Autor: Mateusz Gajewski

Zapowiedź – MATCHDAY #22

W czwartkowy wieczór dojdzie do 9 pojedynków, z których aż cztery odbędą się w trzeciej lidze w grupie B. Ponadto, dość ciekawie zapowiada się starcie w drugiej lidze, w której Maritex zmierzy się z MiszMaszem. W pierwszej lidze dojdzie z kolei do kilku pojedynków, które dadzą nam pierwsze odpowiedzi odnośnie grup mistrzowskiej oraz spadkowej. Zapraszamy na zapowiedź!

Wolves Volley – Craftvena

Godz.: 19:00, boisko nr: 1

Fakty są takie, że na półmetku rozgrywek sytuacja Wolves Volley nie jest zbyt ciekawa. Z całą odpowiedzialnością można stwierdzić, że jest znacznie gorzej, niż w przedsezonowych wyobrażeniach ‘Watahy’. Póki co, zespół Mikołaja Stempina rozegrał w sezonie Wiosna’24 sześć spotkań. Mimo faktu, że aż cztery z nich zakończyły się zwycięstwami ‘Wilków’ to jednak należy zwrócić uwagę na fakt, że w trzech z czterech przypadków, Wolves Volley musieli dzielić się punktami z rywalami. Tak było chociażby w spotkaniu z APV Gdańsk. Mimo że Wolves byli absolutnym faworytem meczu to pierwszy punkt rywalizacji, trafił wówczas do APV. Aktualnie Wolves znajdują się na piątym miejscu w ligowej tabeli i do lidera rozgrywek mają już osiem punktów straty. Dużą okolicznością łagodzącą jest fakt, że do spółki z Craftveną, mają rozegraną najmniejszą liczbę spotkań. Jeśli w czwartkowy wieczór nie wydarzą się niespodzianki to ‘Wataha’ powinna dopisać do swoich kont dwa zwycięstwa i wówczas – ich sytuacja będzie zgoła inna. Patrząc na aktualną formę Craftveny, nie powinno z tym być większych problemów. Po sześciu spotkaniach obecnego sezonu, ‘Rzemieślnicy’ mają na swoim koncie zaledwie sześć punktów. Jeśli ich sytuacja nie ulegnie szybko zmianie to w kolejnej edycji ‘Rzemieślnicy’ będą występowali w czwartej lidze wraz z pięcioma najgorszymi drużynami z grupy A.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 2-1

Drużyna A – Pekabex

Godz.: 19:00, boisko nr: 2

Drużyna A doczekała momentu, w którym role się odwróciły. Niegdyś to właśnie przed spotkaniem z ‘Czarnymi’ przeciwnicy dopisywali sobie punkty do ligowej tabeli, zanim wybrzmiał pierwszy gwizdek sędziego. Aktualnie, Drużyna A to zespół ulepiony z zupełnie innej – lepszej gliny. Aktualnie team Karola Majkowskiego plasuje się na ósmym miejscu w ligowej tabeli. Jesteśmy niemal przekonani, że przed rozpoczęciem obecnej edycji – taki wynik, Drużyna A brałaby w ciemno. Mimo, że z trzeciej ligi spada w obecnym sezonie aż pięć drużyn to gracze w czarnych strojach znajdują się obecnie na ‘bezpiecznym miejscu’. Jeśli sezon Wiosna’24 kończyłby się w momencie pisania tej zapowiedzi, Drużyna A zapewniłaby sobie granie w trzeciej lidze na jesień. Wracając do czwartkowej potyczki – trudno wyobrazić sobie scenariusz, w którym po spotkaniu z Pekabexem, Drużyna A nie podkręciłaby swojego dorobku o trzy punkty. Dodatkowo mecz przeciwko ‘biało-zielonym’, będzie dla Drużyny A doskonałą okazją do tego by poprawić kilka szwankujących elementów. Tak jak wspominaliśmy w jednym z ostatnich magazynów, zespół Karola Majkowskiego od kilku edycji popełnia największą liczbę błędów spośród wszystkich drużyn w trzeciej lidze. Z pewnością jest to element po wyeliminowaniu, którego – Drużyna A zdoła wskoczyć na jeszcze wyższy poziom. Na koniec słówko o Pekabexie, dla którego będzie to ósme spotkanie w sezonie Wiosna’24. Wartym odnotowania faktem jest to, że pomimo nienajlepszych wyników – team w biało-zielonych barwach wciąż potrafi cieszyć się grą i na tę chwilę nie widać u nich zniechęcenia. Oby tak dalej!

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 3-0

Maritex – MiszMasz

Godz.: 19:00, boisko nr: 3

Na czwartkowe spotkanie, obie drużyny czekały bardzo niecierpliwie. Wszystko za sprawą faktu, że wreszcie zmierzą się z ekipą o podobnym potencjale sportowym. Co więcej – czwartkowy mecz będzie początkiem drogi obu drużyn w kierunku utrzymania w drugiej klasie rozgrywkowej. Pierwsza część sezonu, była bowiem dla obu ekip okresem, w którym mierzyli się z drugoligowymi tuzami. Choć w niemal wszystkich wcześniejszych pojedynkach, obie ekipy przystępowały do meczów w roli undergoda to celem drużyn było zdobyć w tym czasie większą liczbę punktów niż bezpośredni rywale w walce o utrzymanie. Kiedy spojrzymy na zestawienie Maritexu oraz MiszMaszu to zobaczymy, że lepiej bardzo trudny okres przeszli Ci drudzy, którzy zdobyli o trzy oczka więcej od zespołu Michała Pietrasika. Z drugiej strony warto wspomnieć o tym, że MiszMasz rozegrał o jedno spotkanie więcej, a na dodatek rozegrał już spotkanie zarówno z Oliwą Team jak i Dream Volley, które również znajdują się w dolnej części tabeli. W naszym odczuciu to gracze Maritexu mieli jak do tej pory dużo trudniejszych rywali. Z górnej siódemki, rozegrali oni spotkania z…sześcioma rywalami. To oznacza, że w dalszej części sezonu, będą mieli bardzo dobrą okazję na poprawę swojej sytuacji. Czy uda się im to już w czwartkowy wieczór? W naszych oczach nieznacznym faworytem spotkania pozostają gracze MiszMaszu. Przewidujemy jednak, że będzie to bardzo wyrównane spotkanie, które zakończy się podziałem punktów.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Maciej Kot): 1-2

Hapag-Lloyd – Wolves Volley

Godz.: 20:00, boisko nr: 1

Drugim rywalem ‘Watahy’ w czwartkowy wieczór będzie ekipa Hapag-Lloyd. Tak jak wspomnieliśmy przy okazji zapowiedzi Wolves Volley – Craftvena, przed drużyną Mikołaja Stempina absolutnie kluczowy dzień, który pokaże o jakie cele będzie walczyć drużyna w obecnym sezonie. Logika podpowiada nam, że powinno to być podium rozgrywek, natomiast dyspozycja zespołu w czarnych strojach odbiega nieco od ideału. Niemniej, w obu czwartkowych przypadkach ‘Wilki’ są zdecydowanym faworytem rywalizacji i powinni zainkasować sześć oczek. Czysto teoretycznie – spotkanie numer 2 zdaje się być tym łatwiejszym. Rywal ‘Wilków’ rozegrał w obecnej kampanii siedem spotkań i za każdym razem kończyło się na wyniku 0-3. Tak było między innymi 11 marca, gdzie doszło do pierwszego starcia z Wilkami. We wspomnianym meczu, Wolves wygrywali sety do 12, 11 oraz 6. Wynik ostatniego seta był dla ‘Logistyków’ bolesną lekcją siatkówki i drugą największą dysproporcją spośród wszystkich 21 setów, które rozegrali gracze Joanny Kożuch. Tak jak wspominaliśmy w jednym z magazynów – w pewnym etapie sezonu sądziliśmy, że Hapag-Lloyd jest już naprawdę blisko, by zacząć punktować. Ostatnich kilka spotkań było jednak dość rozczarowujących i prawdę mówiąc – potencjalny punkt drużyny w czwartkowy wieczór, byłby uznany za niemałą sensację.

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Maciej Kot): 0-3

MPS Volley – Old Boys

Godz.: 20:00, boisko nr: 2

Nie ma się co oszukiwać. Czwartkowe spotkanie będzie dla ‘Miłośników Piłki Siatkowej’ jedną z ostatnich szans na odmienienie swojego losu. Wicemistrzowie Siatkarskiej Ligi Trójmiasta przeżywają aktualnie bardzo duży kryzys, którego nie do końca rozumiemy. No bo nie jest przecież tak, że z drużyny odeszło trzech chłopaków i drużyna zapomina całkowicie jak się gra w siatkówkę. Ba, jesteśmy przekonani gdyby MPS grał w minionym sezonie w trzech zawodników – wicemistrzostwa by nie zdobył. Po całkiem niezłym początku sezonu, MPS zanotował ogromny regres, a ich mecz ze Speednetem był absolutnym zwieńczeniem dyspozycji, o której mówimy. Z drugiej strony jest to jakieś pocieszenie. Jest bowiem niemożliwe, żeby drugi raz z rzędu zagrać taką padakę. Co ciekawe – do wspomnianego ‘wykonu’ MPSu doszło w miniony czwartek na boisku numer 2. Tak się składa, że tego samego dnia na równoległym boisku swoje spotkanie rozegrała ekipa Old Boys, która mierzyła się wówczas z Flotą Active Team. Oglądając wspomniane dwa mecze zastanawialiśmy się kto bardziej stłamsił rywala – czy Speednet – MPS czy może jednak Old Boys – Flotę. Gdyby brać pod uwagę wspomniany dzień meczowy uznalibyśmy, że Old Boys w czwartkowy wieczór ‘przejedzie się’ po drużynie Jakuba Nowaka. Wskazuje na to również przedsezonowy sparing, w którym team Bartłomieja Kniecia bez większych problemów wygrał potyczkę z najbliższym rywalem. Jako, że wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na jednostronne spotkanie, my pójdziemy nieco pod prąd. Uważamy, że mecz ma duże szanse na to by być wyrównanym i ciekawym widowiskiem. Mimo, że przewidujemy to, że MPS zagra zdecydowanie lepiej niż w poprzednim meczu, to jednak w naszym odczuciu Old Boysi dopiszą po spotkaniu do swoich kont dwa oczka.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Maciej Kot): 1-2

Team Spontan – Craftvena

Godz.: 20:00, boisko nr: 3

Choć w trzeciej lidze grupie B znajduje się osiem drużyn to w czwartkowy wieczór dojdzie do aż czterech pojedynków w tej klasie rozgrywkowej. Co ciekawe, w czwartkowy wieczór wbrew pozorom nie zobaczymy ośmiu drużyn, a zaledwie pięć. Wszystko za sprawą faktu, że trzy drużyny zagrają po dwa spotkania. Mowa o Wolves Volley oraz drużynach, które o godzinie 20:00 zmierzą się w bezpośrednim pojedynku. Różnica pomiędzy Spontanem, a Craftveną jest taka, że dla tych pierwszych będzie to pierwsze spotkanie w czwartkowy wieczór. Jeśli chodzi o Craftvenę, to ‘Rzemieślnicy’ podejdą do meczu po spotkaniu z Wolves Volley. Która z ekip będzie faworytem konfrontacji, której dotyczy zapowiedź? Z całą pewnością Team Spontan. Tak jak wspominamy w zasadzie od początku obecnej kampanii, ‘Rzemieślnicy’ przeżywają spore problemy, które zapoczątkowane zostały wraz z odejściem z drużyny kilku zawodników stanowiących o sile drużyny w poprzedniej edycji. Jakby problemów było mało to i tak wąska kadra została w ostatnim czasie uszczuplona. Wszystko za sprawą kontuzji stawu skokowego Krzysztofa Lewandowskiego, której ten, nabawił się w meczu z….Team Spontan. Do pierwszego meczu obu drużyn doszło równy tydzień temu – 11 kwietnia. W czwartkowym spotkaniu górą była ekipa Piotra Raczyńskiego, która wygrała gładko 3-0, a w setach traciła odpowiednio 14, 15 oraz 16 punktów. Cóż. Obstawiamy, że tym razem będzie podobnie.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 2-1

Tufi Team – Bossman Team

Godz.: 21:00, boisko nr: 1

Nie ma co do tego wątpliwości. Czwartkowe spotkanie to jedno z najważniejszych spotkań drużyny Tufi Team od bardzo długiego czasu. Aktualnie zespół Mateusza Woźniaka plasuje się na ostatnim miejscu w ligowej tabeli i jeśli w trybie pilnym nie poprawią wyników to skończy się tak samo jak dwa lata temu. Przypomnijmy, że we wspomnianym przez nas okresie, Tufi Team zajęło ostatnie miejsce w lidze i wraz z Szach-Matem spadło wówczas do drugiej klasy rozgrywkowej. Z pewnością w obozie ‘Tuffików’ chcą uniknąć takiego scenariusza, bo w przypadku tej drużyny pamiętamy doskonale, że powrót do elity nie był usłany różami. Zamiast tego oglądaliśmy długą i wyboistą drogę. Jak oceniamy szanse Tufi w czwartkowym starciu? Cóż, będziemy z Wami szczerzy – bardzo kiepsko. Naprzeciw zespołu Mateusza Woźniaka stanie bowiem ekipa Bossman Team, dla której będzie to mecz numer 7  w obecnej kampanii. Nos podpowiada nam, że będzie to szczęśliwa siódemka, bo choć Bossman miewa wpadki i gorsze momenty to jednak zespół Jakuba Kłobuckiego wygrał cztery z sześciu spotkań i całokształt można ocenić na ‘czwórkę’ w skali szkolnej. Uważamy, że jeśli zespół z puszką piwa w logo zagra tak jak w dwóch pierwszych setach ostatniego meczu z AIP to nie będzie miał najmniejszych problemów z tym, by ograć rywala. Z drugiej strony sądzimy, że przebudzenie lub chociaż lepsza gra Tufi to kwestia czasu.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Maciej Kot): 1-2

AIP – Old Boys

Godz.: 21:00, boisko nr: 2

Obecny sezon Siatkarskiej Ligi Trójmiasta to prawdziwy roller-coaster sportowych emocji dla obu ekip. Inauguracja sezonu w wykonaniu AIP nie był zbyt szczęśliwa. Zespół w fioletowo-czarnych strojach przegrał spotkanie z MPS Volley i jak do tej pory było to jedyne zwycięstwo Miłośników Piłki Siatkowej. Po wspomnianym meczu wszystko zdawało się wracać do tego, do czego przyzwyczailiśmy się w minionej edycji. AIP wygrało bowiem dwa kolejne mecze, w których rywalizowali z Tufi Team oraz Speednetem. Co ważniejsze, team ‘Przyjaciół’ zgarnął w wymienionych spotkaniach komplet sześciu punktów. Niestety dla zespołu Adriana Ossowskiego, cztery kolejne spotkania to porażki z Merkurym, Flotą, Eko-Hurtem oraz ostatnio z Bossmanem. Po kiepskim okresie związanym po części z problemami kadrowymi, AIP spadło w ligowej tabeli na szóstą lokatę i drastycznie zmniejszyło swoje szansę na grę w grupie mistrzowskiej. Bardzo dużo zależeć będzie od najbliższego meczu, w którym AIP podejmie beniaminka rozgrywek – drużynę Old Boys. Tak jak wspominaliśmy na początku, roller-coaster nie dotyczył wyłącznie AIP. Team z Pruszcza przegrał bowiem cztery pierwsze spotkania w sezonie Wiosna’24. Przełamanie nastąpiło w meczu z Tufi Team, ale prawdziwą eksplozję formy zobaczyliśmy dopiero w ostatniej kolejce, w której Old Boys mierzyli się z Flotą Active Team. Podsumowując – czwartek będzie sądnym dniem zarówno dla jednych jak i drugich. Za kilka godzin dowiemy się, która z ekip diametralnie zwiększyła szansę na grupę mistrzowską.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Maciej Kot): 1-2

APV Gdańsk – Team Spontan

Godz.: 21:00, boisko nr: 3

Po bardzo słabym początku sezonu, team APV zdaje się grać coraz lepszą siatkówkę. Ostatnie dwa spotkania teamu Grzegorza Żyły-Stawarskiego to konfrontację z Hapag-Lloyd oraz Wolves Volley. Nieudany początek sezonu sprawił, że bardzo wiele osób uznało, że APV może pogubić punkty z nową drużyną w ligowej stawce. Ostatecznie po dobrej grze, ex-Husaria wygrała spotkanie za komplet punktów i w doskonałych nastrojach przystąpiła do kolejnego meczu tego samego dnia. Drugim rywalem APV była ekipa Mikołaja Stempina – Wolves Volley. Choć w meczu to ‘Wataha’ była absolutnym faworytem spotkania i niemal wszyscy jednogłośnie wskazywali na to, że zgarną oni komplet punktów, to przedostatnia siła obecnego sezonu zagrała bardzo dobrego seta i pierwszy punkt rywalizacji trafił do nich. Żebyśmy się dobrze zrozumieli – nie twierdzimy, że zespół ze skrzydłami w logo ma w czwartkowej konfrontacji szansę na tryumf. Zdecydowanym faworytem konfrontacji pozostaje Team Spontan. Odwoływanie się do minionego tygodnia podkreśla tylko, że lekceważenie Assistance Partner Volleyball nie jest zbyt dobrym pomysłem. Z pewnością zespół ‘Spontanicznych’ zdaje sobie z tego sprawę. Do niedawna team Piotra Raczyńskiego był uznawany za pewniaka do złotych lub srebrnych medali. Wynikało to w dużej mierze z faktu, że poza Spontanem i Fuxem Pępowo, żadna z innych drużyn nie wyrażała większej chęci, by o awans powalczyć. Ostatnia dyspozycja drużyny Kraken pokazała jednak, że są oni gotowi by grać wielkie mecze, co udowodnili zresztą w konfrontacji z drużyną z Pępowa. To oznacza, że ‘Spontaniczni’ chcąc pozostać pretendentem muszą się sprężyć i wygrać dwa czwartkowe spotkania, najlepiej za komplet oczek. O tym czy tak będzie, przekonamy się niebawem.

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Maciej Kot): 0-3

MATCHDAY #21

Za nami 21 dzień meczowy. Dość niespodziewanie, jednym z najciekawszych spotkań wtorkowej serii gier było starcie Hydry Volleyball Team z Oliwą. W pierwszej lidze ważne spotkania wygrały ekipy Eko-Hurt oraz Merkury. Zapraszamy na podsumowanie!

DNV – Bayer Gdańsk 0-3 (13-21; 15-21; 17-21)

Choć od ostatniego spotkania DNV minęło 24 godziny to team z Gdyni przystępował do kolejnego spotkania w ramach rozgrywek trzeciej ligi w SL3. Rywalem drużyny w białych strojach była ekipa Bayer Gdańsk, a to oznaczało z kolei, że przed DNV bardzo trudne wyzwanie. Cóż, nie pomyliliśmy się zbytnio, bo tuż po rozpoczęciu spotkania, Bayer prowadził już 7-2. W dalszej części seta, team nieobecnego we wtorkowy wieczór Stanisława Paszkowskiego miał spory problem z tym by się odkręcić. W dalszej części Bayer prowadził już 15-4. Kiedy zanosiło się na prawdziwą demolkę, DNV zdołało pod koniec nieco przypudrować niekorzystny wynik i finalnie udało im się wyjść z ‘dyszki’. Środkowa odsłona wyglądała nieco inaczej. Drużyna DNV zrozumiała, że zachowawcza gra, punktów z ‘Aptekarzami’ im raczej nie przyniesie. Po dobrej zagrywce teamu w białych strojach, DNV doprowadził do wyrównania po 12. Dalsza część seta to jednak dobra dyspozycja Macieja Lipińskiego, który po kilku atakach wyprowadził Bayer na kilkupunktowe prowadzenie i zasadniczo – zapewnił drugi punkt w meczu. Ostatni set to ponownie całkiem udane otwarcie przez DNV, który na półmetku remisował z uznanym rywalem 10-10. Drużynie Bayer Gdańsk udało się sforsować zasieki rywali dopiero w drugiej części seta, kiedy asem serwisowym popisał się rozgrywający ‘Aptekarzy’ – Mateusz Zawiślak (17-13). Ostatecznie mecz zakończył się tak jak przewidywał to niemal każdy. Bayer Gdańsk wygrał spotkanie za komplet oczek.

Hydra Volleyball Team – Oliwa Team 2-1 (21-13; 18-21; 23-21)

We wtorkowy wieczór, w kontekście Hydry Volleyball Team oglądaliśmy dość rzadkie obrazki. Pierwszą kwestią jest to, że team Sławka Kudyby stawił się na wtorkowym meczu w zaledwie siedmiu zawodników. Drugą kwestią jest to, że mecz nie wyglądał tak jak wyobrażały sobie osoby interesujące się zmaganiami w drugiej lidze. Naprzeciw siebie stanęły bowiem dwie drużyny, które walczą o zupełnie inne cele. Podczas gdy Hydra walczy o podium rozgrywek to Oliwa Team przystępowała do meczu z ostatniego miejsca w ligowej tabeli. Ba, przez wiele osób team Dawida Karpińskiego został już przekreślony. Pierwszy set rywalizacji wyglądał jak film, którego zakończenia można się domyślić po pierwszych minutach. Choć na półmetku premierowej partii tablica wyników wskazywała remis po 10, to w dalszej części ‘Bestia’ po dobrej zagrze kapitana, wyszła na prowadzenie 14-10. Nieco później Oliwa nie była w stanie odwrócić losów rywalizacji i finalnie Hydra wygrała seta do 13. Środkowa odsłona to partia, której nie spodziewał się niemal nikt. Oliwie wychodziło niemal wszystko. Nawet, jeśli ich przyjęcie nie było momentami perfekcyjne to zespół w zielonych strojach potrafił kończyć z niemal każdej piłki. Dzięki temu objęli prowadzenie 15-10, które prawdę mówiąc powinno być jeszcze wyższe. Tak naprawdę najgroźniejszym rywalem Oliwy w tej partii była sama Oliwa, która do wspomnianego stanu, zepsuła bodajże… pięć zagrywek. Mimo to, Oliwa dowiozła prowadzenie do końca i cieszyła się z wyrównania w setach. Zdobyty punkt nie sprawił, że Oliwa się nasyciła. Ostatnią partię zaczęli jeszcze lepiej niż tą środkową. Po jednym z ataków bardzo dobrze dysponowanego Mateusza Sadowskiego, Oliwa prowadziła już 14-7 i była o włos od sprawienia bardzo dużej niespodzianki. Po chwili kapitalną serię zanotowała jednak ‘Bestia’, która doprowadziła do stanu po 15. Mimo to, w końcówce seta Oliwa miała wszystko w swoich rękach. Ba, przy piłce setowej Oliwy, Adam Wyrzykowski zagrał piłkę, która po ataku jednego z graczy Hydry leciała na out. Mogły być dwa punkty, a ostatecznie skończyło się na jednym. Mimo to, było to z pewnością najlepsze spotkanie Oliwy w obecnej kampanii.    

Speednet 2 – ACTIVNI Gdańsk 2-1 (21-15; 22-24; 21-15)

Tak jak pisaliśmy w zapowiedziach. Zestawienie obu drużyn sprawiało, że mieliśmy mecz, w którym Speednet miał z ACTIVNYMI rachunki do wyrównania. Od pierwszego gwizdka sędziego, ‘Programiści’ weszli świetnie w mecz, czego nie można było powiedzieć o ACTIVNYCH. Efekt był taki, że ci pierwsi prowadzili na półmetku 10-5. Choć w dalszej części seta ACTIVNI zbliżyli się do rywala (11-8), to druga część partii pokazała ponowną przewagę Speednetu (18-11) i pewny punkt do ligowej tabeli. Cóż, nie ukrywamy, że po wspomnianej partii czuliśmy ogromny zawód. Miał być hit, a ACTIVNI najzwyczajniej w świecie ‘nie dojechali’. Zespół Artura Kurkowskiego wskoczył na zdecydowanie wyższy level w drugim secie. Mimo, że początek wskazywał na to, że będzie to jednostronny pojedynek (5-1), to ACTIVNI zdołali błyskawicznie doskoczyć do rywali (6-6). Dalsza część partii to wyrównana gra, która zaprowadziła nas do stanu po 15. W dalszej części, ACTIVNI po atakach Kacpra Kwiatkowskiego objęli prowadzenie 19-17 i byli o włos od doprowadzenia do wyrównania. Mimo to, Speednet zdołał doprowadzić do wyrównania po 20 i kiedy wydawało się, że odzyskali oni kontrolę nad grą, ostatnie dwa ciosy zadali brązowi medaliści poprzedniego sezonu. Ostatnia odsłona nie przyniosła już takich emocji. Już na początku seta, po atakach Sławomira Janczaka, Speednet objął prowadzenie 8-3 i w dalszej części nie miał problemu z tym by wygrać tę partię do 15, a całego meczu w stosunku 2-1.

Merkury – Speednet 2-1 (19-21; 21-15; 21-14)

Trzeba być ślepcem by nie zauważyć coraz wyższej formy Speednetu. Tak jak wspominaliśmy – choć początek sezonu na to nie wskazywał, Speednet jest już bardzo bliski grupy mistrzowskiej. Aby się do niej zbliżyć, ‘Programiści’ musieli powalczyć o punkty z bardzo wymagającym rywalem. Merkury bez meczu z CTO Volley mógł pochwalić się bowiem bilansem czterech zwycięstw i jednej porażki. Wysoka forma oraz historycznie lepszy bilans wskazywał na team Piotra Peplińskiego. Pierwszy set rywalizacji to niesamowita walka, w której każdy punkt trzeba było niemal wyszarpać. Tu nic nie szło łatwo, gładko i przyjemnie. Z dobrej gry obu ekip, na prowadzenie jako pierwsi wysunęli się gracze Speednetu, którzy po ataku Karola Strzałkowskiego, objęli prowadzenie 13-11. Dwupunktowa zaliczka była przez nich utrzymywana niemal do samej końcówki, w której Merkury doprowadził do wyrównania po 17. Końcówka seta to skuteczna gra Wojciecha Grzyba oraz Łukasza Żurawskiego, która przypieczętowała wygraną ‘Programistów’ do 19. Środkowa odsłona upłynęła w dużej mierze na kontrowersjach sędziowskich, których tego dnia nie brakowało. Lepiej w delikatnie to ujmując nerwowej aurze odnaleźli się gracze Merkurego, którzy zdołali zachować więcej spokoju i poświęcić więcej energii na poczynania boiskowe. To się opłaciło, bowiem po ataku Damiana Gila, Merkury objął prowadzenie 16-11 i po chwili cieszył się z wyrównania w meczu (21-15). Ostatni set miał dwa oblicza. Pierwsze, w której Speednet grał dobrą siatkówkę i prowadził 11-10 oraz drugie, w którym Merkury docisnął pedał gazu i po piorunującej końcówce wygrał seta do 14.

EKO-HURT – Flota Active Team 3-0 (21-16; 21-14; 21-18)

Oj, ‘Hurtownicy’ nie są z pewnością ulubionym rywalem Floty Active Team. Ilekroć te się spotykają, za każdym razem kończy się na ‘mordobiciu’. Z drugiej strony, w przypadku której drużyny tak się nie kończy? Eko-Hurt przeżywa aktualnie wielkie chwile. Każdy kolejny mecz to milowy krok w kierunku trzeciego mistrzostwa SL3. No bo spójrzmy na wtorkowy wieczór. Nie dość, że sami zainkasowali komplet oczek to na dodatek, jeden punkt zgubił Merkury. Nie boimy się tego powiedzieć – Eko-Hurt jest na autostradzie do mistrzostwa. A Flota? Cóż, szukając pozytywów należy zauważyć, że było to spotkanie o niebo lepsze niż te sprzed tygodnia. Z drugiej strony o to nie było przesadnie trudno. Warto podkreślić, że choć styl lepszy to punktów tyle samo. Po wtorkowej serii gier stało się niemal pewne, że grupa mistrzowska odpłynęła. A sam mecz? Pewna klasyka gatunku. Było bowiem już kilka spotkań, w których Flota prowadziła z rywalem równą grę do pewnego momentu (14-14). Problemem teamu okupującego ósma lokatę jest to, że niezłego grania nie potrafią utrzymać przez długi czas. No bo wiecie jak to jest. Przez chwilę to i my potrafimy biec z prędkością zbliżoną do rekordu świata w biegu na maraton. Można się śmiać, można żartować czy nawet złościć jak to ma najczęściej miejsce w przypadku drużyn przeciwnych, ale czy nie jest przypadkiem tak, że libero Eko-Hurtu Mateusz Chyl ma rację sygnalizując ‘odjazd ciuchci z peronu’? Dokładnie tak to wyglądało w pierwszym secie, w którym Eko-Hurt odjechało rywalom i wygrało seta do 16. Środkowa odsłona to partia, w której poczuliśmy silne uczucie deja vu z meczu rozegranego kilka miesięcy temu. La zabawa w wydaniu ‘Hurtowników’. Co gorsze – Flota zgodziła się zatańczyć w taki rytm jaki wyklaskali aktualni Mistrzowie SL3. W skrócie – zagrali słabo i ‘Hurtownicy’ cieszyli się z drugiego seta. Trzecia odsłona to pewne pozory. Niby coś się działo, niby Flota prowadziła wyrównaną grę, ale na Boga. W ich wygraną mogliby uwierzyć wyłącznie pacjenci z owianego złą sławą Azylu Arkham. Skończyło się rzecz jasna wygraną Eko-Hurt do 18 i umocnieniem się na fotelu lidera.

BES Boys BLUM – Tiger Team 3-0 (21-18; 21-19; 21-15)

Nie będziemy Was zbytnio czarować. Nie spodziewaliśmy się po tym meczu zbyt dużo. Uznaliśmy bowiem, że ‘Chłopcy’ nie będą mieli problemów z tym, by ograć wtorkowych rywali. Wygrana za komplet punktów miała bowiem fundamentalne znaczenie w kontekście tabeli. BES Boys BLUM chciał bowiem uniknąć sytuacji, w której Challengers odjechaliby na więcej niż jeden punkt. Całą narrację z zapowiedzi piszemy po to, bo owszem – ‘Chłopcy’ sięgnęli po komplet oczek, ale to co należy, a nawet trzeba podkreślić to fakt, że ‘Tygrysy’ pokazały we wtorkowy wieczór pazury. Już początek spotkania pokazał, że nie będzie to łatwe spotkanie dla faworyzowanej drużyny Ryszarda Nowaka. Po jednym z ataków świetnie dysponowanego Tadeusza Jakubczyka, Tiger remisował z faworyzowanym rywalem po 7. Dopiero w połowie seta, po kilku atakach Damiana Kolki, BES Boys BLUM zdołali odskoczyć swoim rywalom na kilka oczek (13-9), które zapewniły im pierwszy punkt w meczu. Środkową odsłonę lepiej rozpoczęli ‘Chłopcy’, którzy po ataku Dominika Jażdżewskiego, prowadzili 14-11. Po chwili ‘Tygrysy’, które w poniedziałek prezentowały się naprawdę świetnie, doprowadziły do wyrównania po 18. Końcówka seta to jednak więcej zimnej krwi wicelidera rozgrywek, który wygrał seta do 19. Trzecia odsłona to najmniej emocjonująca partia w meczu. Po równej walce, którą obserwowaliśmy do połowy seta (10-10), ‘Chłopcy’ odskoczyli rywalom na cztery oczka (16-12) i wówczas stało się jasne, że zgarną oni pełną pulę (21-15). Warto podkreślić, że samo spotkanie nie wyglądało jak mecz drużyn walczących o zupełnie inne cele. Nie wiemy czy to bardziej zasługa Tigera czy może jednak BBB. Niemniej – oglądało się to naprawdę dobrze.

Zapowiedź – MATCHDAY #21

Najciekawszym spotkaniem wtorkowej serii gier zdaje się być pojedynek pomiędzy Speednetem 2 a ACTIVNYMI Gdańsk. Na brak emocji nie będziemy z pewnością narzekać również w elicie, w której Merkury zmierzy się ze Speednetem. Zapraszamy na zapowiedź!

DNV – Bayer Gdańsk

Godz.: 20:30, boisko nr: 1

Umówmy się. Poniedziałkowa porażka drużyny DNV z Challengersami była wkalkulowana. Trudno było bowiem oczekiwać, że zespół Stanisława Paszkowskiego pokusi się o zwycięstwo z drużyną, która w dość powszechnej opinii, uznawana jest za pewniaka do awansu. Po wspomnianej porażce, bilans drużyny z Gdyni wynosi zatem jedno zwycięstwo i pięć porażek. To oznacza z kolei, że jeśli za chwilę sytuacja drużyny w białych strojach nie ulegnie polepszeniu to w przyszłym sezonie, DNV zagra w czwartej klasie rozgrywkowej. Przypominamy, że rewolucja z obecnej i przyszłej edycji zakłada, że na koniec sezonu Wiosna’24 z trzeciej ligi grupy A spadnie aż pięć drużyn. Wszystko wskazuje na to, że o trzecioligowy byt może być raczej spokojna drużyna Bayer Gdańsk. ‘Aptekarze’ w obecnej kampanii rozegrali sześć spotkań, z których wygrali dwa mecze. Nie jest to rzecz jasna bilans, który rzucałby kogokolwiek na kolana. Warto zwrócić jednak uwagę na fakt, że team Damiana Harica ma za sobą bardzo trudny terminarz. Dodatkowo w meczach, w których Bayer przegrywał to prezentował dość wysoki poziom i ich przeciwnicy, aby wygrać musieli się mocno napocić. Sądzimy, że w dalszej części sezonu Bayer udowodni, że potrafi grać w siatkówkę. Sądzimy, że we wtorek dostaniemy tego dowód. Stawiamy na komplet punktów Bayera.

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Maciej Kot): 0-3

Hydra Volleyball Team – Oliwa Team

Godz.: 20:30, boisko nr: 2

Miniony tydzień rozgrywek nie będzie z pewnością tym, który Hydra Volleyball Team będzie wspominać z rozrzewnieniem. Przypomnijmy, że do poprzedniego spotkania z Szach-Matem, ‘Bestia’ podchodziła z bardzo dobrym bilansem pięciu zwycięstw oraz zaledwie jednej porażki. Dobra forma w wykonaniu graczy w złotych strojach pozwalała sądzić, że będą oni faworytem spotkania z Szach-Matem. Ci drudzy, choć są uznaną marką i przed sezonem wskazywani byli jako mocni kandydaci do awansu, to do meczu z Hydrą podchodzili w nienajlepszych nastrojach związanych z kiepską formą. Mimo, że we wspomnianym meczu to Hydra była faworytem, to ostatecznie zaprezentowali się kiepsko i ‘grubsza’ o trzy punkty, halę treningową Ergo Areny opuszczali ‘Szachiści’. Co gorsze – miało to również konsekwencje w ligowej tabeli, bowiem po porażce Hydra spadła w ligowej układance na szóste miejsce. We wtorkowy wieczór, team Sławka Kudyby ma doskonałą szansę na to, by powrócić na zwycięską ścieżkę. Rywalem ‘Bestii’ będzie bowiem Oliwa Team, która jako jedna z dwóch drużyn w drugiej lidze, w obecnej kampanii nie zdołała wygrać ani jednego spotkania. Aktualny bilans zespołu Dawida Karpińskiego to zero zwycięstw i aż sześć porażek. W naszym odczuciu, po wtorkowym spotkaniu bilans ten będzie jeszcze gorszy.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 3-0

Speednet 2 – ACTIVNI Gdańsk

Godz.: 20:30, boisko nr: 3

Pamiętacie jeszcze końcówkę poprzedniego sezonu? Jeśli nie to zapraszamy na przejażdżkę do pojazdu z Martym McFly-em i doktorem Emmetem Brownem. To właśnie w ich aucie przeniesiemy się do końcówki sezonu Jesień’23, w której ACTIVNI Gdańsk zagrali Speednetowi na nosie i to właśnie oni zajęli wówczas trzecie miejsce, dzięki któremu grali później w barażu o drugą ligę. W meczu barażowym ACTIVNYM się nie udało, a to oznaczało, że zarówno ACTIVNI, jak i Speednet kiblują w trzeciej lidze kolejny sezon. Już w końcówce poprzedniej edycji, Speednet odwoływał się do znanego powiedzonka, że ‘co się odwlecze to nie uciecze’. Aktualnie, team Marka Ogonowskiego jest po siedmiu meczach, w których za każdym razem wygrywał. Czy w związku z tym mogą mówić o pełni szczęścia? Cóż, patrząc na to jak radzą sobie gracze Challengers oraz BES Boys BLUM, ‘Programiści’ mogą żałować tego, że nie udało im się sięgnąć po komplet oczek w meczach, w których byli zdecydowanym faworytem. Oczywiście wciąż wszystko w ich rękach i jesteśmy przekonani, że we wtorkowy wieczór powalczą o ten cel z ACTIVNYMI. Zespół Artura Kurkowskiego zdaje się być jednak zdecydowanie mocniejszy niż poprzedni rywale Speednetu.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 3-0

Merkury – Speednet

Godz.: 21:30, boisko nr: 1

Początek sezonu w wykonaniu Speednetu nie był zbyt obiecujący. W czterech pierwszych meczach sezonu Wiosna’24, Speednet przegrał aż trzykrotnie i na dwanaście możliwych punktów, ‘Różowi’ dopisali do swoich kont zaledwie cztery oczka. Wówczas można było sądzić, że po ogromnej metamorfozie, którą przeszła drużyna Łukasza Żurawskiego, będą oni mieli ogromny problem z tym, by ligowe zmagania zakończyć w grupie mistrzowskiej. Ostatnie mecze to jednak trzy zwycięstwa z rzędu. Komplety oczek z Tufi Team oraz MPS Volley, a przede wszystkim styl, w którym wygrywał wówczas Speednet zrobiły wrażenie na osobach obserwujących zmagania pierwszoligowe. Z drugiej strony warto zauważyć, że wspomniane pojedynki to mecze z dziesiątą, dziewiątą oraz ósmą siłą obecnego sezonu. Jest oczywiste, że Merkury zawiesi poprzeczkę znacznie wyżej. Dla czterokrotnych Mistrzów SL3, mecz ze Speednetem będzie pierwszym spotkaniem po pamiętnym meczu z CTO Volley, które każdy wie jak się skończyło. Mimo, że wspomniany mecz nie został do tej pory rozstrzygnięty to należy podkreślić, że Merkury zaprezentował wówczas kapitalną formę i był o włos od wygranej meczu. Dobra forma drużyny Piotra Peplińskiego to nie tylko mecz z ‘Pomarańczowymi’. Wcześniejsze pięć spotkań to cztery wygrane i jedna porażka. Dotychczasowe występy Merkurego to mocna czwóreczka w skali szkolnej. We wtorkowy wieczór, team w granatowych strojach poprosił  o 'dopytanie’ na wyższą ocenę. Z pewnością ich potencjalna wygrana, będzie dobrym argumentem.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Maciej Kot): 2-1

EKO-HURT – Flota Active Team

Godz.: 21:30, boisko nr: 2

Każdy, kto śledzi poczynania Floty Active Team w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta wie, że drużynie Karoliny Kirszensztein od czasu do czasu przytrafiają się katastrofalne mecze. Jednym z nich było spotkanie z minionego tygodnia, w którym Flota była tylko tłem dla beniaminka rozgrywek – drużyny Old Boys. Flota nie była wówczas żadną przystawką czy czekadełkiem w restauracji. Była tylko okruchami na stoliku przed knajpą, którymi nie były zainteresowane nawet okoliczne ptaki. Drugim meczem, który przychodzi nam na myśl, a idealnie wpisującym się w tę zapowiedź było spotkanie zespołu Karoliny Kirszensztein z…Eko-Hurtem, do którego doszło 10 października 2023 r. Mimo, że wspomniany mecz kończył się wygranymi Eko-Hurtu do 14, 16 oraz ponownie 14, to dysproporcja, którą wówczas oglądaliśmy była wręcz zatrważająca. Trudno nie było odnieść wówczas wrażenia, że ‘Hurtownicy’ grali na zaciągniętym hamulcu ręcznym i gdyby nieco poszaleli, to wynik zawodów byłby z pewnością jeszcze wyższy. Wracając jednak do wtorkowego starcia, zastanawiamy się czy drużyny, które zaprezentowały w minionym tygodniu tak zgoła odmienne formy są w stanie sprawić, że widowisko będzie ciekawe, wyrównane oraz emocjonujące. Cóż, choć chcielibyśmy się zaskoczyć to sądzimy jednak, że Eko-Hurt nie będzie miał najmniejszych problemów z tym by ograć rywali i zrobić kolejnego kroku w kierunku obrony mistrzostwa.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 2-1

BES Boys BLUM – Tiger Team

Godz.: 21:30, boisko nr: 3

20 punktów w 7 meczach? Cóż, brzmi to całkiem nieźle. Owszem, przed sezonem słyszeliśmy, że zespół Ryszarda Nowaka przeszedł gruntowne przemeblowanie. Wiedzieliśmy, że do ‘Chłopców’ dołącza kilka uznanych nazwisk z siatkarskiego światka, ale przyznamy się – nie spodziewaliśmy się, że to ‘zażre’ aż tak. Ok, byliśmy przekonani, że będzie lepiej niż w poprzedniej edycji, w której BES Boys BLUM uplasowali się na jedenastym miejscu w trzeciej lidze, ale tu się powtórzymy – nie sądziliśmy, że z marszu będą walczyć o mistrzostwo. Choć konkurencja w obecnym sezonie nie jest słaba to kiedy spojrzymy na statystyki z obecnego sezonu, możemy zobaczyć, że ‘Chłopcy’ są liderami w kilku z nich. Z całej trzeciej ligi grupy A, BBB może pochwalić się najlepszą zagrywką (5,71 na mecz). Dodatkowo team Ryszarda Nowaka traci również najmniej punktów po atakach przeciwników (17,29 na mecz) oraz blokach (1,57 na mecz). To pokazuje o jak bardzo zbalansowanej drużynie mówimy. Nie dość, że mocnej w ataku, to w również w obronie. Czy wobec tego, Tiger Team ma szanse by we wtorek pokusić się o punkty? Cóż, będzie o to piekielnie trudno. Z drugiej strony morale drużyny poszybowały w ostatnim czasie w górę. Do niedawna Tiger okupował bowiem bardzo niskie miejsce w ligowej tabeli i zdawał się być na dobrej drodze do czwartej ligi. Ostatnie wygrane sprawiły jednak, że ‘Tygrysy’ wspięły się w tabeli na dziewiątemiejsce. Dodatkowo, patrząc na pozostałych rywali drużyn Tiger Team można sądzić, że zespół w granatowych barwach zdobędzie jeszcze sporo punktów. Mecz z BES Boys  BLUM zdaje się być bowiem jednym z ostatnich arcytrudnych spotkań.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 3-0

MATCHDAY #20

W poniedziałkowy wieczór przekroczyliśmy barierę 50% rozegranych spotkań. Na półmetku z bardzo dobrej strony pokazały się drużyny Challengers, BEemki oraz co staje się już pewną normą – Staltestu Pomorze. Ci ostatni po wygranej za komplet punktów stali się nowym liderem drugiej ligi. W innym meczu na szczycie, Szach-Mat okazał się mocniejszy od Volley Gdańsk. Zapraszamy na podsumowanie!

BEemka Volley – Złomowiec Gdańsk 3-0 (21-19; 21-13; 21-12)

Ależ moc skrywa pod maską fura z niemieckiego koncernu motoryzacyjnego. Team z Bawarii podchodził w poniedziałkowy wieczór do siódmego spotkania w sezonie Wiosna’24. Nos podpowiadał nam przed spotkaniem, że będzie to szczęśliwa siódemka. Łącząc to z faktem, że BEemka nie bawi się w półśrodki – obstawiliśmy, że zgarną przy tym komplet oczek. Nawet pomimo braku nominalnych środkowych. Dla równowagi ich rywale musieli radzić sobie bez kapitana – rozgrywającego Witolda Klimasa. Początek spotkania to wzajemne ‘badanie się’, które zaprowadziło nas do stanu po 6. Po chwili gracze Daniela Podgórskiego podkręcili nieco tempo i na półmetku seta prowadzili 12-7. Kiedy wydawało się, że opanowali już sytuację, to po chwili obejrzeliśmy w ich wydaniu festiwal błędów. Te w połączeniu z atakami Szymona Myślińskiego, dały wynik 14-14. Dalsza część to dwupunktowa przewaga BEemki, która zapewniła im pierwszy punkt w meczu. Wówczas nie zdawaliśmy sobie sprawy, że koniec pierwszego seta to tak naprawdę koniec jakichkolwiek emocji. Środkowa i trzecia odsłona to zdecydowanie inny poziom. Szanowni Państwo, to był wokal Adele kontra ‘every night’ Mandaryny w Sopocie. Gracze w różowych strojach, sorry za porównanie – wyglądali na tle Złomowca jak pluton egzekucyjny. Już w połowie drugiego seta można było odnieść wrażenie, że Złomowiec jest już myślami przy ostatnim gwizdku sędziego w meczu.

Inter Marine Masters – KRUK Volley 3-0 (21-15; 21-13; 21-19)

Z motyką porywają się na słońce, a przy Mastersach wyglądają jak brzdące. Dla ‘kruczej’ drużyny, poniedziałkowe starcie było meczem numer 7 i jak możecie się domyślać – nie była to szczęśliwa siódemka. Tak się bowiem składa, że Kruki po raz siódmy nadstawiły policzek by ich rywal wymierzył im soczystego liścia. Z drugiej strony warto zaznaczyć, że na przestrzeni całego meczu, Kruki zaprezentowały się całkiem ok. Pocieszenie to jednak takie, kiedy chłopak otrzymuje od dziewczyny informację, że w sumie to jest on sympatyczny i mogą zostać przyjaciółmi. Pierwszy set rywalizacji rozpoczął się od wyrównanej gry, która zaprowadziła nas do stanu po 14. Kiedy wydawało się, że końcówka seta będzie ciekawym wydarzeniem, to Kruk Volley mimo dobrej grze w obronie przestał z czasem wyprowadzać skuteczne kontry. To z kolei sprawiło, że ‘Mastersi’ odskoczyli rywalom na kilka oczek i cieszyli się z pierwszego punktu w meczu. Środkowa odsłona to wynik 6-6 i ponowne nadzieje, że mecz stanie się ciekawym widowiskiem. Choć trudno w to uwierzyć, osiem kolejnych punktów trafiło na konta drużyny Andrzeja Masiaka, która finalnie wygrała partię do 13. Ostatni set to najbardziej wyrównana odsłona w meczu. Od samego początku, faworyzowana drużyna w białych strojach nie potrafiła zbudować sobie przewagi. Sztuka ta udała im się dopiero pod koniec seta, kiedy po kilku punktach środkowego – Marcina Karbownika, Mastersi prowadzili 18-13. Mimo to, w końcówce team Andrzeja Masiaka popełnił sporo błędów, a to w połączeniu z nieustępliwością Kruków sprawiło, że ci drudzy doprowadzili do wyrównania po 19. Ostatecznie w końcówce, dwa razy na lewym skrzydle pomylił się jednak Michał Laskowski, a to oznaczało komplet oczek Inter Marine Masters.

TGD – Staltest Pomorze 0-3 (10-21; 17-21; 19-21)

To, co wyprawia aktualnie drużyna Arkadiusza Kozłowskiego przypomina efekt kuli śnieżnej. Na początku była to zwykła niewinna śnieżka, której nie brano na poważnie. Z czasem, spadając ze zbocza śnieżka nabierała coraz to większych rozmiarów. Aktualnie mówimy już o lawinie, która demoluje wszystko, co napotka na swojej drodze. Dzieje się dokładnie to, o czym mówiliśmy. Staltest na początku sezonu opędzlował tuzy drugiej ligi, a teraz gdy ci się boksują – Staltest przypatruje się z nieukrywanym uśmieszkiem z boku. W poniedziałkowy wieczór siódma siła poprzedniego sezonu mierzyła się z ‘Drogowcami’. Nie trzeba być wybitnym bukmacherem by domyślić się, która z drużyn wygra takie zestawienie. Cóż, nie pomyliliśmy się. Staltest od samego początku narzucił przeciwnikom swoje warunki gry i objął prowadzenie 7-2. Dalsza część seta to próby odmienienia losów przez TGD. Wprowadzone zmiany i roszady na nic się jednak zdały, bo tak jak TGD miał problem z przyjęciem na początku, tak miał je i pod koniec seta. Efekt? 21-10 i zmiana stron. Środkowa odsłona to wreszcie lepsza gra zespołu w niebieskich strojach. Zastanawiamy się na ile wpływ na to, że TGD ‘urosło’ miał fakt, że faworyzowany przeciwnik dość mocno zluzował. Mimo to po punktach duetu Wołk – Batyra, Staltest objął prowadzenie 17-12 i po chwili cieszył się z dziewiątego zwycięstwa z rzędu! Można żartować, że gdyby mecz potrwał jeszcze kilka setów, to TGD zdobyłoby wreszcie punkt. Tak się bowiem składa, że trzecia partia to jeszcze lepsza gra TGD i jeszcze większe rozluźnienie u przeciwników. Choć ‘ex-weganie’ prowadzili już 9-6, to w środkowej fazie seta mieli spory problem z tym, by przebić się przez blok przeciwników. W rezultacie, ‘Drogowcy’ doprowadzili po chwili do wyrównania po 14. Dalsza część partii to wyrównana gra i walka punkt za punkt, która zakończyła się happy-endem Staltestu (21-19).

Fux Pępowo – Port Gdańsk 3-0 (21-17; 21-14; 21-14)

Plan na poniedziałkową serię gier był dla graczy z Pępowa bardzo prosty. To miał być kolejny ‘dzień w biurze’ i jak to często bywa w takich przypadkach, nikt nie przewidział, że po drodze coś może pójść nie tak. Pierwszym rywalem zespołu z Pępowa była ekipa Portu Gdańsk, która po obiecującym początku sezonu, wpadła w dołek. Ten związany jest z pewnością z problemami kadrowymi, z którymi team Arkadiusza Sojko się aktualnie zmaga. Mimo to, początek spotkania w wykonaniu ‘Portowców’ był bardzo obiecujący. Do połowy seta oglądaliśmy bowiem wyrównaną grę obu drużyn, która zaprowadziła nas do stanu po 9. Na istotną przewagę, Fux wyszedł po jednym z bloków kapitalnie dysponowanego Damiana Wiśniewskiego, do czego jeszcze wrócimy (14-11). Mimo że sytuacja ‘Koniczynek’ zdawała się być opanowana, to w dalszej części team ‘z doków’ doprowadził do wyrównania po 17. Końcówka seta to jednak większa kultura gry zespołu Andrzeja Pipki i wygrana do 17. Środkowa odsłona to absolutne szaleństwo w wykonaniu środkowego – Damiana Wiśniewskiego. Po serii trzech bloków tego kocura, Fux objął prowadzenie 9-5. Dalsza część seta to pełna kontrola faworyta i wygrana partii do 14. Trzecia odsłona? Zapowiadało się na sporą niespodziankę. Set rozpoczął się bowiem tak, że to ‘Portowcy’ prowadzili 5-1! Konsekwentnie grająca ekipa z Pępowa doprowadziła z czasem do wyrównania po 11, na którą – nie zgadniecie, wyprowadził ich BLOKIEM Damian Wiśniewski. Niewykorzystana szansa sprawiła, że z Portu zeszło już powietrze i finalnie set zakończył się wynikiem 21-14. To, co warto podkreślić to fakt, że w poniedziałkowy wieczór padł rekord wszechczasów w liczbie bloków na mecz – 17. Sam Damian Wiśniewski zdobył ich 11 (rekord należy do Pawła Przybyszewskiego – 13 bloków).

Challengers – Chilli Amigos 3-0 (21-13; 21-12; 21-5)

To się ‘Papryczki’ obruszyły. W zapowiedzi przedmeczowej wskazywaliśmy na to, że Chilli Amigos podąża wprost w kierunku prowadzącym do czwartej ligi. Zapowiedź nie do końca przypadła ‘Amigos’ do gustu, o czym w żartobliwym tonie dali znać Redakcji tuż przed rozpoczęciem meczu. Cóż. Jak się okazuje – nieciekawa gra to niejedyne zmartwienie drużyny. Do całej gamy tych, które dostrzegamy, dopisujemy to, że Chillisi mają kiepski timing. No bo zastanawiamy się czy wiedząc jak zagrają z Challengersami mówiliby, że przesadzamy? Mamy co do tego wątpliwości. Sam mecz? Cóż, zgodnie z przewidywaniami. Wiedzieliśmy, że Chilli Amigos nie będzie stroną dominującą, ale na Boga – jeśli gracze Grzegorza Walukiewicza mieliby w poniedziałkowy wieczór zawalczyć w gali bokserskiej to uznaliby, że dobrym pomysłem jest bronić ciosy własną wątrobą. Apropos wnętrzności – w trzecim secie rywalizacji, Challengersi postanowili zabrać swoich rywali na diabelski młyn. Jak możecie się domyślać po naszym wstępie – kiszki Amigos nie wytrzymały w efekcie, czego oglądaliśmy naprawdę kiepskie sceny. Pisząc nieco poważniej, bo i tak nieraz trzeba. Póki co jesteśmy pod wielkim wrażeniem Challengers, którzy wygrali wszystkie osiem spotkań nie tracąc przy tym choćby jednego oczka. Poniedziałkowe zmagania w 3 lidze grupie B potwierdzają tylko, że to wielka sztuka. A Chilli? Cóż, posłużymy się cytatem z piosenki:

Wiem, że jeszcze będzie pięknie

Przegonimy mrok

Przegonimy całe zło

Które w tym momencie

Chcą nam zabrać szczęście’

Trzymajcie się mordeczki, jesteście jedną z legend tej ligi. Kiełbasy do góry.

Volley Gdańsk – AXIS 3-0 (21-17; 21-12; 21-19)

Ok, w zapowiedziach przedmeczowych wskazywaliśmy na to, że nietrudno znaleźć tu podteksty czy smaczki, które sprawią, że mecz nie będzie dla obu drużyn ‘jednym z wielu’. Cóż, po części tak było, co mogliśmy obserwować, gdy ‘żółto-czarni’ przedrzeźniali nieco rywali nawiązując do ich słynnego już znaku X. Prawdę mówiąc, było to bodajże najciekawsze wydarzenie meczu, bo gdy wycisnęliśmy całą cytrynę, okazało się, że tak naprawdę to mało w niej wartościowego soku. Zmierzamy do tego, że emocji sportowych zbyt dużo nie było, a i szkoda, bo AXIS w meczach z innymi faworytami pokazywał się z lepszej strony. Z drugiej strony gra się tak jak pozwala na to przeciwnik, a w poniedziałkowy wieczór to ‘żółto-czarni’ dyktowali warunki gry. O ile w pierwszej części dyktanda, profesor przyznał ‘Czerwonym’ czwórkę, tak w drugiej odsłonie AXIS popełniło już tyle błędów, że osobie sprawdzającej krwawiło serce. Zostawmy już tę szkołę. Na największe emocje musieliśmy poczekać do ostatniego seta. Od samego początku, partia ta wydawała się być pod pełną kontrolą Volleya (6-3; 10-7; 13-10; 15-12 czy 20-17). Kiedy wydawało się, że ‘żółto-czarni’ zamkną po chwili mecz, przebudziła się nagle ekipa AXIS, która po atakach Michała Kulpińskiego, doprowadziła do stanu 20-19 dla Volleya. W końcówce, kluczowy dla Volleya punkt zdobył jednak Paweł Huliński, a to oznaczało, że ‘żółto-czarni’ zgarnęli trzy oczka.

Fux Pępowo – Kraken 1-2 (21-23; 20-22; 21-15)

Nie ma przypadków, są tylko znaki. Znaki, że dla zespołu z Pępowa nie musi to być wcale tak łatwy sezon jak wszyscy przewidywali, widzieliśmy już w spotkaniu dwa tygodnie temu, kiedy Fux mierzył się z Team Spontan. Choć w trakcie wspomnianego meczu, Fux był w poważnych tarapatach to finalnie, nieco szczęśliwie wygrali spotkanie 2-1. Mniej więcej w momencie, w którym doszło do wspomnianego meczu, Kraken zaczął budzić się do życia. Początek sezonu w wykonaniu drużyny Jurija Charczuka był pewnego rodzaju rozczarowaniem. Ostatni mecz ‘Bestii’ to kapitalne zwycięstwo z Portem Gdańsk. Wspomniany mecz był na tyle dobry, że Ekspert – Agnieszka Pasternak stawiała w meczu z Fuxem, właśnie na team zza wschodniej granicy. Pierwszy set układał się jednak lepiej dla graczy z Pępowa, którzy pod koniec pierwszej partii prowadzili 18-13, a następnie 20-17. Myślicie, że nie da się tego zepsuć? Blok, as, kiwka rozgrywającego, czy wreszcie atak Dimy Hurtovyia sprawił, że Kraken cieszył się z pierwszego punktu w meczu. Środkowa odsłona wyglądała inaczej. Kraken od początku grał bardzo dobrą siatkówkę i prowadził z renomowanym rywalem od samego początku, niemal do końca. Sytuacja ‘Bestii’ zaczęła się komplikować w momencie, w którym prowadzili oni 20-17. O tym, że jest to ‘niebezpieczny’ wynik, przekonaliśmy się w pierwszej odsłonie. Podobnie jak tam i w tym przypadku rywal doprowadził do wyrównania. W odróżnieniu od wspomnianego seta, w tym mimo doprowadzenia do wyrównania, partię wygrała drużyna, która prowadziła niemal całą odsłonę. Ostatni gwizdek w tym secie oznaczał, że w trzeciej lidze grupy B padł ostatni niepokonany bastion. Trzecia partia to przewaga drużyny z Pępowa, która zakończyła się ich zwycięstwem do 15. Mimo to – zdecydowanie więcej powodów do optymizmu miała ekipa Jurija Charczuka.

Challengers – DNV 3-0 (21-9; 21-9; 21-13)

To, co dzieli obie drużyny to różnica skali. Challenersi są wielcy, a DNV mali. Oczywiście mowa o umiejętnościach obu drużyn. Nie ma się co oszukiwać – kiedy spojrzeliśmy na dokonania obu drużyn z obecnego sezonu to nie mieliśmy wątpliwości, która z drużyn jest zdecydowanym faworytem starcia. Cóż – nos, podobnie jak ponad 90% typerów, nas nie mylił. ‘La zabawa’ Challengersów rozpoczęła się wraz z pierwszym gwizdkiem sędziego. Zanim się obejrzeliśmy to po kilku punktach Mariusza Kuczko, zespół Wojciecha Lewińskiego prowadził 7-1. W dalszej części, nowy lider trzeciej ligi nie zwalniał i w końcówce prowadził już 18-6. Po chwili popełnili oni jednak trzy błędy w ataku, które zniwelowały nieco stratę DNV (21-9). Środkowa odsłona dawała drużynie DNV pewne nadzieje. Do pewnego momentu tej partii byliśmy świadkami wyrównanej gry, w której na tablicy wyników było po 6. Niestety dla zespołu z Gdyni – osiem kolejnych punktów zdobyli Challengersi (14-6) i był to koniec jakichkolwiek nadziei. Ostatni set rozpoczął się od chaosu zespołu w białych strojach, który nie mógł połapać się w ustawieniu. Mimo to, wynik na tablicy był dość obiecujący (6-6). W dalszej części  uwypukliła się przewaga faworyzowanej ekipy, która zgarnia komplet oczek. Prawdę mówiąc – DNV stać na to by zawiesić poprzeczkę wyżej niż miało to miejsce w poniedziałek.

Volley Gdańsk – Szach-Mat 1-2 (21-18; 16-21; 18-21)

Mecz na szczycie drugiej ligi. Naprzeciw siebie stanęły bowiem dwie drużyny, które przed rozpoczęciem sezonu uznawane były za jednych z głównych pretendentów do podium rozgrywek. Na półmetku rozgrywek w lepszej sytuacji zdawali się być gracze Volleya, którzy pozostawali jedną z dwóch drużyn, która nie przegrała dotąd spotkania. Z drugiej strony – Szach-Mat przystępował do meczu jako drużyna tygodnia całych rozgrywek, który to tytuł zawdzięczają rozbiciu Hydry Volleyball Team w stosunku 3-0. Początek poniedziałkowego spotkania rozpoczął się zgodnie z przewidywaniami – od wyrównanej gry obu ekip. Ta zaprowadziła nas do stanu po 10. W drugiej części seta przy zagrywce Przemysława Wawera, Volley objął prowadzenie 14-11, którego nie wypuścił już do końca (21-18). Środkowa odsłona to inne oblicze gry. Już na półmetku seta, gracze w czarnych strojach objęli trzypunktowe prowadzenie (10-7). Trzykrotni Mistrzowie SL3 mieli w tym okresie spore problemy z tym, by powstrzymać rozpędzonych skrzydłowych Szach-Matu, którzy co rusz zdobywali kolejne punkty i zapewnili drużynie wyrównanie w setach (21-16). Ostatnia odsłona rozpoczęła się od stanu 5-5. Najważniejszym momentem spotkania były trzy błędy z rzędu, popełnione przez Volley Gdańsk, które zapewniły Szach-Matowi prowadzenie 8-5. Po kolejnych błędach w ataku ‘żółto-czarnych’, Szach-Mat prowadził już 15-7 i kiedy wydawało się, że już po meczu, Volley zanotował nagły zryw. Szaleńcza pogoń pozwoliła im dogonić rywala na jeden punkt. Końcówka to jednak skuteczny atak z lewego skrzydła Kuby Króla oraz błąd jednego z graczy Volley Gdańsk, który zapewnił Szach-Matowi bardzo ważną wygraną (21-18).

Zapowiedź – MATCHDAY #20

Zaczynamy siódmy tydzień rozgrywek. Jeśli faworyci nie zawiodą to wszystko wskazuje na to, że dojdzie do zmiany lidera w drugiej lidze oraz dwóch grupach w trzeciej klasie rozgrywkowej. Meczem dnia zdaje się być spotkanie w drugiej lidze, w której Volley Gdańsk podejmie Szach-Mat. Zapraszamy na zapowiedź!

BEemka Volley – Złomowiec Gdańsk

Godz.: 19:00, boisko nr: 1

Wszystko zaczyna się powoli układać po myśli BEemki Volley. Nie dość, że team Daniela Podgórskiego wygrywa spotkania za komplet punktów (5 na 6 spotkań), to na dodatek reszta ligowej czołówki traci punkty. To sprawia z kolei, że BEemka przystępuje do poniedziałkowego spotkania jako czwarta drużyna w ligowej stawce. To może być w pewien sposób mylące, bo choć lider ma o trzy punkty więcej to BEemka rozegrała od niego aż o dwa spotkania mniej. Cała sytuacja pokazuje jak ważne jest to, by mając teoretycznie słabszego rywala umieć go docisnąć i wygrać pełną pulę. Pewną normą w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta jest to, że ciekawsze spotkania rozgrywane są w drugiej części sezonu. Nie inaczej będzie i tym razem, bo kiedy spojrzymy na pozostałych rywali BEemki to trudno nie odnieść wrażenia, że będzie się dużo działo. Pierwszym rywalem w drodze do pierwszej ligi będzie dla BEemki – Złomowiec Gdańsk. Gracze Witolda Klimasa po siedmiu rozegranych spotkaniach znajdują się na siódmym miejscu. Niech Was nie zwiedzie jednak ta magiczna liczba. Nie jest to bynajmniej szczęśliwy sezon dla ‘Miedziowych’, którzy wciąż nie potrafią w pełni wykorzystać potencjału, który w nich drzemie. Klasyka gatunku, w którym Złomowiec świetne spotkania przeplata tymi bardzo słabymi. Wydaje się, że to które oblicze zaprezentują w poniedziałkowy wieczór, nie będzie miało żadnego znaczenia. BEemka jest murowanym faworytem i zdaje nam się, że sięgną po szósty komplet oczek w sezonie Wiosna’24.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 3-0

Inter Marine Masters – KRUK Volley

Godz.: 19:00, boisko nr: 2

Dla Inter Marine Masters, poniedziałkowe spotkanie będzie w pewnym sensie nowym doświadczeniem. Za każdym razem, kiedy team Andrzeja Masiaka rywalizował bowiem w obecnym sezonie, to gracze w białych strojach grali dwa spotkania jednego dnia. Tym razem będzie jednak inaczej i ‘Mastersi’ rozegrają tylko jeden mecz, w którym rywalem będzie ekipa Kruk Volley. Do poniedziałkowej potyczki obie drużyny podchodzą w zupełnie innych nastrojach. Nie ma się temu co przesadnie dziwić. Ci pierwsi plasują się bowiem na piątym miejscu w ligowej tabeli i według opinii sporej grupy osób, w dalszej części sezonu powalczą o podium rozgrywek. Gorzej sytuacja wygląda w ‘Kruczym zespole’, który w sześciu rozegranych spotkaniach zgarnął zaledwie dwa oczka. Będąc zupełnie uczciwym należy podkreślić fakt, że Kruki rywalizowały już z niemal całą ligową czołówką (Challengers, Speednet, BES Boys BLUM czy ACTIVNYMI Gdańsk). Aby nie było tak kolorowo, należy zwrócić uwagę na fakt, że rozegrali oni już mecze z Volley Surprise oraz Tiger Team i porażki z tymi rywalami mogą nieść za sobą dość poważne konsekwencje. W naszym odczuciu były to bowiem mecze z bezpośrednimi rywalami w walce o utrzymanie. Nie ma się co łudzić – jeśli zespół Jakuba Florczaka nie podkręci w najbliższym czasie tempa, to w kolejnej edycji będą jedną z drużyn, którą zobaczymy w czwartej klasie rozgrywkowej. O pozytywne rozstrzygnięcie z tak renomowanym rywalem, w poniedziałkowy wieczór będzie jednak bardzo trudno.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 3-0

TGD – Staltest Pomorze

Godz.: 19:00, boisko nr: 3

Sądzimy, że doszliśmy powoli do momentu, w którym Staltest przestaje udawać, że nie zależy im na awansie. Absolutna rewelacja obecnej edycji odprawiła z kwitkiem następujące ekipy: Szach-Mat, Hydra Volleyball Team, 22 BLT Malbork czy Złomowca Gdańsk. Dodatkowo rozprawiła się z bardzo dobrym w obecnym sezonie AXIS-em oraz nieco gorszymi MiszMaszem, a także Oliwą. Przecież metamorfoza, którą przeszli ex-weganie musi chwytać za serce każdego, kto zamiast niego nie ma śmietnika. Do drugoligowej ‘mety’, gracze Staltestu mają następujących rywali: BEemka, Dream, Flota 2, Maritex, Volley Gdańsk i właśnie w poniedziałek – TGD. W czterech z sześciu wymienionych spotkań, gracze Arkadiusza Kozłowskiego będą zdecydowanym faworytem starcia. W pozostałych dwóch meczach kwestia tego, która z drużyn wygra jest dyskusyjna, natomiast nie zmienia to postaci rzeczy, że Staltest jest bardzo blisko podium rozgrywek. W tym momencie dochodzimy do etapu, w którym Staltest będzie musiał zmierzyć się z kolejnym przeciwnikiem – presją. No bo nie wyobrażamy sobie sytuacji, że będąc tuż przed podium, świetnie grająca ekipa Arka Kozłowskiego miałaby gubić punkty w meczu z przeciwnikami z dolnej części tabeli. Sądzimy, że w poniedziałek będzie komplet punktów. To oczywiście nie jest zbyt dobrą wiadomością dla drużyny TGD, która po obiecującym początku, złapała zadyszkę. Aktualnie zespół w niebieskich strojach może ‘pochwalić się’ czteroma porażkami z rzędu, w którym nie udało im się ugrać choćby seta. Czy zmieni się to w poniedziałek? Tak jak wspominaliśmy, jest to dość mało prawdopodobne.

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Maciej Kot): 0-3

Fux Pępowo – Port Gdańsk

Godz.: 20:00, boisko nr: 1

W związku z absencją drużyny Fux Pępowo, w trzeciej lidze grupy B mieliśmy w minionym tygodniu pewne zamieszanie. Te wynikało z faktu, że dwie drużyny rozpoczęły już rundę rewanżową pomimo faktu, że nie rozegrały jeszcze wszystkich spotkań z pierwszej rundy. Mowa tu o ekipach Portu Gdańsk oraz Krakena, które nie rywalizowały jak do tej pory z Fuxem Pępowo, a rozegrały dwa bezpośrednie spotkania. Mimo, że w pierwszym spotkaniu wspomnianych drużyn to Port Gdańsk okazał się lepszy i finalnie wygrał spotkanie w stosunku 2-1 to w rewanżu, mocniejszą ekipą okazała się drużyna zza wschodniej granicy. Wynik 0-3 był z pewnością dla ‘Portowców’ sporym rozczarowaniem. Do bezpośredniej potyczki, team ‘z doków’ podchodził bowiem jako drużyna z podium rozgrywek i zespół, który z całą pewnością był uznawany za team, dla której obecny sezon układa się niemal wzorowo. Wiele osób twierdziło bowiem, że zespół Arkadiusza Sojko może włączyć się w walkę o podium rozgrywek, a kto wie – powalczyć nawet o drugie miejsce, które jak wiemy daje drużynie prawo gry w meczach dających szansę na drugą ligę. Osłabiona problemami kadrowymi drużyna Portu przegrała jednak mecz, a to z kolei całkowicie zmieniło narrację. Dodatkowo sądzimy, że mają oni iluzoryczne szanse na tryumf z poniedziałkowym rywalem. Fux Pępowo gra tak, jak można się było tego spodziewać. W okolicach półmetku obecnego sezonu, Fux pozostaje jedną z siedmiu drużyn w całej ligowej stawce, która nie zaznała jeszcze goryczy porażki. Cóż, nos podpowiada nam, że po poniedziałkowej serii gier, sytuacja ta nie ulegnie zmianie.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 3-0

Challengers – Chilli Amigos

Godz.: 20:00, boisko nr: 2

Jeśli po drodze nie przydarzy się jakaś spektakularna i nadzwyczajna sytuacja, to po poniedziałkowej serii gier, team Wojciecha Lewińskiego powinien mieć na swoim koncie 24 punkty w ośmiu meczach. WOW. To jest proszę Państwa sztos. Siedzimy przed laptopem i dumamy co musiałoby się wydarzyć, aby w aktualnej formie Challengersów mogło się wydarzyć, aby tak się nie stało. Plaga szarańczy na Ergo? Chillisi dopisują do składu Sawickiego, Urbanowicza, Kampe i Sasaka? Ok, może wtedy tak. Z drugiej strony, zespół Chilli ma aktualnie taki mental i formę, że prawdopodobnie zostaliby opędzlowani przez inny zespół. Zespół Mazowsze. Nie, nie żartujemy i wbrew temu co w ostatnim magazynie mówił Artur Kurkowski, w naszym odczuciu Chilli notuje zauważalny regres już od kilku sezonów. Co tu dużo mówić, nadeszły ‘chude lata’ dla drużyny, która niegdyś była najbardziej utytułowaną ekipą w trzeciej klasie rozgrywkowej. Jako, że chociaż od czasu do czasu szklanka musi być pełna to napiszemy, że przed Chilli nic straconego! Jeśli nic się nie zmieni, to już pod koniec obecnego roku, zespół Grzegorza Walukiewicza może zostać najbardziej utytułowaną ekipą w…czwartej lidze. Choć ‘Papryczki’ póki co zdają się nie dopuszczać do siebie tej myśli, to dużo wskazuje na to, że jednak charakterystyczny głos z nawigacji samochodowej, po wstukaniu celu czwarta liga, nakazuje Chillisom jechać prosto!

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 3-0

Volley Gdańsk – AXIS

Godz.: 20:00, boisko nr: 3

Wchodzimy w fazę sezonu, w której dojdzie do spotkań, które zadecydują o ostatecznym kształcie podium. Sądzimy, że przed drużyną Volley Gdańsk jeden z najważniejszych wieczorów w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta w historii ich 139 występów. Nie mamy tu poczucia, że przesadzamy. Owszem, gracze Dariusza Kuny nie walczą aktualnie o mistrzostwo SL3 jak miało to miejsce w kilku poprzednich edycjach, ale walczy o to, by wrócić do grona najlepszych drużyn w lidze. Aktualnie są na bardzo dobrej drodze by swój cel zrealizować. ‘Żółto-czarni’ pozostają bowiem jedną z dwóch niepokonanych drużyn w drugiej lidze. Dzięki temu, po sześciu spotkaniach znajdują się w ligowej tabeli na wysokim, trzecim miejscu. Warto zaznaczyć tu fakt, że jest to obraz nieco zakrzywiony, bo lider oraz wicelider tabeli rozegrali o odpowiednio dwa oraz jedno spotkanie więcej. To oznacza z kolei, że jeśli wszystko pójdzie w poniedziałek po myśli Volleya to staną się oni nowym liderem drugiej klasy rozgrywkowej. Oczywiście jak często bywa w takich przypadkach, o realizację celu nie będzie bynajmniej łatwo. Volley zmierzy się bowiem z jedną z rewelacji obecnego sezonu – ekipą AXIS oraz wracającym do wielkiej formy zespołem Szach-Mat. Poza kwestią nadrzędną, którą są z pewnością ligowe punkty, poniedziałkowy wieczór będzie miał dodatkowy smaczek. Obie drużyny poza SL3, spotykają się również w Żukowskiej Lidze, w której Volley występuje pod nazwą Volley Kiełpino. Założycielem oraz kapitanem wspomnianej ekipy jest Robert Sobisz, który z kolei w przeszłości występował w drużynie AXIS. W pewnym momencie, drogi obu stron się jednak rozeszły, natomiast nie zmienia to faktu, że obie strony mają ze sobą ‘rachunki do wyrównania’. Faworytem meczu pozostają rzecz jasna trzykrotni mistrzowie SL3.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Maciej Kot): 3-0

Fux Pępowo – Kraken

Godz.: 21:00, boisko nr: 1

W związku z sytuacją, o której pisaliśmy przy okazji zapowiedzi meczu Fuxa z Portem Gdańsk, dopiero w poniedziałkowy wieczór zamkniemy formalnie zmagania w pierwszej rundzie grupy B. Ostatnim meczem będzie spotkanie, w którym zmierzą się ekipy Fux Pępowo oraz Kraken. Choć zdecydowanym faworytem starcia pozostają gracze Andrzeja Pipki to należy zauważyć, że forma graczy zza wschodniej granicy w ostatnim czasie ewidentnie wystrzeliła w górę. Przykład? Pierwszy mecz Krakena z Portem zakończył się wynikiem 1-2, natomiast w rewanżu Kraken wygrał mecz za komplet punktów, a na dodatek był drużyną, która zdeklasowała swojego rywala. Dyspozycja graczy Jurija Charczuka była na tyle dobra, że zastanawiamy się czy w meczu nie dojdzie do podziału punktów. Warto podkreślić tu fakt, że ‘Bestia’ jako jedna z nielicznych drużyn w trzeciej lidze jest w regularnym treningu, co nie jest przecież normą na tym szczeblu rozgrywek. Z drugiej strony pamiętajmy o tym, że jednak Fux zdaje się być drużyną z innej półki. Zespół z Pępowa nie ukrywa nawet faktu, że zmagania w trzeciej lidze nie są tym, co ich do końca interesuje. Nie jest tajemnicą, że drużyna Andrzeja Pipki chciała rozpocząć zmagania od drugiej klasy rozgrywkowej i grać na licencji Ogrodników, którzy skończyli zmagania w drugiej lidze kilka sezonów temu. Ostatecznie w związku z brakiem miejsc się to nie udało, ale dla każdego jest sprawą oczywistą, że trzecia liga to tylko przystanek Fuxa do zmagań na wyższym poziomie. Sądzimy, że ważne w tym przypadku będzie to czy ‘Koniczynki’ zdołają utrzymać do końca sezonu koncentrację i przebrną przez trzecią ligę ‘suchą stopą’.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Maciej Kot): 3-0

Challengers – DNV

Godz.: 21:00, boisko nr: 2

Gdyby formuła Siatkarskiej Ligi Trójmiasta polegała na tym, że mecze odbywałyby się w różnych salach oraz miastach to mielibyśmy gotowy nagłówek do zapowiedzi meczu z DNV. ‘Od miasta do miasta, po mistrzostwo i basta!’. W poniedziałkowy wieczór, team Challengers rozegra dwa spotkania. Wszystko wskazuje na to, że do konfrontacji z DNV, team Wojciecha Lewińskiego podejdzie bogatszy  o trzy punkty. Tak jak wspomnieliśmy, trudno wyobrazić sobie inny scenariusz. Niestety dla drużyny DNV mającą siedzibę w Gdyni – w ich przypadku jest dokładnie tak samo. W tym przypadku nie może być inaczej. Zespół Stanisława Paszkowskiego w pięciu spotkaniach obecnego sezonu, skompletował cztery oczka. Należy przy tym zauważyć, że jednym z ich rywali była ekipa Pekabexu, która z innymi drużynami raczej punktów nie zdobędzie. To oznacza, że należy rozpatrywać mecze z wyłączeniem konfrontacji z ‘biało-zielonymi’. Bez wspomnianego meczu, bilans DNV wynosi zero zwycięstw oraz cztery porażki. Przegrane mecze to jednak spotkania z drużynami, które były wówczas zdecydowanymi faworytami. ACTIVNI Gdańsk, BES Boys BLUM, BL Volley czy Inter Marine Masters. Cóż, z całą pewnością, gdyńska drużyna liczy na to, że uda im się odwrócić losy obecnego seta w dalszej części sezonu, z drużynami o podobnym potencjale sportowym. Dodatkowo, zespół w białych strojach musi liczyć na to, że uda im się punktować również z tymi mocarnymi, tak jak miało to miejsce z Inter Marine. Sądzimy jednak, że szanse na powtórkę wspomnianego wyniku są iluzoryczne. Z drugiej strony, w SL3 bywały już mecze, w których ponad 98% typerów wskazywało na to, że wygra drużyna X, a wygrywała Y. Czy tym razem może być podobnie?

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 3-0

Volley Gdańsk – Szach-Mat

Godz.: 21:00, boisko nr: 3

Ajjj, możemy żałować, że do spotkania obu drużyn dojdzie już na tym etapie rozgrywek. W momencie konstruowania terminarza, wszystko wskazywało na to, że Szach-Mat wypisał się powoli z walki o pierwszą ligę. Team w czarnych strojach nie wyglądał zbyt dobrze. Nie dość, że tracił punkty w meczach, w których absolutnie nie powinno do tego dojść, to na dodatek przegrał spotkanie z AXIS w stosunku 1-2. Sama przegrana była wypadkową bardzo słabej dyspozycji drużyny. Sytuacja i perspektywa zmieniła się o 180 stopni w ostatnim tygodniu. Na początek ‘Szachiści’ ograli TGD w stosunku 3-0, a następnie w drugoligowym hicie rozbili będącą wówczas w dobrej dyspozycji drużynę Hydrę Volleyball Team. Sześć punktów w dwóch spotkaniach wywindowało drużynę Dawida Kołodzieja z dziewiątego na piąte miejsce. Dodatkowo Szach-Mat wciąż ma kontakt z ścisłą czołówką. Poniedziałkowe starcie na szczycie drugiej ligi będzie dla jednej z drużyn otwarciem bramek na autostradzie prowadzącej do elity. Nie dość, że poprawią swoją sytuację w tabeli to na dodatek, co równie ważne osłabią sytuację bezpośrednich rywali, włączając rzecz jasna morale drużyny. Która z ekip wygra? Nieco więcej szans na tryumf dajemy Volleyowi. Sądzimy, że po powrocie kilku graczy nieobecnych w poprzednich sezonach, team w żółto-czarnych barwach jest na najlepszej drodze do odzyskania blasku.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Maciej Kot): 2-1

MATCHDAY #19

Czwartkowa seria gier nie była zbyt szczęśliwa dla Floty Active Team. Zarówno ta pierwszo, jak i drugoligowa zaliczyły lanie w swoich klasach rozgrywkowych. W trzeciej lidze w grupie A, dwa kolejne spotkania wygrała ekipa Challengers, która pozostaje jedyną drużyną spośród 46, które nie przegrały choćby seta! Zapraszamy na podsumowanie!

Hapag-Lloyd – APV Gdańsk 0-3 (14-21; 13-21; 12-21)

Zestawienie ze sobą obu drużyn sprawiło, że liczba zespołów bez zwycięstw na koncie musiała siłą rzeczy stopnieć o jedną ekipę. W naszych oczach faworytem spotkania była drużyna APV i sytuacji nie zmieniał tu fakt ich niezbyt dobrej formy w ostatnim okresie. Wątpliwości co do dyspozycji teamu Grzegorza Żyły-Stawarskiego mieli również typerzy w aplikacji SL3, którzy w bardzo dużej części wskazywali na to, że Hapag-Lloyd zdobędzie pierwszy punkt w sezonie. Pomysł ten spodobał się graczom w pomarańczowych trykotach, którzy na półmetku pierwszego seta przegrywali z rywalami zaledwie jednym punktem (11-10). Niestety – im dalej w las, tym było gorzej. Po dość szarpanym fragmencie gry, w którym obie drużyny popełniały sporo błędów, APV w kryzysowej sytuacji zareagowali wyraźnie lepiej i pod koniec seta prowadzili 18-13. Pięciopunktowa zaliczka pozwoliła im po chwili docisnąć pedał gazu i cieszyć się z pierwszego punktu w meczu (21-14). Środkowa odsłona to wypisz wymaluj to, co oglądaliśmy w pierwszej odsłonie. Pierwsza część seta to wynik 11-10 dla APV i kurczę, zastanawiamy się co w takich momentach dzieje się w głowach ‘Logistyków’. Kto wie, być może są oni dość nieśmiali i uznają, że na premierowy punkt w tabeli jeszcze za wcześnie? Tu mały tip – nikt tego za Was nie zrobi. W SL3 trzeba być zuchwałym i nienasyconym. Kiedy bowiem rywal widzi, że nie macie parcia na punkt, to mimo wyrównanej gry to zawsze ci drudzy wygrają. Nie inaczej było i tym razem. Zdecydowanie bardziej zdeterminowana ekipa APV wygrała tę partię do 13. Ostatni set to inna historia, w której gracze ze skrzydłami w logo błyskawicznie objęli prowadzenie 9-5, które w dalszej części tylko powiększali. Finalnie skończyło się na wyniku 21-12, a cały mecz, cennym zwycięstwem APV w stosunku 3-0.

Challengers – Pekabex 3-0 (21-9; 21-5; 21-5)

Dla Challengersów, mecz z Pekabexem był doskonałą okazją do poprawienia swojej lokaty w ligowej tabeli. Wszystko wskazywało bowiem na to, że team Wojciecha Lewińskiego sięgnie w czwartek po komplet oczek. Tu mały spoiler – oczywiście, że się tak stało. Mecz spełniał jeszcze inne ważne zadania. Dla przykładu, był dobrą okazją do tego, by spróbować ułożyć go w ten sposób by ex-ligowiec Mariusz Kuczko zapisał się na kartach historii SL3 i pobił rekord liczby zdobytych punktów w meczu. Mimo, że koledzy z Krystianem Kempińskim na czele starali się jak mogli by w tej kwestii pomóc, to wspomniany atakujący zdobył ‘zaledwie’ 24 oczka. To oznaczało z kolei, że do wyrównania rekordu wszechczasów, zabrakło mu trzech oczek, co jest wynikiem zarówno małym, jak i dużym. Tak czy siak, występ Mariusza jest jednym z 13 spotkań spośród 2300, w których jeden z graczy osiągnął 24 lub więcej punktów. Ostatnim istotnym aspektem dla Challengersów było to, że mogli oni rozgrzać się przed teoretycznie trudniejszym rywalem, którym miała być ekipa Volley Surprise. Jeśli chodzi o samo spotkanie, to ‘biało-zielonych’ należy pochwalić w szczególności za pierwszą partię, w której byli o włos od tego, by sięgnąć po dziesięć oczek. Całkiem nieźle było również w kilku fragmentach w drugim secie, gdzie Pekabex miał z faworyzowanym rywalem kilka ciekawych wymian. Ostatecznie partia ta, skończyła się jednak wysokim zwycięstwem teamu Wojciecha Lewińskiego. Nie inaczej było i w trzeciej odsłonie, która finalnie zakończyła się wynikiem 21-5. Mimo dotkliwej porażki, gracze Pekabex mogli wracać do domu w niezłych nastrojach. Wiadomym było to, że seta nie wygrają, ale co rusz team w biało-zielonych barwach zbiera nowe, cenne doświadczenie. W czwartkowy wieczór było się od kogo uczyć.

Volley Surprise – ACTIVNI Gdańsk 0-3 (17-21; 16-21; 10-21)

Choć nie jest to najbardziej fortunne porównanie w naszym życiu to jednak nic innego nie przychodzi nam aktualnie do głowy. Często z poważną chorobą bywa tak, że ta rozwija się w naszym organizmie niezauważona. Dopiero z czasem daje subtelne symptomy, które początkowo są bagatelizowane. Coś mnie boli? E tam, zaraz przejdzie. Nie mam czasu iść do lekarza. Ogarnę to niebawem. Kiedy chory decyduje się udać do lekarza często jego stan jest już bardzo kiepski. W tym wstępie nawiązujemy rzecz jasna do sytuacji Volley Surprise, u której szukając przyczyn obecnego stanu rzeczy, powinniśmy cofnąć się w czasie o kilkanaście miesięcy. Od wspomnianego czasu drużyna Volley Surprise gra coraz gorzej i niestety wygląda to tak, że mogą spaść do czwartej ligi, co brzmi wręcz nieprawdopodobnie. W czwartkowy wieczór team w żółto-czarnych strojach był zaledwie tłem dla ACTIVNYCH. Gracze Artura Kurkowskiego rozpoczęli mecz z bardzo ‘wysokiego C’. Już na półmetku pierwszego seta, brązowi medaliści poprzedniego sezonu, prowadzili 13-5. Pod koniec partii ACTIVNI prowadzili 18-10, ale w końcówce odsłony zaciągnęli hamulec ręczny, a to z kolei sprawiło, że Volley zniwelował nieco straty (21-17). Środkowa partia to wreszcie namiastka spotkania, którego oczekiwali kibice. Po bardzo dobrej akcji obu drużyn zakończonej atakiem Kacpra Kwiatkowskiego, na tablicy wyników mieliśmy remis po 14. Niestety. W dalszej części seta Volley Surprise zanotował spory przestój, który uniemożliwił zrobienie im przejścia. Efekt był taki, że po serii punktów ACTIVNYCH, cieszyli się oni z drugiego punktu w meczu. Niemoc Surprise była tak wielka, że w ostatnim secie nie byli oni nawet blisko do tego, by podjąć z ACTIVNYMI jakąkolwiek walkę. Ba, do wspomnianej walki było cholernie daleko. ACTIVNI wygrali tę partię do 10, a cały mecz w stosunku 3-0. Dzięki temu wskakują w ligowej tabeli na wysokie czwarte miejsce.

Wolves Volley – APV Gdańsk 2-1 (18-21; 21-13; 21-14)

Ok, wygrana APV z Hapag-Lloyd zdawała się być obowiązkiem. Po jego wypełnieniu, team Grzegorza Żyły-Stawarskiego stanął przed zdecydowanie trudniejszym zadaniem. Rywalem teamu ze skrzydłami w logo była bowiem wygłodniała ekipa ‘Wilków’, która w czwartkowy wieczór miała szansę na to, by doskoczyć do ligowej czołówki. Aby tak się jednak stało, team Mikołaja Stempina musiał wygrać za komplet punktów. Choć team w czarnych strojach był faworytem to jednak pierwsza odsłona w ich wykonaniu była…niedopuszczalna. Przyczyna porażki w pierwszym secie z mniej renomowaną drużyną? Z pewnością kłopoty w przyjęciu. Dodatkowo APV zagrało z pewnością na naprawdę niezłym poziomie i był to prawdopodobnie najlepszy set w ich wykonaniu w obecnej kampanii. Pod koniec partii, przy stanie 16-16 bardzo duży wkład w zwycięstwo APV miał kapitan drużyny, którego ‘Wilczy Team’ nie potrafił zatrzymać (21-18). Do pewnego momentu drugiej odsłony, APV prezentowało dobrą grę w obronie, a to było kluczem do tego, by prowadzili oni wyrównaną grę z faworyzowanym przeciwnikiem (7-6). W dalszej części seta, siódma siła obecnego sezonu popełniła sporo błędów, które w połączeniu z przebudzeniem ‘Watahy’, dało tym drugim wygraną partii do 13. Ostatnia odsłona wyglądała bardzo podobnie. Do pewnego momentu, gracze APV prowadzili z ‘Wilkami’ dość wyrównaną grę (11-9). Sytuacja uległa jednak zmianie w drugiej części seta, w której team Mikołaja Stempina dość mocno podkręcił tempo i wygrał do 14, a całe spotkanie 2-1. Mimo zwycięstwa, na ‘Wilczych twarzach’ nie było widać szczególnej radości. Nie ma się co dziwić.

Challengers – Volley Surprise 3-0 (21-11; 21-11; 21-13)

Wiecie co jest najbardziej przerażające w drużynie Volley Surprise? Nie, nie chodzi o wyniki. Nie chodzi nawet o spadek z drugiej do trzeciej ligi i ryzyko dalszego regresu. Najgorsze i najsmutniejsze jest to, że z drużyny Macieja Siacha uleciała radość gry. Możecie w to wierzyć lub nie, ale niegdyś będąc na boisku numer 1, każdy wiedział, że na boisku nr 3 Volley zdobył punkt. Radość, pasja, zabawa, integracja. Tak właśnie było. Tak już nie jest. Czy jeszcze będzie? Cóż, miejmy nadzieje. Co do samego spotkania to zaskoczeń nie było. Rozpędzona ekipa Challengers nie dała najmniejszych szans swoim rywalom i wygrała poszczególne sety do 11, ponownie 11 oraz 13. Warto podkreślić fakt, że w całym spotkaniu nie było ani jednego momentu, w którym przeszła nam myśl, że mogłoby być inaczej. Swoją moc czuła również ekipa Challengers, która imponowała w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. Przewaga w ataku, zagrywce czy bloku. Niezliczona liczba obron i skutecznych kontr. Po wygranej za komplet punktów, team w granatowo-różowych strojach ma komplet 18 punktów i co ciekawe pozostają jedyną drużyną spośród 46 ekip w lidze, która jak do tej pory nie przegrała ani jednego seta. Jest naprawdę doskonale. Oj, nie możemy doczekać się spotkań z wielkimi rywalami. Te zbliżają się nieubłaganie.

Craftvena – Team Spontan 0-3 (14-21; 15-21; 16-21)

Nie będziemy Was czarować. W naszym odczuciu Craftvena ani przez chwilę nie była w naszych oczach faworytem starcia. Cóż. Rozważamy czy nie wygryźć z interesu wróżkę z sopockiego monciaka. Było dokładnie tak, jak się spodziewaliśmy. Chwilę po pierwszym gwizdku sędziego, gracze w pomarańczowych strojach udowodnili, że stawianie ich w roli faworyta nie było błędem. Po skutecznym bloku powracającego do składu Janka Kostrowickiego, Team Spontan objął prowadzenie 7-3. W dalszej części, co tu dużo mówić – emocji było jak na lekarstwo i po serii bloków oraz ataków Piota Skowrońskiego, stało się jasne, która z drużyn wygra seta (17-11). Środkowa odsłona zaczęła się od dość nieoczekiwanego zwrotu akcji, w którym to Craftvena rozdawała karty. Po dwóch błędach z rzędu, gracze w czarnych strojach odskoczyli na 10-6 i byli na dobrej drodze do wygrania partii. Spontanowi można zarzucić sporo grzechów, ale na pewno nie to, że nie próbują odwrócić nieciekawej sytuacji. W połowie seta, zespół Piotra Raczyńskiego się ogarnął i to oni prowadzili po chwilę 13-12. Dalsza część partii to kompletny przestój Craftveny, która finalnie ugrała w tej odsłonie piętnaście oczek. Trzeci set rozpoczął się dramatycznie. Kiedy uznaliśmy, że limit pecha na obecny sezon się wyczerpał, przyjmujący Craftveny – Krzysztof Lewandowski upadł niefortunnie i miało to konsekwencje w postaci kontuzji stawu skokowego. Mimo tej dramaturgii, w dalszej części seta, Craftvena prezentowała się naprawdę solidnie i w połowie partii traciła do faworyzowanego rywala zaledwie jedno oczko (10-9). Dalsza część to jednak przewaga ‘Spontanicznych’ i wygrana seta do 16, a całego meczu w stosunku 3-0.

Flota Active Team – Old Boys 0-3 (11-21; 18-21; 11-21)

Ponad 60% typerów wskazywało na to, że spotkanie padnie łupem drużyny Floty Active Team, która w ostatnim czasie prezentowała naprawdę niezłą formę. Wygrana w czwartkowy wieczór miał być dla Floty milowym krokiem w kierunku grupy mistrzowskiej. Rywalem drużyny była bowiem ekipa ‘Dziadków’, która w ostatnim czasie nie prezentowała zbyt wysokiej formy. Ba, na ich wygraną za komplet punktów, typ oddało zaledwie 6% typerów. Już od pierwszego gwizdka sędziego widzieliśmy, że Old Boys wygląda jak wygłodniały amstaff, który przez trzy tygodnie był trzymany w ciasnej klatce, by po chwili został wpuszczony do pomieszczenia z mięsem. To drodzy Państwo była rzeź. To był pojedynek gołej dupy z batem. Co ciekawe, zaczęło się od prowadzenia Floty 6-5. Sytuacja zmieniła się kiedy na zagrę wszedł el capitano – Bartłomiej Knieć. Po serii asów serwisowych, Old Boys wysunęli się na prowadzenie 10-6. Co ciekawe – kapitalną zagrywką, Old Boysi niszczyli swoich rywali przez całe zawody. O Flocie można by powiedzieć, że ‘im przyjmować nie kazano’. Przecież w czwartkowy wieczór Flota zaprezentowała się w tym elemencie tak beznadziejnie, że gdy w czwartkowy poranek przyszedł do nich listonosz, to oni z niewyjaśnionych przyczyn nie odebrali paczki tylko poprosili o zostawienie awizo. 11 asów serwisowych, co było najwyższym wynikiem w obecnym sezonie pierwszej ligi. W pewnym momencie zastanawialiśmy się czy piłkę próbuje przyjąć Flota czy może jednak najsłabsza drużyna w lidze – Pekabex. Wskazywanie przyjęcia jako jedynej przyczyny porażki Floty byłoby niegodziwością. Tam nie dojechał żaden z zawodników. Wszyscy grali źle. Każdy jeden powinien zrobić sobie rachunek sumienia, bo było to chyba najgorsze spotkanie Floty ever. Oczywiście w bardzo dużej mierze jest to zasługa drużyny z Pruszcza Gdańskiego, która grała kapitalne zawody. Ależ oni stłamsili rywala. Obojętnie co napiszemy w tym podsumowaniu, to i tak nie oddamy charakteru meczu. Środkowa partia to ponownie ogromna przewaga Old Boys (16-8), która z czasem stopniała do trzech oczek (21-18). Był to fragment, w którym Old Boys zagrali jak ludzie, a nie kosmici. Fragment, w którym popełniali błędy. Trzeci set to jednak ponownie nieziemski poziom i ponownie zlanie rywala, tym razem do 11. To był super wykon, super atmosfera i jeden z lepszych spotkań Old Boys w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta. Brawo!

Speednet – MPS Volley 3-0 (21-13; 21-10; 21-10)

O ile środową porażkę z Eko-Hurt można było w jakiś sposób racjonalizować, tak porażka ze Speednetem była dla MPS-u upokorzeniem. Zanim o Speednecie, słówko o wspominanym Eko-Hurcie, aby rzucić kontekst. W środowym spotkaniu było bowiem naprawdę blisko tego, by Miłośnicy Piłki Siatkowej sięgnęli po jeden punkt. Ostatecznie się nie udało, ale cytując klasyka ‘nikt tak pięknie nie przegrywa jak MPS’. Cóż, po czwartkowym wieczorze wspomniany cytat możemy wyrzucić do kosza, bo równie beznadziejnego występu MPS-u, nie pamiętają najstarsi kibice drużyny. Ech. Ten cholerny Speednet. W tamtym sezonie ‘Programiści’ upokorzyli MPS i sprzątnęli im mistrzostwo sprzed nosa. Jeszcze na przedmeczowej pogawędce, kapitan ‘niebieskich’ przypominał graczom, że ‘to Speednet zabrał im mistrzostwo’. Jeśli mecz miał być odpowiedzią na tamto spotkanie, to MPS chyba zastosował się do nauk z Biblii. Jak to szło? Jeśli SPEEDNET uderzy Cię w policzek, nadstaw mu i drugi? Z ciekawości sprawdziliśmy sobie historię 72 występów MPS w SL3 i wiecie co? Statystyki potwierdzają, że był to najgorszy występ drużyny w historii. A Speednet? Kurczę, wydawało się, że po laniu, które ‘Programiści’ spuścili ekipie Tufi Team, równie łatwego meczu nie będą już mieli. Nagle znienacka wyskoczyła ekipa MPS, która poprosiła o potrzymanie piwa. Speednet był w czwartkowy wieczór Adamem Małyszem w swoim prime. Dla porównania powiemy, że Miłośnicy Piłki Siatkowej byli z kolei Robertem Mateją, który na mamuciej skoczni w Planicy zasłynął skokiem na 77 metrów. Dzięki wygranej za komplet oczek, Speednet wskakuje na trzecie miejsce w tabeli. Na tę chwile nie oznacza to bynajmniej gry w grupie mistrzowskiej. A MPS? Cóż, ich strata do miejsca barażowego jest już naprawdę spora. Naszym zdaniem będą mieli problem by się z tego wykaraskać. Z czwartkową formą mieliby problem i w drugiej lidze.

BEemka Volley – Flota Active Team 2 3-0 (21-10; 21-13; 21-12)

Dzieje się to, o czym ostatnio wspominaliśmy. Po kryzysowej sytuacji BEemki nie ma już śladu. W środowy wieczór, team Daniela Podgórskiego był wyraźnym faworytem starcia z Flotą i nie popełnił błędu innego z faworytów do awansu – 22 BLT Malbork. Ba, w czwartkowy wieczór nie było nawet blisko do tego, by Flota mogła myśleć o jednym punkcie. Było daleko i to cholernie. Zespół w różowych strojach rozpoczął pierwszą partię od bardzo mocnego grania, które zaprowadziło obie drużyny do stanu…12-3. Kiedy na żywym organizmie oglądaliśmy osiągi pojazdu z niemieckiego koncernu, licznik BEemki zatrzymał się dopiero kiedy ci mieli 19 oczek. W końcówce trasy, gracze Daniela Podgórskiego wrzucili luz i dokulali się po chwili do mety, pozwalając w międzyczasie rywalom na zdobycie kilku punktów (21-10). Środkowa odsłona rozpoczęła się bardzo obiecująco. Po bardzo długiej i efektownej wymianie z obu stron, na tablicy wyników mieliśmy remis po 8. Wyrównana gra trwała do stanu po 10. Dalsza część to wyraźna przewaga BEemki, która zlokalizowała kulejące obszary u przeciwników i wygrała tę odsłonę do 13. Ostatni set to partia, w której Flota nie grała źle. Wynik spotkania mógłby sprawiać bowiem mylne wrażenie. Był to jednak mecz z gatunku tych, w których jeden z przeciwników gra nieźle, a drugi doskonale. Właśnie tak grała BEemka. Szybko, z polotem, dokładnie, precyzyjnie oraz mądrze. Jakość, o której mówimy zaprowadziła nas do stanu 13-9, po którym team w różowych strojach podkręcił jeszcze tempo i tym razem wygrał do 12. Po tryumfie, ex-pierwszoligowiec wskoczył na czwarte miejsce w tabeli.

Zapowiedź – MATCHDAY #19

Choć w czwartkowy wieczór w Ergo Arenie odbędzie się mecz play-off w Plus Lidze to na parkietach SL3 powinno być co najmniej tak samo ciekawie. W czwartek o pierwsze zwycięstwo w sezonie Wiosna’24, w bezpośrednim pojedynku powalczą drużyny Hapag-Lloyd oraz APV Gdańsk. Ciekawie powinno być również w meczu pierwszej ligi, w której zmierzą się gracze Floty oraz Old Boys. Zapraszamy na zapowiedź!

Hapag-Lloyd – APV Gdańsk

Godz.: 19:00, boisko nr: 1

Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Do niedawna drużyna APV Gdańsk miała na swoim koncie zero zwycięstw, a na dodatek we wspomnianych meczach nie zdołała ugrać choćby seta. O ile w przypadku wygranych zachowany został status quo, tak w minionym tygodniu rozgrywek, APV ugrało wreszcie seta w rywalizacji z Craftveną. Podskórnie przeczuwamy, że czas na kolejny krok, którym będzie tryumf z Hapag-Lloyd. Choć APV ma w obecnym sezonie spore problemy na wielu płaszczyznach to nad ‘Logistykami’ królują, jeśli chodzi o ligowe doświadczenie. O tym jak bardzo jest to cenne mogliśmy przekonać się w minionym tygodniu rozgrywek, w którym Hapag-Lloyd walczył z inną drużyną, która wówczas nie miała na swoim koncie ani jednego zwycięstwa. Finalnie w meczu z Craftveną to ‘Rzemieślnicy’ sięgnęli po pełną pulę i nos podpowiada nam, że w czwartkowy wieczór ich wyczyn powtórzą gracze Grzegorza Żyły-Stawarskiego. Co ciekawe, team z logo Husarii rozegra w czwartkowy wieczór aż dwa spotkania. Po raz ostatni APV grało dwa mecze jednego dnia pod koniec sezonu Jesień’23 i wówczas skończyło się na jednym zwycięstwie oraz porażce. Nos podpowiada nam, że w czwartkowy wieczór będzie tak samo. Przechodząc do sytuacji Hapag-Lloyd zastanawiamy się czy team Joanny Kożuch będzie w stanie pokusić się o pierwszy ligowy punkt. Jeśli nie z APV, to z kim? Choć APV będzie wyraźnym faworytem starcia to właśnie w czwartkowym spotkaniu Hapag-Lloyd będzie miało największe szanse na pierwsze ligowe punkty. Czy graczom w pomarańczowych strojach uda się to wykorzystać?

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Maciej Kot): 1-2

Challengers – Pekabex

Godz.: 19:00, boisko nr: 2

Po raz ostatni drużyna Challengers wystąpiła w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta tak dawno, że w sumie zdążyliśmy się za nimi stęsknić. Ostatni mecz drużyny Wojciecha Lewińskiego datowany jest bowiem na 19 marca. Wówczas Challengersi rozegrali dwa spotkania, w których okazali się oni mocniejsi od drużyn Tiger Team oraz Kruk Volley. Choć nie były to występy tak imponujące jak te z debiutu w SL3 przeciwko drużynom Bayer Gdańsk oraz BL Volley to jednak fakt jest taki, że gracze w niebiesko-różowych strojach mają na tę chwilę komplet – dwunastu oczek. Z ogromną dozą prawdopodobieństwa należy stwierdzić, że chwilę po godzinie 19, wspomnianych punktów będzie już 15. Trudno wyobrazić nam sobie scenariusz, w którym jeden z głównych faworytów do wygrania ligi, mógłby mieć problem z tym, by ograć ostatnią ekipę w ligowej tabeli. Na tę chwilę Pekabex rozegrał w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta sześć spotkań, w których za każdym razem musiał uznawać wyższość rywali. To, co jest jednak budujące patrząc na postawę ekipy w biało-zielonych barwach to dość niespotykany mental. W przeszłości w SL3 występowały bowiem drużyny, które płaciły frycowe i po chwili się zniechęcały. W przypadku Pekabexu sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Aktualnie w ekipie nie zauważyliśmy ani zniechęcenia, ani znużenia. Widzimy za to dość dużą radość gry. Boimy się nawet pomyśleć jaka będzie ekspresja drużyny, kiedy uda im się sięgnąć po historyczny punkt. Na to będą musieli jednak jeszcze poczekać.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 3-0

Volley Surprise – ACTIVNI Gdańsk

Godz.: 19:00, boisko nr: 3

Z pewnością nie tak wyobrażali sobie zmagania w trzeciej lidze gracze Volley Surprise. Często w sporcie bywa tak, że po spadku do niższej klasy rozgrywkowej, drużyna nie może odnaleźć się w nowej sytuacji i w konsekwencji ich problemy się tylko piętrzą. Cóż. Idealnym przykładem na tę tezę jest ekipa Volley Surprise, która jeszcze chwilę temu rywalizowała w drugiej klasie rozgrywkowej, a dziś ma ogromne problemy w trzeciej lidze. Póki co team Macieja Siacha rozegrał w obecnej kampanii cztery spotkania. Zaledwie dwa z nich padły łupem drużyny ze Słupska, co biorąc pod uwagę markę, jaką Volley sobie wypracował jest bardzo dużym rozczarowaniem. Co więcej. W meczach, w których Volley wygrywał i tak nie udawało im się sięgnąć po komplet oczek. W rezultacie niemrawego otwarcia, gracze Macieja Siacha znajdują się na dziesiątymmiejscu w ligowej tabeli i aktualnie nie są pewni utrzymania w trzeciej lidze. Jeśli sezon potoczyłby się dla nich tak, że spadliby oni do czwartej ligi to byłaby to jedna z największych sensacji obecnego sezonu. Trzeba przyznać, że w czwartek na ‘Słupszczan’ nie czeka łatwe zadanie. W pierwszym meczu, Volley zmierzy się z ACTIVNYMI i to gracze Artura Kurkowskiego zdają się być nieznacznym faworytem spotkania. Póki co, brązowi medaliści poprzedniego sezonu rozegrali w obecnej kampanii pięć spotkań, spośród których wygrali aż cztery. Warto zauważyć, że na tę chwilę ACTIVNI mieli jeden z najłatwiejszych terminarzy i sami jesteśmy ciekawi jak wypadną na tle Volleya.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Maciej Kot): 2-1

Wolves Volley – APV Gdańsk

Godz.: 20:00, boisko nr: 1

Sympatycy Wolves Volley zastanawiają się czy, a jeśli tak to kiedy usłyszą głośne ‘AAAAauuuu’ ze strony ‘Watahy’. W poprzednim sezonie wycie teamu Mikołaja Stempina było słyszane nad wyraz często. Dla niewtajemniczonych było to wycie związane z dobrą grą. Wycie, które odstraszało rywali, a nie szerokorozumiany ‘ból dupy’ związany z kiepskimi wynikami. Po minionej edycji, po której ‘Wilkom’ udało się ustabilizować skład i trafić do grupy B, która uznawana jest powszechnie za tę mniej wymagającą, można było oczekiwać nieco lepszej gry drużyny. Fakty są takie, że po pięciu rozegranych dotychczas spotkaniach, Wolves Volley znajdują się na piątej lokacie i do lidera rozgrywek tracą już siedem punktów. Co więcej – w meczach, w których wygrywali to w dwóch przypadkach musieli dzielić się punktami z rywalami. Cała dotychczasowa zapowiedź utwierdza w przekonaniu, że aby Wolves Volley realnie włączyli się do walki o awans, muszą wygrać czwartkowe spotkanie za komplet punktów. Na papierze – wszystko na to wskazują. Porównując poszczególne aspekty siatkarskiego rzemiosła, trudno wskazać nam obszar, w którym APV dominowałoby nad rywalem. Jest odwrotnie. Czy to oznacza, że Wolves Volley zainkasują w czwartek trzy oczka i doskoczą do czołówki? Przekonamy się niebawem!

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 3-0

Challengers – Volley Surprise

Godz.: 20:00, boisko nr: 2

Po dość wymagającym spotkaniu z ACTIVNYMI Gdańsk, zespół Volley Surprise przystąpi do drugiego spotkania w czwartkowy wieczór. Poza tym, że dla ‘Słupszczan’ będzie to w teorii jeszcze trudniejszy mecz to na dodatek będzie to spotkanie z dodatkowym smaczkiem. Wszystko za sprawą faktu, że w przerwie pomiędzy sezonami z drużyny Macieja Siacha odszedł atakujący Mariusz Kuczko, który uznawany był za lidera drużyny Volley Surprise. Wspomniany gracz przeszedł właśnie do Challengersów i nie ma co do tego wątpliwości – był to jeden z najgorętszych transferów w trzeciej lidze. Na początku zapowiedzi wspomnieliśmy o tym, że dla ‘Słupszczan’ będzie to drugie spotkanie w czwartkowy wieczór. Tak się składa, że identycznie będzie w przypadku Challengersów, którzy o 19 podejmą Pekabex. O ile ci drudzy nie będą mieli problemów ze zgarnięciem kompletu oczek, tak Volley nie będzie faworytem ani w meczu z ACTIVNYMI, ani z Challengersami. To sprawia, że jeśli scenariusz, który kreślimy się ziści to team Wojciecha Lewińskiego wskoczy do ścisłej czołówki trzeciej ligi grupy A. To oznaczać będzie z kolei problemy Volleya, który po czwartkowej tabeli może mieć bardzo poważne problemy. Jaki wynik obstawiamy? Cóż, najbardziej prawdopodobnym scenariuszem zdaje się być komplet oczek Challengers.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 1-2

Craftvena – Team Spontan

Godz.: 20:00, boisko nr: 3

Dla ‘Spontanicznych’, czwartkowe spotkanie będzie ostatnim meczem w pierwszej rundzie. Od przyszłego tygodnia, team Piotra Raczyńskiego rozpocznie mecze rewanżowe. Obecny okres to doskonały czas na podsumowania. Uważamy, że w skali szkolnej, ‘Pomarańczowi’ zasłużyli na ocenę dobry plus. W sześciu dotychczasowych spotkaniach, Spontan sięgał po zwycięstwo pięciokrotnie i tylko raz musiał uznać wyższość rywala. To, co obniża ogólną ocenę drużyny to fakt, że Spontan pomimo prowadzenia z Fuxem Pępowo nie potrafił postawić kropkę nad ‘i’. Poza tym, ocenę obniża nieco fakt, że w wygranych meczach z Krakenem, Wolves Volley i Portem Gdańsk, Spontan musiał dzielić się z rywalem zdobyczą punktową. W związku z tym, w czwartkowym wieczór zespół Piotra Raczyńskiego będzie grał pod pewną presją. Wszystko za sprawą wygranej Krakena we wczorajszym spotkaniu za komplet punktów, po którym gracze z Ukrainy uzyskali nad Spontanem dwa punkty przewagi. Biorąc pod uwagę coraz to wyższą formę ‘Bestii’, Spontan ma dość mały margines błędu. Na papierze są oni zdecydowanym faworytem czwartkowej potyczki, ale no właśnie. Historia SL3 pokazuje, że mówimy o drużynie, która dzieli się punktami najczęściej spośród wszystkich ekip w stawce. Jak oceniamy Craftvene? W skali szkolnej wahamy się między oceną dopuszczającą a dostateczną. Bliżej nam jednak do tej pierwszej, bo nie mówimy bynajmniej o drużynie niedoświadczonej. Ostatnie spotkania to jednak nieco lepsza forma, która pozwala Craftvenie żyć nadzieją na lepsze jutro.

Typ Redakcji: 0-3

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 0-3

Typ Eksperta (Maciej Kot): 0-3

Flota Active Team – Old Boys

Godz.: 21:00, boisko nr: 1

Po środowej porażce, sytuacja beniaminka rozgrywek nie jest zbyt dobra. Ok, optymiści zwrócą zapewne uwagę na fakt, że obok Merkurego, Old Boys’i mają rozegraną najmniejszą liczbę spotkań spośród wszystkich ekip pierwszej ligi. Pesymiści widzą to jednak nieco inaczej. Aktualnie team Bartłomieja Kniecia ma na swoim koncie zaledwie jedno zwycięstwo oraz aż cztery porażki. Niekorzystny bilans sprawia, że w ligowej tabeli plasują się aktualnie na ósmym miejscu i jeśli sezon zakończyłby się właśnie dziś ‘Dziadki’ musiałyby walczyć o pierwszą ligę w spotkaniu barażowym. Stawiamy dolary przeciwko orzechom, że przed rozpoczęciem sezonu, zespół znad Raduni miał zupełnie inną wizję, jak będzie wyglądała ich pierwszoligowa przewaga. Póki co oglądamy na ‘żywym organizmie’ jak ogromna różnica jest pomiędzy poszczególnymi szczeblami rozgrywkowymi. Oczywiście nie wykluczamy scenariusza, w którym Old Boys po początkowym szoku się za chwilę ‘odkręci’ i zacznie wygrywać. Czy nastąpi to już w czwartkowy wieczór? Cóż, nie będzie to zadanie łatwe. Flota znajduje się bowiem w dobrym dla siebie okresie i wciąż mają bardzo dużą szansę na czołową piątkę pierwszej ligi. Aby tak się jednak stało, gracze Karoliny Kirszensztein powinni wygrać najbliższe spotkanie. W naszych oczach są faworytem, ale jak wiadomo – to nie musi mieć bardzo dużego znaczenia.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Maciej Kot): 2-1

Speednet – MPS Volley

Godz.: 21:00, boisko nr: 2

Głucha cisza, która zapanowała po ostatnim spotkaniu obu drużyn w SL3 była przejmująca. Przypomnijmy, że w końcówce poprzedniego sezonu, kiedy MPS Volley miał szampana zmrożonego do odpowiedniej temperatury i w głowach rezonowała im myśl: ‘ostatnia prosta w drodze do mistrzostwa’, finalnie coś się zesrało. Ktoś, kto oglądał hit polskiego kina – „Killerów dwóch” ten doskonale pamięta scenę, w której padły następujące legendarne już słowa ‘No i w pizdu wylądował. I cały misterny plan też w pizdu’. Czy nie jest przypadkiem tak, że ‘Siara’ miał wówczas na myśli MPS-u Volley? Podobnej sytuacji, w której drużyna na samym finiszu nie zanotowałaby równie spektakularnego upadku eliminującego ich z mistrzostwa nie było ani wcześniej, ani nie sądzimy, że nastąpi w najbliższym czasie. Skoro odwołujemy się do szerokorozumianej kultury ‘następny będzie, może za sto lat’. Oczywiście za wspomniane spotkanie, Speednet zyskał w oczach ligowców i od wspomnianego momentu mają łatkę drużyny, która nigdy nie odpuszcza i nie kalkuluje. Jesteśmy pewni, że w czwartkowy wieczór im się to przyda, bo aktualnie ‘Różowi’ walczą o grupę mistrzowską. Czysto teoretycznie na czołową piątkę mogą wywalczyć również gracze MPS Volley. Tyle teoria, bo jest to scenariusz patykiem po wodzie pisanym i aż nam nieco głupio, że o tym wspomnieliśmy.  MPS nie znajduje się aktualnie w zbyt wysokiej formie i uważamy, że w czwartkowy wieczór doznają szóstej porażki w sezonie Wiosna’24.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Maciej Kot): 1-2

BEemka Volley – Flota Active Team 2

Godz.: 21:00, boisko nr: 3

Gdybyśmy powiedzieli, że Flota jest szarą drużyną, której mecze nudzą odbiorcę to tak jakbyśmy napluli naszym czytelnikom w twarz. W obecnej kampanii, z Flotą nie da się nudzić. Tak jak to było w poprzednich sezonach, tak i teraz kibice wciąż trwają z Flotą nawet jeśli tej nie idzie. Tak było choćby od początku obecnej kampanii, w której gracze Karoliny Kirszensztein przegrali kilka spotkań, a ich gra mówiąc eufemistycznie – nie zachwycała. Cierpliwi sympatycy nie opuszczali wówczas drużyny, wtedy kiedy ta ich najbardziej potrzebowała. To jak się okazało po czasie się opłaciło. Team w granatowych strojach zagrał w minionym tygodniu świetne spotkanie z Dream Volley i dzięki temu zanotowali pierwsze zwycięstwo w sezonie. Poprzedni tydzień był dla Floty udany w całokształcie. Choć mierzyli się z Dream Volley oraz 22 BLT Malbork to zgarnęli we wspomnianych meczach trzy punkty, co należy zdecydowanie rozpatrywać w kategorii czegoś pozytywnego. W tym pozytywnym vibe, beniaminek rozgrywek przystępuje do zadania, które zdaje się być bardzo wymagające. Rywalem Floty będzie bowiem BEemka Volley i niemal wszystko wskazuje na to, że to zespół Daniela Podgórskiego będzie murowanym faworytem meczu. Po kiepskiej formie nie ma już śladu i do czwartkowej konfrontacji, BEemka przystąpi świeżo po trumfie za komplet punktów ze wspomnianą wcześniej ekipą Dream Volley. Cóż. Dużo wskazuje na to, że w czwartkowy wieczór konto BEemki ‘napuchnie’ o kolejne trzy oczka. Każdy inny wynik odebrany zostanie w kategorii dużej niespodzianki.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 3-0

MATCHDAY #18

Za nami środowa seria gier, w której przebudziła się wreszcie drużyna Szach-Mat. Dodatkowo w pierwszej lidze kolejne zwycięstwo za komplet punktów zanotowała ekipa Eko-Hurt. W trzeciej klasie rozgrywkowej, udany rewanż za spotkanie sprzed kilkunastu dni wzięła ekipa Kraken. Zapraszamy na podsumowanie!

BES Boys BLUM – KRUK Volley 3-0 (21-16; 21-11; 21-13)

Przed meczem stało się jasne, że jeśli ‘Chłopcy’ sięgną w środowy wieczór po komplet punktów to szare trykoty zamienią na te najbardziej cenne – żółte, które ma prawo ubierać lider. Nie ma się co oszukiwać. Stawiany przed ‘Chłopcami’ cel nie zdawał się być przesadnie ambitny. Będąc na pewnym poziomie, pewne rzeczy trzeba po prostu robić. Robienie zakupów, powiedzenie dzień dobry w sklepie, wymienienie uprzejmości z bliskimi czy użycie szczotki od kibla w razie potrzeby. No właśnie do tej listy należy dorzucić ogolenie Kruka Volley za komplet punktów. Nie lubimy do końca dość powszechnego powiedzenia, ale jest takie, które niemal trzydzieści lat temu wypowiedział polski piłkarz Marek Jóźwiak przy okazji meczu ze szwedzką drużyną. Zaznaczamy, że tylko cytujemy: ‘masz frajera to go duś, jak udusisz to go puść’. Cóż, choć Kruki nie są bynajmniej frajerami to należy zauważyć, że na przestrzeni całego meczu BES Boys BLUM pomylił nieco kolejność. Bo te duszenie miało być najmocniejsze w pierwszym secie i uścisk miał być stopniowo uwalniany. Jak było w tym przypadku? Ano tak, że w pierwszym secie, niebo pokryło się czarnymi krukami, którego z początku BES Boys BLUM się jakby wystraszyło. Dość powiedzieć, że w drugiej części seta ‘Chłopcy’ prowadzili zaledwie jednym oczkiem (17-16). Ostatecznie pod koniec partii ‘Chłopcy’ przeobrazili się w mężczyzn, dwa razy krzyknęli, trzy razy zaklaskali i ‘Kruki’ w popłochu uciekły, po czym nie zdołały ich już niepokoić do samego końca spotkania.

Dream Volley – Złomowiec Gdańsk 1-2 (12-21; 14-21; 21-17)

Dumamy, myślimy, rozważamy. W skrócie – zastanawiamy się z kim zestawić drużynę Dream Volley, by ci wreszcie wygrali spotkanie? Dzieci z Bullerbyn? Ania z Zielonego Wzgórza ma zawołać swoje koleżanki, których notabene zbyt dużo nie miała? Może to właśnie wtedy będzie po równo hm? Chcemy podkreślić, że tym początkiem mogliśmy nieco urazić Złomowca Gdańsk. Z tego miejsca chcielibyśmy temu zaprzeczyć, bowiem odnosimy się bardziej do całokształtu. Ten jest tak dramatyczny, że bilans Dream Volley wynosi aktualnie jedno zwycięstwo oraz sześć porażek. Dobrze, że ‘Marzyciele’ coś tam jednak wygrali, bo bilans 0-7 sprawiłby, że musielibyśmy wyciągać z szafy żenujące żarty o polskim serialu 0-7 zgłoś się. Co ciekawe, we wspomnianym bilansie hańby, ‘Marzycielom’ udawało się skubać rywali tak jak w środowy wieczór. Dzięki temu, jak znamy życie nie będą mieli problemów z tym by utrzymać się w lidze, ale na Boga – czy właśnie taki los sobie ‘WYMARZYLIŚCIE’? Po porażce ze Złomowcem, dla zespołu Mateusza Dobrzyńskiego przerwa. Pół żartem pół serio – sami też chcieliśmy od tych męczarni odpocząć. A Złomowiec? Cóż, klasyka gatunku. A propos tego, że mamy kwiecień chcielibyśmy nieco parafrazować słynne powiedzonko. Kwiecień plecień bo przeplata, ‘Miedziowi’ wygrywają, a później dupy nadstawiają’. Tak mniej więcej do tej pory to wyglądało. Mecze świetne były przeplatane tymi słabymi. Czy po tryumfie z Dream Volley, gracze Witka Klimasa będą musieli uznać wyższość BEemki? Dużo na to wskazuje. 

Szach-Mat – TGD 3-0 (21-17; 21-17; 21-12)

Po kilku nieudanych spotkaniach, team Dawida Kołodzieja stanął przed wyborem ‘co robimy’. Albo rybki, albo pipki. Środowy wieczór miał dać odpowiedź, w którą stronę zmierza Szach-Mat i cóż. Aktualnie myślimy o tym, że plotki o ich sportowej śmierci były najprawdopodobniej przesadzone. ‘Szachiści’ wykorzystali problemy w obronie TGD na początku spotkania i błyskawicznie objęli prowadzenie 5-1. Cztero-pięciopunktowa zaliczka trwała do stanu 16-11, po której TGD zdołało doskoczyć na zaledwie jeden punkt (17-16). To, co charakteryzowało faworyzowaną ekipę to fakt, że w całym meczu prezentowali wysoką kulturę gry i popełniali stosunkowo mało błędów. To właśnie ten element był jednym z fundamentów tego, że Szach-Mat wygrał pierwszą partię do 17. Nie inaczej było w środkowej odsłonie, w której TGD grało naprawdę niezłą siatkówkę. Sądzimy, że ‘Drogowcy’ mieli pecha, że trafili na swoich rywali właśnie tego dnia. Gdyby do meczu doszło tydzień temu, przebieg gry mógłby być inny. Tak czy inaczej do stanu 14-14, kwestia tego, która z drużyn wygra pozostawała otwarta. Dopiero w końcówce Szach-Mat przeprowadził skoordynowany atak na króla i mógł wypowiedzieć magiczne wręcz SZACH-MAT (21-17). Ostatnia odsłona to już zupełnie inna historia. Historia, w której swoje karty zapisali wyłącznie gracze w czarnych strojach. Ba, o TGD nie było w niej nawet wzmianki (21-12).

Bossman Team – Old Boys 2-1 (14-21; 21-14; 21-13)

Porażka Bossmana z minionego sezonu z Old Boysami z całą pewnością siedziała w głowach drużyny Jakuba Kłobuckiego. Gdyby nie tamten mecz, to wygraliby oni zmagania w drugiej lidze bez ani jednej przegranej na koncie. Oczywiście nie ma co gdybać, czasu się nie cofnie, ale tak jak wspomnieliśmy – wspominana porażka była kamyczkiem w bucie, który uwierał Bossmana z każdym kolejnym krokiem. Znając już podłoże, trudno nam sobie wyobrazić jak czuli się gracze oraz sympatycy drużyny patrząc na to jak granatowi zaprezentowali się w pierwszej odsłonie. Było kiepsko, było niemrawo, było smutno, a do tego ‘Gulanik’ niemalże milczał. Nie grało nic. Nie było Bossmanowo i parafrazując zapowiedzi na fanpage’u ‘Granatowych’ to nie była środa, w którym ‘Kuba Wam info poda’, tylko to była środa – kłoda. Było sucho jak w tartaku. Dobra, każdy już załapał. Mając tak dysponowanego rywala, Old Boysom nie pozostawało nic tylko to wykorzystać, co też należy umieć zrobić. Po świetnej grze w bloku graczy z Pruszcza Gdańskiego oraz braku asekuracji u ‘Drzewiarzy’, prowadzenie Old Boys wynosiło już 17-10, a to rzecz jasna oznaczało koniec seta. Druga odsłona to set nie ‘Drzewiarzy’, a ‘Motorniczych’, którzy w przerwie pomiędzy partiami zrobili pauzę i w czasie, kiedy pasażerowie czekali na kolejny przystanek, ci przestawili zwrotnice na inną grę. Precyzując – na lepszą grę. Choć pierwsza część seta była wyrównana (10-10) to im dalej zajechał tramwaj w granatowych barwach, tym było coraz lepiej. Ostatecznie po kilku przystankach, ‘Motorniczy’ wcisnęli coś na konsoli przed nosem i odjechali z zawrotną prędkością w kierunku portu (21-14). Trzeci set to powrót ‘Bossmana’, który po dobiciu do portu, postanowił zabrać drużynę przeciwną w rejs dookoła zatoki. Cóż. Nierozgarnięci turyści z Pruszcza nie poinformowali Bossmana, że tak naprawdę to mają chorobę morską i jak możecie się domyślać – nie skończyło się to dla nich dobrze. W pewnym momencie, gracze występujący w delegacji tak zafajdali pokład, że wkurzony Bossman postanowił wyrzucić ich za burtę (21-13).

Kraken – Port Gdańsk 3-0 (21-12; 21-17; 21-17)

Przed spotkaniem do ekipy ‘Bestii’ dołączył ceniony na parkietach SL3 rozgrywający Anton Hukasov, co od razu zmieniło perspektywę przebiegu rywalizacji. Dodatkowo, Port pojawił się w szóstkę, a takiego obrazka nie oglądaliśmy w ich wykonaniu od dłuższego czasu. Już od pierwszego gwizdka sędziego Kraken wszedł w mecz bardzo zdecydowanie, od razu osiągając kilkupunktową przewagę (8-3), głównie dzięki błędom rywali. Kilka udanych akcji Portowców przybliżyło ich do wyrównania wyniku i nawiązania równej walki z przeciwnikami, jednak po tym zrywie znów zaczęli popełniać błędy, dzięki czemu Kraken ponownie odbudował przewagę, a nawet ją powiększył, spokojnie wygrywając seta do 12. Druga partia miała bardzo podobny przebieg do pierwszej. Ponownie ekipa zza wschodniej granicy odjechała na początku (8-4), Portowcy wyrównali na 11-11, po czym Kraken bez litości oplótł rywala swoimi mackami i pociągnął na dno, kończąc seta wynikiem 21-17. Trzeba przyznać, że ekipa Arkadiusza Sojko w tym zatonięciu pomagała jak umiała, popełniając głupie błędy w kluczowych dla siebie momentach. Trzeci set różnił się od pozostałych wyłącznie tym, że ‘Niebiescy’ nie dali graczom Jurija Charczuka odskoczyć na kilka punktów już na początku partii, a dopiero w jej drugiej połowie (13-8). Po tym ponownie udało im się zniwelować przewagę (15-14), jednak historia lubi się powtarzać i końcówka ponownie padła łupem Krakena, który zdecydowanie wygrał partię do 17, a cały mecz 3-0. Tym samym Kraken bierze udany rewanż za marcowe spotkanie i przyznajemy, że jeśli ich gra będzie wyglądała tak, jak we wczorajszym meczu, runda rewanżowa może się okazać w ich wykonaniu dużo lepsza.

Szach-Mat – Hydra Volleyball Team 3-0 (21-17; 22-20; 21-16)

Na ‘Szachistów’ wylało się w ostatnim czasie tyle pomyj, że zastanawialiśmy się czy w związku z tym nie powinniśmy im zapewnić pomocy psychologicznej. A co nam tam, to było wiadro obornika. Z drugiej strony, czy nie jest przypadkiem tak, że gracze w czarnych strojach sobie na to zasłużyli? Pal licho z formą drużyny, ale tam naprawdę do pewnego momentu nic nie funkcjonowało. W zapowiedziach przedmeczowych wskazywaliśmy na to, że choć ich sytuacja staje się naprawdę nieciekawa, to w środowy wieczór mają szansę na bilet ‘last minute’ na pociąg prowadzący w kierunku pierwszej ligi. Cóż, nie chcemy popadać ze skrajności w skrajność, ale zdaje się, że w promocyjnej cenie dostali oni bilet na miejsca dla vipów. Sześć punktów plus ogolenie jednego z rywali w walce o podium? Brzmi doskonale i właśnie w takich humorach do domów wracali gracze w czarnych trykotach. Choć w naszych oczach to Hydra Volleyball Team była w lepszej formie i to ich wskazywaliśmy jako faworyta konfrontacji to finalnie stało się zupełnie inaczej. Uważamy, że podobnie jak dla Szach-Matu nie szukaliśmy usprawiedliwień w poprzednich meczach tak i tu, w kontekście Hydry nie ma sensu wspominać o brakach kadrowych. Te były, są i będą w każdej drużynie. Poza tym, zespół w złotych strojach dysponuje dość szeroką kadrą i musi być gotowa na wszelkie ewentualności. Jeśli chodzi o samo spotkanie to najciekawiej było w środkowej partii, w której po ataku Kuby Koniecznego, Hydra miała piłkę setową (20-19). Po chwili dwa bardzo ważne punkty zdobył Adrian Krampichowski, a resztę tej historii już znacie. Dzięki sześciu punktom, Szach-Mat wskakuje w ligowej tabeli tuż nad Hydrę, na czwartą lokatę. Oj, błyskawicznie ewoluuje nam sytuacja w drugiej lidze.

Bossman Team – AIP 2-1 (21-14; 21-14; 16-21)

Oj, dawno nie oglądaliśmy tak dziwnego spotkania. Pierwszy set rywalizacji wyglądał bowiem tak jak spotkania przybyszy z innych galaktyk w animowanym filmie ‘Kosmiczny mecz’. Dysproporcja pomiędzy turystami z kosmosu (Bossman) a niezbyt ogarniętymi mieszkańcami ziemi (AiP) była w pierwszej odsłonie PRZYTŁACZAJĄCA. Podczas gdy tym pierwszym szło wszystko, drużynie AIP nie szło nic. Serio. Gdyby w pierwszym secie, któryś z graczy Adriana Ossowskiego postanowił podłubać sobie w nosie to prawdopodobnie wybiłby sobie oko. Przykładów można mnożyć, ale doprawdy – to była niebywale śmierdząca kupa. Choć trudno w to uwierzyć, pod koniec seta było już 19-8 dla BOSSmana. Jako pierwszemu taki stan rzeczy nie spodobał się atakerowi AIP – Mariuszowi Seroce, który zasadniczo nie miał nic do stracenia i w końcówce seta postanowił rozstrzelać rywali mocną zagrywką. Efekt? Kiedy ktoś spojrzy na wynik to nie oglądając zawodów może odnieść wrażenie, że AIP coś tam grało. Cóż, nie grali ani w pierwszym, ani drugim secie. Środkowa partia to przewaga beniaminka rozgrywek, który parł po swoje i wygrał tę odsłonę do 14. Na początku zapowiedzi wspomnieliśmy o kosmicznym meczu i tym jak w początkowych fazach gracze Looney Tunes byli upokarzani. Pamiętacie jak skończyło się w tamtym meczu? Jeśli nie – służymy pomocą. Animki chcąc uniknąć porwania na inną planetę włączyły tryb ‘TERA ALBO KUR*A NIGDY’ i od początku trzeciej partii byli już inną drużyną. Choć KOKSY robiły wszystko, co w ich mocy to w trzeciej partii karta sprzyjała drużynie w fioletowych strojach. Ostatecznie AIP wygrał tę partię do 16 i choć przesadnie mu nie szło, to zdobył cenny punkt do ligowej tabeli.

Eko-Hurt – MPS Volley 3-0 (21-18; 21-16; 22-20)

Czy w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta jest ktoś kto może powstrzymać Eko-Hurt? Ależ kozacko to wygląda. Wiecie co jest miarą wielkich drużyn? Ano to, że nawet jeśli nie grają oni super zawodów to i tak są w stanie zdobywać komplety punktów. Ileż to razy oglądaliśmy bowiem sytuację, w której o mistrzostwie decydowały cholerne sety, w których drużyny nie potrafiły zachować koncentracji. Ba, od początku sezonu tak było również w Eko-Hurcie, ale team Konrada Gawrewicza włączył jakiś czas temu super tajny przycisk, który na jakiś czas sprawia, że stają się oni ‘nieśmiertelni’. Czy do końca sezonu? Cóż, przekonamy się niebawem, ale aktualnie Eko-Hurt jest Maxem Verstappenem Siatkarskiej Ligi Trójmiasta. Jest kozakiem. Sam mecz? Tak jak wspomnieliśmy, nie obył się bez problemów. W pierwszym secie po skutecznej zagrze Wojtka Ingielewicza, na tablicy wyników było już 17-13 dla Eko-Hurtu. Po chwili, serią kilku punktów z rzędu popisali się Miłośnicy Piłki Siatkowej i przewaga faworyzowanej ekipy, stopniała do jednego punktu (18-17). Końcówka to jednak postawienie kropki nad ‘i’. Środkowa odsłona to bodajże najmniej emocjonująca partia w meczu. W telegraficznym skrócie – Eko-Hurt kontrolowali przebieg i wygrali do 16. Emocji nie brakowało za to w ostatniej odsłonie, która do pewnego czasu wyglądała idealnie dla Mistrzów SL3. Po bloku Kacpra Buczkowskiego, Eko-Hurt prowadził bowiem 13-11. Druga część seta to jednak dobra gra MPS, który postanowił powalczyć o cenny punkt. W końcówce partii wynik wynosił 20-20 i sprawa wygranej pozostawała kwestią otwartą. Ostatecznie po ataku Wojtka Ingielewicza, dla którego był to dokładnie punkt nr 1135 w SL3, Eko-Hurt cieszyło się z trzech oczek.

BL Volley – Drużyna A 2-1 (21-9; 13-21; 21-17)

Oddając ‘Typ Redakcji’ braliśmy pod uwagę fakt, że BL Volley był w obecnym sezonie drużyną ‘zero-jedynkową’. Jeśli wygrywali to za komplet punktów. Jeśli zaś przegrywali to również nie udawało im się sięgnąć po choćby jeden punkt. Wyjątkiem od tej reguły było ostatnie spotkanie, w którym ‘Tygrysy’ mierzyły się z BES Boys BLUM. Mecz z Drużyną A miał być powrotem do utartego schematu i to dodatkowo do jej szczęśliwej części. Początek spotkania nie wskazywał na to, że będzie to dla drużyny Wojciecha Strychalskiego łatwa przeprawa. Choć wynik na tablicy wskazywał 8-8 to należy zauważyć, że wynikało to raczej ze sporej liczby błędów Drużyny A, a nie wyrównanej walki, w której obie drużyny walczą punkt za punkt. Kiedy wydawało się, że team Karola Majkowskiego jest w stanie zaskoczyć swojego rywala w pierwszej odsłonie to zaskoczyli bardziej siebie oraz wszystkie osoby oglądające spotkanie. Szanowni Państwo, na półmetku seta, ktoś z niewyjaśnionych przyczyn wyciągnął Drużynie A wtyczkę z prądem i dopiero pod koniec partii udało im się zrobić przejście. Te oczywiście nic im już nie dało. Środkowa partia to set, w którym gracze w czarnych strojach przestali wreszcie popełniać niezliczoną ilość błędów. Efekt był taki, że to właśnie ‘underdog’ przejął inicjatywę w tej odsłonie i na półmetku seta prowadził 9-6. W dalszej części, drużynie BL Volley brakowało pomysłu na sforsowanie zasieków rywali. Dodatkowo, co rusz narażali się oni na skuteczne kontry, bloki czy zagrywkę. Wynik 17-9 mógł szokować, ale tylko osoby, które nie oglądały spotkania na żywo. Ostatecznie partia ta zakończyła się wynikiem 21-13, co oznaczało, że o zwycięstwie w meczu zadecyduje trzeci set. Ten rozpoczął się od tego, co oglądaliśmy w pierwszej odsłonie czyli błędów Drużyny A, które zaprowadziły nas do stanu 10-5 dla faworyzowanej ekipy. O tym, że element, który podkreślamy nie jest wymyślony z czterech liter świadczy fakt, że w całym meczu BL zdobył 19 punktów po ataku i jest to wynik najgorszy ze wszystkich drużyn, które zagrały w środowy wieczór. Żeby nie było, że atakujemy tylko jednych to dla odmiany – Drużyna A popełniła najwięcej błędów. Cóż, równowaga, o której wspominamy sprawiła, że choć ‘Tygrysy’ się nie napociły, to finalnie trzeci set padł ich łupem (21-17).

Zapowiedź – MATCHDAY #18

Po koszmarnym poniedziałkowym dniu meczowym wracamy na parkiety SL3. W środowy wieczór dojdzie do kilku bardzo ważnych spotkań. O godzinie 20:00 będący w nienajlepszej formie Szach-Mat zmierzy się z Hydrą Volleyball Team. Ponadto w pierwszej lidze dojdzie do kilku spotkań, które mogą sporo namieszać w ligowej tabeli. Zapraszamy!

BES Boys BLUM – KRUK Volley

Godz.: 19:00, boisko nr: 1

Wskazanie faworyta środowej konfrontacji jest zadaniem łatwiejszym niż te przed którym stają dzieciaki w przedszkolu musząc dopasować drewniany klocek do odpowiedniej dziury. Wiecie, koło do koła, sześcian do sześcianów itd. Choćbyśmy nie wiadomo jak się bowiem silili, trudno wyobrazić nam sobie scenariusz, w którym ‘Chłopcy’ mieliby pogubić punkty z ‘Krukami’. W ligowej tabeli, obie drużyny na półmetku rozgrywek dzieli bowiem przepaść. W naszym odczuciu podobnie sytuacja wygląda, kiedy pod uwagę weźmiemy umiejętności obu drużyn. Naszej predykcji nie zmienia fakt, że w minionym tygodniu rozgrywek, ‘Chłopcy’ zgubili pierwszy punkt w sezonie. Do podziału punktów doszło w konfrontacji z drużyną BL Volley. Warto zauważyć jednak, że wspomnianego dnia team Ryszarda Nowaka miał pewne problemy kadrowe. Tak czy siak, utyskiwanie na to, że BES Boys BLUM ma tylko 17 na 18 możliwych punktów byłoby nietaktem, na który z pewnością się nie zdobędziemy. Zgoła odmienną sytuację w ligowej tabeli mają gracze w niebiesko-zielonych barwach. Na tę chwilę, team Jakuba Florczaka rozegrał pięć spotkań, w których nie zdołali odnieść ani jednej wygranej. Dodatkowo w zaledwie dwóch spotkaniach udało im się sięgnąć po jeden punkt i na ten moment Kruk Volley pozostaje jedną z ekip, które obrały azymut na czwartą ligę, która powstanie od sezonu Jesień’24.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 3-0

Dream Volley – Złomowiec Gdańsk

Godz.: 19:00, boisko nr: 2

Dziady sezonu? Mówimy tu o ‘Marzycielach’, którzy od początku obecnej edycji, prezentują się koszmarnie. Tak, nie boimy się tego napisać. Występy Dream Volley są bardzo rozczarowujące dla sympatyków drużyny Mateusza Dobrzyńskiego. Kibice ‘Marzycieli’ byli bowiem w ostatnich sezonach przyzwyczajeni do słodkiej lemoniady, a od początku obecnej kampanii, dostają bardzo kwaśny sok z limonek, którego nie da się przełknąć. Nie wiemy czy gracze Dream Volley o tym wiedzą, ale nawet wspomniany kwaśny sok da się jeszcze osłodzić. Aby tak się jednak stało, zespół w niebieskich strojach musi się błyskawicznie ogarnąć i zacząć grać na miarę swojego potencjału. Tylko to pozwoli Dream uratować obecny sezon i uniknąć nerwówki w końcówce sezonu. O to nie będzie bynajmniej łatwo. Rywalem ‘Marzycieli’ będzie bowiem ekipa Złomowca Gdańsk i ktoś kto ogląda zmagania w SL3 uważnie ten wie, że obie drużyny mają ‘rachunki do wyrównania’. Mowa tu rzecz jasna o pamiętnym sezonie Wiosna’22, który był najlepszym sezonem dla obu ekip. Finalnie, choć Złomowiec ograł ‘Marzycieli’ za komplet oczek to w związku z gorszym stosunkiem małych punktów, wylądowali w ligowej tabeli na trzecim miejscu i nie udało im się awansować do elity. Nawiązując jeszcze do historii, warto zwrócić uwagę na fakt, że w czterech dotychczasowych spotkaniach, obie drużyny zanotowały po dwie wygrane. Jak będzie tym razem? Nieco więcej szans na tryumf dajemy graczom Witolda Klimasa.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Maciej Kot): 1-2

Szach-Mat – TGD

Godz.: 19:00, boisko nr: 3

Każda liga ma taką Zaksę, na jaką zasługuje. Profesjonalna Plus Liga ma tę, która w minionym sezonie wygrała zmagania w lidze mistrzów. My mamy tę, która w poprzednim sezonie spadła z pierwszej ligi. Nawiązanie, choć z całą pewnością na wyrost to jednak jakieś analogie znajdujemy. Na długo przed rozpoczęciem sezonu niemal wszyscy byli przekonani, że i jedni i drudzy będą jednymi z głównych faworytów do wygrania ligi. Rzeczywistość okazuje się brutalna dla jednych i drugich. Zostawmy już zespół z Kędzierzyna-Koźla i skupmy się wyłącznie na ‘Szachistach’. Ależ to jest masakra drodzy Państwo. Kurcze, mamy nosa, bo nawet jeśli Szach-Mat w obecnym sezonie na początku wygrywał to styl, w którym tego dokonywał nie pozwalał nam ‘Czarnych’ chwalić. Podskórnie przeczuwaliśmy, że coś tu nie gra. Potwierdzenie naszych słów dostaliśmy w minionym tygodniu, w którym Szach-Mat już drugi raz w obecnym sezonie dostał po łbie. Efekt jest taki, że team Dawida Kołodzieja znajduje się obecnie na ósmymmiejscu w ligowej tabeli. Tak jak mówiliśmy w ostatnim magazynie. Parafrazując kampanię reklamową Mc donalds’a sprzed kilku lat – Szach-Mat trafił do drugiej ligi na chwilę, ale tak im się spodobało, że postanowili zostać tu na dłużej. Miała być przygoda do lata, ale ‘Szachistom’ się coś pomieszało i uznali, że to przygoda na lata. Oczywiście czysto teoretycznie, Szach-Mat może jeszcze odmienić los. Aby tak się stało, team ‘Szachistów’ musi wygrać z TGD za komplet punktów, a następnie z Hydrą. Patrząc na obecną dyspozycję TGD to Szach-Mat ma na to bardzo duże szanse. Po niezłym początku w wykonaniu teamu Maćka Kota, zespół ‘Drogowców’ złapał pewną zadyszkę. Czy ‘Szachistom’ uda się to wykorzystać?

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 2-1

Bossman Team – Old Boys

Godz.: 20:00, boisko nr: 1

Ależ Bossman skomplikował sobie sytuację. Jeszcze do niedawna, do zespołu z puszką piwa w logo trudno było się przyczepić. Bossman wygrał bowiem z brązowymi oraz srebrnymi medalistami poprzedniego sezonu. Dodatkowo był o włos od tego by wygrać również spotkanie z aktualnym Mistrzem SL3 – Eko-Hurtem. Po wspomnianych trzech meczach nie było chyba osoby, która sądziłaby, że dla Bossmana mogłoby zabraknąć miejsca w grupie mistrzowskiej. Sytuacja w pierwszej lidze jest jednak dość dynamiczna i po porażce zespołu Jakuba Kłobuckiego z Flotą Active Team, sytuacja beniaminka pierwszej ligi uległa znacznemu pogorszeniu. Aktualnie, Bossman plasuje się na dopiero siódmym miejscu. Warto zwrócić jednak uwagę na fakt, że do tej pory rozegrali oni wraz z Old Boysami najmniej spotkań spośród wszystkich drużyn w pierwszej lidze. To z kolei szansa na to by ponownie wskoczyć do pociągu. Aby tak się jednak stało, ‘Granatowi’ muszą wygrać środowe starcie z Old Boys, co przecież taką oczywistością nie jest. Przypomnijmy, że oba zespoły miały okazję rywalizować ze sobą w poprzednim sezonie, jeszcze w drugiej lidze. Choć we wspomnianym meczu Bossman również był faworytem, to finalnie zespół z Pruszcza rozbił ich w stosunku 3-0. Jak będzie tym razem? Sądzimy, że gracze Jakuba Kłobuckiego wezmą udany rewanż za spotkanie sprzed kilku miesięcy.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Maciej Kot): 3-0

Kraken – Port Gdańsk

Godz.: 20:00, boisko nr: 2

Choć obie drużyny nie zdążyły rozegrać jeszcze wszystkich spotkań w pierwszej rundzie to w środowy wieczór rozpoczną rundę rewanżową. Cała sytuacja jest związana z faktem, że na długo przed opublikowaniem terminarza, drużyna Fux Pępowo, z którą miały rywalizować obie drużyny wysłała prośbę o to, by w tygodniu 8-12 kwietnia nie grać spotkań. Nie licząc spotkania z Pępowem, obie drużyny w pierwszej rundzie rozegrały mecz z każdym z rywali. Jest to zatem dobry czas na pierwsze podsumowania. Choć przed sezonem wydawało się, że to Kraken ma więcej argumentów by zwojować ligę to rzeczywistość okazała się dla graczy zza wschodniej granicy niezbyt ciekawa. Z pewnością wpływ na aktualną sytuację ma fakt, że już na początku sezonu, z drużyny ‘Bestii’ wypadł założyciel oraz kapitan drużyny – Jurij Charczuk. Finalnie w sześciu rozegranych meczach, Kraken zdołał wygrać tylko trzy razy i aktualnie drużyna, która miała ochotę na awans do drugiej ligi, plasuje się na czwartym miejscu w tabeli. Lepszą sytuację mają za to ‘Portowcy’, którzy w poprzednim sezonie zajęli bardzo niskie – dwunaste miejsce w trzeciej lidze. W trzynastu spotkaniach poprzedniej edycji, Port zdołał wygrać zaledwie cztery razy i była to edycja, o której ‘Granatowi’ chcieliby jak najszybciej zapomnieć. Co ciekawe, choć w obecnej edycji Port zagrał sześć spotkań to już teraz ma tyle samo zwycięstw na koncie ile przez całą poprzednią edycję. Jednym ze zwycięstw był tryumf Portu nad Krakenem. Przypomnijmy, że do pierwszego spotkania obu drużyn doszło 25 marca. Wówczas skończyło się wynikiem 2-1 dla Portu Gdańsk. W naszym odczuciu, nie inaczej będzie tym razem.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Maciej Kot):

Szach-Mat – Hydra Volleyball Team

Godz.: 20:00, boisko nr: 3

Szerzej nieciekawą sytuację Szach-Matu opisaliśmy przy okazji zapowiedzi ich meczu z TGD. W telegraficznym skrócie – jeśli Szach-Mat chce w obecnym sezonie powalczyć o awans do elity to musi w środowy wieczór sięgnąć po dwie wygrane. Planem minimum zdaje się być pięć oczek. Cóż. Patrząc na obecną dyspozycję graczy ‘królewskiej (hehehe) gry’, o dwie wygrane będzie niezwykle trudno. O ile tryumf z walczącą o utrzymanie drużyną TGD zdaje się być obowiązkiem ‘Szachistów’, tak wygrana z Hydrą Volleyball Team zdaje się być bardzo wymagającym zadaniem. W naszym odczuciu to właśnie team Sławomira Kudyby będzie faworytem starcia. Przed rozpoczęciem obecnego tygodnia rozgrywek, Hydra zrównała się liczbą punktów z ówczesnym liderem rozgrywek. To oznacza, że w drodze po awans do pierwszej ligi, Hydra po kwalifikacjach startuje ze swoim bolidem z pierwszej linii. Oczywiście druga część sezonu to zdecydowanie trudniejszy terminarz. Faktem natomiast jest to, że zespół w złotych strojach zdaje się być obecnie w coraz lepszej formie. Czy to pozwoli im ograć Szach-Mat i tym samym odstrzelić ich z walki o wygraną ligi? Dla obu drużyn będzie to bezpośrednie spotkanie numer 4. Póki co, za każdym razem górą był Szach-Mat. Podskórnie przeczuwamy, że pewna era dobiega jednak końca i tym razem, po walce więcej powodów do optymizmu będzie miała ‘Bestia’.

Typ Redakcji: 1-2

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 1-2

Typ Eksperta (Maciej Kot): 1-2

Bossman Team – AIP

Godz.: 21:00, boisko nr: 1

Sezon zaczyna powoli przybierać obraz, który niekoniecznie może podobać się drużynie Adriana Ossowskiego. Po sześciu spotkaniach obecnej edycji, AIP ma na swoim koncie zaledwie dwa zwycięstwa oraz cztery porażki. Niekorzystny bilans sprawia, że do środowego spotkania AIP podchodzi jako szósta drużyna pierwszej ligi. Co gorsze, trzy z czterech drużyn, które w ligowej układance znajdują się pod AIP to ekipy, które rozegrały mniejszą  liczbę spotkań. To sprawia z kolei, że drużynie Adriana Ossowskiego może być trudno powtórzyć wynik z poprzedniego sezonu, w którym skończyli ligowe zmagania tuż za podium. Ba, sądzimy, że na chwilę obecną, AIP nie może być pewne tego, że zdołają utrzymać się w elicie. Sądzimy bowiem, że po środowej konfrontacji z Bossmanem, sytuacja AIP ulegnie jeszcze pogorszeniu. W naszym odczuciu to właśnie team Jakuba Kłobuckiego jest faworytem pojedynku. O sytuacji Bossmana szerzej rozpisywaliśmy się przy okazji ich spotkania z Old Boysami. Uważamy, że zespół w granatowych barwach stanie w środowy wieczór przed bardzo dużą szansą na doskoczenie do czołówki. Niestety działa to w dwie strony. Potencjalne dwie porażki sprawią, że Bossman wyautuje się z grupy mistrzowskiej. To, czego jesteśmy pewni to tego, że w środowy wieczór nie zabraknie emocji.

Typ Redakcji: 2-1

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 2-1

Typ Eksperta (Maciej Kot): 3-0

EKO-HURT – MPS Volley

Godz.: 21:00, boisko nr: 2

Po pięciu spotkaniach obecnego sezonu, ‘Hurtownicy’ zdają się być w idealnym położeniu. Do środowej konfrontacji, team Konrada Gawrewicza podchodzi bowiem jako lider pierwszej klasy rozgrywkowej i drużyna, która jako jedyna, jak do tej pory nie przegrała. Oczywiście, utrzymanie żółtej koszulki lidera wiąże się z tym, że wciąż nie jest rozstrzygnięty wynik konfrontacji pomiędzy CTO Volley z Merkurym, o czym informowaliśmy we wczorajszym komunikacie. Niezależnie od wyniku tamtego spotkania, Eko-Hurt spadłby w tabeli. Należy przy tym podkreślić, że Eko-Hurt ma w tej sytuacji o jedno rozegrane spotkanie mniej. To oznacza z kolei, że jeśli opędzlują wicemistrzów poprzedniego sezonu to będą na doskonałej drodze w kierunku…ok, jest na to zbyt wcześnie. Warto podkreślić fakt, że dla obu drużyn środowe spotkanie będzie meczem szczególnym. Wszyscy pamiętamy bowiem końcówkę poprzedniego sezonu, w którym MPS miał już koronę na głowie, ale siadając na tron się z niewyjaśnionych powodów przewrócili i to Eko-Hurt skończyło z mistrzostwem. Środowe spotkanie to potyczka o całkiem innym ciężarze. MPS nie prezentuje się już tak dobrze jak wówczas i dziś są drużyną, która walczy o utrzymanie. Z pewnością do realizacji celu przydałyby im się punkty w środowy wieczór. O te będzie jednak piekielnie trudno.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 2-1

BL Volley – Drużyna A

Godz.: 21:00, boisko nr: 3

Patrząc na suche wyniki, trudno odnieść wrażenie, że BL Volley gra w obecnej kampanii niezłą siatkówkę. Fakty są bowiem takie, że ‘Tygrysi zespół’ rozegrał w obecnym sezonie sześć spotkań, w których tylko trzykrotnie znajdywał sposób na to, by ograć rywali. Sztuka ta, zespołowi Wojciecha Strychalskiego udawała się w meczach z DNV, Tiger Team czy ACTIVNYMI Gdańsk. To, co z pewnością warto podkreślić na plus to fakt, że jeśli BL wygrywało to zgarniało przy tym komplet punktów. Niestety jest też ciemniejsza strona medalu czyli spotkania, w których BL musiał uznać wyższość Challengersów, Speednetu 2 czy BES Boys BLUM. Tu warto się na chwilę zatrzymać, bowiem BL Volley był pierwszą drużyną, która zdołała zdobyć w obecnej kampanii punkt z BES Boys BLUM. Patrząc na całokształt w wykonaniu ‘Tygrysów’ sądzimy, że za chwilę przyjdą lepsze wyniki. Ba, uważamy, że w środowym spotkaniu z Drużyną A, BL Volley pozostaje wyraźnym faworytem starcia. Sytuacji nie zmienia tu fakt, że w obecnym sezonie, zespół Karola Majkowskiego jest przez nas głównie chwalony. Aktualnie, Drużyna A plasuje się na dziesiątymmiejscu w ligowej tabeli i jeśli sezon kończyłby się właśnie dziś, to team w czarnych strojach byłby o włos od utrzymania się w trzeciej lidze. To jeszcze kilka tygodniu temu brzmiało jak scenariusz science-fiction.

Typ Redakcji: 3-0

Typ Eksperta (Agnieszka Pasternak): 3-0

Typ Eksperta (Maciej Kot): 2-1

Komunikat Organizatora

W meczu CTO Volley – Merkury, rozegranym 8 kwietnia 2024 r., doszło do kontuzji Wojciecha Małeckiego, po której obie drużyny nie wyraziły chęci kontynuowania gry. Opisane zdarzenie miało miejsce przy stanie 20-18 dla Merkurego. W dniu 9 kwietnia odbyły się rozmowy pomiędzy obiema drużynami, w którym jako organizator braliśmy udział. Wszystkie zebrane strony uznały zgodnie, że najoptymalniejszym rozwiązaniem będzie dogranie meczu od stanu, w którym zakończone zostało poniedziałkowe spotkanie. Mecz zostanie dograny przed zakończeniem rundy zasadniczej w pierwszej lidze. Jednocześnie informujemy, że ze względów technicznych oraz problemów związanych z przeniesieniem spotkania na inny termin, spotkanie nie będzie wliczane do tygodniowego zestawienia oraz klasyfikacji generalnej w typerze SL3.