Dzień: 2025-04-23

Kraken – Tufi Team

Nie pomógł ani powracający do składu Dmytro Moroziuk, ani dopisany przed meczem Serhii Bilokin, ani dopingujący drużynę kontuzjowany Maksim Miklasevich. Prawdę mówiąc zaczęliśmy się zastanawiać czy ‘Bestii’ jest w stanie pomóc cokolwiek. W środowej serii gier Kraken potwierdził, że jest daleki z formy, którą team prezentował na początku sezonu Wiosna’25. Porażka z Tufi była już…piątą porażką z rzędu, przy czym aż cztery z nich to porażki w stosunku 0-3. Jako, że reszta ligowej stawki ‘nie śpi’, Kraken osuwa się w tabeli coraz niżej i dziś – zdaje się być pewniakiem ‘do spadku’. Już od początku spotkania to, co rzucało się w oczy to dysproporcja w organizacji gry. To Tufi było bardziej poukładaną drużyną i szybko objęli prowadzenie 8-4. W dalszej części Kraken prezentował się już lepiej, ale na dobrze dysponowanych rywali to nie wystarczyło. Wynik? 21-18 dla faworyta. Środkowa odsłona to przewaga drużyny nieobecnego Mateusza Woźniaka. Po punktach Piotra Watusa oraz Wojciecha Paszylka, Tufi objęli prowadzenie 10-7 i choć drużynie Krakena nie można odmówić ambicji, to atuty sportowe były po stronie ex-pierwszoligowca (21-16). Nie inaczej było w ostatnim secie. Po świetnej grze w systemie blok-obrona drużyny Tufi Team, objęli oni prowadzenie 6-2 i już na początku ‘ustawili seta pod siebie’. W dalszej części ‘Tuffiki’ powiększyli swoją przewagę do stanu 14-8 i finalnie bez najmniejszych problemów wygrali do 16. Kolejną rewelacyjną informacją było to, że swoje spotkanie w stosunku 0-3 przegrała drużyna Old Boys, co zdecydowanie zwiększyło szansę Tufi na awans do elity – brawo!

ACTIVNI Gdańsk – Siatkersi

Położenie Siatkersów po środowym meczu z ACTIVNYMI? Rewelacyjne, z czego nie każdy zdaje sobie sprawę. Aktualnie team Macieja Tarulewicza plasuje się na czwartym miejscu w ligowej tabeli i mają tyle samo punktów co VB Sulmin. Choć Siatkersi rozegrali o jedno spotkanie mniej, to kluczową informacją jest to – z jakimi rywalami będą w dalszej części sezonu rywalizowali. Team Siatkersów zmierzy się bowiem z Craftveną, Only Spikes, SiiPower oraz TKKF Orlen. To oznacza z kolei, że podium rozgrywek jest jak najbardziej realnym scenariuszem. Wracając jednak do środowego wieczoru – ależ to była dominacja. Ależ to było lanie, co by nie było – faworyta spotkania. Ok – team ACTIVNYCH może tłumaczyć swoją dyspozycję problemami kadrowymi, ale prawdę mówiąc – do końca tego nie kupujemy. Dzieje się dokładnie to, o czym wspominaliśmy wielokrotnie. ACTIVNI byli beneficjentami terminarza, w którym rywalizowali już z całym dołem ligowej stawki. Kiedy zmienili się rywale – zmieniła się również gra drużyny Artura Kurkowskiego, która przy Siatkersach była wersją beta. Była jak niezbyt rozgarnięty kuzyn, który przyjeżdża na wakacje do dużego miasta. Była jak Barkom-Każany Lwów przy Jastrzębskim Węglu. Precyzując – byli dziadami. Po potężnych problemach w przyjęciu ‘zagry’ rywali, rozpoczęli seta od stanu…2-9! Choć w dalszej części seta się ogarnęli, to i tak – Siatkersi wygrali partię wysoko (21-13). Środkowa odsłona jakoś przesadnie się nie różniła. Nadal oglądaliśmy dominację zespołu Macieja Tarulewicza zakończoną zwycięstwem do 15! Ostatni ‘rozdział’ środowego grania rozpoczął się od egzekucji na zagrywce (7-1). Mimo, że Siatkersi się po chwili pogubili i rywale złapali oddech (9-9), po chwili nastąpiła kontynuacja kanonady zakończona zwycięstwem Siatkersów do 16. Wow – brawo!

MysterElektroRockets – Tiger Team

Po środowym meczu naszła nas myśl…co jeśli Tiger Team się tylko droczył i przegrał na początku dwa spotkania dla niepoznaki byśmy zdjęli z nich presję? Fakty są jednoznaczne. Po meczu z MysterElektroRockets, team Dawida Staszyńskiego ma na swoim koncie już sześć zwycięstw z rzędu, a obok takiego wyniku – trudno przejść obojętnie. Trzeba jednak przyznać, że w środowy wieczór o tryumf nie było łatwo. Jednocześnie warto podkreślić, że mecz był bardzo zacięty i mógł się podobać. Lepiej w pierwszej odsłonie radzili sobie gracze Tiger Team, którzy w szczytowym momencie prowadzili…12-5. Czwarta liga rządzi się jednak swoimi prawami. Już po chwili ‘Tygrysy’ popełnili masę błędów, po których czarna tablica wyników wskazywała remis 14-14! Choć team Dawida Staszyńskiego pchał się ewidentnie w gips, to po świetnej serii na zagrywce Przemysława Masznera cieszyli się ze zwycięstwa do 18. Środkowa odsłona? Chcielibyśmy, aby tak wyglądały wszystkie mecze w czwartej lidze. Gra na przewagi, zwroty akcji czy wreszcie spore emocje. Do pewnego momentu lepiej wiodło się graczom Tigera, którzy po ataku Marcina Kwidzińskiego prowadzili 17-15. Po dwóch arcy-ważnych blokach Mateusza Szematowicza, team z Karczemek wrócił jednak do gry i to oni prowadzili 18-17. Końcowa faza seta to dwa błędy drużyny Tiger Team, po których mieliśmy remis w setach (24-22). Decydujący o zwycięstwie set to wyraźna przewaga Tiger Team, który po atakach Marcina Kwidzińskiego oraz Przemysława Masznera, objął prowadzenie 15-10. W odróżnieniu od drugiego seta – tym razem postawili kropkę nad ‘i’ i dzięki wygranej – powiększyli swoje szanse na awans do trzeciej klasy rozgrywkowej – brawo!

BL Volley – MiszMasz

Osoby znające realia Inter Marine SL3 zdawały sobie doskonale sprawę z faktu, że dla obu drużyn było to absolutnie kluczowe spotkanie w kontekście utrzymania w trzeciej lidze. Wynik 2-1 sprawia, że owszem – BL zrobił bardzo ważny krok w kierunku utrzymania, ale z drugiej strony – szanse MiszMaszu nie zostały całkowicie przekreślone. Z całą pewnością – drużynie Jakuba Waszkiewicza będzie śnił się po nocach pierwszy set rywalizacji. Gdyby bowiem MiszMasz go wygrał – a miał ogromną szansę, to dziś mieliby o wiele lepszą sytuację. Inauguracyjna partia obfitowała w zwroty akcji. Najpierw piłki setowe mieli gracze BL Volley (20-18). Po chwili MiszMasz zdobył trzy punkty z rzędu (21-20), ale finalnie – BL zdołał odwrócić losy rywalizacji i wygrał tę partię do 21! Środkowa odsłona do stanu 16-16 była niezwykle wyrównana, a wytypowanie drużyny, która wygra – było wróżeniem z fusów. Sytuacja stała się klarowniejsza po punktach Jakuba Waszkiewicza oraz Łukasza Grabki. Tuz po nich MiszMasz objął prowadzenie 19-17 i po chwili doprowadził do wyrównania stanu rywalizacji (21-17). Ostatni set środowego spotkania to wyraźnie lepsza gra BL Volley, na co nie do końca może wskazywać ‘suchy wynik’. Po asie serwisowym dobrze dysponowanego Marka Podolaka, BL objęli prowadzenie 9-5. Dalsza część seta to gonitwa MiszMasz, którzy doprowadzili do wyrównania przy stanie 17-17. Ostatnie słowo należało jednak do zespołu Wojciecha Strychalskiego, który wygrał tę partię do 18, a cały mecz w stosunku 2-1.

Szach-Mat – Eko-Hurt

Absolutnie wszystkie znaki wskazywały na to, że to Szach-Mat wygra środowe spotkanie. Nie dość, że ‘Szachistom’ szło w obecnym sezonie zdecydowanie lepiej i zdawali się być absolutnym pewniakiem do grupy mistrzowskiej, to mieli również lepszy bezpośredni bilans spotkań z Eko-Hurtem. Warto tu zaznaczyć, że mówimy o całej historii obu drużyn. Nawet wtedy, gdy Szach-Mat walczył o utrzymanie, a Eko-Hurt zdobywał kolejne medale w Inter Marine SL3. Jedynym aspektem, który po przemyśleniu sytuacji mógł przemawiać na korzyść ‘Hurtowników’ to fakt, że Szach-Mat radził sobie w obecnej kampanii lepiej z drużynami z ‘czuba tabeli’. Środowa konfrontacja zaczęła się zdecydowanie lepiej dla ‘Hurtowników’, którzy wykorzystali absolutną nerwówkę i presję, która towarzyszyła rywalom. Już na półmetku seta Eko-Hurt objął prowadzenie 11-5 i mając lepszą zagrywkę i przyjęcie – w dalszej części nie dali już sobie zrobić krzywdy, wygrywając finalnie do 14. Środkowa partia była już bardziej wyrównana, co nie oznacza bynajmniej, że Szach-Mat przestał psuć. Po serii błędów u graczy ‘królewskiej gry’, Eko-Hurt objął prowadzenie 14-11. W dalszej części seta to Eko-Hurt zaprezentowało jednak całą gamę niechlujstwa, po której niemal pewna wygrana wymknęła im się z rąk (19-18). Ostatecznie Szach-Mat pogrążył się w dużej mierze sam. Najpierw zagrywkę zepsuł Jakub Król, a następnie dzieła zniszczenia dokonał były gracz Szach-Matu – Sebastian Rydyger (21-18). Ostatni set środowej rywalizacji rozpoczął się lepiej dla ‘Szachistów’, którzy wykorzystali problemy w przyjęciu rywali (14-11). Choć Eko-Hurt zdołał doprowadzić do wyrównania po 15, to w końcówce seta zdecydowanie lepiej zaprezentowali się gracze Szach-Matu, którzy po kilku punktach Jakuba Króla, wygrali partię do 16. Niestety dla nich – marne to pocieszenie. A Eko-Hurt? Coś co do niedawna wydawało się abstrakcją zaczyna być nadzieją. Kto wie – być może nie wszystko jest jeszcze stracone?

Old Boys – MPS Volley

Co to ma być? Jak to wytłumaczyć? Gdzie sens? Gdzie logika? Po dwóch spotkaniach MPS-u w obecnym tygodniu rozgrywek mnożą się pytania, a sensownych odpowiedzi brak. We wtorkowej serii gier MPS był dość wyraźnym faworytem z walczącą o utrzymanie drużyną Inter Marine Masters. Jak możecie się domyślić – padł wynik 0-3. Po wspomnianej, dotkliwej porażce – MPS mierzył się z innymi ‘Dziadkami’. Tym razem ich rywalem była ekipa Old Boys i to team z Pruszcza Gdańskiego był wyraźnym faworytem starcia. Już pierwszy set rywalizacji pokazał, że nastąpił jakiś ‘błąd w Matrixie’. Dość nieoczekiwanie – ofiary stały się oprawcami i na odwrót. Po wyrównanym – niemal całym pierwszym secie, na tablicy wyników mieliśmy remis po 17. W końcowej fazie seta gracze z Pruszcza Gdańskiego jednak całkowicie stanęli i po trzech błędach oraz ataku najlepszego gracza meczu – Romana Grzelaka, MPS cieszył się z wygranej do 17! Środkowa odsłona to zdecydowanie najciekawsza partia w meczu. Przez niemal całego seta wydawało się, że Old Boys’i doprowadzą za chwilę do wyrównania w setach. Ich komfortowa sytuacja trwała bowiem do stanu 17-15. Parafrazując klasyka, po chwili ‘coś się, coś się jednak zepsuło’. Po kilku atakach wspomnianego wcześniej MVP oraz, a jakże – błędach graczy w białych trykotach, z wygranej drugiego seta cieszyła się drużyna Jakuba Nowaka. Ogromne rozczarowanie, którym bez wątpienia była porażka w dwóch pierwszych setach podziałała na MPS w najgorszy możliwy sposób. Szanowni Państwo – tego mentalu nie dało się już pozbierać i przypuszczamy, że Old Boys przegraliby tę partię nie tylko z MPS-em, ale również w którymś z czwartoligowców. Brak przyjęcia po ‘białej stronie siatki’ sprawił, że MPS wysunął się na prowadzenie 10-5 i po chwili cieszyli się z bardzo ważnego kompletu punktów – brawo!