Dzień: 2020-07-07

Team Spontan – AVOCADO friends

We wtorkowy wieczór drużyna AVOCADO friends stanęła przed ogromną szansą na wygranie drugiej ligi. Jedyne, co musiała zrobić drużyna dowodzona przez Arkadiusza Kozłowskiego to wygrać spotkanie przeciwko Team Spontan. Cóż, będąc całkowicie szczerym, wydawało nam się, że jest to tylko formalność. Nie wierzyliśmy żeby drużyna na finiszu rozgrywek zdołała sobie skomplikować sprawę. Owszem, mogła im się przydarzyć wpadka, ale i tak mieliby jeszcze kolejną okazję postawienia kropki nad ‘i’. Skąd wzięło się u nas przekonanie, że to się tak skończy? Drużyna AVOCADO friends rozegrała najrówniejszy sezon. W spotkaniu przeciwko Team Spontan wygrali swoje dwunaste spotkanie z rzędu, co przy tak wyrównanej rywalizacji, z jaką mieliśmy do czynienia w tym sezonie w drugiej lidze, jest wynikiem z kosmosu. Z drugiej strony, czy możemy mówić o wyrównanej lidze gdy grali w niej ‘Weganie’? Podczas gdy inni głowili się nad przyziemnymi sprawami, oni byli w stratosferze. Wreszcie, kiedy inni cieszyli się z wygrania punktu, oni cieszyli się z wygrania ligi. Ten sezon to nie była równa walka. To walka dwóch prędkości. Mimo to, ‘Spontaniczni’ starali się podjąć rękawicę. W pierwszym secie wygrali ‘Weganie’, ale w drugiej partii świetnie zaprezentowali się ‘Pomarańczowi’, którzy wygrali seta do… jedenastu. W drużynie Team Spontan w tej partii wychodziło niemal wszystko i zasłużenie drużyna doprowadziła do wyrównania. Wyrównany był również trzeci set, przynajmniej do jego końcówki. Przy wyniku 15-15 kilka błędów w przyjęciu sprawiło, że AVOCADO wyszło na prowadzenie 18-15, którego już nie wypuściło, by po chwili cieszyć się z wygranej w lidze. Witamy w pierwszej lidze Panowie!

Allsix by Decathlon – Wirtualna Polska

Spotkanie pomiędzy Chilli Amigos i Craftveną, które odbyło się na tym samym boisku o godzinie 20:00 sprawiło, że Allsix by Decathlon mimo, że zajmował piąte miejsce, był jedyną drużyną, która mogła odebrać mistrzostwo Range Soft VT. Wszystko za sprawą tego, że Craftvena przegrała mecz, a gracze ze sklepu sportowego mieli na swoim koncie tylko dziesięć spotkań i wygrana kolejnych czterech w stosunku 3-0 dawała im matematyczne szanse na mistrzostwo trzeciej ligi. O tym, że drużyna nie sięgnie po nie w swoim drugim sezonie w Siatkarskiej Ligi Trójmiasta dowiedzieliśmy się w momencie zakończenia pierwszego seta. W nim, w walce na przewagi, lepszym zespołem okazała się ekipa Wirtualnej Polski, która w ostatnim czasie prezentuje bardzo dobry poziom. Do momentu rozpoczęcia meczu drużyna zanotowała na swoim koncie trzy zwycięstwa z rzędu. Po bardzo emocjonującej końcówce pierwszej partii, aby sięgnąć po czwartą wygraną z rzędu brakowało im zatem jednego seta. Sprawę postanowiła ‘Wirtualnym’ skomplikować drużyna Decathlonu, która w drugim secie prezentowała się iście wybornie i była ekipą znacznie lepszą. ‘Wirtualni’ nie potrafili znaleźć sposobu na przedarcie się przez zasieki rywala, a jednocześnie niespecjalnie im przeszkadzali. Mimo, że Allsix prowadził w secie już 16-8 to partia ta z czasem się wyrównała i set zakończył się wynikiem 21-17. O wygranej musiał zadecydować trzeci set, który był bardzo wyrównany od samego początku do niemal ostatniego gwizdka sędziego. W końcówce ponownie odpalił się Michał Doroz, który był tego dnia nie do zatrzymania w ataku, w którym zdobył aż 17! punktów. W końcówce nie zabrakło również kontrowersji, po których co rusz do słupka sędziowskiego podchodzili gracze obu drużyn, co nie było dość często spotykanym obrazkiem w poprzednich spotkaniach z udziałem obu ekip. Ostatecznie Wirtualna Polska dokłada czwarte spotkanie z rzędu i obok drużyny Chilli Amigos prezentują w końcówce sezonu najlepszą formę.

Prototype Volleyball – Straż Pożarna Gdańsk

O tym, jaki progres poczyniła drużyna Prototype Volleyball niech poświadczy wtorkowy wieczór, kiedy grając z BES-BLUM Kraken Team oraz Strażą Pożarną Gdańsk zgarnęli sześć punktów. Poza wspomnianymi dwiema ekipami, gdy dorzucimy do zestawienia również Speednet, okazuje się, że każda z tych trzech drużyn znajduje się obecnie niżej w tabeli, a poprzedni sezon kończyli nad zespołem Tomasza Nurzyńskiego. To tylko pokazuje naprawdę wielką rzecz, która zadziała się ostatnio w drużynie. Jeśli jednak jeszcze znajduje się tu osoba, która podważa to, o czym mówimy to jak wytłumaczyć fakt, że drużyna poprzedni sezon skończyła na jedenastym miejscu w tabeli, a obecnie zajmują miejsce piąte? Oczywiście warto przypomnieć, że na jesieni pierwsza liga liczyła jedenaście drużyn, a obecnie osiem, co tylko podnosi rangę osiągnięć ‘Transformersów’. Przejdźmy jednak do meczu, bo to o nim powinna być relacja. Wydaje nam się, że spotkanie przeciwko Prototype Volleyball było meczem o ‘być albo nie być’ dla drużyny Straży Pożarnej. Ci, przed spotkaniem tracili trzy oczka do przedostatniego w tabeli Speednetu więc wygrana w stosunku 3-0 dawałaby im tyle samo punktów. Tyle teorii. Praktyka okazała się być dość bolesnym doświadczeniem dla ‘Mundurowych’. O ile w pierwszym secie prezentowali się naprawdę dobrze, a w wygranej Prototype pomogło szczęście to w kolejnych odsłonach na parkiecie rządziła już tylko jedna drużyna. Umówmy się, przeciwko tak dobrze dysponowanym ‘Transformersom’ nie tylko Straż miałaby kłopoty. Zawodnikom w ciemnych trykotach wychodziło niemal wszystko. Kiedy trzeba było to piłkę… nogą wystawił Paweł Szafran, a chwilę później punktowym blokiem popisał się jeden z jego współpartnerów. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 3-0 dla Prototype, co sprawiło, że drużyna zapewniła sobie utrzymanie w elicie. Jeśli chodzi o ‘Mundurowych’ wydaje nam się, że chyba tylko cud mógłby sprawić, że drużyna się utrzyma.

Prototype Volleyball – BES-BLUM Kraken Team

Gdy w przedmeczowej zapowiedzi wskazaliśmy drużynę Prototype Volleyball jako faworyta starcia przeciwko BES-BLUM Kraken Team to nie mieliśmy zbyt dużego problemu, aby znaleźć osoby, które delikatnie ujmując, twierdziły, że się mylimy. My wiedzieliśmy jednak, że drużyna Prototype w ostatnim czasie to inna ekipa niż ta, która w poprzednim sezonie przegrywała mecze ważne w kontekście układu tabeli. Gracze ‘Transformersów’ stawili się pod salą treningową na długo przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Gdy po przebraniu przez kilkanaście minut się rozgrzewali, nie dało się ukryć, że coś tu nie gra. Po przeciwnej stronie siatki… brakowało przeciwników. Po chwili, Ci dotarli jednak na salę i nie wiemy czy wynikało to właśnie ze spóźnienia, a co dalej za tym idzie pewnej dekoncentracji, ale to gracze Tomasza Nurzyńskiego weszli lepiej w mecz. W pierwszej jego części zdołali nawet wypracować sobie pięciopunktową przewagę. Z czasem ich przeciwnicy – BES-BLUM zaczęli wyglądać coraz lepiej i udało im się w końcówce wyrównać. Mimo to, po walce na przewagi, musieli uznać wyższość przeciwnika po tym, jak jeden z graczy zaatakował piłkę wystawioną palcami przez libero znajdującego się w polu ataku, za co sędzia przyznał punkt przeciwnikom. Drugi set, podobnie jak pierwszy, był dość wyrównany do pewnego momentu. Z czasem drużyna Prototype wyszła na prowadzenie 19-14 i wydawało się, że zakończenie tej odsłony będzie czynnością równie wymagającą co oderwanie wieczka od jogurtu. Mimo to, ich przeciwnicy zaczęli gonić wynik, ale było już za późno. Ostatnia odsłona zaczęła się lepiej dla BES-BLUM. Na początku tej partii trzema asami serwisowymi z rzędu popisał się środkowy drużyny – Mateusz Specht, który był w tym elemencie świetnie dysponowany. Z czasem ich przeciwnicy doprowadzili do wyrównania 10-10 i kilka błędów własnych sprawiło, że wyszli na prowadzenie. Po chwili przewaga ta stawała się coraz większa i ostatecznie Prototype ograło rywala do 15.

Chilli Amigos – Craftvena

Nie będziemy Was oszukiwać. Nie spodziewaliśmy się, że mecz pomiędzy Chilli Amigos a Craftveną wyłoni mistrza trzeciej ligi. Tak się jednak stało, a wszystko za sprawą porażki Craftveny, po której gracze Bartka Zakrzewskiego nie mają już nawet matematycznych szans na zdobycie mistrzostwa. Z pewnością nie taki scenariusz wyobrażali sobie ‘Rzemieślnicy’ na to spotkanie. Miała to być w ich wykonaniu dobra i skuteczna gra, która miała zaowocować trzema oczkami i zbliżeniem się do rywala w walce o mistrzostwo. Już poniedziałkowe wyniki Chilli zdawały się potwierdzać, że nie będzie to proste zadanie. Drużyna Grzegorza Walukiewicza ograła gładko DCT Gdańsk 3-0 oraz urwała seta liderowi rozgrywek – drużynie Range Soft VT. Początek meczu zdawał się potwierdzać ich aspiracje, które sięgają podium rozgrywek. Na początku meczu to gracze Grzegorza Walukiewicza zdołali wypracować sobie przewagę. Z czasem ich przeciwnicy przypomnieli sobie, że to oni walczą o mistrzostwo i na początku wyrównali, by w końcówce osiągnąć przewagę. Gdy wydawało się, że ‘Rzemieślnicy’ zdołają wygrać tę partię, Chilli zaczęło działać na analogicznej zasadzie, na jakiej działa niby łagodna papryczka, która z każdą upływającą sekundą pali coraz bardziej. Po kolejnej w przeciągu dwóch dni gry na przewagi ‘Czerwoni’ zdołali wygrać i cieszyć się z kolejnego punktu. To z kolei bardzo zmartwiło ‘Czarnych’, bowiem w drugiej odsłonie nie byli sobą. W partii tej, na tle swojego przeciwnika wyglądali po prostu słabo i przegrali do 10. Ostatnia odsłona to już lepsza dyspozycja ‘Rzemieślników’. Przez długi czas wydawało się, że tym razem to oni zdołają wygrać partię, ale w końcówce coś się zacięło i Chilli Amigos z wręcz beznadziejnej sytuacji wyszli obronną ręką i wygrali seta do 19. Wygrana Amigos w tak dobrym stylu może imponować. Forma, którą prezentują w końcówce sezonu sprawia, że kierowcy ZTM na ich widok zatrzymują autobus i zaczynają bić brawo, a kobiety w ciąży puszczają ich pierwszych w kolejce w aptece. Pisząc całkiem serio, gra ‘Papryczek’ w ostatnim czasie może się naprawdę podobać. Zwycięstwo jest tym bardziej imponujące, że odbyło się bez kilku podstawowych graczy. Na dodatek, po meczu okazało się, że Chilli Amigos wyprzedzili Craftvenę w tabeli. Ścisk w walce o podium jest wręcz niebywały.

Omida Team – Epo-Project

Ależ to był dziwny mecz. Drużyna Omida Team, aby zrównać się punktami z Volley Gdańsk, musiała wygrać z Epo-Project w stosunku 3-0. Sądziliśmy, że to zadania będzie ponad ich siły. Drużyna z Żukowa zagrała w poniedziałek świetne spotkanie przeciwko Volley Gdańsk i wydawało się, że powtórzenie takiego wyniku będzie planem minimum. Ba, w zapowiedzi przedmeczowej to właśnie ich wskazywaliśmy jako faworyta starcia. ‘Logistycy’ w ostatnim czasie miewali swoje problemy. We wtorkowy wieczór w ich szeregach ponownie zabrakło Mateusza Szturmowskiego oraz Dmitro Moroziuka. To sprawiło, że na przyjęciu zagrał Roman Grzelak, natomiast w ataku zobaczyliśmy Jakuba Klimczaka. Mimo tych roszad, drużyna od początku prezentowała się wyśmienicie. Mecz długimi fragmentami przypominał to pierwsze starcie, w którym Omida ograła swojego rywala w stosunku 3-0. ‘Logistycy’ wypracowali sobie przewagę 2-3 oczek już na początku, a w momencie kiedy na tablicy wyników widniało 16-14, zdobyli pięć oczek z rzędu i mogli cieszyć się z pierwszego punktu. Drugi set wyglądał już inaczej. Tym razem to gracze z Żukowa prezentowali się lepiej. Taką sytuację obserwowaliśmy do połowy tej partii. Nagle, nie wiedzieć w sumie czemu, coś przeskoczyło w głowach i jednych i drugich. Gdy drużyna Epo -Project osiągnęła w tej partii 16 punktów, odcięło im prąd, co przeciwnicy bezwzględnie wykorzystali. Wygrana Omidy była zatem przesądzona. Nadal pozostawała walka o jeden punkt, który miał przecież ogromne znaczenie dla obu drużyn. Gdy na tablicy widniał wynik 18-14 dla Omidy, większość ludzi uznała, że tego wieczoru włos z głowy im nie spadnie. Przy stanie 19-17 wydawało się, że to nadal tylko formalność. Taka wizja najwidoczniej nie spodobała się rozgrywającemu drużyny Epo-Project – Michałowi Długozimie, który stanął na zagrywce i udowodnił, że wyrażenie ‘niemożliwe nie istnieje’, ma swoje pokrycie w rzeczywistości. Trzy asy serwisowe z rzędu sprawiły, że ‘Zieloni’ odwrócili losy meczu i ostatecznie wygrali trzecią partię.