Wtorkowe spotkanie było anonsowane jako mecz drużyn, które choć były blisko – nie zdołały załapać się do grupy mistrzowskiej. Na finiszu rundy zasadniczej, BVT musiało uznać wyższość Kryj Ryj natomiast Craftvena – Chilli Amigos. W naszym odczuciu nieznacznym faworytem starcia była ekipa ‘Rzemieślników’. Początek spotkania nie rozpoczął się jednak dla nich zbyt dobrze. Po ataku dobrze dysponowanego w ostatnim czasie Sergiusza Kota, zespół w biało-czarnych barwach objął prowadzenie 9-5. Po chwili team ‘Bobrów’ popełnił jednak kilka błędów i na półmetku seta mieliśmy remis po 11. Wyrównaną walkę oglądaliśmy do stanu po 17. Końcówka seta to skuteczne ataki Krzysztofa Lewandowskiego oraz Michała Markiewicza, które zapewniły Craftvenie pierwszy punkt w meczu (21-19). Środkową odsłonę zapamiętamy z trzech ataków Jędrzeja Szadejko, po których ‘Rzemieślnicy’ wysunęli się na prowadzenie 7-2. W dalszej części seta Craftvena kontynuowała świetną grę i w konsekwencji wygrali wysoko do 12. Prawdę mówiąc mogło być jeszcze wyżej, ale w końcówce seta Karol Fidurski zdołał zniwelować nieco straty swojej drużyny. Ostatnia odsłona do pewnego momentu przypominała wydarzenia z środkowej partii. Po kilku skutecznych atakach ‘Markusa’, Craftvena objęła prowadzenie 11-6. Choć do tego momentu ‘Bobry nie rokowały’ to w dalszej części seta zdołali wykorzystać przestój przeciwników i doprowadzić do wyrównania po 17. Końcówka seta to więcej jakości po stronie Craftveny, która uniknęła błędów i zapewniła sobie komplet punktów, który przypieczętował im szóste miejsce w czwartej lidze. Cóż – na wiosnę będzie lepiej.
Dzień: 2024-11-19
Kraken Team – Chilli Amigos
To koniec pięknego snu Chilli Amigos. Począwszy od października, drużyna Grzegorza Walukiewicza wygrała osiem spotkań z rzędu i na chwilę awansowała w ligowej tabeli na fotel wicelidera. Niestety w swoim ostatnim meczu – z Krakenem, ‘Amigos’ przegrali co w połączeniu z wygraną Bruxeli zepchnęło ich na trzecie miejsce. Mimo to wciąż są bardzo blisko podium rozgrywek i meczu barażowego. Aby stało się inaczej, dziś wieczorem Aqua Volley musi ograć BRUXELE Wear za komplet punktów co przy obecnej dyspozycji obu drużyn jest dość mało prawdopodobne. Jeśli chodzi o wtorkowe spotkanie to nie ma się co czarować – drużynie w czerwonych strojach w konfrontacji z świeżo upieczonym Mistrzem IV ligi, zabrakło sportowych argumentów. Pierwsza odsłona była wyrównana, ale tylko do stanu 9-9. W dalszej części po kilku atakach Roberta Skwiercza, Kraken wysunął się na prowadzenie 16-10 i po chwili wygrał seta do 12. Środkowa odsłona to kontynuacja przewagi faworyzowanej ekipy, która podobnie jak w pierwszym secie – odpaliła się dopiero w drugiej części. Do półmetka było bowiem 10-9. W dalszej fazie seta Kraken był dla swoich rywali zbyt szybki i ci nie mogli tak często jak zawsze śpiewać swojej ulubionej przyśpiewki ‘czapeczka na zimę’ (21-12). Opis ostatniego seta moglibyśmy w zasadzie skopiować z tego co pisaliśmy wyżej. Wyrównana gra do połowy i odjazd faworyzowanego rywala, który skończył zmagania z kompletem 13 zwycięstw z rzędu. Wow – brawo!
Inter Marine Master – Kraken
Spotkanie pomiędzy ‘Mastersami’ a ‘Bestią’ było anonsowane jako hit wtorkowej serii gier. Nie ma się co przesadnie temu dziwić, bo kto wie czy wynik spotkania nie zadecyduje o ostatecznym kształcie podium trzeciej ligi. W naszym odczuciu nieznacznym faworytem spotkania była ekipa Inter Marine Masters, która podchodziła do spotkania po kapitalnej serii ośmiu zwycięstw z rzędu. Już przed meczem ostrzegaliśmy ich jednak, że Kraken jest drużyną bardzo mocną, która wciąż ma drugoligowe aspiracje. Wtorkowe spotkanie rozpoczęło się od wyrównanej gry obu ekip, która zaprowadziła nas do stanu po 12. Wydawało się, że kluczowym momentem seta były dwa błędy po stronie ‘Bestii’. Po chwili asem serwisowym ‘poprawił’ Wiktor Chełmiński, po którym gracze w białych strojach prowadzili 17-14. Końcówka seta to jednak festiwal błędów w wykonaniu ‘Mastersów’, którzy do końca seta nie zdobyli ani jednego punktu przy aż siedmiu oczkach rywali (21-17). To co nie udało się drużynie Andrzeja Masiaka w pierwszym secie, zrobili w środkowej odsłonie. Precyzując – w połowie seta zdołali wyjść na prowadzenie 12-9. Po chwili gracze Krakena popełnili błąd ustawienia, po którym Inter Marine Masters prowadzili już 17-11 i po chwili mogli cieszyć się z wyrównania (21-16). Ostatnia odsłona to przespany początek graczy w białych strojach. Po kilku składnych akcjach teamu Jurija Charczuka, Kraken objął prowadzenie 8-2. Choć z czasem ‘Mastersi’ próbowali odrabiać straty to finalnie Kraken wygrał do 16 a cały mecz 2-1. Mimo że team zza wschodniej granicy wskoczył w tabeli nad Inter Marine to trudno wyobrazić nam sobie scenariusz, w którym Kraken ograłby Spontana za komplet punktów i drużyny zachowałyby status quo.
BL Volley – Maritex
Ligowe ostatki obu drużyn. Choć przed BL Volley jeszcze jedno spotkanie to wszystko wskazuje na to, że we wtorkowy wieczór ‘Tygrysy’ miały ostatnią szansę w obecnym sezonie na tryumf. Zespół w biało-pomarańczowych barwach rywalizował bowiem z Maritexem, któremu w obecnym sezonie nie wiodło się zbyt dobrze. Dziś zmierzą się z kolei z Czerepachami i cóż – nie dajemy im większych szans na tryumf. Pierwszy set wtorkowej rywalizacji to szarpana gra. Początek był lepszy w wykonaniu Maritexu, który po dobrych zagrywkach wysunął się na prowadzenie 8-6. Po chwili BL Volley odzyskali kontrolę i po atakach Damiana Chojnackiego oraz Wojciecha Kiełba, objęli prowadzenie 13-10. Druga część seta to przewaga Maritexu, którzy po atakach Rafała Siduna zapewnili sobie pierwszy punkt w meczu (21-18). Środkowa odsłona to wyrównana gra obu drużyn do stanu 11-10 dla Maritexu. Druga część seta to jednak wyraźna przewaga zespołu, który do wtorkowego wieczoru nie miał zapewnionego utrzymania. Po skutecznej zagrywce oraz ataku Kacpra Iwaniuka, Maritex objął prowadzenie 15-11 i w dalszej części seta trzymał rywala na dystans gwarantując sobie czwarte zwycięstwo w sezonie i zapewnienie utrzymania (21-18)! W ostatnim secie rywalizacji, Maritex miał nawet szansę na trzeci punkt. Choć po skutecznym bloku Wojciecha Kiełba przegrywali 10-15 to w dalszej części zdołali zniwelować straty do jednego oczka (17-18). Ostatnie słowo należało jednak do ‘Tygrysów’, którzy wygrali tę partię do 18.
Oliwa Team – MiszMasz
W ostatnim magazynie oraz zapowiedziach przedmeczowych informowaliśmy o tym, że Oliwa Team może mieć we wtorek spore problemy kadrowe. Wydawało nam się, że w takiej sytuacji MiszMasz nie pozostaje bez szans w rywalizacji z faworyzowanym przeciwnikiem. To dawało im promyk nadziei związany z kwestią zapewnienia sobie utrzymania. Cóż – nadzieję zostały szybko rozwiane, bo jak się okazało na sali – MiszMasz również nie wystąpił pełnym składem. Już na początku rywalizacji MiszMasz miał problem z czytaniem gry przeciwników, którzy grali na dwóch rozgrywających. Po kilku składnych akcjach drużyny, Oliwa wysunęła się na prowadzenie 10-3 i bez najmniejszych problemów sięgnęła po pierwszy punkt w meczu. Środkowa partia była zdecydowanie najciekawszym fragmentem meczu. Po długiej serii ataków w out w wykonaniu Oliwy, MiszMasz dość niespodziewanie wysunął się na prowadzenie 16-11. Choć po bloku Macieja Siacha prowadzili 20-17 i mieli kilka piłek setowych to w końcówce byli całkowicie bezradni wobec serii udanych akcji Kamila Krasińskiego (22-20). Ostatni set to wyraźna przewaga Oliwy, która w końcowej fazie seta pozwoliła sobie na nieco nonszalancji próbując podbić dorobek punktowy nominalnego libero – Adriana Marcinkiewicza. Finalnie team ‘z serca Gdańska’ nie miał problemów z tym by wygrać do 18, a cały mecz 3-0.
BRUXELA WEAR – Kryj Ryj
Choć w obecnym sezonie były wzloty i upadki to na końcu ważne jest to, że BRUXELA WEAR zapewniła sobie bezpośredni awans do trzeciej ligi, z której spadli po sezonie Wiosna’24. Wrócić po spadku jest cholernie trudno. Wystarczy spojrzeć jak radzą sobie obecnie spadkowicze z drugiej do trzeciej ligi. Maritex, Oliwa, MiszMasz. Historycznie było podobnie więc tym większy szacunek dla zespołu Jakuba Florczaka. Wtorkowe zwycięstwo nie było przepchnięte kolanem czy osiągnięte cudem. Nie – była kontrola przez cały mecz i pewna wygrana za komplet punktów, potwierdzająca, że awans Bruxeli się najzwyczajniej w świecie należał. Pierwsza odsłona rywalizacji rozpoczął się od bardzo mocnego uderzenia drużyny w czarnych strojach. Po chwili od pierwszego gwizdka sędziego, BRUXELA prowadziła już 9-2! W dalszej fazie seta, gra się nieco wyrównała i kiedy po ataku Ryszarda Rakowicza było 16-13, wydawało się, że być może odwrócą oni losy rywalizacji. BRUXELA zareagowała na to jednak w najlepszy możliwy sposób i po chwili cieszyli się z wygrania seta do 16. Środkowa odsłona to zdecydowanie najciekawszy set. Kilka zdań wcześniej wspomnieliśmy o kontroli BRUXELI przez cały mecz. Cóż – był fragment gdzie było nieco inaczej. Po dwóch punktach Miłosza Kitowskiego, Kryj Ryj prowadził nawet 17-14. Po chwili popełnili jednak kilka błędów i po dobrej końcówce Damiana Grabowskiego, ‘Leniwce’ sięgnęły po drugi punkt w meczu. To rzecz jasna jeszcze bardziej podkręciło morale drużyny, która w trzecim secie ‘zmiotła rywala z planszy’. Choć do pewnego momentu było ‘tylko’ (12-9) to w drugiej części seta, Kryj Ryj zupełnie ‘stanął’ i nie był już w stanie nawiązać walki. BRUXELO – Gratulacje!
AXIS – Flota TGD Team
Mecz, którego stawką było utrzymanie w drugiej klasie rozgrywkowej. W lepszym położeniu byli gracze AXIS, którzy przy wygranej w stosunku 2-1 zapewnialiby sobie utrzymanie. Byłoby tak dlatego ponieważ mieli oni lepszy stosunek małych punktów niż Challengersi. Jeśli chodzi o Flotę TGD – choć wygrana była jak wypasiony prezent pod choinkę, nie zapewniła im jeszcze utrzymania w drugiej lidze. Sam mecz rozpoczął się lepiej dla graczy w czerwonych strojach, którzy dość szybko wypracowali sobie przewagę i pod koniec seta prowadzili 19-14. Wówczas Flota TGD zaczęła gonić, ale finalnie AXIS (TYM RAZEM) zdołało uciec sprzed topora. Środkowa odsłona to zwrot akcji, w którym to gracze Karoliny Kirszensztein prowadzili grę. Po serii błędów zespołu w czerwonych strojach, Flota objęła prowadzenie 15-9 i po chwili cieszyła się z doprowadzenia do wyrównania w setach (21-16). Ostatni set rywalizacji to horror, który będzie śnił się drużynie AXIS przez najbliższe kilkanaście dni. Trudno będzie zapomnieć bowiem o tym, że przez niemal całego seta, AXIS prowadziło grę i byli już o włos od wygranej i zagwarantowania sobie utrzymania. Co się wydarzyło? Ano to, że podobnie jak w pierwszym secie, AXIS zaczęło trwonić w końcówce wypracowaną zaliczkę. Z wyniku 19-16 było po chwili 20-20. Końcówka to wymiana ciosów z obu stron, która przyniosła ostatecznie happy-end drużynie Floty TGD. Tak jak wspomnieliśmy wcześniej – na ostateczne rozstrzygnięcia w drugiej lidze przyjdzie nam jednak poczekać. Wszystko wskazuje na to, że we wtorek poznaliśmy pierwszego spadkowicza – drużynę AXIS.
Wolves Volley – Bayer Gdańsk
W zapowiedziach przedmeczowych pisaliśmy o tym, że aby być w pełni spokojnym utrzymania, Wolves Volley muszą we wtorkowy wieczór zdobyć co najmniej jeden punkt. Owszem z czasem okazało się, że tego punktu tak naprawdę nie potrzebowali, ale istniało ryzyko, że MiszMasz wygra swoje spotkanie za komplet punktów. Początek spotkania to przewaga ‘Watahy’, która po punktowym ataku Krzysztofa Mrożka, objęła prowadzenie 10-6. Nie minęło kilka minut a po dwóch asach serwisowych Mateusza Michalskiego to Bayer objął prowadzenie 13-12. W drugiej części seta to ‘Aptekarze’ prowadzili grę i po chwili cieszyli się z wygranej do 17. Środkowa odsłona rozpoczęła się identycznie jak premierowa partia. Po kilku wymianach, Wolves Volley objęli prowadzenie 10-6. Po pierwszym secie, gracze Wolves Volley wyciągnęli jednak wnioski i w dalszej części seta nie dali ‘urosnąć’ swoim rywalom. W końcówce po udanych akcjach Michała Łubińskiego czy Szymona Merskiego, gracze w czarnych strojach cieszyli się z wyrównania i zapewniania sobie utrzymania w lidze. Ostatnia odsłona to wyraźna przewaga ‘Aptekarzy’. Gracze Damiana Harica już na początku odskoczyli rywalom na trzy punkty (8-5) i w dalszej części kontrolowali przebieg gry wygrywając finalnie do 14. Mimo bardzo trudnej pierwszej części sezonu, team z Olivii Business Center pokazał charakter i sezon Jesień’24 kończy z 18 oczkami na koncie. Wow, co za metamorfoza. Mega robota!