dobrym bilansem pięciu zwycięstw oraz zaledwie jednej porażki. Dobra forma w wykonaniu graczy w złotych strojach pozwalała sądzić, że będą oni faworytem spotkania z Szach-Matem. Ci drudzy, choć są uznaną marką i przed sezonem wskazywani byli jako mocni kandydaci do awansu, to do meczu z Hydrą podchodzili w nienajlepszych nastrojach związanych z kiepską formą. Mimo, że we wspomnianym meczu to Hydra była faworytem, to ostatecznie zaprezentowali się kiepsko i ‘grubsza’ o trzy punkty, halę treningową Ergo Areny opuszczali ‘Szachiści’. Co gorsze – miało to również konsekwencje w ligowej tabeli, bowiem po porażce Hydra spadła w ligowej układance na szóste miejsce. We wtorkowy wieczór, team Sławka Kudyby ma doskonałą szansę na to, by powrócić na zwycięską ścieżkę. Rywalem ‘Bestii’ będzie bowiem Oliwa Team, która jako jedna z dwóch drużyn w drugiej lidze, w obecnej kampanii nie zdołała wygrać ani jednego spotkania. Aktualny bilans zespołu Dawida Karpińskiego to zero zwycięstw i aż sześć porażek. W naszym odczuciu, po wtorkowym spotkaniu bilans ten będzie jeszcze gorszy.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 3-0

Speednet 2 – ACTIVNI Gdańsk

Godz.: 20:30, boisko nr: 3

Pamiętacie jeszcze końcówkę poprzedniego sezonu? Jeśli nie to zapraszamy na przejażdżkę do pojazdu z Martym McFly-em i doktorem Emmetem Brownem. To właśnie w ich aucie przeniesiemy się do końcówki sezonu Jesień’23, w której ACTIVNI Gdańsk zagrali Speednetowi na nosie i to właśnie oni zajęli wówczas trzecie miejsce, dzięki któremu grali później w barażu o drugą ligę. W meczu barażowym ACTIVNYM się nie udało, a to oznaczało, że zarówno ACTIVNI, jak i Speednet kiblują w trzeciej lidze kolejny sezon. Już w końcówce poprzedniej edycji, Speednet odwoływał się do znanego powiedzonka, że ‘co się odwlecze to nie uciecze’. Aktualnie, team Marka Ogonowskiego jest po siedmiu meczach, w których za każdym razem wygrywał. Czy w związku z tym mogą mówić o pełni szczęścia? Cóż, patrząc na to jak radzą sobie gracze Challengers oraz BES Boys BLUM, ‘Programiści’ mogą żałować tego, że nie udało im się sięgnąć po komplet oczek w meczach, w których byli zdecydowanym faworytem. Oczywiście wciąż wszystko w ich rękach i jesteśmy przekonani, że we wtorkowy wieczór powalczą o ten cel z ACTIVNYMI. Zespół Artura Kurkowskiego zdaje się być jednak zdecydowanie mocniejszy niż poprzedni rywale Speednetu.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 3-0

Merkury – Speednet

Godz.: 21:30, boisko nr: 1

Początek sezonu w wykonaniu Speednetu nie był zbyt obiecujący. W czterech pierwszych meczach sezonu Wiosna’24, Speednet przegrał aż trzykrotnie i na dwanaście możliwych punktów, ‘Różowi’ dopisali do swoich kont zaledwie cztery oczka. Wówczas można było sądzić, że po ogromnej metamorfozie, którą przeszła drużyna Łukasza Żurawskiego, będą oni mieli ogromny problem z tym, by ligowe zmagania zakończyć w grupie mistrzowskiej. Ostatnie mecze to jednak trzy zwycięstwa z rzędu. Komplety oczek z Tufi Team oraz MPS Volley, a przede wszystkim styl, w którym wygrywał wówczas Speednet zrobiły wrażenie na osobach obserwujących zmagania pierwszoligowe. Z drugiej strony warto zauważyć, że wspomniane pojedynki to mecze z dziesiątą, dziewiątą oraz ósmą siłą obecnego sezonu. Jest oczywiste, że Merkury zawiesi poprzeczkę znacznie wyżej. Dla czterokrotnych Mistrzów SL3, mecz ze Speednetem będzie pierwszym spotkaniem po pamiętnym meczu z CTO Volley, które każdy wie jak się skończyło. Mimo, że wspomniany mecz nie został do tej pory rozstrzygnięty to należy podkreślić, że Merkury zaprezentował wówczas kapitalną formę i był o włos od wygranej meczu. Dobra forma drużyny Piotra Peplińskiego to nie tylko mecz z ‘Pomarańczowymi’. Wcześniejsze pięć spotkań to cztery wygrane i jedna porażka. Dotychczasowe występy Merkurego to mocna czwóreczka w skali szkolnej. We wtorkowy wieczór, team w granatowych strojach poprosił  o 'dopytanie’ na wyższą ocenę. Z pewnością ich potencjalna wygrana, będzie dobrym argumentem.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Maciej Kot): 2-1

EKO-HURT – Flota Active Team

Godz.: 21:30, boisko nr: 2

Każdy, kto śledzi poczynania Floty Active Team w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta wie, że drużynie Karoliny Kirszensztein od czasu do czasu przytrafiają się katastrofalne mecze. Jednym z nich było spotkanie z minionego tygodnia, w którym Flota była tylko tłem dla beniaminka rozgrywek – drużyny Old Boys. Flota nie była wówczas żadną przystawką czy czekadełkiem w restauracji. Była tylko okruchami na stoliku przed knajpą, którymi nie były zainteresowane nawet okoliczne ptaki. Drugim meczem, który przychodzi nam na myśl, a idealnie wpisującym się w tę zapowiedź było spotkanie zespołu Karoliny Kirszensztein z…Eko-Hurtem, do którego doszło 10 października 2023 r. Mimo, że wspomniany mecz kończył się wygranymi Eko-Hurtu do 14, 16 oraz ponownie 14, to dysproporcja, którą wówczas oglądaliśmy była wręcz zatrważająca. Trudno nie było odnieść wówczas wrażenia, że ‘Hurtownicy’ grali na zaciągniętym hamulcu ręcznym i gdyby nieco poszaleli, to wynik zawodów byłby z pewnością jeszcze wyższy. Wracając jednak do wtorkowego starcia, zastanawiamy się czy drużyny, które zaprezentowały w minionym tygodniu tak zgoła odmienne formy są w stanie sprawić, że widowisko będzie ciekawe, wyrównane oraz emocjonujące. Cóż, choć chcielibyśmy się zaskoczyć to sądzimy jednak, że Eko-Hurt nie będzie miał najmniejszych problemów z tym by ograć rywali i zrobić kolejnego kroku w kierunku obrony mistrzostwa.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 2-1

BES Boys BLUM – Tiger Team

Godz.: 21:30, boisko nr: 3

20 punktów w 7 meczach? Cóż, brzmi to całkiem nieźle. Owszem, przed sezonem słyszeliśmy, że zespół Ryszarda Nowaka przeszedł gruntowne przemeblowanie. Wiedzieliśmy, że do ‘Chłopców’ dołącza kilka uznanych nazwisk z siatkarskiego światka, ale przyznamy się – nie spodziewaliśmy się, że to ‘zażre’ aż tak. Ok, byliśmy przekonani, że będzie lepiej niż w poprzedniej edycji, w której BES Boys BLUM uplasowali się na jedenastym miejscu w trzeciej lidze, ale tu się powtórzymy – nie sądziliśmy, że z marszu będą walczyć o mistrzostwo. Choć konkurencja w obecnym sezonie nie jest słaba to kiedy spojrzymy na statystyki z obecnego sezonu, możemy zobaczyć, że ‘Chłopcy’ są liderami w kilku z nich. Z całej trzeciej ligi grupy A, BBB może pochwalić się najlepszą zagrywką (5,71 na mecz). Dodatkowo team Ryszarda Nowaka traci również najmniej punktów po atakach przeciwników (17,29 na mecz) oraz blokach (1,57 na mecz). To pokazuje o jak bardzo zbalansowanej drużynie mówimy. Nie dość, że mocnej w ataku, to w również w obronie. Czy wobec tego, Tiger Team ma szanse by we wtorek pokusić się o punkty? Cóż, będzie o to piekielnie trudno. Z drugiej strony morale drużyny poszybowały w ostatnim czasie w górę. Do niedawna Tiger okupował bowiem bardzo niskie miejsce w ligowej tabeli i zdawał się być na dobrej drodze do czwartej ligi. Ostatnie wygrane sprawiły jednak, że ‘Tygrysy’ wspięły się w tabeli na dziewiątemiejsce. Dodatkowo, patrząc na pozostałych rywali drużyn Tiger Team można sądzić, że zespół w granatowych barwach zdobędzie jeszcze sporo punktów. Mecz z BES Boys  BLUM zdaje się być bowiem jednym z ostatnich arcytrudnych spotkań.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 3-0

MATCHDAY #20

W poniedziałkowy wieczór przekroczyliśmy barierę 50% rozegranych spotkań. Na półmetku z bardzo dobrej strony pokazały się drużyny Challengers, BEemki oraz co staje się już pewną normą – Staltestu Pomorze. Ci ostatni po wygranej za komplet punktów stali się nowym liderem drugiej ligi. W innym meczu na szczycie, Szach-Mat okazał się mocniejszy od Volley Gdańsk. Zapraszamy na podsumowanie!

BEemka Volley – Złomowiec Gdańsk 3-0 (21-19; 21-13; 21-12)

Ależ moc skrywa pod maską fura z niemieckiego koncernu motoryzacyjnego. Team z Bawarii podchodził w poniedziałkowy wieczór do siódmego spotkania w sezonie Wiosna’24. Nos podpowiadał nam przed spotkaniem, że będzie to szczęśliwa siódemka. Łącząc to z faktem, że BEemka nie bawi się w półśrodki – obstawiliśmy, że zgarną przy tym komplet oczek. Nawet pomimo braku nominalnych środkowych. Dla równowagi ich rywale musieli radzić sobie bez kapitana – rozgrywającego Witolda Klimasa. Początek spotkania to wzajemne ‘badanie się’, które zaprowadziło nas do stanu po 6. Po chwili gracze Daniela Podgórskiego podkręcili nieco tempo i na półmetku seta prowadzili 12-7. Kiedy wydawało się, że opanowali już sytuację, to po chwili obejrzeliśmy w ich wydaniu festiwal błędów. Te w połączeniu z atakami Szymona Myślińskiego, dały wynik 14-14. Dalsza część to dwupunktowa przewaga BEemki, która zapewniła im pierwszy punkt w meczu. Wówczas nie zdawaliśmy sobie sprawy, że koniec pierwszego seta to tak naprawdę koniec jakichkolwiek emocji. Środkowa i trzecia odsłona to zdecydowanie inny poziom. Szanowni Państwo, to był wokal Adele kontra ‘every night’ Mandaryny w Sopocie. Gracze w różowych strojach, sorry za porównanie – wyglądali na tle Złomowca jak pluton egzekucyjny. Już w połowie drugiego seta można było odnieść wrażenie, że Złomowiec jest już myślami przy ostatnim gwizdku sędziego w meczu.

Inter Marine Masters – KRUK Volley 3-0 (21-15; 21-13; 21-19)

Z motyką porywają się na słońce, a przy Mastersach wyglądają jak brzdące. Dla ‘kruczej’ drużyny, poniedziałkowe starcie było meczem numer 7 i jak możecie się domyślać – nie była to szczęśliwa siódemka. Tak się bowiem składa, że Kruki po raz siódmy nadstawiły policzek by ich rywal wymierzył im soczystego liścia. Z drugiej strony warto zaznaczyć, że na przestrzeni całego meczu, Kruki zaprezentowały się całkiem ok. Pocieszenie to jednak takie, kiedy chłopak otrzymuje od dziewczyny informację, że w sumie to jest on sympatyczny i mogą zostać przyjaciółmi. Pierwszy set rywalizacji rozpoczął się od wyrównanej gry, która zaprowadziła nas do stanu po 14. Kiedy wydawało się, że końcówka seta będzie ciekawym wydarzeniem, to Kruk Volley mimo dobrej grze w obronie przestał z czasem wyprowadzać skuteczne kontry. To z kolei sprawiło, że ‘Mastersi’ odskoczyli rywalom na kilka oczek i cieszyli się z pierwszego punktu w meczu. Środkowa odsłona to wynik 6-6 i ponowne nadzieje, że mecz stanie się ciekawym widowiskiem. Choć trudno w to uwierzyć, osiem kolejnych punktów trafiło na konta drużyny Andrzeja Masiaka, która finalnie wygrała partię do 13. Ostatni set to najbardziej wyrównana odsłona w meczu. Od samego początku, faworyzowana drużyna w białych strojach nie potrafiła zbudować sobie przewagi. Sztuka ta udała im się dopiero pod koniec seta, kiedy po kilku punktach środkowego – Marcina Karbownika, Mastersi prowadzili 18-13. Mimo to, w końcówce team Andrzeja Masiaka popełnił sporo błędów, a to w połączeniu z nieustępliwością Kruków sprawiło, że ci drudzy doprowadzili do wyrównania po 19. Ostatecznie w końcówce, dwa razy na lewym skrzydle pomylił się jednak Michał Laskowski, a to oznaczało komplet oczek Inter Marine Masters.

TGD – Staltest Pomorze 0-3 (10-21; 17-21; 19-21)

To, co wyprawia aktualnie drużyna Arkadiusza Kozłowskiego przypomina efekt kuli śnieżnej. Na początku była to zwykła niewinna śnieżka, której nie brano na poważnie. Z czasem, spadając ze zbocza śnieżka nabierała coraz to większych rozmiarów. Aktualnie mówimy już o lawinie, która demoluje wszystko, co napotka na swojej drodze. Dzieje się dokładnie to, o czym mówiliśmy. Staltest na początku sezonu opędzlował tuzy drugiej ligi, a teraz gdy ci się boksują – Staltest przypatruje się z nieukrywanym uśmieszkiem z boku. W poniedziałkowy wieczór siódma siła poprzedniego sezonu mierzyła się z ‘Drogowcami’. Nie trzeba być wybitnym bukmacherem by domyślić się, która z drużyn wygra takie zestawienie. Cóż, nie pomyliliśmy się. Staltest od samego początku narzucił przeciwnikom swoje warunki gry i objął prowadzenie 7-2. Dalsza część seta to próby odmienienia losów przez TGD. Wprowadzone zmiany i roszady na nic się jednak zdały, bo tak jak TGD miał problem z przyjęciem na początku, tak miał je i pod koniec seta. Efekt? 21-10 i zmiana stron. Środkowa odsłona to wreszcie lepsza gra zespołu w niebieskich strojach. Zastanawiamy się na ile wpływ na to, że TGD ‘urosło’ miał fakt, że faworyzowany przeciwnik dość mocno zluzował. Mimo to po punktach duetu Wołk – Batyra, Staltest objął prowadzenie 17-12 i po chwili cieszył się z dziewiątego zwycięstwa z rzędu! Można żartować, że gdyby mecz potrwał jeszcze kilka setów, to TGD zdobyłoby wreszcie punkt. Tak się bowiem składa, że trzecia partia to jeszcze lepsza gra TGD i jeszcze większe rozluźnienie u przeciwników. Choć ‘ex-weganie’ prowadzili już 9-6, to w środkowej fazie seta mieli spory problem z tym, by przebić się przez blok przeciwników. W rezultacie, ‘Drogowcy’ doprowadzili po chwili do wyrównania po 14. Dalsza część partii to wyrównana gra i walka punkt za punkt, która zakończyła się happy-endem Staltestu (21-19).

Fux Pępowo – Port Gdańsk 3-0 (21-17; 21-14; 21-14)

Plan na poniedziałkową serię gier był dla graczy z Pępowa bardzo prosty. To miał być kolejny ‘dzień w biurze’ i jak to często bywa w takich przypadkach, nikt nie przewidział, że po drodze coś może pójść nie tak. Pierwszym rywalem zespołu z Pępowa była ekipa Portu Gdańsk, która po obiecującym początku sezonu, wpadła w dołek. Ten związany jest z pewnością z problemami kadrowymi, z którymi team Arkadiusza Sojko się aktualnie zmaga. Mimo to, początek spotkania w wykonaniu ‘Portowców’ był bardzo obiecujący. Do połowy seta oglądaliśmy bowiem wyrównaną grę obu drużyn, która zaprowadziła nas do stanu po 9. Na istotną przewagę, Fux wyszedł po jednym z bloków kapitalnie dysponowanego Damiana Wiśniewskiego, do czego jeszcze wrócimy (14-11). Mimo że sytuacja ‘Koniczynek’ zdawała się być opanowana, to w dalszej części team ‘z doków’ doprowadził do wyrównania po 17. Końcówka seta to jednak większa kultura gry zespołu Andrzeja Pipki i wygrana do 17. Środkowa odsłona to absolutne szaleństwo w wykonaniu środkowego – Damiana Wiśniewskiego. Po serii trzech bloków tego kocura, Fux objął prowadzenie 9-5. Dalsza część seta to pełna kontrola faworyta i wygrana partii do 14. Trzecia odsłona? Zapowiadało się na sporą niespodziankę. Set rozpoczął się bowiem tak, że to ‘Portowcy’ prowadzili 5-1! Konsekwentnie grająca ekipa z Pępowa doprowadziła z czasem do wyrównania po 11, na którą – nie zgadniecie, wyprowadził ich BLOKIEM Damian Wiśniewski. Niewykorzystana szansa sprawiła, że z Portu zeszło już powietrze i finalnie set zakończył się wynikiem 21-14. To, co warto podkreślić to fakt, że w poniedziałkowy wieczór padł rekord wszechczasów w liczbie bloków na mecz – 17. Sam Damian Wiśniewski zdobył ich 11 (rekord należy do Pawła Przybyszewskiego – 13 bloków).

Challengers – Chilli Amigos 3-0 (21-13; 21-12; 21-5)

To się ‘Papryczki’ obruszyły. W zapowiedzi przedmeczowej wskazywaliśmy na to, że Chilli Amigos podąża wprost w kierunku prowadzącym do czwartej ligi. Zapowiedź nie do końca przypadła ‘Amigos’ do gustu, o czym w żartobliwym tonie dali znać Redakcji tuż przed rozpoczęciem meczu. Cóż. Jak się okazuje – nieciekawa gra to niejedyne zmartwienie drużyny. Do całej gamy tych, które dostrzegamy, dopisujemy to, że Chillisi mają kiepski timing. No bo zastanawiamy się czy wiedząc jak zagrają z Challengersami mówiliby, że przesadzamy? Mamy co do tego wątpliwości. Sam mecz? Cóż, zgodnie z przewidywaniami. Wiedzieliśmy, że Chilli Amigos nie będzie stroną dominującą, ale na Boga – jeśli gracze Grzegorza Walukiewicza mieliby w poniedziałkowy wieczór zawalczyć w gali bokserskiej to uznaliby, że dobrym pomysłem jest bronić ciosy własną wątrobą. Apropos wnętrzności – w trzecim secie rywalizacji, Challengersi postanowili zabrać swoich rywali na diabelski młyn. Jak możecie się domyślać po naszym wstępie – kiszki Amigos nie wytrzymały w efekcie, czego oglądaliśmy naprawdę kiepskie sceny. Pisząc nieco poważniej, bo i tak nieraz trzeba. Póki co jesteśmy pod wielkim wrażeniem Challengers, którzy wygrali wszystkie osiem spotkań nie tracąc przy tym choćby jednego oczka. Poniedziałkowe zmagania w 3 lidze grupie B potwierdzają tylko, że to wielka sztuka. A Chilli? Cóż, posłużymy się cytatem z piosenki:

Wiem, że jeszcze będzie pięknie

Przegonimy mrok

Przegonimy całe zło

Które w tym momencie

Chcą nam zabrać szczęście’

Trzymajcie się mordeczki, jesteście jedną z legend tej ligi. Kiełbasy do góry.

Volley Gdańsk – AXIS 3-0 (21-17; 21-12; 21-19)

Ok, w zapowiedziach przedmeczowych wskazywaliśmy na to, że nietrudno znaleźć tu podteksty czy smaczki, które sprawią, że mecz nie będzie dla obu drużyn ‘jednym z wielu’. Cóż, po części tak było, co mogliśmy obserwować, gdy ‘żółto-czarni’ przedrzeźniali nieco rywali nawiązując do ich słynnego już znaku X. Prawdę mówiąc, było to bodajże najciekawsze wydarzenie meczu, bo gdy wycisnęliśmy całą cytrynę, okazało się, że tak naprawdę to mało w niej wartościowego soku. Zmierzamy do tego, że emocji sportowych zbyt dużo nie było, a i szkoda, bo AXIS w meczach z innymi faworytami pokazywał się z lepszej strony. Z drugiej strony gra się tak jak pozwala na to przeciwnik, a w poniedziałkowy wieczór to ‘żółto-czarni’ dyktowali warunki gry. O ile w pierwszej części dyktanda, profesor przyznał ‘Czerwonym’ czwórkę, tak w drugiej odsłonie AXIS popełniło już tyle błędów, że osobie sprawdzającej krwawiło serce. Zostawmy już tę szkołę. Na największe emocje musieliśmy poczekać do ostatniego seta. Od samego początku, partia ta wydawała się być pod pełną kontrolą Volleya (6-3; 10-7; 13-10; 15-12 czy 20-17). Kiedy wydawało się, że ‘żółto-czarni’ zamkną po chwili mecz, przebudziła się nagle ekipa AXIS, która po atakach Michała Kulpińskiego, doprowadziła do stanu 20-19 dla Volleya. W końcówce, kluczowy dla Volleya punkt zdobył jednak Paweł Huliński, a to oznaczało, że ‘żółto-czarni’ zgarnęli trzy oczka.

Fux Pępowo – Kraken 1-2 (21-23; 20-22; 21-15)

Nie ma przypadków, są tylko znaki. Znaki, że dla zespołu z Pępowa nie musi to być wcale tak łatwy sezon jak wszyscy przewidywali, widzieliśmy już w spotkaniu dwa tygodnie temu, kiedy Fux mierzył się z Team Spontan. Choć w trakcie wspomnianego meczu, Fux był w poważnych tarapatach to finalnie, nieco szczęśliwie wygrali spotkanie 2-1. Mniej więcej w momencie, w którym doszło do wspomnianego meczu, Kraken zaczął budzić się do życia. Początek sezonu w wykonaniu drużyny Jurija Charczuka był pewnego rodzaju rozczarowaniem. Ostatni mecz ‘Bestii’ to kapitalne zwycięstwo z Portem Gdańsk. Wspomniany mecz był na tyle dobry, że Ekspert – Agnieszka Pasternak stawiała w meczu z Fuxem, właśnie na team zza wschodniej granicy. Pierwszy set układał się jednak lepiej dla graczy z Pępowa, którzy pod koniec pierwszej partii prowadzili 18-13, a następnie 20-17. Myślicie, że nie da się tego zepsuć? Blok, as, kiwka rozgrywającego, czy wreszcie atak Dimy Hurtovyia sprawił, że Kraken cieszył się z pierwszego punktu w meczu. Środkowa odsłona wyglądała inaczej. Kraken od początku grał bardzo dobrą siatkówkę i prowadził z renomowanym rywalem od samego początku, niemal do końca. Sytuacja ‘Bestii’ zaczęła się komplikować w momencie, w którym prowadzili oni 20-17. O tym, że jest to ‘niebezpieczny’ wynik, przekonaliśmy się w pierwszej odsłonie. Podobnie jak tam i w tym przypadku rywal doprowadził do wyrównania. W odróżnieniu od wspomnianego seta, w tym mimo doprowadzenia do wyrównania, partię wygrała drużyna, która prowadziła niemal całą odsłonę. Ostatni gwizdek w tym secie oznaczał, że w trzeciej lidze grupy B padł ostatni niepokonany bastion. Trzecia partia to przewaga drużyny z Pępowa, która zakończyła się ich zwycięstwem do 15. Mimo to – zdecydowanie więcej powodów do optymizmu miała ekipa Jurija Charczuka.

Challengers – DNV 3-0 (21-9; 21-9; 21-13)

To, co dzieli obie drużyny to różnica skali. Challenersi są wielcy, a DNV mali. Oczywiście mowa o umiejętnościach obu drużyn. Nie ma się co oszukiwać – kiedy spojrzeliśmy na dokonania obu drużyn z obecnego sezonu to nie mieliśmy wątpliwości, która z drużyn jest zdecydowanym faworytem starcia. Cóż – nos, podobnie jak ponad 90% typerów, nas nie mylił. ‘La zabawa’ Challengersów rozpoczęła się wraz z pierwszym gwizdkiem sędziego. Zanim się obejrzeliśmy to po kilku punktach Mariusza Kuczko, zespół Wojciecha Lewińskiego prowadził 7-1. W dalszej części, nowy lider trzeciej ligi nie zwalniał i w końcówce prowadził już 18-6. Po chwili popełnili oni jednak trzy błędy w ataku, które zniwelowały nieco stratę DNV (21-9). Środkowa odsłona dawała drużynie DNV pewne nadzieje. Do pewnego momentu tej partii byliśmy świadkami wyrównanej gry, w której na tablicy wyników było po 6. Niestety dla zespołu z Gdyni – osiem kolejnych punktów zdobyli Challengersi (14-6) i był to koniec jakichkolwiek nadziei. Ostatni set rozpoczął się od chaosu zespołu w białych strojach, który nie mógł połapać się w ustawieniu. Mimo to, wynik na tablicy był dość obiecujący (6-6). W dalszej części  uwypukliła się przewaga faworyzowanej ekipy, która zgarnia komplet oczek. Prawdę mówiąc – DNV stać na to by zawiesić poprzeczkę wyżej niż miało to miejsce w poniedziałek.

Volley Gdańsk – Szach-Mat 1-2 (21-18; 16-21; 18-21)

Mecz na szczycie drugiej ligi. Naprzeciw siebie stanęły bowiem dwie drużyny, które przed rozpoczęciem sezonu uznawane były za jednych z głównych pretendentów do podium rozgrywek. Na półmetku rozgrywek w lepszej sytuacji zdawali się być gracze Volleya, którzy pozostawali jedną z dwóch drużyn, która nie przegrała dotąd spotkania. Z drugiej strony – Szach-Mat przystępował do meczu jako drużyna tygodnia całych rozgrywek, który to tytuł zawdzięczają rozbiciu Hydry Volleyball Team w stosunku 3-0. Początek poniedziałkowego spotkania rozpoczął się zgodnie z przewidywaniami – od wyrównanej gry obu ekip. Ta zaprowadziła nas do stanu po 10. W drugiej części seta przy zagrywce Przemysława Wawera, Volley objął prowadzenie 14-11, którego nie wypuścił już do końca (21-18). Środkowa odsłona to inne oblicze gry. Już na półmetku seta, gracze w czarnych strojach objęli trzypunktowe prowadzenie (10-7). Trzykrotni Mistrzowie SL3 mieli w tym okresie spore problemy z tym, by powstrzymać rozpędzonych skrzydłowych Szach-Matu, którzy co rusz zdobywali kolejne punkty i zapewnili drużynie wyrównanie w setach (21-16). Ostatnia odsłona rozpoczęła się od stanu 5-5. Najważniejszym momentem spotkania były trzy błędy z rzędu, popełnione przez Volley Gdańsk, które zapewniły Szach-Matowi prowadzenie 8-5. Po kolejnych błędach w ataku ‘żółto-czarnych’, Szach-Mat prowadził już 15-7 i kiedy wydawało się, że już po meczu, Volley zanotował nagły zryw. Szaleńcza pogoń pozwoliła im dogonić rywala na jeden punkt. Końcówka to jednak skuteczny atak z lewego skrzydła Kuby Króla oraz błąd jednego z graczy Volley Gdańsk, który zapewnił Szach-Matowi bardzo ważną wygraną (21-18).

Zapowiedź – MATCHDAY #20

Zaczynamy siódmy tydzień rozgrywek. Jeśli faworyci nie zawiodą to wszystko wskazuje na to, że dojdzie do zmiany lidera w drugiej lidze oraz dwóch grupach w trzeciej klasie rozgrywkowej. Meczem dnia zdaje się być spotkanie w drugiej lidze, w której Volley Gdańsk podejmie Szach-Mat. Zapraszamy na zapowiedź!

BEemka Volley – Złomowiec Gdańsk

Godz.: 19:00, boisko nr: 1

Wszystko zaczyna się powoli układać po myśli BEemki Volley. Nie dość, że team Daniela Podgórskiego wygrywa spotkania za komplet punktów (5 na 6 spotkań), to na dodatek reszta ligowej czołówki traci punkty. To sprawia z kolei, że BEemka przystępuje do poniedziałkowego spotkania jako czwarta drużyna w ligowej stawce. To może być w pewien sposób mylące, bo choć lider ma o trzy punkty więcej to BEemka rozegrała od niego aż o dwa spotkania mniej. Cała sytuacja pokazuje jak ważne jest to, by mając teoretycznie słabszego rywala umieć go docisnąć i wygrać pełną pulę. Pewną normą w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta jest to, że ciekawsze spotkania rozgrywane są w drugiej części sezonu. Nie inaczej będzie i tym razem, bo kiedy spojrzymy na pozostałych rywali BEemki to trudno nie odnieść wrażenia, że będzie się dużo działo. Pierwszym rywalem w drodze do pierwszej ligi będzie dla BEemki – Złomowiec Gdańsk. Gracze Witolda Klimasa po siedmiu rozegranych spotkaniach znajdują się na siódmym miejscu. Niech Was nie zwiedzie jednak ta magiczna liczba. Nie jest to bynajmniej szczęśliwy sezon dla ‘Miedziowych’, którzy wciąż nie potrafią w pełni wykorzystać potencjału, który w nich drzemie. Klasyka gatunku, w którym Złomowiec świetne spotkania przeplata tymi bardzo słabymi. Wydaje się, że to które oblicze zaprezentują w poniedziałkowy wieczór, nie będzie miało żadnego znaczenia. BEemka jest murowanym faworytem i zdaje nam się, że sięgną po szósty komplet oczek w sezonie Wiosna’24.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 3-0

Inter Marine Masters – KRUK Volley

Godz.: 19:00, boisko nr: 2

Dla Inter Marine Masters, poniedziałkowe spotkanie będzie w pewnym sensie nowym doświadczeniem. Za każdym razem, kiedy team Andrzeja Masiaka rywalizował bowiem w obecnym sezonie, to gracze w białych strojach grali dwa spotkania jednego dnia. Tym razem będzie jednak inaczej i ‘Mastersi’ rozegrają tylko jeden mecz, w którym rywalem będzie ekipa Kruk Volley. Do poniedziałkowej potyczki obie drużyny podchodzą w zupełnie innych nastrojach. Nie ma się temu co przesadnie dziwić. Ci pierwsi plasują się bowiem na piątym miejscu w ligowej tabeli i według opinii sporej grupy osób, w dalszej części sezonu powalczą o podium rozgrywek. Gorzej sytuacja wygląda w ‘Kruczym zespole’, który w sześciu rozegranych spotkaniach zgarnął zaledwie dwa oczka. Będąc zupełnie uczciwym należy podkreślić fakt, że Kruki rywalizowały już z niemal całą ligową czołówką (Challengers, Speednet, BES Boys BLUM czy ACTIVNYMI Gdańsk). Aby nie było tak kolorowo, należy zwrócić uwagę na fakt, że rozegrali oni już mecze z Volley Surprise oraz Tiger Team i porażki z tymi rywalami mogą nieść za sobą dość poważne konsekwencje. W naszym odczuciu były to bowiem mecze z bezpośrednimi rywalami w walce o utrzymanie. Nie ma się co łudzić – jeśli zespół Jakuba Florczaka nie podkręci w najbliższym czasie tempa, to w kolejnej edycji będą jedną z drużyn, którą zobaczymy w czwartej klasie rozgrywkowej. O pozytywne rozstrzygnięcie z tak renomowanym rywalem, w poniedziałkowy wieczór będzie jednak bardzo trudno.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 3-0

TGD – Staltest Pomorze

Godz.: 19:00, boisko nr: 3

Sądzimy, że doszliśmy powoli do momentu, w którym Staltest przestaje udawać, że nie zależy im na awansie. Absolutna rewelacja obecnej edycji odprawiła z kwitkiem następujące ekipy: Szach-Mat, Hydra Volleyball Team, 22 BLT Malbork czy Złomowca Gdańsk. Dodatkowo rozprawiła się z bardzo dobrym w obecnym sezonie AXIS-em oraz nieco gorszymi MiszMaszem, a także Oliwą. Przecież metamorfoza, którą przeszli ex-weganie musi chwytać za serce każdego, kto zamiast niego nie ma śmietnika. Do drugoligowej ‘mety’, gracze Staltestu mają następujących rywali: BEemka, Dream, Flota 2, Maritex, Volley Gdańsk i właśnie w poniedziałek – TGD. W czterech z sześciu wymienionych spotkań, gracze Arkadiusza Kozłowskiego będą zdecydowanym faworytem starcia. W pozostałych dwóch meczach kwestia tego, która z drużyn wygra jest dyskusyjna, natomiast nie zmienia to postaci rzeczy, że Staltest jest bardzo blisko podium rozgrywek. W tym momencie dochodzimy do etapu, w którym Staltest będzie musiał zmierzyć się z kolejnym przeciwnikiem – presją. No bo nie wyobrażamy sobie sytuacji, że będąc tuż przed podium, świetnie grająca ekipa Arka Kozłowskiego miałaby gubić punkty w meczu z przeciwnikami z dolnej części tabeli. Sądzimy, że w poniedziałek będzie komplet punktów. To oczywiście nie jest zbyt dobrą wiadomością dla drużyny TGD, która po obiecującym początku, złapała zadyszkę. Aktualnie zespół w niebieskich strojach może ‘pochwalić się’ czteroma porażkami z rzędu, w którym nie udało im się ugrać choćby seta. Czy zmieni się to w poniedziałek? Tak jak wspominaliśmy, jest to dość mało prawdopodobne.

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Maciej Kot): 0-3

Fux Pępowo – Port Gdańsk

Godz.: 20:00, boisko nr: 1

W związku z absencją drużyny Fux Pępowo, w trzeciej lidze grupy B mieliśmy w minionym tygodniu pewne zamieszanie. Te wynikało z faktu, że dwie drużyny rozpoczęły już rundę rewanżową pomimo faktu, że nie rozegrały jeszcze wszystkich spotkań z pierwszej rundy. Mowa tu o ekipach Portu Gdańsk oraz Krakena, które nie rywalizowały jak do tej pory z Fuxem Pępowo, a rozegrały dwa bezpośrednie spotkania. Mimo, że w pierwszym spotkaniu wspomnianych drużyn to Port Gdańsk okazał się lepszy i finalnie wygrał spotkanie w stosunku 2-1 to w rewanżu, mocniejszą ekipą okazała się drużyna zza wschodniej granicy. Wynik 0-3 był z pewnością dla ‘Portowców’ sporym rozczarowaniem. Do bezpośredniej potyczki, team ‘z doków’ podchodził bowiem jako drużyna z podium rozgrywek i zespół, który z całą pewnością był uznawany za team, dla której obecny sezon układa się niemal wzorowo. Wiele osób twierdziło bowiem, że zespół Arkadiusza Sojko może włączyć się w walkę o podium rozgrywek, a kto wie – powalczyć nawet o drugie miejsce, które jak wiemy daje drużynie prawo gry w meczach dających szansę na drugą ligę. Osłabiona problemami kadrowymi drużyna Portu przegrała jednak mecz, a to z kolei całkowicie zmieniło narrację. Dodatkowo sądzimy, że mają oni iluzoryczne szanse na tryumf z poniedziałkowym rywalem. Fux Pępowo gra tak, jak można się było tego spodziewać. W okolicach półmetku obecnego sezonu, Fux pozostaje jedną z siedmiu drużyn w całej ligowej stawce, która nie zaznała jeszcze goryczy porażki. Cóż, nos podpowiada nam, że po poniedziałkowej serii gier, sytuacja ta nie ulegnie zmianie.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 3-0

Challengers – Chilli Amigos

Godz.: 20:00, boisko nr: 2

Jeśli po drodze nie przydarzy się jakaś spektakularna i nadzwyczajna sytuacja, to po poniedziałkowej serii gier, team Wojciecha Lewińskiego powinien mieć na swoim koncie 24 punkty w ośmiu meczach. WOW. To jest proszę Państwa sztos. Siedzimy przed laptopem i dumamy co musiałoby się wydarzyć, aby w aktualnej formie Challengersów mogło się wydarzyć, aby tak się nie stało. Plaga szarańczy na Ergo? Chillisi dopisują do składu Sawickiego, Urbanowicza, Kampe i Sasaka? Ok, może wtedy tak. Z drugiej strony, zespół Chilli ma aktualnie taki mental i formę, że prawdopodobnie zostaliby opędzlowani przez inny zespół. Zespół Mazowsze. Nie, nie żartujemy i wbrew temu co w ostatnim magazynie mówił Artur Kurkowski, w naszym odczuciu Chilli notuje zauważalny regres już od kilku sezonów. Co tu dużo mówić, nadeszły ‘chude lata’ dla drużyny, która niegdyś była najbardziej utytułowaną ekipą w trzeciej klasie rozgrywkowej. Jako, że chociaż od czasu do czasu szklanka musi być pełna to napiszemy, że przed Chilli nic straconego! Jeśli nic się nie zmieni, to już pod koniec obecnego roku, zespół Grzegorza Walukiewicza może zostać najbardziej utytułowaną ekipą w…czwartej lidze. Choć ‘Papryczki’ póki co zdają się nie dopuszczać do siebie tej myśli, to dużo wskazuje na to, że jednak charakterystyczny głos z nawigacji samochodowej, po wstukaniu celu czwarta liga, nakazuje Chillisom jechać prosto!

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 3-0

Volley Gdańsk – AXIS

Godz.: 20:00, boisko nr: 3

Wchodzimy w fazę sezonu, w której dojdzie do spotkań, które zadecydują o ostatecznym kształcie podium. Sądzimy, że przed drużyną Volley Gdańsk jeden z najważniejszych wieczorów w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta w historii ich 139 występów. Nie mamy tu poczucia, że przesadzamy. Owszem, gracze Dariusza Kuny nie walczą aktualnie o mistrzostwo SL3 jak miało to miejsce w kilku poprzednich edycjach, ale walczy o to, by wrócić do grona najlepszych drużyn w lidze. Aktualnie są na bardzo dobrej drodze by swój cel zrealizować. ‘Żółto-czarni’ pozostają bowiem jedną z dwóch niepokonanych drużyn w drugiej lidze. Dzięki temu, po sześciu spotkaniach znajdują się w ligowej tabeli na wysokim, trzecim miejscu. Warto zaznaczyć tu fakt, że jest to obraz nieco zakrzywiony, bo lider oraz wicelider tabeli rozegrali o odpowiednio dwa oraz jedno spotkanie więcej. To oznacza z kolei, że jeśli wszystko pójdzie w poniedziałek po myśli Volleya to staną się oni nowym liderem drugiej klasy rozgrywkowej. Oczywiście jak często bywa w takich przypadkach, o realizację celu nie będzie bynajmniej łatwo. Volley zmierzy się bowiem z jedną z rewelacji obecnego sezonu – ekipą AXIS oraz wracającym do wielkiej formy zespołem Szach-Mat. Poza kwestią nadrzędną, którą są z pewnością ligowe punkty, poniedziałkowy wieczór będzie miał dodatkowy smaczek. Obie drużyny poza SL3, spotykają się również w Żukowskiej Lidze, w której Volley występuje pod nazwą Volley Kiełpino. Założycielem oraz kapitanem wspomnianej ekipy jest Robert Sobisz, który z kolei w przeszłości występował w drużynie AXIS. W pewnym momencie, drogi obu stron się jednak rozeszły, natomiast nie zmienia to faktu, że obie strony mają ze sobą ‘rachunki do wyrównania’. Faworytem meczu pozostają rzecz jasna trzykrotni mistrzowie SL3.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Maciej Kot): 3-0

Fux Pępowo – Kraken

Godz.: 21:00, boisko nr: 1

W związku z sytuacją, o której pisaliśmy przy okazji zapowiedzi meczu Fuxa z Portem Gdańsk, dopiero w poniedziałkowy wieczór zamkniemy formalnie zmagania w pierwszej rundzie grupy B. Ostatnim meczem będzie spotkanie, w którym zmierzą się ekipy Fux Pępowo oraz Kraken. Choć zdecydowanym faworytem starcia pozostają gracze Andrzeja Pipki to należy zauważyć, że forma graczy zza wschodniej granicy w ostatnim czasie ewidentnie wystrzeliła w górę. Przykład? Pierwszy mecz Krakena z Portem zakończył się wynikiem 1-2, natomiast w rewanżu Kraken wygrał mecz za komplet punktów, a na dodatek był drużyną, która zdeklasowała swojego rywala. Dyspozycja graczy Jurija Charczuka była na tyle dobra, że zastanawiamy się czy w meczu nie dojdzie do podziału punktów. Warto podkreślić tu fakt, że ‘Bestia’ jako jedna z nielicznych drużyn w trzeciej lidze jest w regularnym treningu, co nie jest przecież normą na tym szczeblu rozgrywek. Z drugiej strony pamiętajmy o tym, że jednak Fux zdaje się być drużyną z innej półki. Zespół z Pępowa nie ukrywa nawet faktu, że zmagania w trzeciej lidze nie są tym, co ich do końca interesuje. Nie jest tajemnicą, że drużyna Andrzeja Pipki chciała rozpocząć zmagania od drugiej klasy rozgrywkowej i grać na licencji Ogrodników, którzy skończyli zmagania w drugiej lidze kilka sezonów temu. Ostatecznie w związku z brakiem miejsc się to nie udało, ale dla każdego jest sprawą oczywistą, że trzecia liga to tylko przystanek Fuxa do zmagań na wyższym poziomie. Sądzimy, że ważne w tym przypadku będzie to czy ‘Koniczynki’ zdołają utrzymać do końca sezonu koncentrację i przebrną przez trzecią ligę ‘suchą stopą’.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Maciej Kot): 3-0

Challengers – DNV

Godz.: 21:00, boisko nr: 2

Gdyby formuła Siatkarskiej Ligi Trójmiasta polegała na tym, że mecze odbywałyby się w różnych salach oraz miastach to mielibyśmy gotowy nagłówek do zapowiedzi meczu z DNV. ‘Od miasta do miasta, po mistrzostwo i basta!’. W poniedziałkowy wieczór, team Challengers rozegra dwa spotkania. Wszystko wskazuje na to, że do konfrontacji z DNV, team Wojciecha Lewińskiego podejdzie bogatszy  o trzy punkty. Tak jak wspomnieliśmy, trudno wyobrazić sobie inny scenariusz. Niestety dla drużyny DNV mającą siedzibę w Gdyni – w ich przypadku jest dokładnie tak samo. W tym przypadku nie może być inaczej. Zespół Stanisława Paszkowskiego w pięciu spotkaniach obecnego sezonu, skompletował cztery oczka. Należy przy tym zauważyć, że jednym z ich rywali była ekipa Pekabexu, która z innymi drużynami raczej punktów nie zdobędzie. To oznacza, że należy rozpatrywać mecze z wyłączeniem konfrontacji z ‘biało-zielonymi’. Bez wspomnianego meczu, bilans DNV wynosi zero zwycięstw oraz cztery porażki. Przegrane mecze to jednak spotkania z drużynami, które były wówczas zdecydowanymi faworytami. ACTIVNI Gdańsk, BES Boys BLUM, BL Volley czy Inter Marine Masters. Cóż, z całą pewnością, gdyńska drużyna liczy na to, że uda im się odwrócić losy obecnego seta w dalszej części sezonu, z drużynami o podobnym potencjale sportowym. Dodatkowo, zespół w białych strojach musi liczyć na to, że uda im się punktować również z tymi mocarnymi, tak jak miało to miejsce z Inter Marine. Sądzimy jednak, że szanse na powtórkę wspomnianego wyniku są iluzoryczne. Z drugiej strony, w SL3 bywały już mecze, w których ponad 98% typerów wskazywało na to, że wygra drużyna X, a wygrywała Y. Czy tym razem może być podobnie?

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 3-0

Volley Gdańsk – Szach-Mat

Godz.: 21:00, boisko nr: 3

Ajjj, możemy żałować, że do spotkania obu drużyn dojdzie już na tym etapie rozgrywek. W momencie konstruowania terminarza, wszystko wskazywało na to, że Szach-Mat wypisał się powoli z walki o pierwszą ligę. Team w czarnych strojach nie wyglądał zbyt dobrze. Nie dość, że tracił punkty w meczach, w których absolutnie nie powinno do tego dojść, to na dodatek przegrał spotkanie z AXIS w stosunku 1-2. Sama przegrana była wypadkową bardzo słabej dyspozycji drużyny. Sytuacja i perspektywa zmieniła się o 180 stopni w ostatnim tygodniu. Na początek ‘Szachiści’ ograli TGD w stosunku 3-0, a następnie w drugoligowym hicie rozbili będącą wówczas w dobrej dyspozycji drużynę Hydrę Volleyball Team. Sześć punktów w dwóch spotkaniach wywindowało drużynę Dawida Kołodzieja z dziewiątego na piąte miejsce. Dodatkowo Szach-Mat wciąż ma kontakt z ścisłą czołówką. Poniedziałkowe starcie na szczycie drugiej ligi będzie dla jednej z drużyn otwarciem bramek na autostradzie prowadzącej do elity. Nie dość, że poprawią swoją sytuację w tabeli to na dodatek, co równie ważne osłabią sytuację bezpośrednich rywali, włączając rzecz jasna morale drużyny. Która z ekip wygra? Nieco więcej szans na tryumf dajemy Volleyowi. Sądzimy, że po powrocie kilku graczy nieobecnych w poprzednich sezonach, team w żółto-czarnych barwach jest na najlepszej drodze do odzyskania blasku.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Maciej Kot): 2-1

MATCHDAY #19

Czwartkowa seria gier nie była zbyt szczęśliwa dla Floty Active Team. Zarówno ta pierwszo, jak i drugoligowa zaliczyły lanie w swoich klasach rozgrywkowych. W trzeciej lidze w grupie A, dwa kolejne spotkania wygrała ekipa Challengers, która pozostaje jedyną drużyną spośród 46, które nie przegrały choćby seta! Zapraszamy na podsumowanie!

Hapag-Lloyd – APV Gdańsk 0-3 (14-21; 13-21; 12-21)

Zestawienie ze sobą obu drużyn sprawiło, że liczba zespołów bez zwycięstw na koncie musiała siłą rzeczy stopnieć o jedną ekipę. W naszych oczach faworytem spotkania była drużyna APV i sytuacji nie zmieniał tu fakt ich niezbyt dobrej formy w ostatnim okresie. Wątpliwości co do dyspozycji teamu Grzegorza Żyły-Stawarskiego mieli również typerzy w aplikacji SL3, którzy w bardzo dużej części wskazywali na to, że Hapag-Lloyd zdobędzie pierwszy punkt w sezonie. Pomysł ten spodobał się graczom w pomarańczowych trykotach, którzy na półmetku pierwszego seta przegrywali z rywalami zaledwie jednym punktem (11-10). Niestety – im dalej w las, tym było gorzej. Po dość szarpanym fragmencie gry, w którym obie drużyny popełniały sporo błędów, APV w kryzysowej sytuacji zareagowali wyraźnie lepiej i pod koniec seta prowadzili 18-13. Pięciopunktowa zaliczka pozwoliła im po chwili docisnąć pedał gazu i cieszyć się z pierwszego punktu w meczu (21-14). Środkowa odsłona to wypisz wymaluj to, co oglądaliśmy w pierwszej odsłonie. Pierwsza część seta to wynik 11-10 dla APV i kurczę, zastanawiamy się co w takich momentach dzieje się w głowach ‘Logistyków’. Kto wie, być może są oni dość nieśmiali i uznają, że na premierowy punkt w tabeli jeszcze za wcześnie? Tu mały tip – nikt tego za Was nie zrobi. W SL3 trzeba być zuchwałym i nienasyconym. Kiedy bowiem rywal widzi, że nie macie parcia na punkt, to mimo wyrównanej gry to zawsze ci drudzy wygrają. Nie inaczej było i tym razem. Zdecydowanie bardziej zdeterminowana ekipa APV wygrała tę partię do 13. Ostatni set to inna historia, w której gracze ze skrzydłami w logo błyskawicznie objęli prowadzenie 9-5, które w dalszej części tylko powiększali. Finalnie skończyło się na wyniku 21-12, a cały mecz, cennym zwycięstwem APV w stosunku 3-0.

Challengers – Pekabex 3-0 (21-9; 21-5; 21-5)

Dla Challengersów, mecz z Pekabexem był doskonałą okazją do poprawienia swojej lokaty w ligowej tabeli. Wszystko wskazywało bowiem na to, że team Wojciecha Lewińskiego sięgnie w czwartek po komplet oczek. Tu mały spoiler – oczywiście, że się tak stało. Mecz spełniał jeszcze inne ważne zadania. Dla przykładu, był dobrą okazją do tego, by spróbować ułożyć go w ten sposób by ex-ligowiec Mariusz Kuczko zapisał się na kartach historii SL3 i pobił rekord liczby zdobytych punktów w meczu. Mimo, że koledzy z Krystianem Kempińskim na czele starali się jak mogli by w tej kwestii pomóc, to wspomniany atakujący zdobył ‘zaledwie’ 24 oczka. To oznaczało z kolei, że do wyrównania rekordu wszechczasów, zabrakło mu trzech oczek, co jest wynikiem zarówno małym, jak i dużym. Tak czy siak, występ Mariusza jest jednym z 13 spotkań spośród 2300, w których jeden z graczy osiągnął 24 lub więcej punktów. Ostatnim istotnym aspektem dla Challengersów było to, że mogli oni rozgrzać się przed teoretycznie trudniejszym rywalem, którym miała być ekipa Volley Surprise. Jeśli chodzi o samo spotkanie, to ‘biało-zielonych’ należy pochwalić w szczególności za pierwszą partię, w której byli o włos od tego, by sięgnąć po dziesięć oczek. Całkiem nieźle było również w kilku fragmentach w drugim secie, gdzie Pekabex miał z faworyzowanym rywalem kilka ciekawych wymian. Ostatecznie partia ta, skończyła się jednak wysokim zwycięstwem teamu Wojciecha Lewińskiego. Nie inaczej było i w trzeciej odsłonie, która finalnie zakończyła się wynikiem 21-5. Mimo dotkliwej porażki, gracze Pekabex mogli wracać do domu w niezłych nastrojach. Wiadomym było to, że seta nie wygrają, ale co rusz team w biało-zielonych barwach zbiera nowe, cenne doświadczenie. W czwartkowy wieczór było się od kogo uczyć.

Volley Surprise – ACTIVNI Gdańsk 0-3 (17-21; 16-21; 10-21)

Choć nie jest to najbardziej fortunne porównanie w naszym życiu to jednak nic innego nie przychodzi nam aktualnie do głowy. Często z poważną chorobą bywa tak, że ta rozwija się w naszym organizmie niezauważona. Dopiero z czasem daje subtelne symptomy, które początkowo są bagatelizowane. Coś mnie boli? E tam, zaraz przejdzie. Nie mam czasu iść do lekarza. Ogarnę to niebawem. Kiedy chory decyduje się udać do lekarza często jego stan jest już bardzo kiepski. W tym wstępie nawiązujemy rzecz jasna do sytuacji Volley Surprise, u której szukając przyczyn obecnego stanu rzeczy, powinniśmy cofnąć się w czasie o kilkanaście miesięcy. Od wspomnianego czasu drużyna Volley Surprise gra coraz gorzej i niestety wygląda to tak, że mogą spaść do czwartej ligi, co brzmi wręcz nieprawdopodobnie. W czwartkowy wieczór team w żółto-czarnych strojach był zaledwie tłem dla ACTIVNYCH. Gracze Artura Kurkowskiego rozpoczęli mecz z bardzo ‘wysokiego C’. Już na półmetku pierwszego seta, brązowi medaliści poprzedniego sezonu, prowadzili 13-5. Pod koniec partii ACTIVNI prowadzili 18-10, ale w końcówce odsłony zaciągnęli hamulec ręczny, a to z kolei sprawiło, że Volley zniwelował nieco straty (21-17). Środkowa partia to wreszcie namiastka spotkania, którego oczekiwali kibice. Po bardzo dobrej akcji obu drużyn zakończonej atakiem Kacpra Kwiatkowskiego, na tablicy wyników mieliśmy remis po 14. Niestety. W dalszej części seta Volley Surprise zanotował spory przestój, który uniemożliwił zrobienie im przejścia. Efekt był taki, że po serii punktów ACTIVNYCH, cieszyli się oni z drugiego punktu w meczu. Niemoc Surprise była tak wielka, że w ostatnim secie nie byli oni nawet blisko do tego, by podjąć z ACTIVNYMI jakąkolwiek walkę. Ba, do wspomnianej walki było cholernie daleko. ACTIVNI wygrali tę partię do 10, a cały mecz w stosunku 3-0. Dzięki temu wskakują w ligowej tabeli na wysokie czwarte miejsce.

Wolves Volley – APV Gdańsk 2-1 (18-21; 21-13; 21-14)

Ok, wygrana APV z Hapag-Lloyd zdawała się być obowiązkiem. Po jego wypełnieniu, team Grzegorza Żyły-Stawarskiego stanął przed zdecydowanie trudniejszym zadaniem. Rywalem teamu ze skrzydłami w logo była bowiem wygłodniała ekipa ‘Wilków’, która w czwartkowy wieczór miała szansę na to, by doskoczyć do ligowej czołówki. Aby tak się jednak stało, team Mikołaja Stempina musiał wygrać za komplet punktów. Choć team w czarnych strojach był faworytem to jednak pierwsza odsłona w ich wykonaniu była…niedopuszczalna. Przyczyna porażki w pierwszym secie z mniej renomowaną drużyną? Z pewnością kłopoty w przyjęciu. Dodatkowo APV zagrało z pewnością na naprawdę niezłym poziomie i był to prawdopodobnie najlepszy set w ich wykonaniu w obecnej kampanii. Pod koniec partii, przy stanie 16-16 bardzo duży wkład w zwycięstwo APV miał kapitan drużyny, którego ‘Wilczy Team’ nie potrafił zatrzymać (21-18). Do pewnego momentu drugiej odsłony, APV prezentowało dobrą grę w obronie, a to było kluczem do tego, by prowadzili oni wyrównaną grę z faworyzowanym przeciwnikiem (7-6). W dalszej części seta, siódma siła obecnego sezonu popełniła sporo błędów, które w połączeniu z przebudzeniem ‘Watahy’, dało tym drugim wygraną partii do 13. Ostatnia odsłona wyglądała bardzo podobnie. Do pewnego momentu, gracze APV prowadzili z ‘Wilkami’ dość wyrównaną grę (11-9). Sytuacja uległa jednak zmianie w drugiej części seta, w której team Mikołaja Stempina dość mocno podkręcił tempo i wygrał do 14, a całe spotkanie 2-1. Mimo zwycięstwa, na ‘Wilczych twarzach’ nie było widać szczególnej radości. Nie ma się co dziwić.

Challengers – Volley Surprise 3-0 (21-11; 21-11; 21-13)

Wiecie co jest najbardziej przerażające w drużynie Volley Surprise? Nie, nie chodzi o wyniki. Nie chodzi nawet o spadek z drugiej do trzeciej ligi i ryzyko dalszego regresu. Najgorsze i najsmutniejsze jest to, że z drużyny Macieja Siacha uleciała radość gry. Możecie w to wierzyć lub nie, ale niegdyś będąc na boisku numer 1, każdy wiedział, że na boisku nr 3 Volley zdobył punkt. Radość, pasja, zabawa, integracja. Tak właśnie było. Tak już nie jest. Czy jeszcze będzie? Cóż, miejmy nadzieje. Co do samego spotkania to zaskoczeń nie było. Rozpędzona ekipa Challengers nie dała najmniejszych szans swoim rywalom i wygrała poszczególne sety do 11, ponownie 11 oraz 13. Warto podkreślić fakt, że w całym spotkaniu nie było ani jednego momentu, w którym przeszła nam myśl, że mogłoby być inaczej. Swoją moc czuła również ekipa Challengers, która imponowała w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. Przewaga w ataku, zagrywce czy bloku. Niezliczona liczba obron i skutecznych kontr. Po wygranej za komplet punktów, team w granatowo-różowych strojach ma komplet 18 punktów i co ciekawe pozostają jedyną drużyną spośród 46 ekip w lidze, która jak do tej pory nie przegrała ani jednego seta. Jest naprawdę doskonale. Oj, nie możemy doczekać się spotkań z wielkimi rywalami. Te zbliżają się nieubłaganie.

Craftvena – Team Spontan 0-3 (14-21; 15-21; 16-21)

Nie będziemy Was czarować. W naszym odczuciu Craftvena ani przez chwilę nie była w naszych oczach faworytem starcia. Cóż. Rozważamy czy nie wygryźć z interesu wróżkę z sopockiego monciaka. Było dokładnie tak, jak się spodziewaliśmy. Chwilę po pierwszym gwizdku sędziego, gracze w pomarańczowych strojach udowodnili, że stawianie ich w roli faworyta nie było błędem. Po skutecznym bloku powracającego do składu Janka Kostrowickiego, Team Spontan objął prowadzenie 7-3. W dalszej części, co tu dużo mówić – emocji było jak na lekarstwo i po serii bloków oraz ataków Piota Skowrońskiego, stało się jasne, która z drużyn wygra seta (17-11). Środkowa odsłona zaczęła się od dość nieoczekiwanego zwrotu akcji, w którym to Craftvena rozdawała karty. Po dwóch błędach z rzędu, gracze w czarnych strojach odskoczyli na 10-6 i byli na dobrej drodze do wygrania partii. Spontanowi można zarzucić sporo grzechów, ale na pewno nie to, że nie próbują odwrócić nieciekawej sytuacji. W połowie seta, zespół Piotra Raczyńskiego się ogarnął i to oni prowadzili po chwilę 13-12. Dalsza część partii to kompletny przestój Craftveny, która finalnie ugrała w tej odsłonie piętnaście oczek. Trzeci set rozpoczął się dramatycznie. Kiedy uznaliśmy, że limit pecha na obecny sezon się wyczerpał, przyjmujący Craftveny – Krzysztof Lewandowski upadł niefortunnie i miało to konsekwencje w postaci kontuzji stawu skokowego. Mimo tej dramaturgii, w dalszej części seta, Craftvena prezentowała się naprawdę solidnie i w połowie partii traciła do faworyzowanego rywala zaledwie jedno oczko (10-9). Dalsza część to jednak przewaga ‘Spontanicznych’ i wygrana seta do 16, a całego meczu w stosunku 3-0.

Flota Active Team – Old Boys 0-3 (11-21; 18-21; 11-21)

Ponad 60% typerów wskazywało na to, że spotkanie padnie łupem drużyny Floty Active Team, która w ostatnim czasie prezentowała naprawdę niezłą formę. Wygrana w czwartkowy wieczór miał być dla Floty milowym krokiem w kierunku grupy mistrzowskiej. Rywalem drużyny była bowiem ekipa ‘Dziadków’, która w ostatnim czasie nie prezentowała zbyt wysokiej formy. Ba, na ich wygraną za komplet punktów, typ oddało zaledwie 6% typerów. Już od pierwszego gwizdka sędziego widzieliśmy, że Old Boys wygląda jak wygłodniały amstaff, który przez trzy tygodnie był trzymany w ciasnej klatce, by po chwili został wpuszczony do pomieszczenia z mięsem. To drodzy Państwo była rzeź. To był pojedynek gołej dupy z batem. Co ciekawe, zaczęło się od prowadzenia Floty 6-5. Sytuacja zmieniła się kiedy na zagrę wszedł el capitano – Bartłomiej Knieć. Po serii asów serwisowych, Old Boys wysunęli się na prowadzenie 10-6. Co ciekawe – kapitalną zagrywką, Old Boysi niszczyli swoich rywali przez całe zawody. O Flocie można by powiedzieć, że ‘im przyjmować nie kazano’. Przecież w czwartkowy wieczór Flota zaprezentowała się w tym elemencie tak beznadziejnie, że gdy w czwartkowy poranek przyszedł do nich listonosz, to oni z niewyjaśnionych przyczyn nie odebrali paczki tylko poprosili o zostawienie awizo. 11 asów serwisowych, co było najwyższym wynikiem w obecnym sezonie pierwszej ligi. W pewnym momencie zastanawialiśmy się czy piłkę próbuje przyjąć Flota czy może jednak najsłabsza drużyna w lidze – Pekabex. Wskazywanie przyjęcia jako jedynej przyczyny porażki Floty byłoby niegodziwością. Tam nie dojechał żaden z zawodników. Wszyscy grali źle. Każdy jeden powinien zrobić sobie rachunek sumienia, bo było to chyba najgorsze spotkanie Floty ever. Oczywiście w bardzo dużej mierze jest to zasługa drużyny z Pruszcza Gdańskiego, która grała kapitalne zawody. Ależ oni stłamsili rywala. Obojętnie co napiszemy w tym podsumowaniu, to i tak nie oddamy charakteru meczu. Środkowa partia to ponownie ogromna przewaga Old Boys (16-8), która z czasem stopniała do trzech oczek (21-18). Był to fragment, w którym Old Boys zagrali jak ludzie, a nie kosmici. Fragment, w którym popełniali błędy. Trzeci set to jednak ponownie nieziemski poziom i ponownie zlanie rywala, tym razem do 11. To był super wykon, super atmosfera i jeden z lepszych spotkań Old Boys w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta. Brawo!

Speednet – MPS Volley 3-0 (21-13; 21-10; 21-10)

O ile środową porażkę z Eko-Hurt można było w jakiś sposób racjonalizować, tak porażka ze Speednetem była dla MPS-u upokorzeniem. Zanim o Speednecie, słówko o wspominanym Eko-Hurcie, aby rzucić kontekst. W środowym spotkaniu było bowiem naprawdę blisko tego, by Miłośnicy Piłki Siatkowej sięgnęli po jeden punkt. Ostatecznie się nie udało, ale cytując klasyka ‘nikt tak pięknie nie przegrywa jak MPS’. Cóż, po czwartkowym wieczorze wspomniany cytat możemy wyrzucić do kosza, bo równie beznadziejnego występu MPS-u, nie pamiętają najstarsi kibice drużyny. Ech. Ten cholerny Speednet. W tamtym sezonie ‘Programiści’ upokorzyli MPS i sprzątnęli im mistrzostwo sprzed nosa. Jeszcze na przedmeczowej pogawędce, kapitan ‘niebieskich’ przypominał graczom, że ‘to Speednet zabrał im mistrzostwo’. Jeśli mecz miał być odpowiedzią na tamto spotkanie, to MPS chyba zastosował się do nauk z Biblii. Jak to szło? Jeśli SPEEDNET uderzy Cię w policzek, nadstaw mu i drugi? Z ciekawości sprawdziliśmy sobie historię 72 występów MPS w SL3 i wiecie co? Statystyki potwierdzają, że był to najgorszy występ drużyny w historii. A Speednet? Kurczę, wydawało się, że po laniu, które ‘Programiści’ spuścili ekipie Tufi Team, równie łatwego meczu nie będą już mieli. Nagle znienacka wyskoczyła ekipa MPS, która poprosiła o potrzymanie piwa. Speednet był w czwartkowy wieczór Adamem Małyszem w swoim prime. Dla porównania powiemy, że Miłośnicy Piłki Siatkowej byli z kolei Robertem Mateją, który na mamuciej skoczni w Planicy zasłynął skokiem na 77 metrów. Dzięki wygranej za komplet oczek, Speednet wskakuje na trzecie miejsce w tabeli. Na tę chwile nie oznacza to bynajmniej gry w grupie mistrzowskiej. A MPS? Cóż, ich strata do miejsca barażowego jest już naprawdę spora. Naszym zdaniem będą mieli problem by się z tego wykaraskać. Z czwartkową formą mieliby problem i w drugiej lidze.

BEemka Volley – Flota Active Team 2 3-0 (21-10; 21-13; 21-12)

Dzieje się to, o czym ostatnio wspominaliśmy. Po kryzysowej sytuacji BEemki nie ma już śladu. W środowy wieczór, team Daniela Podgórskiego był wyraźnym faworytem starcia z Flotą i nie popełnił błędu innego z faworytów do awansu – 22 BLT Malbork. Ba, w czwartkowy wieczór nie było nawet blisko do tego, by Flota mogła myśleć o jednym punkcie. Było daleko i to cholernie. Zespół w różowych strojach rozpoczął pierwszą partię od bardzo mocnego grania, które zaprowadziło obie drużyny do stanu…12-3. Kiedy na żywym organizmie oglądaliśmy osiągi pojazdu z niemieckiego koncernu, licznik BEemki zatrzymał się dopiero kiedy ci mieli 19 oczek. W końcówce trasy, gracze Daniela Podgórskiego wrzucili luz i dokulali się po chwili do mety, pozwalając w międzyczasie rywalom na zdobycie kilku punktów (21-10). Środkowa odsłona rozpoczęła się bardzo obiecująco. Po bardzo długiej i efektownej wymianie z obu stron, na tablicy wyników mieliśmy remis po 8. Wyrównana gra trwała do stanu po 10. Dalsza część to wyraźna przewaga BEemki, która zlokalizowała kulejące obszary u przeciwników i wygrała tę odsłonę do 13. Ostatni set to partia, w której Flota nie grała źle. Wynik spotkania mógłby sprawiać bowiem mylne wrażenie. Był to jednak mecz z gatunku tych, w których jeden z przeciwników gra nieźle, a drugi doskonale. Właśnie tak grała BEemka. Szybko, z polotem, dokładnie, precyzyjnie oraz mądrze. Jakość, o której mówimy zaprowadziła nas do stanu 13-9, po którym team w różowych strojach podkręcił jeszcze tempo i tym razem wygrał do 12. Po tryumfie, ex-pierwszoligowiec wskoczył na czwarte miejsce w tabeli.

Zapowiedź – MATCHDAY #19

Choć w czwartkowy wieczór w Ergo Arenie odbędzie się mecz play-off w Plus Lidze to na parkietach SL3 powinno być co najmniej tak samo ciekawie. W czwartek o pierwsze zwycięstwo w sezonie Wiosna’24, w bezpośrednim pojedynku powalczą drużyny Hapag-Lloyd oraz APV Gdańsk. Ciekawie powinno być również w meczu pierwszej ligi, w której zmierzą się gracze Floty oraz Old Boys. Zapraszamy na zapowiedź!

Hapag-Lloyd – APV Gdańsk

Godz.: 19:00, boisko nr: 1

Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Do niedawna drużyna APV Gdańsk miała na swoim koncie zero zwycięstw, a na dodatek we wspomnianych meczach nie zdołała ugrać choćby seta. O ile w przypadku wygranych zachowany został status quo, tak w minionym tygodniu rozgrywek, APV ugrało wreszcie seta w rywalizacji z Craftveną. Podskórnie przeczuwamy, że czas na kolejny krok, którym będzie tryumf z Hapag-Lloyd. Choć APV ma w obecnym sezonie spore problemy na wielu płaszczyznach to nad ‘Logistykami’ królują, jeśli chodzi o ligowe doświadczenie. O tym jak bardzo jest to cenne mogliśmy przekonać się w minionym tygodniu rozgrywek, w którym Hapag-Lloyd walczył z inną drużyną, która wówczas nie miała na swoim koncie ani jednego zwycięstwa. Finalnie w meczu z Craftveną to ‘Rzemieślnicy’ sięgnęli po pełną pulę i nos podpowiada nam, że w czwartkowy wieczór ich wyczyn powtórzą gracze Grzegorza Żyły-Stawarskiego. Co ciekawe, team z logo Husarii rozegra w czwartkowy wieczór aż dwa spotkania. Po raz ostatni APV grało dwa mecze jednego dnia pod koniec sezonu Jesień’23 i wówczas skończyło się na jednym zwycięstwie oraz porażce. Nos podpowiada nam, że w czwartkowy wieczór będzie tak samo. Przechodząc do sytuacji Hapag-Lloyd zastanawiamy się czy team Joanny Kożuch będzie w stanie pokusić się o pierwszy ligowy punkt. Jeśli nie z APV, to z kim? Choć APV będzie wyraźnym faworytem starcia to właśnie w czwartkowym spotkaniu Hapag-Lloyd będzie miało największe szanse na pierwsze ligowe punkty. Czy graczom w pomarańczowych strojach uda się to wykorzystać?

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Maciej Kot): 1-2

Challengers – Pekabex

Godz.: 19:00, boisko nr: 2

Po raz ostatni drużyna Challengers wystąpiła w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta tak dawno, że w sumie zdążyliśmy się za nimi stęsknić. Ostatni mecz drużyny Wojciecha Lewińskiego datowany jest bowiem na 19 marca. Wówczas Challengersi rozegrali dwa spotkania, w których okazali się oni mocniejsi od drużyn Tiger Team oraz Kruk Volley. Choć nie były to występy tak imponujące jak te z debiutu w SL3 przeciwko drużynom Bayer Gdańsk oraz BL Volley to jednak fakt jest taki, że gracze w niebiesko-różowych strojach mają na tę chwilę komplet – dwunastu oczek. Z ogromną dozą prawdopodobieństwa należy stwierdzić, że chwilę po godzinie 19, wspomnianych punktów będzie już 15. Trudno wyobrazić nam sobie scenariusz, w którym jeden z głównych faworytów do wygrania ligi, mógłby mieć problem z tym, by ograć ostatnią ekipę w ligowej tabeli. Na tę chwilę Pekabex rozegrał w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta sześć spotkań, w których za każdym razem musiał uznawać wyższość rywali. To, co jest jednak budujące patrząc na postawę ekipy w biało-zielonych barwach to dość niespotykany mental. W przeszłości w SL3 występowały bowiem drużyny, które płaciły frycowe i po chwili się zniechęcały. W przypadku Pekabexu sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Aktualnie w ekipie nie zauważyliśmy ani zniechęcenia, ani znużenia. Widzimy za to dość dużą radość gry. Boimy się nawet pomyśleć jaka będzie ekspresja drużyny, kiedy uda im się sięgnąć po historyczny punkt. Na to będą musieli jednak jeszcze poczekać.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 3-0

Volley Surprise – ACTIVNI Gdańsk

Godz.: 19:00, boisko nr: 3

Z pewnością nie tak wyobrażali sobie zmagania w trzeciej lidze gracze Volley Surprise. Często w sporcie bywa tak, że po spadku do niższej klasy rozgrywkowej, drużyna nie może odnaleźć się w nowej sytuacji i w konsekwencji ich problemy się tylko piętrzą. Cóż. Idealnym przykładem na tę tezę jest ekipa Volley Surprise, która jeszcze chwilę temu rywalizowała w drugiej klasie rozgrywkowej, a dziś ma ogromne problemy w trzeciej lidze. Póki co team Macieja Siacha rozegrał w obecnej kampanii cztery spotkania. Zaledwie dwa z nich padły łupem drużyny ze Słupska, co biorąc pod uwagę markę, jaką Volley sobie wypracował jest bardzo dużym rozczarowaniem. Co więcej. W meczach, w których Volley wygrywał i tak nie udawało im się sięgnąć po komplet oczek. W rezultacie niemrawego otwarcia, gracze Macieja Siacha znajdują się na dziesiątymmiejscu w ligowej tabeli i aktualnie nie są pewni utrzymania w trzeciej lidze. Jeśli sezon potoczyłby się dla nich tak, że spadliby oni do czwartej ligi to byłaby to jedna z największych sensacji obecnego sezonu. Trzeba przyznać, że w czwartek na ‘Słupszczan’ nie czeka łatwe zadanie. W pierwszym meczu, Volley zmierzy się z ACTIVNYMI i to gracze Artura Kurkowskiego zdają się być nieznacznym faworytem spotkania. Póki co, brązowi medaliści poprzedniego sezonu rozegrali w obecnej kampanii pięć spotkań, spośród których wygrali aż cztery. Warto zauważyć, że na tę chwilę ACTIVNI mieli jeden z najłatwiejszych terminarzy i sami jesteśmy ciekawi jak wypadną na tle Volleya.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Maciej Kot): 2-1

Wolves Volley – APV Gdańsk

Godz.: 20:00, boisko nr: 1

Sympatycy Wolves Volley zastanawiają się czy, a jeśli tak to kiedy usłyszą głośne ‘AAAAauuuu’ ze strony ‘Watahy’. W poprzednim sezonie wycie teamu Mikołaja Stempina było słyszane nad wyraz często. Dla niewtajemniczonych było to wycie związane z dobrą grą. Wycie, które odstraszało rywali, a nie szerokorozumiany ‘ból dupy’ związany z kiepskimi wynikami. Po minionej edycji, po której ‘Wilkom’ udało się ustabilizować skład i trafić do grupy B, która uznawana jest powszechnie za tę mniej wymagającą, można było oczekiwać nieco lepszej gry drużyny. Fakty są takie, że po pięciu rozegranych dotychczas spotkaniach, Wolves Volley znajdują się na piątej lokacie i do lidera rozgrywek tracą już siedem punktów. Co więcej – w meczach, w których wygrywali to w dwóch przypadkach musieli dzielić się punktami z rywalami. Cała dotychczasowa zapowiedź utwierdza w przekonaniu, że aby Wolves Volley realnie włączyli się do walki o awans, muszą wygrać czwartkowe spotkanie za komplet punktów. Na papierze – wszystko na to wskazują. Porównując poszczególne aspekty siatkarskiego rzemiosła, trudno wskazać nam obszar, w którym APV dominowałoby nad rywalem. Jest odwrotnie. Czy to oznacza, że Wolves Volley zainkasują w czwartek trzy oczka i doskoczą do czołówki? Przekonamy się niebawem!

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 3-0

Challengers – Volley Surprise

Godz.: 20:00, boisko nr: 2

Po dość wymagającym spotkaniu z ACTIVNYMI Gdańsk, zespół Volley Surprise przystąpi do drugiego spotkania w czwartkowy wieczór. Poza tym, że dla ‘Słupszczan’ będzie to w teorii jeszcze trudniejszy mecz to na dodatek będzie to spotkanie z dodatkowym smaczkiem. Wszystko za sprawą faktu, że w przerwie pomiędzy sezonami z drużyny Macieja Siacha odszedł atakujący Mariusz Kuczko, który uznawany był za lidera drużyny Volley Surprise. Wspomniany gracz przeszedł właśnie do Challengersów i nie ma co do tego wątpliwości – był to jeden z najgorętszych transferów w trzeciej lidze. Na początku zapowiedzi wspomnieliśmy o tym, że dla ‘Słupszczan’ będzie to drugie spotkanie w czwartkowy wieczór. Tak się składa, że identycznie będzie w przypadku Challengersów, którzy o 19 podejmą Pekabex. O ile ci drudzy nie będą mieli problemów ze zgarnięciem kompletu oczek, tak Volley nie będzie faworytem ani w meczu z ACTIVNYMI, ani z Challengersami. To sprawia, że jeśli scenariusz, który kreślimy się ziści to team Wojciecha Lewińskiego wskoczy do ścisłej czołówki trzeciej ligi grupy A. To oznaczać będzie z kolei problemy Volleya, który po czwartkowej tabeli może mieć bardzo poważne problemy. Jaki wynik obstawiamy? Cóż, najbardziej prawdopodobnym scenariuszem zdaje się być komplet oczek Challengers.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 1-2

Craftvena – Team Spontan

Godz.: 20:00, boisko nr: 3

Dla ‘Spontanicznych’, czwartkowe spotkanie będzie ostatnim meczem w pierwszej rundzie. Od przyszłego tygodnia, team Piotra Raczyńskiego rozpocznie mecze rewanżowe. Obecny okres to doskonały czas na podsumowania. Uważamy, że w skali szkolnej, ‘Pomarańczowi’ zasłużyli na ocenę dobry plus. W sześciu dotychczasowych spotkaniach, Spontan sięgał po zwycięstwo pięciokrotnie i tylko raz musiał uznać wyższość rywala. To, co obniża ogólną ocenę drużyny to fakt, że Spontan pomimo prowadzenia z Fuxem Pępowo nie potrafił postawić kropkę nad ‘i’. Poza tym, ocenę obniża nieco fakt, że w wygranych meczach z Krakenem, Wolves Volley i Portem Gdańsk, Spontan musiał dzielić się z rywalem zdobyczą punktową. W związku z tym, w czwartkowym wieczór zespół Piotra Raczyńskiego będzie grał pod pewną presją. Wszystko za sprawą wygranej Krakena we wczorajszym spotkaniu za komplet punktów, po którym gracze z Ukrainy uzyskali nad Spontanem dwa punkty przewagi. Biorąc pod uwagę coraz to wyższą formę ‘Bestii’, Spontan ma dość mały margines błędu. Na papierze są oni zdecydowanym faworytem czwartkowej potyczki, ale no właśnie. Historia SL3 pokazuje, że mówimy o drużynie, która dzieli się punktami najczęściej spośród wszystkich ekip w stawce. Jak oceniamy Craftvene? W skali szkolnej wahamy się między oceną dopuszczającą a dostateczną. Bliżej nam jednak do tej pierwszej, bo nie mówimy bynajmniej o drużynie niedoświadczonej. Ostatnie spotkania to jednak nieco lepsza forma, która pozwala Craftvenie żyć nadzieją na lepsze jutro.

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Maciej Kot): 0-3

Flota Active Team – Old Boys

Godz.: 21:00, boisko nr: 1

Po środowej porażce, sytuacja beniaminka rozgrywek nie jest zbyt dobra. Ok, optymiści zwrócą zapewne uwagę na fakt, że obok Merkurego, Old Boys’i mają rozegraną najmniejszą liczbę spotkań spośród wszystkich ekip pierwszej ligi. Pesymiści widzą to jednak nieco inaczej. Aktualnie team Bartłomieja Kniecia ma na swoim koncie zaledwie jedno zwycięstwo oraz aż cztery porażki. Niekorzystny bilans sprawia, że w ligowej tabeli plasują się aktualnie na ósmym miejscu i jeśli sezon zakończyłby się właśnie dziś ‘Dziadki’ musiałyby walczyć o pierwszą ligę w spotkaniu barażowym. Stawiamy dolary przeciwko orzechom, że przed rozpoczęciem sezonu, zespół znad Raduni miał zupełnie inną wizję, jak będzie wyglądała ich pierwszoligowa przewaga. Póki co oglądamy na ‘żywym organizmie’ jak ogromna różnica jest pomiędzy poszczególnymi szczeblami rozgrywkowymi. Oczywiście nie wykluczamy scenariusza, w którym Old Boys po początkowym szoku się za chwilę ‘odkręci’ i zacznie wygrywać. Czy nastąpi to już w czwartkowy wieczór? Cóż, nie będzie to zadanie łatwe. Flota znajduje się bowiem w dobrym dla siebie okresie i wciąż mają bardzo dużą szansę na czołową piątkę pierwszej ligi. Aby tak się jednak stało, gracze Karoliny Kirszensztein powinni wygrać najbliższe spotkanie. W naszych oczach są faworytem, ale jak wiadomo – to nie musi mieć bardzo dużego znaczenia.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Maciej Kot): 2-1

Speednet – MPS Volley

Godz.: 21:00, boisko nr: 2

Głucha cisza, która zapanowała po ostatnim spotkaniu obu drużyn w SL3 była przejmująca. Przypomnijmy, że w końcówce poprzedniego sezonu, kiedy MPS Volley miał szampana zmrożonego do odpowiedniej temperatury i w głowach rezonowała im myśl: ‘ostatnia prosta w drodze do mistrzostwa’, finalnie coś się zesrało. Ktoś, kto oglądał hit polskiego kina – „Killerów dwóch” ten doskonale pamięta scenę, w której padły następujące legendarne już słowa ‘No i w pizdu wylądował. I cały misterny plan też w pizdu’. Czy nie jest przypadkiem tak, że ‘Siara’ miał wówczas na myśli MPS-u Volley? Podobnej sytuacji, w której drużyna na samym finiszu nie zanotowałaby równie spektakularnego upadku eliminującego ich z mistrzostwa nie było ani wcześniej, ani nie sądzimy, że nastąpi w najbliższym czasie. Skoro odwołujemy się do szerokorozumianej kultury ‘następny będzie, może za sto lat’. Oczywiście za wspomniane spotkanie, Speednet zyskał w oczach ligowców i od wspomnianego momentu mają łatkę drużyny, która nigdy nie odpuszcza i nie kalkuluje. Jesteśmy pewni, że w czwartkowy wieczór im się to przyda, bo aktualnie ‘Różowi’ walczą o grupę mistrzowską. Czysto teoretycznie na czołową piątkę mogą wywalczyć również gracze MPS Volley. Tyle teoria, bo jest to scenariusz patykiem po wodzie pisanym i aż nam nieco głupio, że o tym wspomnieliśmy.  MPS nie znajduje się aktualnie w zbyt wysokiej formie i uważamy, że w czwartkowy wieczór doznają szóstej porażki w sezonie Wiosna’24.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Maciej Kot): 1-2

BEemka Volley – Flota Active Team 2

Godz.: 21:00, boisko nr: 3

Gdybyśmy powiedzieli, że Flota jest szarą drużyną, której mecze nudzą odbiorcę to tak jakbyśmy napluli naszym czytelnikom w twarz. W obecnej kampanii, z Flotą nie da się nudzić. Tak jak to było w poprzednich sezonach, tak i teraz kibice wciąż trwają z Flotą nawet jeśli tej nie idzie. Tak było choćby od początku obecnej kampanii, w której gracze Karoliny Kirszensztein przegrali kilka spotkań, a ich gra mówiąc eufemistycznie – nie zachwycała. Cierpliwi sympatycy nie opuszczali wówczas drużyny, wtedy kiedy ta ich najbardziej potrzebowała. To jak się okazało po czasie się opłaciło. Team w granatowych strojach zagrał w minionym tygodniu świetne spotkanie z Dream Volley i dzięki temu zanotowali pierwsze zwycięstwo w sezonie. Poprzedni tydzień był dla Floty udany w całokształcie. Choć mierzyli się z Dream Volley oraz 22 BLT Malbork to zgarnęli we wspomnianych meczach trzy punkty, co należy zdecydowanie rozpatrywać w kategorii czegoś pozytywnego. W tym pozytywnym vibe, beniaminek rozgrywek przystępuje do zadania, które zdaje się być bardzo wymagające. Rywalem Floty będzie bowiem BEemka Volley i niemal wszystko wskazuje na to, że to zespół Daniela Podgórskiego będzie murowanym faworytem meczu. Po kiepskiej formie nie ma już śladu i do czwartkowej konfrontacji, BEemka przystąpi świeżo po trumfie za komplet punktów ze wspomnianą wcześniej ekipą Dream Volley. Cóż. Dużo wskazuje na to, że w czwartkowy wieczór konto BEemki ‘napuchnie’ o kolejne trzy oczka. Każdy inny wynik odebrany zostanie w kategorii dużej niespodzianki.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 3-0

MATCHDAY #18

Za nami środowa seria gier, w której przebudziła się wreszcie drużyna Szach-Mat. Dodatkowo w pierwszej lidze kolejne zwycięstwo za komplet punktów zanotowała ekipa Eko-Hurt. W trzeciej klasie rozgrywkowej, udany rewanż za spotkanie sprzed kilkunastu dni wzięła ekipa Kraken. Zapraszamy na podsumowanie!

BES Boys BLUM – KRUK Volley 3-0 (21-16; 21-11; 21-13)

Przed meczem stało się jasne, że jeśli ‘Chłopcy’ sięgną w środowy wieczór po komplet punktów to szare trykoty zamienią na te najbardziej cenne – żółte, które ma prawo ubierać lider. Nie ma się co oszukiwać. Stawiany przed ‘Chłopcami’ cel nie zdawał się być przesadnie ambitny. Będąc na pewnym poziomie, pewne rzeczy trzeba po prostu robić. Robienie zakupów, powiedzenie dzień dobry w sklepie, wymienienie uprzejmości z bliskimi czy użycie szczotki od kibla w razie potrzeby. No właśnie do tej listy należy dorzucić ogolenie Kruka Volley za komplet punktów. Nie lubimy do końca dość powszechnego powiedzenia, ale jest takie, które niemal trzydzieści lat temu wypowiedział polski piłkarz Marek Jóźwiak przy okazji meczu ze szwedzką drużyną. Zaznaczamy, że tylko cytujemy: ‘masz frajera to go duś, jak udusisz to go puść’. Cóż, choć Kruki nie są bynajmniej frajerami to należy zauważyć, że na przestrzeni całego meczu BES Boys BLUM pomylił nieco kolejność. Bo te duszenie miało być najmocniejsze w pierwszym secie i uścisk miał być stopniowo uwalniany. Jak było w tym przypadku? Ano tak, że w pierwszym secie, niebo pokryło się czarnymi krukami, którego z początku BES Boys BLUM się jakby wystraszyło. Dość powiedzieć, że w drugiej części seta ‘Chłopcy’ prowadzili zaledwie jednym oczkiem (17-16). Ostatecznie pod koniec partii ‘Chłopcy’ przeobrazili się w mężczyzn, dwa razy krzyknęli, trzy razy zaklaskali i ‘Kruki’ w popłochu uciekły, po czym nie zdołały ich już niepokoić do samego końca spotkania.

Dream Volley – Złomowiec Gdańsk 1-2 (12-21; 14-21; 21-17)

Dumamy, myślimy, rozważamy. W skrócie – zastanawiamy się z kim zestawić drużynę Dream Volley, by ci wreszcie wygrali spotkanie? Dzieci z Bullerbyn? Ania z Zielonego Wzgórza ma zawołać swoje koleżanki, których notabene zbyt dużo nie miała? Może to właśnie wtedy będzie po równo hm? Chcemy podkreślić, że tym początkiem mogliśmy nieco urazić Złomowca Gdańsk. Z tego miejsca chcielibyśmy temu zaprzeczyć, bowiem odnosimy się bardziej do całokształtu. Ten jest tak dramatyczny, że bilans Dream Volley wynosi aktualnie jedno zwycięstwo oraz sześć porażek. Dobrze, że ‘Marzyciele’ coś tam jednak wygrali, bo bilans 0-7 sprawiłby, że musielibyśmy wyciągać z szafy żenujące żarty o polskim serialu 0-7 zgłoś się. Co ciekawe, we wspomnianym bilansie hańby, ‘Marzycielom’ udawało się skubać rywali tak jak w środowy wieczór. Dzięki temu, jak znamy życie nie będą mieli problemów z tym by utrzymać się w lidze, ale na Boga – czy właśnie taki los sobie ‘WYMARZYLIŚCIE’? Po porażce ze Złomowcem, dla zespołu Mateusza Dobrzyńskiego przerwa. Pół żartem pół serio – sami też chcieliśmy od tych męczarni odpocząć. A Złomowiec? Cóż, klasyka gatunku. A propos tego, że mamy kwiecień chcielibyśmy nieco parafrazować słynne powiedzonko. Kwiecień plecień bo przeplata, ‘Miedziowi’ wygrywają, a później dupy nadstawiają’. Tak mniej więcej do tej pory to wyglądało. Mecze świetne były przeplatane tymi słabymi. Czy po tryumfie z Dream Volley, gracze Witka Klimasa będą musieli uznać wyższość BEemki? Dużo na to wskazuje. 

Szach-Mat – TGD 3-0 (21-17; 21-17; 21-12)

Po kilku nieudanych spotkaniach, team Dawida Kołodzieja stanął przed wyborem ‘co robimy’. Albo rybki, albo pipki. Środowy wieczór miał dać odpowiedź, w którą stronę zmierza Szach-Mat i cóż. Aktualnie myślimy o tym, że plotki o ich sportowej śmierci były najprawdopodobniej przesadzone. ‘Szachiści’ wykorzystali problemy w obronie TGD na początku spotkania i błyskawicznie objęli prowadzenie 5-1. Cztero-pięciopunktowa zaliczka trwała do stanu 16-11, po której TGD zdołało doskoczyć na zaledwie jeden punkt (17-16). To, co charakteryzowało faworyzowaną ekipę to fakt, że w całym meczu prezentowali wysoką kulturę gry i popełniali stosunkowo mało błędów. To właśnie ten element był jednym z fundamentów tego, że Szach-Mat wygrał pierwszą partię do 17. Nie inaczej było w środkowej odsłonie, w której TGD grało naprawdę niezłą siatkówkę. Sądzimy, że ‘Drogowcy’ mieli pecha, że trafili na swoich rywali właśnie tego dnia. Gdyby do meczu doszło tydzień temu, przebieg gry mógłby być inny. Tak czy inaczej do stanu 14-14, kwestia tego, która z drużyn wygra pozostawała otwarta. Dopiero w końcówce Szach-Mat przeprowadził skoordynowany atak na króla i mógł wypowiedzieć magiczne wręcz SZACH-MAT (21-17). Ostatnia odsłona to już zupełnie inna historia. Historia, w której swoje karty zapisali wyłącznie gracze w czarnych strojach. Ba, o TGD nie było w niej nawet wzmianki (21-12).

Bossman Team – Old Boys 2-1 (14-21; 21-14; 21-13)

Porażka Bossmana z minionego sezonu z Old Boysami z całą pewnością siedziała w głowach drużyny Jakuba Kłobuckiego. Gdyby nie tamten mecz, to wygraliby oni zmagania w drugiej lidze bez ani jednej przegranej na koncie. Oczywiście nie ma co gdybać, czasu się nie cofnie, ale tak jak wspomnieliśmy – wspominana porażka była kamyczkiem w bucie, który uwierał Bossmana z każdym kolejnym krokiem. Znając już podłoże, trudno nam sobie wyobrazić jak czuli się gracze oraz sympatycy drużyny patrząc na to jak granatowi zaprezentowali się w pierwszej odsłonie. Było kiepsko, było niemrawo, było smutno, a do tego ‘Gulanik’ niemalże milczał. Nie grało nic. Nie było Bossmanowo i parafrazując zapowiedzi na fanpage’u ‘Granatowych’ to nie była środa, w którym ‘Kuba Wam info poda’, tylko to była środa – kłoda. Było sucho jak w tartaku. Dobra, każdy już załapał. Mając tak dysponowanego rywala, Old Boysom nie pozostawało nic tylko to wykorzystać, co też należy umieć zrobić. Po świetnej grze w bloku graczy z Pruszcza Gdańskiego oraz braku asekuracji u ‘Drzewiarzy’, prowadzenie Old Boys wynosiło już 17-10, a to rzecz jasna oznaczało koniec seta. Druga odsłona to set nie ‘Drzewiarzy’, a ‘Motorniczych’, którzy w przerwie pomiędzy partiami zrobili pauzę i w czasie, kiedy pasażerowie czekali na kolejny przystanek, ci przestawili zwrotnice na inną grę. Precyzując – na lepszą grę. Choć pierwsza część seta była wyrównana (10-10) to im dalej zajechał tramwaj w granatowych barwach, tym było coraz lepiej. Ostatecznie po kilku przystankach, ‘Motorniczy’ wcisnęli coś na konsoli przed nosem i odjechali z zawrotną prędkością w kierunku portu (21-14). Trzeci set to powrót ‘Bossmana’, który po dobiciu do portu, postanowił zabrać drużynę przeciwną w rejs dookoła zatoki. Cóż. Nierozgarnięci turyści z Pruszcza nie poinformowali Bossmana, że tak naprawdę to mają chorobę morską i jak możecie się domyślać – nie skończyło się to dla nich dobrze. W pewnym momencie, gracze występujący w delegacji tak zafajdali pokład, że wkurzony Bossman postanowił wyrzucić ich za burtę (21-13).

Kraken – Port Gdańsk 3-0 (21-12; 21-17; 21-17)

Przed spotkaniem do ekipy ‘Bestii’ dołączył ceniony na parkietach SL3 rozgrywający Anton Hukasov, co od razu zmieniło perspektywę przebiegu rywalizacji. Dodatkowo, Port pojawił się w szóstkę, a takiego obrazka nie oglądaliśmy w ich wykonaniu od dłuższego czasu. Już od pierwszego gwizdka sędziego Kraken wszedł w mecz bardzo zdecydowanie, od razu osiągając kilkupunktową przewagę (8-3), głównie dzięki błędom rywali. Kilka udanych akcji Portowców przybliżyło ich do wyrównania wyniku i nawiązania równej walki z przeciwnikami, jednak po tym zrywie znów zaczęli popełniać błędy, dzięki czemu Kraken ponownie odbudował przewagę, a nawet ją powiększył, spokojnie wygrywając seta do 12. Druga partia miała bardzo podobny przebieg do pierwszej. Ponownie ekipa zza wschodniej granicy odjechała na początku (8-4), Portowcy wyrównali na 11-11, po czym Kraken bez litości oplótł rywala swoimi mackami i pociągnął na dno, kończąc seta wynikiem 21-17. Trzeba przyznać, że ekipa Arkadiusza Sojko w tym zatonięciu pomagała jak umiała, popełniając głupie błędy w kluczowych dla siebie momentach. Trzeci set różnił się od pozostałych wyłącznie tym, że ‘Niebiescy’ nie dali graczom Jurija Charczuka odskoczyć na kilka punktów już na początku partii, a dopiero w jej drugiej połowie (13-8). Po tym ponownie udało im się zniwelować przewagę (15-14), jednak historia lubi się powtarzać i końcówka ponownie padła łupem Krakena, który zdecydowanie wygrał partię do 17, a cały mecz 3-0. Tym samym Kraken bierze udany rewanż za marcowe spotkanie i przyznajemy, że jeśli ich gra będzie wyglądała tak, jak we wczorajszym meczu, runda rewanżowa może się okazać w ich wykonaniu dużo lepsza.

Szach-Mat – Hydra Volleyball Team 3-0 (21-17; 22-20; 21-16)

Na ‘Szachistów’ wylało się w ostatnim czasie tyle pomyj, że zastanawialiśmy się czy w związku z tym nie powinniśmy im zapewnić pomocy psychologicznej. A co nam tam, to było wiadro obornika. Z drugiej strony, czy nie jest przypadkiem tak, że gracze w czarnych strojach sobie na to zasłużyli? Pal licho z formą drużyny, ale tam naprawdę do pewnego momentu nic nie funkcjonowało. W zapowiedziach przedmeczowych wskazywaliśmy na to, że choć ich sytuacja staje się naprawdę nieciekawa, to w środowy wieczór mają szansę na bilet ‘last minute’ na pociąg prowadzący w kierunku pierwszej ligi. Cóż, nie chcemy popadać ze skrajności w skrajność, ale zdaje się, że w promocyjnej cenie dostali oni bilet na miejsca dla vipów. Sześć punktów plus ogolenie jednego z rywali w walce o podium? Brzmi doskonale i właśnie w takich humorach do domów wracali gracze w czarnych trykotach. Choć w naszych oczach to Hydra Volleyball Team była w lepszej formie i to ich wskazywaliśmy jako faworyta konfrontacji to finalnie stało się zupełnie inaczej. Uważamy, że podobnie jak dla Szach-Matu nie szukaliśmy usprawiedliwień w poprzednich meczach tak i tu, w kontekście Hydry nie ma sensu wspominać o brakach kadrowych. Te były, są i będą w każdej drużynie. Poza tym, zespół w złotych strojach dysponuje dość szeroką kadrą i musi być gotowa na wszelkie ewentualności. Jeśli chodzi o samo spotkanie to najciekawiej było w środkowej partii, w której po ataku Kuby Koniecznego, Hydra miała piłkę setową (20-19). Po chwili dwa bardzo ważne punkty zdobył Adrian Krampichowski, a resztę tej historii już znacie. Dzięki sześciu punktom, Szach-Mat wskakuje w ligowej tabeli tuż nad Hydrę, na czwartą lokatę. Oj, błyskawicznie ewoluuje nam sytuacja w drugiej lidze.

Bossman Team – AIP 2-1 (21-14; 21-14; 16-21)

Oj, dawno nie oglądaliśmy tak dziwnego spotkania. Pierwszy set rywalizacji wyglądał bowiem tak jak spotkania przybyszy z innych galaktyk w animowanym filmie ‘Kosmiczny mecz’. Dysproporcja pomiędzy turystami z kosmosu (Bossman) a niezbyt ogarniętymi mieszkańcami ziemi (AiP) była w pierwszej odsłonie PRZYTŁACZAJĄCA. Podczas gdy tym pierwszym szło wszystko, drużynie AIP nie szło nic. Serio. Gdyby w pierwszym secie, któryś z graczy Adriana Ossowskiego postanowił podłubać sobie w nosie to prawdopodobnie wybiłby sobie oko. Przykładów można mnożyć, ale doprawdy – to była niebywale śmierdząca kupa. Choć trudno w to uwierzyć, pod koniec seta było już 19-8 dla BOSSmana. Jako pierwszemu taki stan rzeczy nie spodobał się atakerowi AIP – Mariuszowi Seroce, który zasadniczo nie miał nic do stracenia i w końcówce seta postanowił rozstrzelać rywali mocną zagrywką. Efekt? Kiedy ktoś spojrzy na wynik to nie oglądając zawodów może odnieść wrażenie, że AIP coś tam grało. Cóż, nie grali ani w pierwszym, ani drugim secie. Środkowa partia to przewaga beniaminka rozgrywek, który parł po swoje i wygrał tę odsłonę do 14. Na początku zapowiedzi wspomnieliśmy o kosmicznym meczu i tym jak w początkowych fazach gracze Looney Tunes byli upokarzani. Pamiętacie jak skończyło się w tamtym meczu? Jeśli nie – służymy pomocą. Animki chcąc uniknąć porwania na inną planetę włączyły tryb ‘TERA ALBO KUR*A NIGDY’ i od początku trzeciej partii byli już inną drużyną. Choć KOKSY robiły wszystko, co w ich mocy to w trzeciej partii karta sprzyjała drużynie w fioletowych strojach. Ostatecznie AIP wygrał tę partię do 16 i choć przesadnie mu nie szło, to zdobył cenny punkt do ligowej tabeli.

Eko-Hurt – MPS Volley 3-0 (21-18; 21-16; 22-20)

Czy w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta jest ktoś kto może powstrzymać Eko-Hurt? Ależ kozacko to wygląda. Wiecie co jest miarą wielkich drużyn? Ano to, że nawet jeśli nie grają oni super zawodów to i tak są w stanie zdobywać komplety punktów. Ileż to razy oglądaliśmy bowiem sytuację, w której o mistrzostwie decydowały cholerne sety, w których drużyny nie potrafiły zachować koncentracji. Ba, od początku sezonu tak było również w Eko-Hurcie, ale team Konrada Gawrewicza włączył jakiś czas temu super tajny przycisk, który na jakiś czas sprawia, że stają się oni ‘nieśmiertelni’. Czy do końca sezonu? Cóż, przekonamy się niebawem, ale aktualnie Eko-Hurt jest Maxem Verstappenem Siatkarskiej Ligi Trójmiasta. Jest kozakiem. Sam mecz? Tak jak wspomnieliśmy, nie obył się bez problemów. W pierwszym secie po skutecznej zagrze Wojtka Ingielewicza, na tablicy wyników było już 17-13 dla Eko-Hurtu. Po chwili, serią kilku punktów z rzędu popisali się Miłośnicy Piłki Siatkowej i przewaga faworyzowanej ekipy, stopniała do jednego punktu (18-17). Końcówka to jednak postawienie kropki nad ‘i’. Środkowa odsłona to bodajże najmniej emocjonująca partia w meczu. W telegraficznym skrócie – Eko-Hurt kontrolowali przebieg i wygrali do 16. Emocji nie brakowało za to w ostatniej odsłonie, która do pewnego czasu wyglądała idealnie dla Mistrzów SL3. Po bloku Kacpra Buczkowskiego, Eko-Hurt prowadził bowiem 13-11. Druga część seta to jednak dobra gra MPS, który postanowił powalczyć o cenny punkt. W końcówce partii wynik wynosił 20-20 i sprawa wygranej pozostawała kwestią otwartą. Ostatecznie po ataku Wojtka Ingielewicza, dla którego był to dokładnie punkt nr 1135 w SL3, Eko-Hurt cieszyło się z trzech oczek.

BL Volley – Drużyna A 2-1 (21-9; 13-21; 21-17)

Oddając ‘Typ Redakcji’ braliśmy pod uwagę fakt, że BL Volley był w obecnym sezonie drużyną ‘zero-jedynkową’. Jeśli wygrywali to za komplet punktów. Jeśli zaś przegrywali to również nie udawało im się sięgnąć po choćby jeden punkt. Wyjątkiem od tej reguły było ostatnie spotkanie, w którym ‘Tygrysy’ mierzyły się z BES Boys BLUM. Mecz z Drużyną A miał być powrotem do utartego schematu i to dodatkowo do jej szczęśliwej części. Początek spotkania nie wskazywał na to, że będzie to dla drużyny Wojciecha Strychalskiego łatwa przeprawa. Choć wynik na tablicy wskazywał 8-8 to należy zauważyć, że wynikało to raczej ze sporej liczby błędów Drużyny A, a nie wyrównanej walki, w której obie drużyny walczą punkt za punkt. Kiedy wydawało się, że team Karola Majkowskiego jest w stanie zaskoczyć swojego rywala w pierwszej odsłonie to zaskoczyli bardziej siebie oraz wszystkie osoby oglądające spotkanie. Szanowni Państwo, na półmetku seta, ktoś z niewyjaśnionych przyczyn wyciągnął Drużynie A wtyczkę z prądem i dopiero pod koniec partii udało im się zrobić przejście. Te oczywiście nic im już nie dało. Środkowa partia to set, w którym gracze w czarnych strojach przestali wreszcie popełniać niezliczoną ilość błędów. Efekt był taki, że to właśnie ‘underdog’ przejął inicjatywę w tej odsłonie i na półmetku seta prowadził 9-6. W dalszej części, drużynie BL Volley brakowało pomysłu na sforsowanie zasieków rywali. Dodatkowo, co rusz narażali się oni na skuteczne kontry, bloki czy zagrywkę. Wynik 17-9 mógł szokować, ale tylko osoby, które nie oglądały spotkania na żywo. Ostatecznie partia ta zakończyła się wynikiem 21-13, co oznaczało, że o zwycięstwie w meczu zadecyduje trzeci set. Ten rozpoczął się od tego, co oglądaliśmy w pierwszej odsłonie czyli błędów Drużyny A, które zaprowadziły nas do stanu 10-5 dla faworyzowanej ekipy. O tym, że element, który podkreślamy nie jest wymyślony z czterech liter świadczy fakt, że w całym meczu BL zdobył 19 punktów po ataku i jest to wynik najgorszy ze wszystkich drużyn, które zagrały w środowy wieczór. Żeby nie było, że atakujemy tylko jednych to dla odmiany – Drużyna A popełniła najwięcej błędów. Cóż, równowaga, o której wspominamy sprawiła, że choć ‘Tygrysy’ się nie napociły, to finalnie trzeci set padł ich łupem (21-17).

Zapowiedź – MATCHDAY #18

Po koszmarnym poniedziałkowym dniu meczowym wracamy na parkiety SL3. W środowy wieczór dojdzie do kilku bardzo ważnych spotkań. O godzinie 20:00 będący w nienajlepszej formie Szach-Mat zmierzy się z Hydrą Volleyball Team. Ponadto w pierwszej lidze dojdzie do kilku spotkań, które mogą sporo namieszać w ligowej tabeli. Zapraszamy!

BES Boys BLUM – KRUK Volley

Godz.: 19:00, boisko nr: 1

Wskazanie faworyta środowej konfrontacji jest zadaniem łatwiejszym niż te przed którym stają dzieciaki w przedszkolu musząc dopasować drewniany klocek do odpowiedniej dziury. Wiecie, koło do koła, sześcian do sześcianów itd. Choćbyśmy nie wiadomo jak się bowiem silili, trudno wyobrazić nam sobie scenariusz, w którym ‘Chłopcy’ mieliby pogubić punkty z ‘Krukami’. W ligowej tabeli, obie drużyny na półmetku rozgrywek dzieli bowiem przepaść. W naszym odczuciu podobnie sytuacja wygląda, kiedy pod uwagę weźmiemy umiejętności obu drużyn. Naszej predykcji nie zmienia fakt, że w minionym tygodniu rozgrywek, ‘Chłopcy’ zgubili pierwszy punkt w sezonie. Do podziału punktów doszło w konfrontacji z drużyną BL Volley. Warto zauważyć jednak, że wspomnianego dnia team Ryszarda Nowaka miał pewne problemy kadrowe. Tak czy siak, utyskiwanie na to, że BES Boys BLUM ma tylko 17 na 18 możliwych punktów byłoby nietaktem, na który z pewnością się nie zdobędziemy. Zgoła odmienną sytuację w ligowej tabeli mają gracze w niebiesko-zielonych barwach. Na tę chwilę, team Jakuba Florczaka rozegrał pięć spotkań, w których nie zdołali odnieść ani jednej wygranej. Dodatkowo w zaledwie dwóch spotkaniach udało im się sięgnąć po jeden punkt i na ten moment Kruk Volley pozostaje jedną z ekip, które obrały azymut na czwartą ligę, która powstanie od sezonu Jesień’24.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 3-0

Dream Volley – Złomowiec Gdańsk

Godz.: 19:00, boisko nr: 2

Dziady sezonu? Mówimy tu o ‘Marzycielach’, którzy od początku obecnej edycji, prezentują się koszmarnie. Tak, nie boimy się tego napisać. Występy Dream Volley są bardzo rozczarowujące dla sympatyków drużyny Mateusza Dobrzyńskiego. Kibice ‘Marzycieli’ byli bowiem w ostatnich sezonach przyzwyczajeni do słodkiej lemoniady, a od początku obecnej kampanii, dostają bardzo kwaśny sok z limonek, którego nie da się przełknąć. Nie wiemy czy gracze Dream Volley o tym wiedzą, ale nawet wspomniany kwaśny sok da się jeszcze osłodzić. Aby tak się jednak stało, zespół w niebieskich strojach musi się błyskawicznie ogarnąć i zacząć grać na miarę swojego potencjału. Tylko to pozwoli Dream uratować obecny sezon i uniknąć nerwówki w końcówce sezonu. O to nie będzie bynajmniej łatwo. Rywalem ‘Marzycieli’ będzie bowiem ekipa Złomowca Gdańsk i ktoś kto ogląda zmagania w SL3 uważnie ten wie, że obie drużyny mają ‘rachunki do wyrównania’. Mowa tu rzecz jasna o pamiętnym sezonie Wiosna’22, który był najlepszym sezonem dla obu ekip. Finalnie, choć Złomowiec ograł ‘Marzycieli’ za komplet oczek to w związku z gorszym stosunkiem małych punktów, wylądowali w ligowej tabeli na trzecim miejscu i nie udało im się awansować do elity. Nawiązując jeszcze do historii, warto zwrócić uwagę na fakt, że w czterech dotychczasowych spotkaniach, obie drużyny zanotowały po dwie wygrane. Jak będzie tym razem? Nieco więcej szans na tryumf dajemy graczom Witolda Klimasa.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Maciej Kot): 1-2

Szach-Mat – TGD

Godz.: 19:00, boisko nr: 3

Każda liga ma taką Zaksę, na jaką zasługuje. Profesjonalna Plus Liga ma tę, która w minionym sezonie wygrała zmagania w lidze mistrzów. My mamy tę, która w poprzednim sezonie spadła z pierwszej ligi. Nawiązanie, choć z całą pewnością na wyrost to jednak jakieś analogie znajdujemy. Na długo przed rozpoczęciem sezonu niemal wszyscy byli przekonani, że i jedni i drudzy będą jednymi z głównych faworytów do wygrania ligi. Rzeczywistość okazuje się brutalna dla jednych i drugich. Zostawmy już zespół z Kędzierzyna-Koźla i skupmy się wyłącznie na ‘Szachistach’. Ależ to jest masakra drodzy Państwo. Kurcze, mamy nosa, bo nawet jeśli Szach-Mat w obecnym sezonie na początku wygrywał to styl, w którym tego dokonywał nie pozwalał nam ‘Czarnych’ chwalić. Podskórnie przeczuwaliśmy, że coś tu nie gra. Potwierdzenie naszych słów dostaliśmy w minionym tygodniu, w którym Szach-Mat już drugi raz w obecnym sezonie dostał po łbie. Efekt jest taki, że team Dawida Kołodzieja znajduje się obecnie na ósmymmiejscu w ligowej tabeli. Tak jak mówiliśmy w ostatnim magazynie. Parafrazując kampanię reklamową Mc donalds’a sprzed kilku lat – Szach-Mat trafił do drugiej ligi na chwilę, ale tak im się spodobało, że postanowili zostać tu na dłużej. Miała być przygoda do lata, ale ‘Szachistom’ się coś pomieszało i uznali, że to przygoda na lata. Oczywiście czysto teoretycznie, Szach-Mat może jeszcze odmienić los. Aby tak się stało, team ‘Szachistów’ musi wygrać z TGD za komplet punktów, a następnie z Hydrą. Patrząc na obecną dyspozycję TGD to Szach-Mat ma na to bardzo duże szanse. Po niezłym początku w wykonaniu teamu Maćka Kota, zespół ‘Drogowców’ złapał pewną zadyszkę. Czy ‘Szachistom’ uda się to wykorzystać?

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 2-1

Bossman Team – Old Boys

Godz.: 20:00, boisko nr: 1

Ależ Bossman skomplikował sobie sytuację. Jeszcze do niedawna, do zespołu z puszką piwa w logo trudno było się przyczepić. Bossman wygrał bowiem z brązowymi oraz srebrnymi medalistami poprzedniego sezonu. Dodatkowo był o włos od tego by wygrać również spotkanie z aktualnym Mistrzem SL3 – Eko-Hurtem. Po wspomnianych trzech meczach nie było chyba osoby, która sądziłaby, że dla Bossmana mogłoby zabraknąć miejsca w grupie mistrzowskiej. Sytuacja w pierwszej lidze jest jednak dość dynamiczna i po porażce zespołu Jakuba Kłobuckiego z Flotą Active Team, sytuacja beniaminka pierwszej ligi uległa znacznemu pogorszeniu. Aktualnie, Bossman plasuje się na dopiero siódmym miejscu. Warto zwrócić jednak uwagę na fakt, że do tej pory rozegrali oni wraz z Old Boysami najmniej spotkań spośród wszystkich drużyn w pierwszej lidze. To z kolei szansa na to by ponownie wskoczyć do pociągu. Aby tak się jednak stało, ‘Granatowi’ muszą wygrać środowe starcie z Old Boys, co przecież taką oczywistością nie jest. Przypomnijmy, że oba zespoły miały okazję rywalizować ze sobą w poprzednim sezonie, jeszcze w drugiej lidze. Choć we wspomnianym meczu Bossman również był faworytem, to finalnie zespół z Pruszcza rozbił ich w stosunku 3-0. Jak będzie tym razem? Sądzimy, że gracze Jakuba Kłobuckiego wezmą udany rewanż za spotkanie sprzed kilku miesięcy.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Maciej Kot): 3-0

Kraken – Port Gdańsk

Godz.: 20:00, boisko nr: 2

Choć obie drużyny nie zdążyły rozegrać jeszcze wszystkich spotkań w pierwszej rundzie to w środowy wieczór rozpoczną rundę rewanżową. Cała sytuacja jest związana z faktem, że na długo przed opublikowaniem terminarza, drużyna Fux Pępowo, z którą miały rywalizować obie drużyny wysłała prośbę o to, by w tygodniu 8-12 kwietnia nie grać spotkań. Nie licząc spotkania z Pępowem, obie drużyny w pierwszej rundzie rozegrały mecz z każdym z rywali. Jest to zatem dobry czas na pierwsze podsumowania. Choć przed sezonem wydawało się, że to Kraken ma więcej argumentów by zwojować ligę to rzeczywistość okazała się dla graczy zza wschodniej granicy niezbyt ciekawa. Z pewnością wpływ na aktualną sytuację ma fakt, że już na początku sezonu, z drużyny ‘Bestii’ wypadł założyciel oraz kapitan drużyny – Jurij Charczuk. Finalnie w sześciu rozegranych meczach, Kraken zdołał wygrać tylko trzy razy i aktualnie drużyna, która miała ochotę na awans do drugiej ligi, plasuje się na czwartym miejscu w tabeli. Lepszą sytuację mają za to ‘Portowcy’, którzy w poprzednim sezonie zajęli bardzo niskie – dwunaste miejsce w trzeciej lidze. W trzynastu spotkaniach poprzedniej edycji, Port zdołał wygrać zaledwie cztery razy i była to edycja, o której ‘Granatowi’ chcieliby jak najszybciej zapomnieć. Co ciekawe, choć w obecnej edycji Port zagrał sześć spotkań to już teraz ma tyle samo zwycięstw na koncie ile przez całą poprzednią edycję. Jednym ze zwycięstw był tryumf Portu nad Krakenem. Przypomnijmy, że do pierwszego spotkania obu drużyn doszło 25 marca. Wówczas skończyło się wynikiem 2-1 dla Portu Gdańsk. W naszym odczuciu, nie inaczej będzie tym razem.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Maciej Kot):

Szach-Mat – Hydra Volleyball Team

Godz.: 20:00, boisko nr: 3

Szerzej nieciekawą sytuację Szach-Matu opisaliśmy przy okazji zapowiedzi ich meczu z TGD. W telegraficznym skrócie – jeśli Szach-Mat chce w obecnym sezonie powalczyć o awans do elity to musi w środowy wieczór sięgnąć po dwie wygrane. Planem minimum zdaje się być pięć oczek. Cóż. Patrząc na obecną dyspozycję graczy ‘królewskiej (hehehe) gry’, o dwie wygrane będzie niezwykle trudno. O ile tryumf z walczącą o utrzymanie drużyną TGD zdaje się być obowiązkiem ‘Szachistów’, tak wygrana z Hydrą Volleyball Team zdaje się być bardzo wymagającym zadaniem. W naszym odczuciu to właśnie team Sławomira Kudyby będzie faworytem starcia. Przed rozpoczęciem obecnego tygodnia rozgrywek, Hydra zrównała się liczbą punktów z ówczesnym liderem rozgrywek. To oznacza, że w drodze po awans do pierwszej ligi, Hydra po kwalifikacjach startuje ze swoim bolidem z pierwszej linii. Oczywiście druga część sezonu to zdecydowanie trudniejszy terminarz. Faktem natomiast jest to, że zespół w złotych strojach zdaje się być obecnie w coraz lepszej formie. Czy to pozwoli im ograć Szach-Mat i tym samym odstrzelić ich z walki o wygraną ligi? Dla obu drużyn będzie to bezpośrednie spotkanie numer 4. Póki co, za każdym razem górą był Szach-Mat. Podskórnie przeczuwamy, że pewna era dobiega jednak końca i tym razem, po walce więcej powodów do optymizmu będzie miała ‘Bestia’.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Maciej Kot): 1-2

Bossman Team – AIP

Godz.: 21:00, boisko nr: 1

Sezon zaczyna powoli przybierać obraz, który niekoniecznie może podobać się drużynie Adriana Ossowskiego. Po sześciu spotkaniach obecnej edycji, AIP ma na swoim koncie zaledwie dwa zwycięstwa oraz cztery porażki. Niekorzystny bilans sprawia, że do środowego spotkania AIP podchodzi jako szósta drużyna pierwszej ligi. Co gorsze, trzy z czterech drużyn, które w ligowej układance znajdują się pod AIP to ekipy, które rozegrały mniejszą  liczbę spotkań. To sprawia z kolei, że drużynie Adriana Ossowskiego może być trudno powtórzyć wynik z poprzedniego sezonu, w którym skończyli ligowe zmagania tuż za podium. Ba, sądzimy, że na chwilę obecną, AIP nie może być pewne tego, że zdołają utrzymać się w elicie. Sądzimy bowiem, że po środowej konfrontacji z Bossmanem, sytuacja AIP ulegnie jeszcze pogorszeniu. W naszym odczuciu to właśnie team Jakuba Kłobuckiego jest faworytem pojedynku. O sytuacji Bossmana szerzej rozpisywaliśmy się przy okazji ich spotkania z Old Boysami. Uważamy, że zespół w granatowych barwach stanie w środowy wieczór przed bardzo dużą szansą na doskoczenie do czołówki. Niestety działa to w dwie strony. Potencjalne dwie porażki sprawią, że Bossman wyautuje się z grupy mistrzowskiej. To, czego jesteśmy pewni to tego, że w środowy wieczór nie zabraknie emocji.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Maciej Kot): 3-0

EKO-HURT – MPS Volley

Godz.: 21:00, boisko nr: 2

Po pięciu spotkaniach obecnego sezonu, ‘Hurtownicy’ zdają się być w idealnym położeniu. Do środowej konfrontacji, team Konrada Gawrewicza podchodzi bowiem jako lider pierwszej klasy rozgrywkowej i drużyna, która jako jedyna, jak do tej pory nie przegrała. Oczywiście, utrzymanie żółtej koszulki lidera wiąże się z tym, że wciąż nie jest rozstrzygnięty wynik konfrontacji pomiędzy CTO Volley z Merkurym, o czym informowaliśmy we wczorajszym komunikacie. Niezależnie od wyniku tamtego spotkania, Eko-Hurt spadłby w tabeli. Należy przy tym podkreślić, że Eko-Hurt ma w tej sytuacji o jedno rozegrane spotkanie mniej. To oznacza z kolei, że jeśli opędzlują wicemistrzów poprzedniego sezonu to będą na doskonałej drodze w kierunku…ok, jest na to zbyt wcześnie. Warto podkreślić fakt, że dla obu drużyn środowe spotkanie będzie meczem szczególnym. Wszyscy pamiętamy bowiem końcówkę poprzedniego sezonu, w którym MPS miał już koronę na głowie, ale siadając na tron się z niewyjaśnionych powodów przewrócili i to Eko-Hurt skończyło z mistrzostwem. Środowe spotkanie to potyczka o całkiem innym ciężarze. MPS nie prezentuje się już tak dobrze jak wówczas i dziś są drużyną, która walczy o utrzymanie. Z pewnością do realizacji celu przydałyby im się punkty w środowy wieczór. O te będzie jednak piekielnie trudno.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 2-1

BL Volley – Drużyna A

Godz.: 21:00, boisko nr: 3

Patrząc na suche wyniki, trudno odnieść wrażenie, że BL Volley gra w obecnej kampanii niezłą siatkówkę. Fakty są bowiem takie, że ‘Tygrysi zespół’ rozegrał w obecnym sezonie sześć spotkań, w których tylko trzykrotnie znajdywał sposób na to, by ograć rywali. Sztuka ta, zespołowi Wojciecha Strychalskiego udawała się w meczach z DNV, Tiger Team czy ACTIVNYMI Gdańsk. To, co z pewnością warto podkreślić na plus to fakt, że jeśli BL wygrywało to zgarniało przy tym komplet punktów. Niestety jest też ciemniejsza strona medalu czyli spotkania, w których BL musiał uznać wyższość Challengersów, Speednetu 2 czy BES Boys BLUM. Tu warto się na chwilę zatrzymać, bowiem BL Volley był pierwszą drużyną, która zdołała zdobyć w obecnej kampanii punkt z BES Boys BLUM. Patrząc na całokształt w wykonaniu ‘Tygrysów’ sądzimy, że za chwilę przyjdą lepsze wyniki. Ba, uważamy, że w środowym spotkaniu z Drużyną A, BL Volley pozostaje wyraźnym faworytem starcia. Sytuacji nie zmienia tu fakt, że w obecnym sezonie, zespół Karola Majkowskiego jest przez nas głównie chwalony. Aktualnie, Drużyna A plasuje się na dziesiątymmiejscu w ligowej tabeli i jeśli sezon kończyłby się właśnie dziś, to team w czarnych strojach byłby o włos od utrzymania się w trzeciej lidze. To jeszcze kilka tygodniu temu brzmiało jak scenariusz science-fiction.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 2-1

Komunikat Organizatora

W meczu CTO Volley – Merkury, rozegranym 8 kwietnia 2024 r., doszło do kontuzji Wojciecha Małeckiego, po której obie drużyny nie wyraziły chęci kontynuowania gry. Opisane zdarzenie miało miejsce przy stanie 20-18 dla Merkurego. W dniu 9 kwietnia odbyły się rozmowy pomiędzy obiema drużynami, w którym jako organizator braliśmy udział. Wszystkie zebrane strony uznały zgodnie, że najoptymalniejszym rozwiązaniem będzie dogranie meczu od stanu, w którym zakończone zostało poniedziałkowe spotkanie. Mecz zostanie dograny przed zakończeniem rundy zasadniczej w pierwszej lidze. Jednocześnie informujemy, że ze względów technicznych oraz problemów związanych z przeniesieniem spotkania na inny termin, spotkanie nie będzie wliczane do tygodniowego zestawienia oraz klasyfikacji generalnej w typerze SL3.

MATCHDAY #17

Poniedziałkowe granie zeszło w cień po kontuzjach, których doznali Wojciech Małecki, Radosław Róg czy Tomasz Sadowski. To właśnie w związku z urazem tego pierwszego, mecz na szczycie pierwszej ligi pomiędzy Merkurym a CTO Volley, zakończył się przy stanie 20-18 dla czterokrotnych mistrzów SL3. Zapraszamy na podsumowanie!

Chilli Amigos – Tiger Team 0-3 (10-21; 16-21; 18-21)

W zapowiedziach przedmeczowych wskazywaliśmy na to, że Chilli Amigos w konfrontacji z Tiger Team jeszcze nigdy nie przegrało. W naszych oczach miało się to zmienić w poniedziałkowy wieczór, bo choć obie drużyny nie prezentują w obecnej kampanii wybitnej formy, to jednak ‘Tygrysy’ zdawały się być o krok przed ‘Amigos’. Udowodnił to choćby pierwszy set rywalizacji, w którym gracze w granatowych strojach błyskawicznie objęli kilkupunktowe prowadzenie (7-2). Konsekwentnie grający Tiger, który popełniał zdecydowanie mniej błędów, w drugiej części seta prowadził już 17-8 i wówczas stało się jasne, która z drużyn wygra tę partię. Środkowa odsłona rozpoczęła się niemal identycznie. Po ‘przepychance’ zakończoną punktem dla Tigera, tablica wyników wskazywała 9-3 dla zespołu Dawida Staszyńskiego. Kiedy wydawało się, że wszystko jest pod ich kontrolą, cztery punkty z rzędu zdobyli gracze w czerwonych strojach, którzy zniwelowali stratę do dwóch oczek (9-7). W dalszej części, po dobrym fragmencie Chilli Amigos, było już po 12 i kiedy wydawało się, że ‘Amigos’ zdołają przechylić szale zwycięstwa na swoją korzyść, Tiger Team wybił im to z głów i po dwóch atakach Mateusza Sokołowskiego, wygrał tę partię do 16. Ostatnia odsłona to nieco inna historia niż ta, którą oglądaliśmy w dwóch premierowych partiach. Od początku tego seta to Chilli Amigos przejęło inicjatywę i na półmetku odsłony prowadzili 9-7. Z czasem Tiger zaczął odzyskiwać kontrolę i po serii udanych akcji, objęli oni prowadzenie 17-13, które po chwili zamieniło się w komplet punktów.  

Tufi Team – CTO Volley 0-3 (16-21; 13-21; 16-21)

Nie ma co się już pastwić nad Tufi Team. O ich sytuacji powiedziano już bowiem wszystko. Historia, w której Tufi Team ogrywało w poprzedniej edycji CTO Volley to przeszłość. Teraźniejszość jest taka, że ‘Pomarańczowi’ błyskawicznie wykorzystali błędy ‘Tuffików’ z początku spotkania i wyszli na prowadzenie 8-4. Choć z czasem team Mateusza Woźniaka zdawał się podjąć rękawice (9-8), to w drugiej części seta oglądaliśmy już wyraźną przewagę graczy w pomarańczowych trykotach, którzy wysunęli się na prowadzenie 17-11, a następnie cieszyli się z pierwszego punktu w meczu (21-16). Środkowa partia to niemal identyczny początek jak ten z pierwszej partii. Różnica była taka, że tym razem CTO biło jeszcze mocniej, a Tufi Team myliło się jeszcze częściej. Efekt to wynik 10-3 na półmetku seta. W dalszej części dysproporcja nie była już tak duża, ale umówmy się – CTO Volley mogło pozwolić sobie na to by nieco zwolnić. Pokontemplować. Być niczym kot, który przed egzekucją myszy się z nią bawi. Nie inaczej było i tym razem, a finalnie środkowa partia to wynik 21-13 dla CTO. Trzeci set rozpoczął się od kumulacji pewnych zdarzeń, po których pomyśleliśmy, że może dojść do podziału punktów. Z jednej strony CTO wyraźnie się rozprężyło. Z drugiej strony Tufi Team uwierzyło w to, że są w stanie powalczyć o jeden punkt. To sprawiło, że na półmetku seta mieliśmy wynik 13-11 dla Tufi. Przyparta do muru ekipa w ‘Pomarańczowych’ strojach zareagowała w najlepszy możliwy sposób. Po dobrej serii na zagrywce Łukasza Negowskiego, CTO odzyskało bowiem kontrolę i wyszli na prowadzenie 17-14. Epilog tej historii już chyba znacie.

22 BLT Malbork – MiszMasz 2-1 (17-21; 21-11; 21-9)

Nie trudno wyobrazić nam sobie scenariusz, w których gracze 22 BLT Malbork będą musieli się dziś srogo tłumaczyć za to co naodwalali w poniedziałkowy wieczór. To, że ze Staltestem miało być ciężko przeczuwaliśmy już na wiele godzin przed meczem. Inaczej sytuacja miała wyglądać z MiszMaszem, bo co by nie mówić – ‘Lotnicy’ byli w tym starciu absolutnym faworytem. Ba, gracze w niebieskich strojach nie mieli problemów z tym by to udowodnić w drugiej oraz trzeciej odsłonie, w której pozwolili swoim rywalom zdobyć dwadzieścia punktów. ŁĄCZNIE. Jak w związku z tym wytłumaczyć to, co wydarzyło się w premierowej partii? Cóż, choć chłopaki z Malborka w swojej pracy robią naprawdę skomplikowane rzeczy to wytłumaczyć akurat tej sprawy nie są w stanie. Co ciekawe, my również nie potrafimy postawić trafnej diagnozy, bo niby BLT nie grał źle, ale jednak nie oni cieszyli się z pierwszego punktu w meczu. Warto podkreślić fakt, że to co z pewnością ‘siedziało’ MiszMaszowi to dobre przyjęcie oraz skuteczna gra blokiem. Niby niedużo, a na graczy w niebieskich strojach wystarczyło. Apropos słowa klucz – nie(wystarczyło) MiszMaszowi pary by tak jak w pierwszej odsłonie, zagrać również w kolejnych. Gracze Michała Grymuzy wyglądali tak jakby nasycili się jednym punktem. Jakby zrealizowali swój cel. Efekt był taki, że w dalszej części meczu zostali już zmieceni z planszy.

Oliwa Team – AXIS 1-2 (18-21; 21-11; 15-21)

Dla obu drużyn bezpośrednie starcie było meczem, na który czekali. Jeśli chodzi o Oliwę Team to zespół Dawida Karpińskiego mógł uznać, że o ile z ‘ligowymi koksami’ mogło im nie iść, tak z drużyną ze środka ligowej stawki można powalczyć. Co ciekawe – drużyna AXIS miała dość podobny plan. W pierwszej części sezonu, ‘Czerwoni’ mierzyli się z bardzo silnymi drużynami i choć wówczas było bardzo dobrze, to AXIS chciało pokazać w poniedziałkowy wieczór prawdziwą moc. Ba, wiele osób wskazywało na to, że ‘Czerwoni’ pokuszą się w poniedziałek o komplet punktów. Początek spotkania zdawał się ich do tego celu przybliżać. Po skutecznym ataku Mykoli Pocheniuka, AXIS prowadziło 7-3. W dalszej części seta Oliwa Team sukcesywnie goniła rywali i w drugiej części seta, doprowadzili do wyrównania po 16. Końcówka to jednak lepsza gra na siatce beniaminka drugiej ligi, który wygrał premierową partię do 18. W drugiej odsłonie graczom w czerwonych strojach totalnie nie szło. Nie dość, że na parkiecie było słabo to na domiar złego, kontuzji stawu skokowego nabawił się Tomasz Sadowski. Na półmetku seta, Oliwa która poprawiła swą grę i wykorzystała problemy rywali prowadziła już 10-6. Komplikacje w obozie AXIS sprawiły, że ci nie byli nawet w stanie udawać, że na kryzysową sytuację są w stanie zareagować. Efekt? Kolejne akcje zespołu z ‘serca Gdańska’, które dały im wygraną do 11. Ostatnia odsłona rozpoczęła się idealnie dla graczy w czerwonych strojach (6-2). Oliwa prezentowała się ‘jako-tako’ do stanu 12-8 dla AXIS. W dalszej części seta, gra zespołu w zielonych strojach posypała się jak domek z kart i finalnie dwa punkty trafiły na konta zespołu Fabiana Polita.

Merkury – CTO Volley 1-1 (15-21; 21-14; 20-18)

Tu nie będzie standardowego opisu. Mecz nie został dokończony z powodu koszmarnej kontuzji Wojciecha Małeckiego, której nabawił się w końcówce spotkania. To nie koniec pecha drużyny CTO Volley, bowiem meczu nie dograł również Radosław Róg. Obu graczom życzymy jak najszybszego powrotu do zdrowia. Jeśli chodzi o wynik spotkania to decyzję w tej sprawie zostaną podjęte do końca tygodnia.

22 BLT Malbork – Staltest Pomorze 1-2 (19-21; 21-19; 20-22)

Hit drugoligowych rozgrywek. W poniedziałkowy wieczór zmierzyły się bowiem ekipy, które jak do tej pory wygrały swoje wszystkie spotkania. Choć w naszych oczach to 22 BLT byli faworytem spotkania to w zapowiedziach wskazywaliśmy na to, że gracze Arkadiusza Kozłowskiego potencjalną wygraną mogą otworzyć sobie bramki do autostrady prowadzącej w kierunku pierwszej ligi. Cóż. Staltest ponownie to zrobił. Już na początku spotkania po kilku atakach skrzydłowych, Staltest wyszedł na prowadzenie 10-6. Z czasem Malbork próbował odrabiać straty, ale wobec bardzo szybko grających graczy Staltestu byli bardzo często spóźnieni. Mimo, że Staltest prowadził już 17-12 to w końcówce zrobiło się bardzo nerwowo (19-18). Po chwili, gracze Arkadiusza Kozłowskiego zdołali postawić jednak kropkę nad ‘i’ (21-19). Środkowa partia rozpoczęła się od prowadzenia Staltestu, które po błędzie w ustawieniu przeciwników, objęli prowadzenie 10-8. Kiedy w dalszej części prowadzili już 17-15 to wydawało się, że po chwili będą cieszyć się z cennej wygranej. Inny pomysł na poniedziałkowy wieczór mieli gracze w niebieskich strojach, którzy zagrali bardzo dobrą końcówkę i po bloku Szymona Szymkowiaka, cieszyli się z doprowadzenia do remisu. Trzeci set emocjonującego spotkania to po raz kolejny lepsze otwarcie Staltestu, który rozpoczął partię od prowadzenia 9-6. Choć gracze Arka Kozłowskiego przewagę posiadali do stanu 17-14, to końcówka seta była roller-coasterem siatkarskich emocji. Wszystko za sprawą faktu, że graczom w niebieskich strojach udało się doprowadzić do wyrównania po 18. Końcówka to walka ‘łeb w łeb’, która finalnie po błędzie jednego z ‘Lotników’, dała szalenie ważne zwycięstwo Staltestowi.

Zapowiedź – MATCHDAY #17

Wchodzimy powoli w fazę sezonu, w której poszczególne mecze mogą decydować o późniejszym kształcie podium. W poniedziałkowy wieczór tego typu spotkaniem będzie hit drugiej ligi, w której zmierzą się 22 BLT Malbork oraz Staltest Pomorze. Jeśli chodzi o pierwszą ligę to czeka nas starcie, które od zawsze elektryzowało osoby interesujące się pierwszą ligą. Mowa o meczu, w którym CTO Volley zmierzy się z Merkurym. Zapraszamy na zapowiedź!

Chilli Amigos – Tiger Team

Godz.: 20:30, boisko nr: 1

Choć za nami dopiero nieco ponad 40% spotkań to sądzimy, że dla obu drużyn poniedziałkowe starcie będzie jedną z ostatnich okazji do tego, by odmienić swój los i zrobić krok w kierunku utrzymania w trzeciej lidze. Nie ma co do tego wątpliwości. Obie drużyny wiążą z poniedziałkowym spotkaniem bardzo duże nadzieje. Te wynikają z faktu, że w kontekście obu drużyn można uznać, że ich poniedziałkowi przeciwnicy są w zasięgu. Potencjalna wygrana jednej ze stron sprawi, że ich sytuacja w ligowej tabeli ulegnie poprawie na tyle, że rozpalone zostaną nadzieje na trzecioligowy byt. Która z drużyn jest w naszym odczuciu faworytem? Uważamy, że aktualnie nieco więcej argumentów po swojej stronie ma zespół ‘Tygrysów’. Jeśli nasza predykcja się sprawdzi i zespół Dawida Staszyńskiego wygra mecz to poza ważnymi punktami do ligowej tabeli, przerwie również koszmarną serię spotkań z Chilli. Patrząc na występy Chilli w ostatnim czasie trudno w to uwierzyć, ale gracze w czerwonych strojach z Tigerem jeszcze nigdy nie przegrali. Dla obu zespołów poniedziałkowe starcie będzie meczem numer 5. Poprzednie cztery konfrontacje to dwie wygrane Chilli za komplet punktów oraz dwa mecze, w których kończyło się wynikiem 2-1. Sytuacja ta jest o tyle dziwna, że w dwóch ostatnich sezonach to Tiger Team kończył wyżej w ligowej tabeli. Czy wobec tego Tiger Team może liczyć na przełamanie? Z pewnością taki jest plan. Zobaczymy jak z realizacją.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Maciej Kot): 1-2

Tufi Team – CTO Volley

Godz.: 20:30, boisko nr: 2

‘Nowy dzień zawsze daje nowe życie’. Fragment zakurzonego hitu zespołu Feel to przesłanie, które powinni wziąć sobie do serca gracze Tufi Team. Widzimy jedną szansę na to by gracze Mateusza Woźniaka odmienili swoją grę. Uważamy bowiem, że problem tkwi w ich aktualnym mentalu. Kluczem do odwrócenia słabej sytuacji to w naszym przekonaniu powrót do ‘Tuffikowych korzeni’. Mniej spinania, mniej nerwów, mniej zwieszonych głów. Więcej radości z gry oraz tego by liczyło się nie ‘ja’, a ‘my’. Kolega popełnia błąd? Ok, wspieramy go, przybijamy ‘piąteczkę’ i jedziemy dalej. Ludzie kochani, to naprawdę nie jest takie trudne. Nie myślcie o wynikach tych z poprzedniego sezonu również i cieszcie się grą. Ok, dosyć tych motywacyjnych gadek. Powiedzmy sobie wprost. CTO Volley ma w swoich rękach sto argumentów do tego, by zgarnąć komplet oczek. Pamiętacie karcianą grę w wojnę? Jeśli tak to aktualny układ sił wygląda tak, że ‘Pomarańczowi’ mają wszystkie najlepsze karty. To oznacza, że nie ma w zasadzie opcji, że CTO Volley nie odniesie zwycięstwa. Z pewnością celem ‘Pomarańczowych’ jest to, by zgarnąć komplet oczek. Tylko wynik 3-0 sprawi bowiem, że Mistrz sezonu Wiosna’23 utrzyma kontakt z aktualnym liderem rozgrywek. Spotkanie ma dodatkowy smaczek w postaci tego, że CTO będzie miało szansę na wzięcie rewanżu za spotkania z poprzedniego spotkania, w których Tufi Team dwa razy okazało się mocniejszą ekipą.

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Maciej Kot): 2-1

22 BLT Malbork – MiszMasz

Godz.: 20:30, boisko nr: 3

Choć powodów do hurraoptymizmu w obozie 22 BLT Malbork próżno szukać to jednak fakty są takie, że team z Malborka pozostaje jedną z trzech drużyn, która jak do tej pory, w drugiej lidze nie przegrała jeszcze meczu. Dzięki sześciu wygranym na koncie, team ‘Lotników’ ma piętnaście oczek i znajduje się na trzecim miejscu w tabeli. Warto w tym miejscu zauważyć, że o tym, że nie znajdują się na samym szczycie decyduje wyłącznie stosunek małych punktów. Z drugiej strony nie mamy co do tego wątpliwości. Strata po jednym oczku w meczach z AXIS, Złomowcem czy Flotą Active Team 2 nie jest dla ‘Niebieskich’ powodem do dumy. Uważamy, że szczęściem zespołu z Malborka jest fakt, że pozostałe drużyny liczące się w walce o medale również gubiły punkty. Jak będzie w poniedziałkowy wieczór? Nie ma co do tego wątpliwości – 22 BLT Malbork jest wyraźnym faworytem starcia i zdaje się, że posiadają oni wystarczającą liczbę argumentów do tego by wygrać za komplet punktów. Z drugiej strony, w dwóch z trzech przypadków,BLT traciło punkt właśnie w pierwszym spotkaniu w ‘swoim dniu meczowym’. Czy podobnie będzie i tym razem? Choć MiszMasz nie ma większych szans na tryumf to jednak są w stanie pokusić się o jeden punkt. Patrząc na obecną sytuację w tabeli trudno nie odnieść wrażenia, że ten by im się bardzo przydał. Aktualnie MiszMasz znajduje się bowiem na dziesiątym miejscu w tabeli, ale tuż za ich plecami znajduje się kilka drużyn gotowych przegonić zespół Michała Grymuzy.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 3-0

Oliwa Team – AXIS

Godz.: 21:30, boisko nr: 1

Przed rozpoczęciem sezonu sporo osób mogło wyobrażać sobie scenariusz, w którym poniedziałkowi rywale na zakończenie sezonu solidarnie spadałyby z ligi. Jeśli chodzi o AXIS to niekorzystna predykcja odnośnie drużyny wynikała z faktu, że ‘Czerwoni’  są aktualnym beniaminkiem rozgrywek, a historia pokazuje, że drużyny, które awansowały do wyższej klasy rozgrywkowej, często mają problemy z tym by się utrzymać. Drugą kwestią nawiązującą do historii jest fakt, że AXIS w przeszłości posmakował już drugoligowej rywalizacji i niestety dla nich była to przygoda krótkotrwała. Jako, że historia lubi się powtarzać, AXIS było jednym z naturalnych kandydatów. Jeśli chodzi o niekorzystną wizję dla Oliwy Team to ta wynikała z faktu, że zespół Dawida Karpińskiego miał przed rozpoczęciem sezonu spore problemy ze skompletowaniem składu. Z zespołu z ‘serca Gdańska’ odeszło kilku graczy, którzy przez kilka ostatnich sezonów stanowili ‘fundamenty’ drużyny i byli gwarancją bardzo dużej liczby punktów. W zamian za nich, zespół Dawida Karpińskiego pozyskał kilku graczy, którzy albo debiutowali w SL3, albo w najlepszym przypadku mieli bardzo małe doświadczenie. Efekt perturbacji jest taki, że na tę chwilę Oliwa Team jest najgorszą drużyną spośród wszystkich 14 ekip, biorących udział w rozgrywkach drugiej ligi. Jeden punkt na piętnaście możliwych? Cóż, ‘Oliwiacy’ znaleźli się w bardzo nieciekawym położeniu. Drużynie w zielonych strojach cholernie przydałyby się w poniedziałkowy wieczór punkty. Mimo to, w naszym odczuciu to AXIS jest zdecydowanym faworytem.

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Maciej Kot): 0-3

Merkury – CTO Volley

Godz.: 21:30, boisko nr: 2

Ależ to był rozczarowujący występ. Mówimy rzecz jasna o drużynie CTO Volley, która w minionym tygodniu rozgrywek mierzyła się z aktualnym Mistrzem SL3 – drużyną Eko-Hurt. Spotkanie było anonsowane jako absolutny hit Siatkarskiej Ligi Trójmiasta i mecz, który miał pokazać, która z drużyn będzie miała psychologiczną przewagę w walce o mistrzowski tytuł w sezonie Wiosna’24. Tak się bowiem składa, że przed sezonem to właśnie Eko-Hurt i CTO Volley były wymieniane najczęściej jako ekipy, które mają największe szansę na złoto. Choć nie odbieramy nikomu szans to trudno nie zauważyć, że było to dość jednostronne widowisko, w którym CTO Volley zgodziło się na role statystów. Cała narracja z obecnej zapowiedzi wskazuje na to, że złoto zdobędzie albo jedna, albo druga drużyna. Im dłużej o tym myślimy, tym bardziej dochodzimy do wniosku, że może być inaczej. Dwie strony ‘pogodzić’ mogą czterokrotni Mistrzowie Siatkarskiej Ligi Trójmiasta – Merkury. Aktualnie team Piotra Peplińskiego rozegrał pięć spotkań spośród, których czterokrotnie sięgali po zwycięstwo. Dodatkowo, najbardziej utytułowany zespół w SL3 musiał uznać zwycięstwo z Bossmana. Mimo to, po pięciu meczach pozostają oni wiceliderem rozgrywek i do aktualnego lidera – drużyny Eko-Hurt, Merkury traci jedno oczko. Jak będzie po poniedziałkowym starciu? Jeśli Merkury wygra mecz to w obozie ‘Granatowych’ uwierzą, że stać ich na piąty tytuł. Sądzimy, że w meczu dojdzie do podziału punktów, ale nieco więcej szans na tryumf dajemy jednak ‘Pomarańczowym’.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Maciej Kot): 2-1

22 BLT Malbork – Staltest Pomorze

Godz.: 21:30, boisko nr: 3

Ależ kroi nam się hicior. Co ciekawe, jest to hit, który zrodził nam się z czasem. Nikt przed sezonem nie spodziewał się bowiem, że po 40% rozegranych spotkań, sytuacja w tabeli będzie wyglądała tak jak wygląda. Owszem. To, że zespół z Malborka będzie radził sobie dobrze lub bardzo dobrze, wiedzieliśmy od samego początku. W drużynie ‘Niebieskich’ znajduje się bowiem kilku zawodników, którzy niespełna rok remu wywalczyli tytuł mistrzowski w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta. Po tym, w powszechnej opinii, BLT było przed sezonem głównym faworytem do wygrania ligi. Owszem, ‘Niebiescy’ miewają w drugiej lidze pewne problemy, których się nie spodziewaliśmy, ale koniec końców zespół Szymona Szymkowiaka w SL3 jeszcze nie przegrał. Czy będziemy mogli powiedzieć to samo po poniedziałkowym wieczorze? Na początku zapowiedzi wskazywaliśmy na to, że takiego obrotu spraw nie spodziewał się nikt. Przypomnijmy, że poprzednie dwa sezony w wykonaniu Staltestu (wcześniej AVOCADO friends) to odpowiednio 10 (!) oraz siódme miejsce. Aktualnie mówimy o drużynie, która wygrała sześć spotkań, w których ogolili między innymi Szach-Mat, Hydrę Volleyball Team czy Złomowiec Gdańsk. Z całą pewnością przewagą zespołu Arkadiusza Kozłowskiego jest właśnie to, że mają za sobą bardzo trudny terminarz. W dalszej części sezonu, podczas gdy ligowa czołówka będzie się ze sobą biła, Staltest będzie mierzył się z dołem tabeli. To oznacza, że poniedziałkowe spotkanie może mieć niebagatelne znaczenie dla końcowego układu tabeli. Jeśli Staltest ponownie wygra to w naszym odczuciu będą mieli autostradę prowadzącą do pierwszej ligi.  

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Maciej Kot): 1-2