Dzień: 2024-04-25

Szach-Mat – 22 BLT Malbork

Do bezpośredniego starcia na szczycie drugiej ligi obie drużyny przystąpiły w doskonałych nastrojach. Te wynikały z faktu, że chwilę wcześniej obie ekipy zainkasowały komplet punktów. Szach-Mat rozprawił się z MiszMaszem, natomiast 22 BLT z Dream Volley. Jeśli chodzi o bezpośredni pojedynek, do którego doszło o 21:30 to już w zapowiedziach wskazywaliśmy na to, że w naszych oczach faworytem pozostają gracze Szach-Matu, którzy w ostatnim czasie zdawali się być w lepszej formie. Mimo to, to gracze Szymona Szymkowiaka lepiej weszli w mecz. Po uruchomieniu dobrze funkcjonującego środka, zespół w niebieskich strojach objął prowadzenie 7-5. Niestety dla nich – z czasem uwypuklił się w ich szeregach problem na skrzydłach, gdzie niejednokrotnie gracze w niebieskich barwach atakowali albo w out albo w siatkę. Błędy rywali zostały wykorzystane przez ‘Szachistów’, którzy po ataku Dawida Kołodzieja objęli prowadzenie 16-13 i po chwili wygrali pierwszego seta do 17. Środkowa odsłona rozpoczęła się od przewagi Szach-Matu na siatce. Gracze w czarnych koszulkach dość często wyblokowywali rywali, po czym wyprowadzali skuteczne kontry, po których objęli prowadzenie 12-8. Mimo, że z czasem prowadzili już 18-14, to w końcówce ‘Lotnicy’ zniwelowali stratę do jednego oczka (20-19). Ostatnie słowo w secie należało jednak do ‘Szachistów’, którzy po ataku ‘Kołka’ cieszyli się z wygranej meczu (21-19). Ostatni set rywalizacji to zwrot akcji. Po stronie BLT uaktywniły się wreszcie skrzydła, które w trzeciej partii były mocną stroną teamu z Malborka. Jeśli chodzi o Szach-Mat, to team w czarnych strojach zaczął popełniać w tej odsłonie sporo błędów i zbierając to wszystko do kupy, dało nam to wygraną BLT do 17. Po podziale punktów, obie drużyny zrównały się dorobkiem w ligowej tabeli i wciąż mają szansę na awans do elity.

CTO Volley – Bossman Team

‘Bęben maszyny losującej jest pusty, następuje zwolnienie blokady i rozpoczynamy losowanie’. Słowa słynnego Pana Lotto jak nic oddają to, co wyprawia się w ostatnim czasie w Bossmanie. Wygląda to mniej więcej tak, że w momencie, kiedy uznajemy, że jako beniaminek mogą mieć problem – wygrywają i grają świetnie. Kiedy widzimy, że grają świetnie? Myślimy, że kolejne mecze również takie będą, co oczywiście po chwili jest weryfikowane. Kiedy grają najgorsze spotkania w sezonie? Ponownie uznajemy, że Bossman nie jest taki mocny jak mogło się kiedyś wydawać. I co? I znowu następuje zwrot akcji, który sprawia, że team Kuby Kłobuckiego ogrywa CTO Volley i robi bardzo duży krok w kierunku zapewnienia sobie grupy mistrzowskiej. Na ostateczne rozstrzygnięcia trzeba poczekać co prawda do poniedziałkowego wieczoru, ale w naszym odczuciu, Bossman jest już naprawdę bliski realizacji celu. Aby na samym finiszu wypaść z czołowej piątki – Old Boysi muszą wygrać z Eko-Hurtem, co umówmy się – będzie turbo trudne. Jeden punkt nie wystarczy, bo to Bossman ma lepszy stosunek małych punktów. Oj, lubią chłopaki w emocje i zwroty akcji. A ich czwartkowi przeciwnicy? Cóż – nie sposób nie wspomnieć ponownie o tym, że przed rozpoczęciem sezonu CTO zdawał się być jednym z głównych pretendentów do tytułu. Ok – w czwartek, ‘Pomarańczowi’ zapewnili sobie czołową piątkę i jest to wynik lepszy niż w poprzednim sezonie. Nos podpowiada nam jednak, że plan na obecną kampanie był jednak inny.

Craftvena – Kraken

Czwartkowe spotkanie było drugim bezpośrednim meczem pomiędzy drużynami w Siatkarskiej Lidze Trójmiasta. Po raz pierwszy, zespoły spotkały się nieco ponad miesiąc temu. Wówczas Kraken nie miał większych problemów z tym by wygrać za komplet punktów. Prawdę mówiąc, wobec rosnącej formy drużyny Jurija Charczuka oraz niezbyt ciekawej Craftveny wygrana za komplet oczek zdawała się być ‘pewniaczkiem’. Już chwilę po pierwszym gwizdku sędziego przekonaliśmy się, że Craftvena nie zamierza oddawać punktów bez walki. Pierwszy set to nieco szarpana gra obu drużyn. Lepiej w boiskowym ‘chaosie’ radzili sobie gracze zza wschodniej granicy, którzy po bloku oraz skutecznej zagrywce Dmytro Hurtovyia, objęli prowadzenie 14-11. Nieustępliwa Craftvena doprowadziła jednak z czasem do wyrównania po 17, a w końcówce byli nawet bliżsi zdobycia punkt niż faworyzowany rywal (19-18). Mimo dobrej szansy, ostatnie słowo w secie należało do ‘Bestii’, która wygrała partię do 19. Środkowa odsłona to najmniej ciekawy fragment meczu. Kraken dość szybko wrzucił wysokie obroty i wykorzystując nerwy w obozie rywali objął prowadzenie 10-5. Mimo wysokiego prowadzenia, Kraken raz jeszcze postanowił ‘pchać się w gips’. Po kilku błędach w środkowej fazie seta oraz przy akompaniamencie okrzyków Jędrzeja Szadejko, Kraken stracił prowadzenie i na tablicy wyników pozostała skromna zaliczka (16-15). Końcowa faza seta to jednak fragment, w którym Kraken się przebudził i finalnie wygrał do 16. Dwa pierwsze sety pokazały jednak, że ‘Rzemieślnicy’ swoją postawą zasłużyli na jeden punkt w meczu. Trzecia odsłona rozpoczęła się lepiej dla faworyzowanej ‘Bestii’ (9-7), jednak po zagrywce ‘Markusa’ Craftvena doprowadziła do wyrównania po 10. Druga część seta to świetna postawa zespołu ‘Rzemieślników’, którzy udowodnili, że potrafią grać w siatkówkę, a ich aktualna pozycja w tabeli to wypadkowa gorszego okresu (21-13).

Szach-Mat – MiszMasz

Czwartkowy wieczór zdawał się być tym, o którym zwykło się mówić ‘być albo nie być’. No więc Szach-Mat zadecydował, że mając taki wybór woli jednak być w gronie drużyn walczących o awans do elity. Pierwszym rywalem ‘Szachistów’ była ekipa MiszMaszu, która broni się aktualnie przed spadkiem do trzeciej ligi. Zestawienie ze sobą tych dwóch konkretnych drużyn sprawiło, że przed meczem uznaliśmy, że Szach-Mat zgarnie pełną pulę. Największe problemy ze sforsowaniem zasieków rywali, Szach-Mat miał w premierowej odsłonie, która przez bardzo długi moment nie wskazywała na to, która z drużyn ją wygra. Choć Szach-Mat lepiej rozpoczął (7-3), to z czasem gra obu drużyn się wyrównała i po skutecznym bloku Przemysława Malujdy na tablicy wyników mieliśmy remis po 14. Pod koniec seta i skutecznym ataku Mateusza Berbeki, Miszmasz był o dwa małe kroki w kierunku sprawienia dużej niespodzianki. Choć gracze Michała Grymuzy prowadzili 19-18, to w końcówce popełnili dwa błędy i finalnie pierwszy set powędrował do ‘Szachistów’. Środkowa odsłona to jednostronne widowisko, w którym gracze MiszMaszu ograniczyli się do roli statystów. Była to partia, w której MiszMasz nie wyglądał zbyt dobrze, ani w przyjęciu, ani obronie, a co za tym idzie w żadnym elemencie. Wynik? 21-11 i zmiana stron. Ostatni ‘rozdział’ rywalizacji nie przyniósł nowych okoliczności, o których w SL3 mówiłoby się miesiącami. Faworyzowana ekipa zrobiła to, co do nich należało (21-16) i po chwili przygotowywali się już do hitowego starcia z 22 BLT Malbork.

ACTIVNI Gdańsk – BES Boys BLUM

Z pewnością nie tak wyobrażali sobie obecny tydzień rozgrywek ACTIVNI Gdańsk. Niestety dla teamu Artura Kurkowskiego, ale dwa mecze z obecnego tygodnia pokazały, że przed ACTIVNYMI jeszcze długa droga by doskoczyć do poziomu najlepszych drużyn z obecnego sezonu. Prawda wygląda bowiem tak: ACTIVNI – Challengers – w łeb (0-3) ACTIVNI – BES Boys BLUM – w łeb (0-3). Ok, można tłumaczyć, że w kilku ostatnich spotkaniach sezonu, ACTIVNI ani razu nie wystąpili w tym samym składzie. Owszem, nie ma tam aktualnie stabilizacji, ale prawda jest taka, że z podobnymi wyzwaniami mierzy się kilkanaście lub kilkadziesiąt drużyn w lidze, z czwartkowymi rywalami ACTIVNYCH na czele. Sam mecz? Team Artura Kurkowskiego miał realną szansę postawić się faworyzowanym rywalom tylko w pierwszej odsłonie, która rozpoczęła się od potężnych problemów w przyjęciu zagrywki przez drużynę BES Boys BLUM. Kiedy team Artura Kurkowskiego prowadził 15-8, chyba wszyscy uczestnicy meczu oraz osoby oglądające transmisje uznały, że BBB stracą za chwilę drugi punkt w sezonie. Druga część seta to jednak fragment, w którym ACTIVNI siedli na dupach i nie byli w stanie zrobić przejścia. To z kolei sprawiało, że BES Boys BLUM rosło z każdą kolejną piłką i finalnie, po kilku blokach w końcówce ‘Chłopcy’ wygrali seta do 21. Druga odsłona to ponowne lepsze otwarcie ACTIVNYCH, którzy z czasem zostali rozpracowani przez BBB (21-17). Ostatnia odsłona to partia bez historii i pewna wygrana zespołu w szarych trykotach (21-14).

22 BLT Malbork – Dream Volley

Cudu nie było. Nie było również niespodzianki, którą w naszym odczuciu byłby chociaż punkt ‘Marzycieli’. Nie ma się co oszukiwać. Aktualna forma Dream Volley sprawia, że w zestawieniu z zespołem z Malborka, na team Mateusza Dobrzyńskiego nie stawiał nikt o zdrowych zmysłach. Już od pierwszego gwizdka sędziego, ‘Lotnicy’ przejęli inicjatywę i po kilku punktach nowego zawodnika w obozie 22 Bazy Lotnictwa Taktycznego – Doriana Walentynowicza, objęli oni prowadzenie 15-9. W dalszej części seta, głównie za sprawą świetnej zagrywki Wojciecha Paszylka, Dream zniwelował stratę do trzech oczek (16-13), ale wobec kolejnej fali uderzeniowej z Malborka byli już bezsilni (21-17). Środkowa odsłona zaczęła się dla Dream Volley dość obiecująco. Po skutecznych atakach Dariusza Tomaszewskiego oraz wspomnianego wcześniej Wojtka Paszylka – ‘Marzyciele’ prowadzili 9-7. Zespół ‘Lotników’ odzyskał prowadzenie mniej więcej w połowie seta, przy zagrywce Damiana Urbanowicza (13-9). Dalsza część seta upłynęła pod kątem dalszego uprzykrzania życia rywalom dobrą zagrą i finalnie, 22 BLT wygrali partię do 17. Nie inaczej było również w trzeciej odsłonie, która była bardzo podobna do tego, co oglądaliśmy w środkowej partii. Wyrównana walka, która zmieniła się na korzyść ‘Przyjezdnych’ tuż po zagrywce Damiana Urbanowicza (13-11). Kiedy było 16-12 dla graczy z Malborka, uznaliśmy, że to początek końca spotkania. Po chwili próby odwrócenia wyniku podjął jeszcze kapitan Dream – Mateusz Dobrzyński, który zdobył dla swojego teamu trzy punkty z rzędu. Niestety dla ‘Marzycieli’ – dalsza część upłynęła pod dyktando ich rywali (21-17).